Koniec wieloznaczności: Bp Fellay potwierdza (komunikat IMBC z 4 lutego 2017 roku)

sodalitium-logositoPewna wstępna uwaga się należy, zarówno dla powierzchownych sedewakantystów jak i lefebrystów. Jak słusznie zauważają duchowni Instytutu Matki Dobrej Rady, porozumienie między FSSPX a modernistami nie jest czymś wspaniałym, czymś z czego zwłaszcza przeciwnicy tegoż Bractwa winni i będą się cieszyć. Jest to przede wszystkim tragedia zmarnowania wielkiego potencjału, który zamiast być skierowanym w walkę z modernizmem i prawdziwą odnowę, zszedł na bezdroża katolicyzmu liberalnego, szukającego kompromisu z największymi wrogami Kościoła, albo popadł wręcz w kompletny marazm.

Czas bez najmniejszej wątpliwości potwierdzi, że ów katolicyzm liberalny torujący sobie drogę różnymi półśrodkami prowadzi wprost do najgorszego: utraty wiary. A źródło tego stanu rzeczy leży w samej istocie lefebryzmu, nie w jego „fellayowskiej” interpretacji, jak niektórzy twierdzą.

Po drugie, po raz kolejny rzuca się w oczy podwójny język, który od lat jest standardem w środowisku FSSPX, zwłaszcza jeśli chodzi o jego przełożonych na różnych szczeblach. Ad extra czyli mediom i światu co innego, a ad intra, kapłanom i wiernym, co innego. Jest to tym bardziej godne potępienia, że w obecnych okolicznościach ordynariat personalny Bractwa dotyczy także wiernych korzystających z posługi sakramentalnej tegoż, wedle słów samego bpa Fellay. Po przeczytaniu poniższego komunikatu Instytutu Matki Dobrej Rady warto zapoznać się na przykład z wczorajszą interpretacją słów bpa Fellay obecną na witrynie „Wiadomości Tradycji katolickiej”, która jest organem FSSPX w Polsce.

Pelagiusz z Asturii

„Koniec wieloznaczności”: Bp Fellay potwierdza

bishop-fellay-300x207W niedzielę, 28 stycznia 2017, bp Bernard Fellay, przełożony generalny Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X (innymi słowy Bractwa Apostołów Jezusa i Maryi) udzielił wywiadu TV Libertés (TVL), prywatnej stacji francuskiej; cały tekst wywiadu przetłumaczonego na włoski przez to samo Bractwo (wraz z filmem w oryginalnym języku francuskim) można znaleźć na następującej stronie: http://www.sanpiox.it/attualita/1910-intervista-a-sua-eccellenza-mons-bernard-fellay.

Najbardziej uderzyły opinię publiczną, zwłaszcza wśród tak zwanych „katolickich tradycjonalistów”, nieco malownicze słowa, którymi Przełożony Generalny Bractwa opisał stan rokowań prowadzących do osławionego „porozumienia” z modernistami: temu porozumieniu miałoby brakować już tylko „pieczątki”. Entuzjazm wśród przychylnych, żałoba, zmieszanie i konsternacja wśród przeciwników omawianego porozumienia! (wraz z niespodziewanym znalezieniem się wśród tych ostatnich także osób, które jeszcze niedawno temu myślały inaczej i nadal, dziś, w niedzielę chodzą spokojnie na ‘mszę’ ‘kapłana’, który odprawia mocą m.p. Summorum pontificum albo który podlega Ecclesia Dei, a które jednakże żyją spokojnie każdego dnia w „porozumieniu”).

Uszły uwadze większości, a wręcz wszystkim, słowa, bezpośrednio poprzedzające wzmiankę dotyczącą słynnej już brakującej (jak długo jeszcze?) pieczątki w rękach J. M. Bergoglio, którymi bp Fellay spokojnie wyjaśnia tym, którzy się obawiają porozumienia jak i tym, którzy go pragną, że porozumienie w rzeczywistości od dłuższego już czasu istnieje: „Poruszyłem ten problem z samym Papieżem. I obaj się zgadzamy. Istnieje już teraz pewna liczba praktycznych zarządzeń, które czynią schizmę praktycznie niemożliwą. To znaczy, w praktyce, w codziennych aktach, wyrażamy wobec Rzymu, okazujemy naszą podległość, uznajemy te władze i nie tylko we mszy wymieniając imię papieża i biskupa miejsca w kanonie mszy, ale mają Państwo także przykład papieża, który udziela nam władzy spowiadania. Istnieją również akty prawne. Jest to nieco skomplikowane, ale może się zdarzyć pewnemu kapłanowi, że popełni jakieś wykroczenia, a my mamy stosunki z Rzymem, który prosi nas, aby w tych przypadkach osądzać. To są naprawdę normalne stosunki. To nie tylko spowiedź. W to lato zostało potwierdzone, że Przełożony Generalny może swobodnie udzielać święceń kapłanom Bractwa, bez konieczności proszenia biskupa miejsca o pozwolenie. To tekst Rzymu, nie jest [co prawda] ogłoszony wszem i wobec, ale który pozwala Bractwu wyświęcać zgodnie z prawem (fr. ‘licitement’) (rzeczywiście mówi, że Przełożony może wyświęcać «swobodnie» [fr. ‘librement’]). Są to akty dokonane, prawne, które są kanoniczne, które już nastąpiły. I które, według mnie, usuwają już możliwość schizmy. Oczywiście trzeba być czujnym, to pewne”.

Słowa bpa Fellay są jednoznaczne: już teraz, i od pewnego czasu, w codziennych aktach stosunki są normalne – o charakterze prawnym i kanonicznym – między Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X i Modernistami (których bp Fellay uznaje jako „Stolicę Apostolską”). Niemałe wrażenie wywiera na nas to, że bp Fellay przyznaje nam rację, podczas gdy zaprzecza byłemu przełożonemu dystryktu włoskiego, dla którego mówienie o trwających rozmowach jest oznaką paranoi (http://www.sanpiox.it/vita-del-distretto/1648-intervista-a-don-pierpaolo-petrucci-2). Jak to przypomnieliśmy w Komunikacie naszego Instytutu z 3 września 2015, „Koniec wieloznaczności” (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2015/09/21/deklaracja-imbc-fsspx-rzym/) i w wywiadzie udzielonemu „Rivarol” przez x. Ricossę (https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2016/11/26/wywiad-ricossa-rivarol/), wspomniane porozumienie czyli kanoniczne uregulowanie jest już rzeczywistością, od roku 2015 i prawdopodobnie już o wiele wcześniej: „Słynne porozumienie, myślę, zostało już zawiązane. 5 czerwca 2015 FSSPX już otrzymało od modernistów prawo osądzania w pierwszej instancji swych własnych podwładnych, czego nie można robić, jeśli się nie ma jurysdykcji; 17 marca 2015 zostało uznane przez diecezję Buenos Aires jako stowarzyszenie na prawie kościelnym, kanonicznie erygowane, 1 września 2015 otrzymało władzę spowiadania i rozgrzeszania, podczas roku zwanego rokiem miłosierdzia, a oto od 21 listopada ta władza zostaje na stałe, co jest obiektywnie udzieleniem FSSPX jurysdykcji zwyczajnej. Niedawno, 22 czerwca, z okazji święceń w Zaitzkofen w Niemczech, zostało oficjalnie autoryzowane do wykonywania święceń kapłańskich, jako że FSSPX już jest uznane. Nie pozostaje nic innego jak tylko dać mu oficjalne ramy prałatury personalnej i publicznie ogłoszenie tego tym, którzy jeszcze tego nie zrozumieli. Postąpiono w ten sposób, aby uniknąć trudności, których się doznało w przeszłości: uniknąć pojawienia się silnego sprzeciwu publicznego wobec porozumienia, po prawej ze strony antypogodzeniowej frakcji w FSSPX a po lewej ze strony modernistów wrogo nastawionych wobec porozumienia z lefebrystami. Ta strategia okazała się bardzo skuteczna i całkowicie w stylu Bergoglio: niech teologowie się spierają, podczas gdy człowiek Kościoła (czy ten, który zajmuje jego miejsce), w praktyce, idzie do przodu” (wywiad dla „Rivarol”).

Nie ma już żadnej istotnej różnicy między, z jednej strony, Bractwem Św. Piusa X a na przykład Bractwem Św. Piotra czy Instytutem Dobrego Pasterza (które są dziećmi Bractwa) lub kapłanem, który odprawia dzięki Summorum pontificum z drugiej strony (także gdy chodzi o ryzyko otrzymania sakramentów nieważnie, bowiem w Bractwie Św. Piusa X są już różni ‘kapłani’ wyświęceni w sposób wątpliwie ważny według nowego rytu czy przez biskupów konsekrowanych wątpliwie w nowym rycie, których się już nie wyświęca warunkowo). W tej tragedii smutnej katastrofy duchowej dla tak wielu kapłanów i wiernych możemy się chociaż cieszyć z tego, że „kanoniczne unormowanie” Bractwa rozjaśni sytuację, przynajmniej dla tych, którzy nie chcą być dobrowolnie ślepi. Niestety, Bractwo przemija, ale lefebryzm pozostaje (i ta sama przyczyna jutro wywoła również te same skutki). Dzisiejsze porozumienia są logiczną konsekwencją tego, że Bractwo Św. Piusa X i jego założyciel, abp Lefebvre, zawsze uznawali w modernistach prawowitą władzę Kościoła: w publicznych oświadczeniach, w ceremoniach liturgicznych („una cum”), w prześladowaniu katolików (kapłanów, seminarzystów, wiernych), którzy odmawiali uznawania wspomnianej prawowitości. Oczekując „pieczątki” Bergoglio, ci, którzy kontynuują „stawianie oporu” powołując się na abpa Lefebvre’a skupiają wokół siebie wiernych katolików; ale aby ich poprowadzić gdzie?

Bp Williamson (Inicjatywa Św. Marcelego) zaprasza „oporowców” do uznawania w Bergoglio Ojca świętego i upoważnia ich, w przypadku konieczności, do chodzenia na mszę montiniańską (której ważność miałaby być potwierdzona przez nieprawdopodobne cuda eucharystyczne); dwutygodnik „Si si no no”, główny poplecznik bpa Williamsona we Włoszech, postarał się wykazać nie tylko ważność, ale także prawowitość i godność montiniańskiej reformy liturgicznej sakramentów (włącznie z bierzmowaniem, eucharystią, święceniami, ostatnim namaszczeniem), co jest skądinąd dość logiczne, gdy tylko przyjmie się, że Paweł VI i wszyscy jego następcy są niewątpliwie Wikariuszami Chrystusa i tą Pierwszą Stolicą, której nikt nie może osądzać. Dla „oporowców” jednakże (poza Bractwem, a także jeszcze wewnątrz, w oczekiwaniu na „pieczątkę”, aby odejść):

– mamy Papieża, Wikariusza Chrystusa, Jego Świętobliwość Franciszka I, który cieszy się pełną władzą jurysdykcji do nauczania (omylnie) i rządzenia;
– mamy w każdej diecezji prawowitych biskupów w komunii z nim;
– mamy w każdym kościele na świecie Najświętszą Ofiarę Mszy, również według rytu promulgowanego przez Pawła VI, doskonale ważnego i potwierdzonego przez niebiańskie cuda;
– mamy sakramenta, wedle tego samego rytu montiniańskiego, doskonale godne, prawowite i ważne…
Czemu więc stawiać opór, oporowcy? Pieczątce (na razie).

4 lutego 2017

Z języka włoskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii, słowa bpa Fellay z francuskiego. Źródło: strona Instytutu Matki Dobrej Rady (wersja francuska). O Instytucie Matki Dobrej Rady można przeczytać po polsku tutaj. O braku konieczności proszenia biskupa miejsca o pozwolenie w przypadku święceń kapłańskich dla FSSPX mówił publicznie już w lipcu ubiegłego roku bp de Galarreta. Swoją drogą, w trybie dość gwałtownym x. Petrucci, wspomniany w powyższym komunikacie, został usunięty ze stanowiska przełożonego dystryktu włoskiego na przełomie roku i w jego miejsce mianowano tymczasowego przełożonego. Ponoć zbyt był przeciwny temu, co się dzieje, tymczasem jeszcze kilka lat temu ekskomunikował wiernych popierających bpa Williamsona

9 comments on “Koniec wieloznaczności: Bp Fellay potwierdza (komunikat IMBC z 4 lutego 2017 roku)

  1. Kamil Bajdak pisze:

    Błąd w tekście: „W niedzielę, 28 lutego 2017, bp Bernard Fellay, przełożony generalny Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X (innymi słowy Bractwa Apostołów Jezusa i Maryi) udzielił wywiadu TV Libertés (TVL) (…)” – W oryginale jest STYCZEŃ (28 gennaio 2017).

  2. anteas1 pisze:

    Nie chciał bym urazić uczuć tych, którzy swojego czasu należeli do sekty Marcela L. i być może zachowali do niego samego i jego organizacji jakiś sentyment, ale nie uważam aby potencjał FSSPX został zmarnowany. Powiem nawet że wręcz przeciwnie.
    Są pewne poszlaki wskazujące na to, że celem FSSPX od samego początku było spacyfikowanie i doprowadzenie do tzw. pełnej jedności z posoborową sektą wszystkich tych, którzy wystąpili przeciwko burzeniu Kościoła zapoczątkowanemu tzw soborem W2. To właśnie temu najprawdopodobniej służy i służył urzędowy dualizm FSSPX, dzięki któremu w jednej osobie istnieje sobie Wikariusz Chrystusa i jednocześnie namiestnik i wielkorządca Diabła. Tej zasadzie podporządkowane były „doktryny” bractwa; papież może się mylić, sobór może się mylić, w sumie wszyscy mogą się mylić… Tej zasady nie wymyślił oczywiście Marcel L., ale jego imiennik o tym samym (nomen omen) inicjale nazwiska, tylko rodem z Eisleben. W sumie ciekawym jak to z prawami autorskimi było…
    W sumie bractwo to okręt który wiele lat temu wyznaczył sobie cel, i prosto (dwa rumby w prawo, dwa rumby w lewo…) i pełną parą (cala naprzód, połowa w wstecz… ) dążył do celu. Obecnie wchodzi do portu przeznaczenia, cumuje i rzuca kotwicę.

    • Szanowny Panie,

      Tego rodzaju poszlaki są specjalnością P. Huttona Gibsona i tego rodzaju ludzi, natomiast na pewno żadnego poważnego sedewakantysty nie urażą.

      Poszlaki poszlakami, na pewno nikt o zdrowych zmysłach nie przypisuje takiego postawienia rzeczy abpowi Lefebvre’owi. Poznanie historii katolickiego sprzeciwu wobec soborowej rewolucji oraz wzięcie pod uwagę owych okoliczności pozwalają zrozumieć, dlaczego tak wielu pokładało ufność w dzieło francuskiego arcybiskupa i dlaczego dość długo niektórzy najlepsi „sedewakantyści” z nim współpracowali. Chyba nie obawiali się „podporządkowania owej zasadzie”, która jest poszlaką i niczym więcej.

      Natomiast doktryna lefebryzmu była i jest nadal wysoce szkodliwa i to jest raczej temat rozważań poważnych sedewakantystów, nie jakieś tam poszlaki. Ta doktryna nieuchronnie prowadzi do konsekwencyj, których jesteśmy świadkami i do tego zaprzepaszczenia ogromnego potencjału ludzkiego. To akurat nie jest jakaś „poszlaka”, tylko nieszczęsny fakt.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • anteas1 pisze:

        „Poszlaki poszlakami, na pewno nikt o zdrowych zmysłach nie przypisuje takiego postawienia rzeczy abpowi Lefebvre’owi.”
        Cóż, w/g mojej najlepszej wiedzy jestem przy zdrowych zmysłach (aczkolwiek dopuszczam możliwość że jednak nie), ale nie odrzucam możliwości że całe Bractwo było już w samym zamyśle koniem trojańskim (ale nie twierdzę że tak na pewno było). A gdy brak dowodów, to poszlaki też są przydatne do poznania prawdy.
        Natomiast nie ulega wątpliwości że to, że już za „pontyfikatu” Marcela L. okazało się że rzeczywiście Bractwo jest właśnie koniem trojańskim dzięki któremu moderniści (w tym i arcybiskup) mają nadzieje spacyfikować cały ruch oporu przeciwko tzw. odnowie soborowej. A i w tedy wielu dobrych ludzi trwało w strukturach Bractwa, czy to jako jego członkowie, czy jako wierni.
        Nie ulega też wątpliwości że pomysł modernistów okazał się strzałem w dziesiątkę, co jest oczywiście powodem do smutku dla każdego katolika.

        „– mamy Papieża, Wikariusza Chrystusa, Jego Świętobliwość Franciszka I, który cieszy się pełną władzą jurysdykcji do nauczania (omylnie) i rządzenia;
        – mamy w każdej diecezji prawowitych biskupów w komunii z nim;
        – mamy w każdym kościele na świecie Najświętszą Ofiarę Mszy, również według rytu promulgowanego przez Pawła VI, doskonale ważnego i potwierdzonego przez niebiańskie cuda;
        – mamy sakramenta, wedle tego samego rytu montiniańskiego, doskonale godne, prawowite i ważne…
        Czemu więc stawiać opór, oporowcy? ”
        Przy takiej interpretacji, notabene prawidłowej, istnienie samego Bractwa straciło sens już jakiś czas temu. W tedy Felley powinien ubrać wór pokutny i wybrać się do Canossy.

        • Nie będę wchodził w tego rodzaju rozważania, tym bardziej, że przynajmniej nie ma żadnych poważnych poszlak, by nazwać FSSPX „pomysłem modernistów” ani aby powiedzieć, że abp Lefebvre miał nadzieję spacyfikować ruch oporu…

          Myślę, że to strata czasu. Brak natomiast poważnych prób polemiki z fałszywym stanowiskiem FSSPX w Polsce, jak to się dzieje w innych krajach.

          In Christo Rege,
          Pelagiusz

  3. PolskaKrew pisze:

    Owoce są najlepszymi poszlakami i dowodami.Wiele rzeczy na początku swojej drogi wygląda wspaniale ,a później maska opada .Bractwo pokazało swoje prawdziwe oblicze obierając kurs jaki obrało i port docelowy.Tutaj już nie możemy mieć jakichkolwiek złudzeń-misja bractwa zatoczyła koło i zaprowadziła wielu prawdziwych wiernych do punktu wyjścia ,tylko że teraz ci wierni podali rękę diabłu i myślą ,że nadal maszerują pod sztandarem Chrystusa ,gdy w rzeczywistości znajdują się w kościele Masonerii.Płyną razem w jednej łodzi z wrogami Chrystusa i nie trudno przewidzieć miejsce do którego zmierzają.
    A jeśli chodzi o abp Lefebvrea ,to jestem pełen podejrzeń i uważam ,że ta nieustanna dwuznaczność w jego postępowaniu wiele nam wyjaśnia.Przecież Chrystus Pan mówił nam ,żeby było tak ,tak i nie ,nie ,a w tym przypadku ja dostrzegam nieustanne wykręcanie się od jednoznacznego zadeklarowania ,chociaż już za jego życia było wielu ,którzy potrafili jasno i bez ogródek naszkicować rzeczywisty stan rzeczy w Kościele.Moim zdaniem jest to typowy przykład siania dezinformacji,mącenia,lawirowania ,wprowadzania chaosu ,zaciemniania umysłów tych ,którzy mu zaufali , robienia z prostej rzeczy niezmiernie skomplikowanej.Chciałbym się mylić ,ale mając trochę doświadczenia wiem ,że przypadków nie ma i także wiem ,że nasi wrogowie przygotowywali się bardzo ,ale to bardzo długo do zamachu na Kościół,a robili to pod bezpośrednim zwierzchnictwem Piekła i trzeba przyznać ,że swoją robotę wykonali na 6+. Dlatego nie posądzam ich o taki szkolny błąd taktyczny ,jak zignorowanie tej części świadomych katolików ,która mogła postawić w stanie gotowości bojowej cały świat katolicki .Bractwo próbuje w sposób perfidny zawłaszczać dla siebie całą zasługę za rzekome ratowanie Kościoła ,ale Pan Bóg już dawno ich zmierzył i przesiał i marny będzie ich koniec,za grzech przeciwko Duchowi Świętemu.Przywódcy Bractwa są Judaszami ,chociaż taki Judasz miał na tyle odwagi ,żeby jawnie zdradzić ,a te łotry są po prostu śmierdzącymi tchórzami bez krzty honoru.Ale Prawda wcześniej czy później wyjdzie na wierzch i każdy otrzyma stosowną zapłatę i niech nie myślą ,że ich sen będzie trwał wiecznie ,bo już niedługo zostanie brutalnie przerwany.Odpłata ,za niszczenie Kościoła Boga się zbliża i jest już we drzwiach.

    • Owoce nie są najlepszymi poszlakami i dowodami, zwłaszcza, jeśli się nie ma wprawionego umysłu. Np. charyzmatycy mówią o tych swoich owocach, ludzie, którzy porzucili Novus Ordo też mówią o doświadczonych przez siebie „owocach” modernizmu. Co do dopiero za owoce przypisują nam, sedewakantystom, lefebryści i indultowcy (i nie można powiedzieć, by byli całkowicie w błędzie)! etc. etc. Owoce mogą być bardzo zwodnicze.

      Natomiast myślenie takich, jak Pan jest podobne właśnie do Klucznikowców (jak P. „Tadeusz” tu komentujący już po raz ostatni). Brak w nim kompletnie zrozumienia rzeczywistości, a to jest o wiele trudniejsze i bardziej umysłowo wymagające, niż czytanie poszlak po „owocach”.

      To, co można z pewnością powiedzieć, to to, że abpowi Lefebvre’owi zależało na Kościele, na dobru Kościoła. Rozumiał on jednak to dobro jako dobro jego Bractwa, uważał, że założone przez siebie FSSPX jest ratunkiem dla Kościoła i stąd tak zabiegał o „kanoniczne” uznanie przez oficjalne władze, które uważał za kościelne. Dobro partykularne jego bractwa zaćmiło jego szersze postrzeganie rzeczywistości i niestety doprowadziło, również, a może przede wszystkim za sprawą jego „dyplomatycznego” charakteru niechętnego do teologicznych dysput i „teoryj”, do tego, że zaprzepaścił swoją szansę, jak słusznie zauważa o. Barbara.

      W wywodach o. Barbary, wywiadach z o. Guerard des Lauriers i innych sedewakantystów pierwszej godziny brak takich czy innych podejrzeń co do intencyj abpa Lefebvre’a. Jest natomiast mowa o konkretach, poważnych zarzutach, fałszywości lefebryzmu. Po prostu mieli kontakt z rzeczywistością i nie potrzebowali owoców, aby właściwie tę sprawę ocenić. Niestety, wśród katolików dziś brak takich umysłów, zwłaszcza u nas, w Polsce. Najwięcej, na co stać wielu mężczyzn czytujących Wolną Polskę i inne śmieszne strony to właśnie to, co Pan czy P. Anteas piszą. Niestety. A Włosi tymczasem założyli trzecią poważną organizację katolicką. Kiedy my choć jedną? Na razie chyba nie ma z czego…

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      P.S. Niniejszym zamykam dyskusję na temat FSSPX jako „pomysłu modernistów”, dzieła abpa Lefebvre’a mającego na celu pacyfikację katolickiego oporu, etc. Niewątpliwie szare emimencje działały tu i ówdzie, aby proces ten się właściwie zakończył, nie neguję tego, ale z rozumowaniami w stylu P. Huttona Gibsona nie będę polemizował.

Zostaw komentarz