List otwarty księdza Ringrose do księdza Rostand
9 listopada 2012
Drogi Księże Rostand,
Dziękuję Księdzu za list z 12 października, w którym Ksiądz proponuje spotkać się, aby omówić sytuację w Bractwie św. Piusa X. Chociaż jest to ze strony Księdza bardzo uprzejma propozycja i doceniam ją wielce, nie sądzę, by takie spotkanie służyło jakiemukolwiek użytecznemu celowi, albowiem problemy pochodzą od najwyższych władz Bractwa, a Ksiądz nie jest w stanie im zaradzić.
To prawda, że od wielu lat byłem wielkim zwolennikiem Bractwa. To poparcie opierało się na fakcie, że moja misja jako kapłana i misja Bractwa były jedną i tą samą misją pomagania duszom trwać w wierze katolickiej, w czasie, w którym, jak się wydaje, została porzucona przez posoborowy Rzym.
Teraz muszę być ostrożniejszy i bardziej powściągliwy w tym poparciu. Jestem zaniepokojony, że Przełożony Generalny może powiedzieć, że 95% Vaticanum II jest do zaakceptowania. Jestem zaskoczony, że kierownictwo Bractwa mogło odpowiedzieć trzem biskupom Bractwa, sugerując, że czynią z błędow Vaticanum II „super-herezję”. Jestem rozczarowany, że odpowiedź Bractwa na Asyż III była tak słaba i anemiczna. Jestem zasmucony niesprawiedliwym dyscyplinowaniem przez Bractwo kapłanów, którzy idą za przykładem arcybiskupa Lefebvre’a, i jestem oburzony zachowaniem wobec biskupa Williamsona, nie tylko jego niedawym wydaleniem, ale też podłym traktowaniem, które cierpiał w ostatnich latach.
Przed tym rokiem, gdy byłem pytany o Bractwo przez dociekającego parafianina, zawsze dawałem Bractwu zielone światło. Biorąc pod uwagę ostatnie działania Bractwa, nie daję jeszcze czerwonego światła Bractwu, ale daję żółte światło ostrożności. Światło czerwone zapali się, jeśli i gdy Bractwo przyzwoli na pochłonięcie się przez soborowy Kościół, któremu arcybiskup Lefebvre sprzeciwiał się tak energicznie.
Z wielkim smutkiem piszę do Księdza te słowa. Wielu dobrych, gorliwych, wiernych kapłanów znajduje się w szeregach Bractwa. Wielu z nich znam osobiście i podziwiam. Wiele dusz na nich polega. To z miłości do Bractwa boję się o jego przyszłość. Obawiam się, że jest na drodze do samobójstwa. Kierownictwo może uważać, że umowa nie jest już aktualna, ale obawiam się, że Rzym tak nie uważa.
Modlę się, aby Bractwo powróciło do misji danej mu przez arcybiskupa Lefebvre’a, bez kompromisów, czy zabezpieczeń. Kiedy powróci do niej, ponownie będzie miało moje bezwarunkowe poparcie.
Niech Bóg błogosławi Księdzu i Maryja strzeże.
Z braterskim pozdrowieniem,
Ksiądz Ronald J. Ringrose