Ideał św. Jana Pawła II zbawieniem dla dusz – wykład x. Karola Stehlina

Wykład x. Stehlina o Janie Pawle II

Ideał św. Jana Pawła II zbawieniem dla dusz – wykład x. Karola Stehlina
Czyli notka o soborowych „kanonizacjach” i o tych dawnych

Dla tych, którzy nie rozwiązali jeszcze w sposób satysfakcjonujący (ani tym bardziej spójny) problemu dotyczącego tożsamości „kościoła soborowego” i jego „hierarchów” nadchodząca prędkimi krokami „kanonizacja” Jana Pawła II nie jest rzeczą błahą. Była jednak czymś łatwym do przewidzenia dla każdego, i to niezależnie od jego stosunku wobec wojtyliańskich „cudów”.

Nauczanie Kościoła w sprawie teologicznej wartości kanonizacji dokonywanych przez Papieży jest znane chyba wszystkim. Warto jednak przytoczyć najwyższy w tej kwestii autorytet, jakim jest kardynał Prosper Lambertini, późniejszy Papież Benedykt XIV. W istocie niczego nowego nie naucza, a idzie tylko za opinią powszechną teologów (ze św. Tomaszem z Akwinu włącznie), kanonistów, dokumentów papieskich.

Benedykt XIV, w swym monumentalnym dziele De servorum Dei beatificatione et beatorum canonizatione, stwierdza, że nieomylność papieska w kanonizowaniu świętych przynależy do przedmiotu wiary Boskiej (de fide divina) i każdy, kto ją odrzuca jest heretykiem. Dopuszcza jednak również opinię łagodniejszą, a mianowicie: Czytaj dalej

Medice, cura teipsum or the Sedevacantophobia of Fr. Stehlin

Medice, cura teipsum or the Sedevacantophobia of Fr. Stehlin

x stehlin Fatima Conference 2013

Sedevacantism as the „orphan disease”… That’s a new one.

If the doctor does not know a given disease, how can he authoritatively propose a cure? And when he himself is so sick (incurably?) that he considers sick the healthy patient, then we have a tragic situation indeed. It would be better for healthy people to avoid such a “doctor”, so that he himself would not accidentally (on purpose?) infect them.

The most recent issue of “Zawsze wierni”1 does not excel in accurate judgments and proper conclusions, as it was already to be seen with respect to the “Escape into Dreams” text2. As it was to be expected, in the description written in language characteristic rather of a charismatic presbyter than a thomistic author, there was place for the pestilence, cholera, ulcers, virus, bacteria of the terribly contagious sedevacantism. Due to the frightening appearance of a human being struck by this exceptionally infectious physico-psychic disease, Fr. Stehlin, in the role of a “doctor”, conducts once again a scaring therapy. In the article entitled “Who standeth, let him take heed lest he fall” available on the Internet (it is again possible to save a few zlotys), one can savor the seemingly “scholarly analysis” and the proposed treatment: Czytaj dalej

Abp Lefebvre przeciwko matematykom. Sobor Watykański II należy odrzucić

Historyczny wykład na nowo odkryty

Amerykanie odkryli na nowo wykład, który wygłosił abp Marceli Lefebvre 11archbishop_lefebvre_conference_500px maja, 1976 roku w Minneapolis (stan Minnesota). Arcybiskup mówiąc o zmianach przeprowadzanych w widzialnej instytucji Kościoła jednoznacznie potępił Sobór Watykański II, który jest istotną przyczyną sytuacji, w jakiej się do dziś znajdujemy. Mocne słowa Arcybiskupa na temat heretyckiego soboru warte są uwagi także ze względu na bezpośredni kontekst ówczesnych relacji z rzymskimi władzami, bowiem zostały wypowiedziane tuż przed słynnym „gorącym latem” 1976 roku („l’été chaud”). Łatwo zauważyć jakże poniższe słowa sprzeczne są z poglądami wielu duchownych, którzy dziś uważają się za prawdziwych synów francuskiego purpurata:

Może się wydawać, że odrzucamy Sobór Watykański II w całości. Otóż, 95% z niego zachowujemy. To raczej przeciwko duchowi się sprzeciwiamy, przeciwko nastawieniu.” J. Eks. bp Bernard Fellay, Przełożony Generalny FSSPX (za: DICI, nr 8, 18 maja 2001). Czytaj dalej

Unam sanctam i opinionizm, czyli kogo tak naprawdę nie obchodzi papież

Francis-Audience-with-the-media

Bliższa zasada wiary? To nieważne…

Odkąd zająłem się badaniem tego, czy stanowisko sedewakantystyczne jest rzeczywiście, jak je przedstawiają różni polemiści, „obsesją” na punkcie papieża, nieuleczalną chorobą psychiczną lub wreszcie „chorobą sierocą” (tak myśli np. x. Stehlin), zauważyłem kogo tak naprawdę nie obchodzi, czy ten, który zasiada na Watykanie jest katolickim Papieżem, Wikariuszem Chrystusa na ziemi, Doktorem doktorów i Słodkim Chrystusem na ziemi.

Niektórzy bowiem spośród tych, którzy już przynajmniej pobieżnie zapoznali się z argumentami za obecnym, trwającym od dekad, wakatem Stolicy Apostolskiej, dochodzą do wniosku, że nie jest to takie ważne, że nie jest to wiedza konieczna do zbawienia, że gdy staną po śmierci przed Chrystusem, który ich będzie sądził sądem sprawiedliwym, nie zapyta ich Ten, który zna zamysły serc łudzkich: „Czy uznawałeś Franciszka za papieża?” Nie będąc w stanie odeprzeć argumentów sedewakantystów, wybierają obojętność wobec urzędu i osoby papieża. Taka jest niestety również mentalność prawie całego bractwowego „ruchu oporu”. Czytaj dalej

Medice, cura teipsum, czyli sedewakantofobia x. Stehlina

Medice, cura teipsum, czyli sedewakantofobia x. Stehlina

x stehlin Fatima Conference 2013

Sedewakantyzm jako „choroba sieroca”… Tego jeszcze nie było.

Jeśli lekarz nie zna się na danym schorzeniu, to jakże może autorytatywnie proponować lekarstwo? A jeśli sam jest tak chory (nieuleczalnie?), że zdrowego pacjenta uważa za chorego, to już wtedy mamy doprawdy tragiczną sytuację. Lepiej, żeby zdrowi ludzie unikali takiego „lekarza”, by przypadkiem (celowo?) ich sam nie zaraził.

Najnowszy numer pisma „Zawsze wierni” nie celuje w trafnych sądach i właściwych wnioskach, jak już dało się zauważyć a propos tekstu „Ucieczka w marzenia”. Jak można się było tego spodziewać, w opisie napisanym językiem charakterystycznym raczej dla charyzmatycznego prezbitera niż tomistycznego autora znalazło się też miejsce na dżumę, cholerę, wrzody, wirusa, bakcyla przerażająco zaraźliwego sedewakantyzmu. Z powodu odstraszającego wyglądu człowieka dotkniętego tą wyjątkowo zakaźną chorobą cielesno-psychiczną x. Stehlin, w roli „lekarza”, przeprowadza po raz kolejny terapię odstraszającą. W artykule pod tytułem „Kto stoi, niech baczy, aby nie upadł…” dostępnym w Internecie (znowu da się oszczędzić kilku złotych), można się uraczyć pozornie „uczoną analizą” i proponowaną kuracją: Czytaj dalej

„Sofizmat ojcostwa” a kwestia papieża

Wielu katolików, zwłaszcza duchownych, a za nimi i świeckich, którzy sprzeciwiają się w mniejszym czy większym stopniu Soborowi Watykańskiemu II i jego reformom oraz nie podporządkowują się władzom je narzucającym, chętnie jednakże i często przyrównuje postać papieża do ojca rodziny. Zazwyczaj posługiwanie się tą analogią, fałszywą, jak zobaczymy, służy próbie wykazania błędu argumentacji tych, którzy przyjmują wakat Stolicy Apostolskiej z powodu herezji i apostazji soborowych antypapieży. Ma to być kontrargument, choć może nie najmocniejszy, na tak zwany „sedewakantyzm”. Czytaj dalej

Przedwcześni apologeci Papy Buongiorno

Przedwczesne branie w obronę typów nieobliczalnych może okazać się co najmniej ryzykowne, jeśli wręcz nie zgubne. Z dnia na dzień błazeństwa obecnego modernistycznego „biskupa Rzymu” nabierają coraz to większych rozmiarów. Ale już pierwszego dnia po konklawe wiadomo było, czego się można było spodziewać po wyszukanym „prawie na końcu świata” Bergoglio („Franciszek Niepierwszy (modernista)”). Otóż, pomimo licznych udokumentowanych niepokojących faktów z życia przed konklawe, nasz kochany i bardzo sympatyczny Papa Buongiorno jeszcze na dobre nie zagospodarował się na Stolicy Piotrowej, a już przez niektórych tradycyjnych katolików był broniony.

Czytaj dalej

Gdy wrzało wiosną 2012 roku… dwie perspektywy

Wiadomo już nader dobrze, że w czerwcu 2012 knuło się półtajemnie pojednać z modernistycznym Rzymem. Gdyby nie Benedykt XVI, który zmodyfikował tekst bp Fellaya, doszłoby 13 czerwca do porozumienia na podstawie Deklaracji doktrynalnej z 15 kwietnia. Bp Fellay jechał bowiem do Rzymu po to, aby popisać (wiemy o tym pośrednio od księży Loransa, Nély’ego, Pflugera i bp de Galarrety). Jednakże w między czasie w Rzymie i w Menzingen bacznie obserwowano, co się dzieje i czy wówczas uda się pojednać chociaż z większością kapłanów i wiernych FSSPX (jasne życzenie wyrażone w pracach GREC). Wrzało już bowiem od pewnego czasu, zwłaszcza odkąd w marcu bp Fellay jednoznacznie opowiedział się za podążaniem inną drogą, za koniecznością „nowego ustosunkowania się względem Kościoła oficjalnego” czyli zadania sobie „ pytani[a] o uznanie Bractwa przez oficjalny Kościół” (w Cor unum). Trzej biskupi wystosowali list (tekst listu). Ponadto, przy wielu okazjach i w różnych częściach świata księża, jak Ernesto Cardozo (list otwarty z 13 maja 2012), Eryk Jacqmin (jego argumentacja), Michał Koller (kazanie z 10 czerwca: tekst, wideo), Patryk Girouard (konferencja z 30 czerwca) oraz biskupi Williamson (w swej serii wykładów pod koniec czerwca w Londynie [tekst polski trzeciego], w kilku Komentarzach Eleison) i Tissier de Mallerais (kazanie podczas święceń w Winonie) przemawiali przeciwko temu niebezpieczeństwu. I inni również ostrzegali wiernych.

W Polsce natomiast, w tym samym czasie, x. Karol Stehlin przekonywał polskich wiernych do duszpasterskich korzyści statusu kanonicznego dla FSSPX, czyli pojednania praktycznego bez uprzedniego porozumienia doktrynalnego: Czytaj dalej