Przesłanie Wojtyły na „Światowy Dzień Pokoju” w 1992

Rok w rok moderniści wzywają do pokoju opartego na fałszywych zasadach ekumenizmu i u mało kogo wzbudza to choćby zaniepokojenie. Przeto prawie wszystkie środowiska zwące się dziś katolickimi, włącznie z wieloma „tradycjonalistycznymi” przyjęły zasady ekumenizmu za swoje. Czy można sobie bowiem wyobrazić „marsze w obronie życia”, które zrzeszają katolików, protestantów i innych „ludzi dobrej woli” w czasach, gdy katolicy przejęci zasadami ewangelii unikali wszelkich tego rodzaju spotkań? Gdy duchowni przestrzegali przed tego rodzaju zgromadzeniami?

Walczy się natomiast przede wszystkim z fundamentalizmem, czy to katolickim, czy nawet islamskim, ale już katolicyzm liberalny (czy wręcz heretycki), islam liberalny, są już w tej optyce dobre. Nie liczy się prawda ani prawdziwa wiara, ale ów fałszywy pokój, którego czołowym na całym świecie piewcą był przez wiele lat Jan Paweł II. O tym traktuje wstępniak z pisma „Sodalitium” z marca 1992 roku.

Pelagiusz z Asturii

Artykuł wstępny

„Wierzący zjednoczeni w budowaniu pokoju”. Tak brzmi tytuł „Przesłania Papieża na światowy dzień pokoju w 1992 r.” (DODATEK DO „L’OSSERVATORE ROMANO”, nr 285, 11/12/1991). Jest to „slogan”, który zainaugurował nowy rok, komentowany oraz rozsyłany do wszystkich parafii na świecie celem „ożywienia ducha Asyżu” (tamże, nr 3).

O jakich jednak wierzących mowa? I o jakim pokoju? I o jakim zjednoczeniu?

Wierzący, do których zaapelował Jan Paweł II to „ci, którzy wyznają wiarę w Boga” (nr 1), należący do wszystkich religii, które były obecne razem pięć lat temu w Asyżu (por. nr 3). Należy dodać do nich również „ludzi dobrej woli” (nr 6), różniących się od wierzących; także oni, ateiści, są wezwani do budowania pokoju.

Kim są ci „wierzący” wszystkich religii? Tymi, których nazywano niewiernymi. Wierzący to ten, który wierzy. Wiara jest aktem tego, który ma wiarę. Wierzący – niewierny: dwa sprzeczne terminy. Magiczna różdżka Soboru Watykańskiego II przekształciła niewiernych (bałwochwalców, muzułmanów, żydów…) w wiernych. Istnienie Boga jest prawdą rozumu, podczas gdy Wiara w Boga jest cnotą nadprzyrodzoną, która sprawia, że wierzymy we wszystko, „co Bóg objawił, a co Kościół Święty podaje nam do wierzenia”. Bałwochwalcy, muzułmanie, żydzi etc., jako tacy, nie mają Wiary, nie są wierzącymi.

Jaki pokój? Nie „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusowym”… Nie może być on udziałem tych, którzy ignorują, lub jeszcze gorzej, odrzucają Chrystusa. Według orędzia chodzi o pokój, który wynika z prawa naturalnego: „polega na postawie dyspozycyjności wobec drugiego, na współpracy i współuczestnictwu w oparciu o wzajemny szacunek” (nr 2). Nie Bóg (ten pokój mieliby budować także ateiści), lecz wzajemny szacunek między ludźmi ustanawia pokój głoszony przez Jana Pawła II. Wartości te miałyby być proponowane ponownie przez różne religie (nr 2). Pan nasz Jezus Chrystus mówi jednak: „Nie mniemajcie, że przyszedłem pokój zsyłać na ziemię. Nie przyszedłem zsyłać pokoju, ale miecz” (Mt 10, 34). „Mniemacie, żem przyszedł pokój przynieść na ziemię? Nie, mówię wam, ale rozłączenie. Albowiem odtąd będzie w jednym domu pięcioro rozłączonych, troje przeciwko dwojgu, a dwoje przeciwko trojgu” (Łk 12, 51-52).

Jakie zjednoczenie? Pisze Apostoł: „Nie ciągnijcie jarzma z niewierzącymi. Cóż bowiem za uczestnictwo sprawiedliwości z nieprawością? Albo co za towarzystwo światłości z ciemnością? A co za umowa Chrystusa z Belialem? Albo co za udział wierzącego z niewierzącym? […]” (2 Kor 6, 14-15).

Pan nasz Jezus Chrystus i święty Paweł nie wydają się akceptować „zjednoczenia wierzących w budowaniu pokoju” … Jest to bardzo poważna sprawa. Istotnie, w dalszej części przesłania czytamy: „Byłoby szaleństwem, gdyby religie lub grupy ich wyznawców, interpretując i praktykując poszczególne wyznania, pozwalały sobie na formy fundamentalizmu i fanatyzmu, usprawiedliwiając walki lub konflikty z innymi motywami religijnymi” (nr 7). Czy obłędna jest Religia Tego, który przynosi niezgodę (por. Łk 12, 52)? Czy fanatyczny i fundamentalistyczny był Kościół katolicki, który bronił się również przez krucjaty, wojny religijne i inkwizycję? Ale „obłędny” był już Bóg Izraela: „Rozgłoście między narodami, poświęćcie wojnę, pobudźcie mocarzów, niech przystąpią, niech wyciągną wszyscy mężowie wojenni! Przekujcie pługi wasze na miecze, a motyki wasze na włócznie! […]” (Jl 3, 9).

Od dwudziestu pięciu lat, w każdy pierwszy dzień roku katolicy słyszą w swojej parafii nawoływanie do pokoju, jaki daje świat. Po 25 latach „tolerancja”, „wolność religijna” i „światła” o inspiracji wolteriańskiej pokonały „fanatyzm” także u katolików. Wierzący i niewierzący kroczą razem (por. nr 3) ku pokojowi.

Wróg jest tylko jeden: to obłędny fanatyk, niebezpieczna nuta poza tonem w harmonijnym chórze ludzkości, który waży się nie podążać „obowiązkową drogą” „kontaktów międzyreligijnych” i „dialogu ekumenicznego” (nr 6).

Także i wielu czytelników „Sodalitium” nie może nie rozpoznać w nas niebezpiecznych uczniów tego ekskluzywisty, który powiedział: „Kto nie jest ze mną, przeciwko mnie jest, a kto nie gromadzi ze mną, rozprasza” (Mt 12, 30; Mk 11, 40; Łk 11, 23). XI, 23).

Tłumaczył z języka włoskiego Czytelnik. Podkreślenia jak w oryginale. Źródło: pismo „Sodalitium”, nr 29 z marca 1992 roku (wersja włoskojęzyczna), s. 2-3.

Zostaw komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s