Gregorjanki, czyli coś w rodzaju (katolickiego) dnia dziecka

Jakub I Laudin (1627-1695), św. Grzegorz Wielki (Muzeum w Châlons, Francja)

Jakub I Laudin (1627-1695), św. Grzegorz Wielki (Muzeum w Châlons, Francja)

Aż dziw, że tak łatwo przyszło katolickim ongiś narodom przyjęcie różnych masońskich pomysłów, jak „Dzień Matki”, „Dzień Ojca”, „Dzień Babci”, „Dzień Kobiet”, „Dzień Dziecka”, „Dzień Pieska”, „Dzień Sałaty”, „Dzień Pływania”, „Dzień chodzenia na bosaka” i innych niedorzeczności. Zwłaszcza, jeśli rozmaitych okazji do świętowania po Bożemu nigdy nie brakowało pośród tradycyj katolickich, o jednej spośród których tekst poniższy.

Pelagiusz z Asturii

Gregorjanki czyli Gregoły

Dzień św. Grzegorza (12 marca) obchodzono w dawnej Polsce jako dzień święta i zabawy dzieci szkolnych, t. zw. Gregorjanek. Zwyczaj ten sięgał dawnych czasów, kiedy papież Grzegorz IV ustanowił dzień 12 marca jako uroczystość, poświęconą pamięci Ojca św. Grzegorza Wielkiego, który położył wielki zasługi około zakładania szkół i szerzenia oświaty. – Z uroczystością tą połączono oddawna zabawy maskaradowe dzieci; chłopcy przebierali się za biskupa, księży, za bakałarzy lub policjantów, wygłaszając przemowy. Zwyczaj ten przeszedł z Włoch do Francji, Belgji, Niemiec, a wreszcie do Polski, gdzie przetrwał w Zachodniej Małopolsce do niedawnych czasów. Czytaj dalej