Rzekome herezje i błędy Papieży (Liberiusz, Honoriusz et al.)

W dobie posoborowej apostazji odgórnie zaprowadzanej wielu „tradycjonalistów” nie od razu uporządkowało sobie wszystkie pojęcia, od najważniejszych począwszy. Odnosi się to nie tylko do tych, którzy podczas samego soboru i zaraz po nim sprzeciwiali się jego doktrynom i reformom, ale także tych, którzy w następnych dekadach zorientowali się, że to, co prawie powszechnie podaje się za katolicyzm jest niczym innym jak „ściekiem wszystkich herezyj”, czyli wskrzeszonym modernizmem, a raczej neomodernizmem. Nic w tym dziwnego, ponieważ już sam człowiek z natury poznaje z trudem, najpierw niejasno i ogólnie, a z czasem dopiero, i to zazwyczaj nie bez pomocy mądrzejszych i bardziej uczonych, dochodzi do dokładniejszego poznania. Tak się dzieje w dziedzinie poznania ogólnie, tym bardziej więc w sprawach religii, gdy sam autorytet w Kościele został zachwiany. Bowiem obecny kryzys w Kościele to kryzys autorytetu.

Odrzucając nowe nauki soborowe sprzeczne z odwiecznym nauczaniem Kościoła oraz reformy soborowe i posoborowe (na czele ze szkodliwymi nowymi rytami sakramentów) wielu „tradycjonalistów” pojęło, że nie sposób oddzielić tych doktryn i reform od autorytetu, który je ogłasza i wdraża. Wobec tego, odrzucając te pierwsze należy odrzucić również ów autorytet, aby zachować spójność z wiarą. Stanowisko to z czasem przybrało nazwę sedewakantyzmu.

„Pozostając do całkowitej dyspozycji Jego Świątobliwości, proszę o przyjęcie mojego głębokiego i synowskiego szacunku w Jezusie i Maryi.” (XII 1978)

Niestety wielu podążyło inną drogą, drogą tak zwanego „roztropnościowego stanowiska” arcybiskupa Lefebvre’a1 lub innych, którzy albo zgoła odmawiają poruszania kluczowej sprawy autorytetu w Kościele, albo mówią, że Papież nie jest wcale istotny dla wiary, albo wreszcie za wszelką cenę utrzymują, że moderniści są Papieżami, jednocześnie odrzucając nowe magisterium i reformy. Innymi słowy przypisują „władzy kościelnej” błędy i szkodliwe ryty.

„Nie mówię, że papież nie jest papieżem, ale nie mówię też, że nie można powiedzieć, że papież nie jest papieżem” („Je ne dis pas que le pape n’est pas pape, mais je ne dis pas non plus qu’on ne peut pas dire que le pape n’est pas pape.”) (VII 1979)

Z czasem też to „roztropnościowe”, „wyczekujące”, „niepewne” stanowisko skrystalizowało się i skonstruowało swoją własną doktrynę. Pokrętne rozumowania o nieprawidłowym promulgowaniu Novus Ordo Missae2 wydają się odchodzić w niepamięć, ale inne sofizmaty tej szkoły są ostatnimi czasy bardziej popularne. Aby uzasadnić tę nową, a raczej starą doktrynę, która polega na wskrzeszeniu poglądów protestantów, gallikanów, jansenistów, koncyliarystów, starokatolików i katolików liberalnych, zaczęto powoływać się na rzekome „błędy” i nawet „herezje” dawnych Papieży. Przytacza się Liberiusza, Honoriusza, Jana XXII, a nawet, o zgrozo, św. Piotra. W ten sposób podając „precedensy” w historii Kościoła starano się uwiarygodnić swe teoretycznie wątpliwe stanowisko. Czynią to bezkarnie np. P. dr de Mattei, nieoficjalny teolog FSSPX (w ostatnim czasie tłumaczony na różnych stronach tegoż Bractwa w różnych językach), bp Atanazy Schneider, x. Łukasz Weber i bardzo wielu innych duchownych „motupropriowych” i lefebrystycznych, a za nimi rzesze świeckich.

Przypadek św. Piotra omówiłem już w przeszłości. Przypadki pozostałych Papieży obrzucanych kalumnią przez lefebrystów, indultowców i innych tego rodzaju „tradycjonalistów” są dość łatwe do omówienia, ponieważ dysponujemy wieloma źródłami, zwłaszcza z okresu Soboru Watykańskiego (I). Już wtedy różnej maści liberałowie i antyinfallibiliści wysuwali przeciwko prerogatywom Papieża przykłady z przeszłości. Jak mówi o. Noel Barbara, pionier katolickiego oporu przeciwko neomodernistom:

Wysunięto przypadki Liberiusza, Honoriusza I, Paschalisa II, Sykstusa V oraz innych, aby ukazać bezcelowość takiej doktryny (nieomylności papieskiej – przyp. PA). Nie trzeba być specjalistą w zakresie problemów teologicznych by zrozumieć, że Kościół nigdy uroczyście nie ogłosiłby nieomylności rzymskiego papieża za dogmat wiary gdyby uprzednio ojcowie soborowi popierający tę definicję po mistrzowsku nie obalili każdego przeciwnego zarzutu wysuniętego przez liberałów i nie ustalili ponad wszelką wątpliwość, że przez całe dziewiętnaście wieków, jakie upłynęły od Zesłania Ducha Świętego, nigdy żaden papież – nawet spośród tych, którzy swoim postępowaniem wywołali skandale albo wykazywali słabości – nigdy ani jeden nie zbłądził w swej szczególnej funkcji papieża, tzn. w swoim nauczaniu jako powszechny Pasterz i Doctor Doctorum (Nauczyciel Nauczycieli).

Gdyby nie przedstawiono w pełnym świetle tych przypadków wysuniętych przez przeciwników nieomylności i jeśliby ich zarzuty nie zostały całkowicie obalone, przeciwnicy tego dogmatu i wrogowie Kościoła nie omieszkaliby go ośmieszyć publikując wszędzie tak zwane błędne nauki wcześniejszych Papieży. Dlaczego tak nie zrobili? Dlaczego się podporządkowali? Ponieważ dowody zostały niepodważalnie ustalone. Papież nigdy oficjalnie nie ogłaszał błędu Kościołowi powszechnemu.

Za: „Papieska nieomylność a dzisiejszy kryzys w Kościele”

Stąd też i niniejszy dawno obiecany wpis, zbierający te źródła w jednym miejscu, aby ułatwić dzisiejszym ultramontanom argumentację w obronie papiestwa przeciwko współczesnym liberałom, gallikanom i antyinfallibilistom, czy to spod znaku FSSPX czy innego.

Poniższy zbiór tekstów będzie z czasem oczywiście uzupełniany. Zachęcam do przesyłania propozycyj tekstów.

„Et ego dico tibi, quia tu es Petrus, et super hanc petram aedificabo Ecclesiam meam, et portae inferi non praevalebunt adversus eam.” (Mat. XVI, 18)

Pelagiusz z Asturii

I. Gwoli wstępu ku pouczeniu różnych antyinfallibilistów: Kościół rzymski potępił, odrzucił, przezwyciężył wszystkie herezje. Fragment listu św. Leona IX „In terra pax hominibus” do Michała Cerulariusza (1053) o prymacie Biskupa Rzymu:

Kościół święty zbudowany jest na opoce, tj. na Chrystusie i na Piotrze albo Kefasie, synu Jana, który przedtem nazywał się Szymon. Nie zwyciężą go nigdy bramy piekieł, to znaczy dysputy heretyków, które zarozumiałych ludzi prowadzą na zatracenie. Obiecuje to sama Prawda, z której czerpie swoją prawdę wszystko, co jest prawdziwe: „Bramy piekieł nie zwyciężą go” [Mt. 16, 18]. Tenże Syn zaświadcza, mówiąc do Piotra: „Szymonie, oto szatan…” [Łk. 22, 31], że uprosił u Ojca skuteczność tej obietnicy. Czyż zatem będzie ktoś tak nierozumny, by śmiał myśleć, że modlitwa Tego, u którego „chcieć” znaczy „móc”, mogłaby w czymś pozostać daremną? Czyż Stolica Księcia Apostołów, mianowicie Kościół Rzymski, nie potępił, nie odrzucił i nie przezwyciężył błędów wszystkich herezji, tak przez samego Piotra jak i przez jego następców? Czyż nie utwierdził serc braci w wierze Piotra, która dotąd nie zachwiała się i do końca nie osłabnie? […] Przynosząc uszczerbek praw Stolicy Świętej, której nikt z ludzi nie może sądzić, podlegacie wyklęciu rzuconemu przez zgromadzenie Ojców wszystkich czcigodnych Soborów.

Za: Breviarium fidei. Kodeks doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, opr. Jan Maria Szymusiak SJ i Stanisław Głowa SJ, wydanie I (1964 rok), ss. 70-71.

II. Materiały dotyczące samego Papieża św. Liberiusza (†366)

Abp Romuald Jałbrzykowski, „Święty Liberiusz, Papież

Bp Michał Nowodworski, „Papież Liberiusz

x. Józef Murro, „Papież Liberiusz, święty Atanazy a arianie” (tłumaczenie artykułu z „Sodalitium”, nr 51 włoskojęzycznego wydania, ss. 48-59)

Strona Novus Ordo Watch, „A Response to ‘Bishop’ Athanasius Schneider’s Claims against Pope Liberius” (jak idole „konserwatystów” Novus Ordo, indultowców, motupropriowców, a ostatnio także „nowi przyjaciele w Rzymie” lefebrystów manipulują na swój użytek historią Kościoła)

Gianvito Armenise dla Radio Spada, „Contro la ‘leggenda nera’ di Papa Liberio”

„Le Pape Saint Libère” – dossier w języku francuskim złożony z dwóch tekstów wyjętych z dwóch następujących dzieł: Les petits Bollandistes (1876) i Revue des questions historiques (1866)

III. Materiały dotyczące samego Papieża Honoriusza (†638)

Bp Michał Nowodworski, „Honoriusz papież” (artykuł z czasopisma „Przegląd Katolicki”, 16 VI 1870, Warszawa, Nr 24, ss. 369-374)

x. Paweł Bottalla SJ, Pope Honorius Before the Tribunal of Reason and History (1868)

x. Kacper Józef Marcin Bottemanne, De Honorii Papae Epistolae Corruptione (1870) (dzieło w którym późniejszy biskup Harlemu dowodzi częściowego sfałszowania listów Papieża Honoriusza przez jednowolców czyli monoteletów)

Daniel Arai, „Il caso di Onorio Papa paragonato alle fellonie dei ‘Papi Conciliari’” („Przypadek Papieża Honoriusza porównywany do przestępstw ‘soborowych papieży’”)

Karol di Pietro, „Il Prof. De Mattei, ‘teologo’ della FSSPX e le infanganti accuse contro il Papato ed Onorio I” („Prof. De Mattei, ‘teolog’ FSSPX i rzucanie błotem w Papiestwo i Honoriusza I”, w którym to artykule autor omawia doktrynę nowożytnych antyinfallibilistów, których słusznie nazywa „krypto-fallibilistami”)

IV. Materiały dotyczące samego Papieża św. Mikołaja I Wielkiego (†867)

x. Antoni Cekada, „‘Błąd’ Papieża Mikołaja I”

V. Materiały dotyczące samego Papieża Jana XXII (†1334)

x. kan. Bernard Jungmann, „O Papieżu Janie XXII” (oryginał łaciński – jest to fragment traktatu o rzeczach ostatecznych tegoż autora, ale tekst ten znajduje się również w jego Dissertationes selectae in Historiam Ecclesiasticam, w tomie VI na ss. 154-160)

x. Antoni Cekada, „Dr de Mattei przepisuje antysedecki środek uspokajający”

VI. Materiały dotyczące kilku Papieży jednocześnie

x. Antoni Krechowiecki, Errata historii co do papiestwa w kolei wszystkich wieków studium krytyczne, Część pierwsza. Mniemana omylność Papieży w rzeczach wiary, I. Papieże z Katakumb. – Kalikst I i Philosophumena, św. Marcelin i donatyści, II. Arianizm i św. Liberiusz Papież. – Wigiliusz i V-ty Sobór powszechny, III. Monoteleci (jednowolcy). – Honoriusz I Papież, VI-ty Sobór powszechny

Józef Kard. Hergenröther, „Rzekome błędy i sprzeczności Papieży”

x. kan. Bernard Jungmann, Dissertationes selectae in Historiam Ecclesiasticam (1880-1886): tom I i II, tom III i IV, tom V, tom VI (wspomniane wyżej a propos Jana XXII wielotomowe dzieło z historii Kościoła zbijające gruntownie różne historyczne zarzuty podnoszone przeciw papiestwu i Kościołowi rzymskiemu)

X. Ludwik Nazaire Bégin, La primauté et l’infaillibilité des Souverains Pontifes(książka w formacie PDF, zawierająca 10 lekcyj historycznych na temat dogmatu prymatu i nieomylności Papieża, zbijająca wszystkie mity nt. rzekomych herezyj i błędów Papieży, od św. Piotra począwszy)

Tłumaczenie fragmentu Apologétique. Nos raisons des croire – réponses aux objections [Apologetyka. Powody, dla których wierzymy – odpowiedzi na zarzuty], z części omawiającej nieomylność papieską i obalającej historyczne pseudozarzuty przeciwko tej prawdzie wiary:

§ 1. „Upadek” Papieża Liberiusza

Fakty. – Papież Liberiusz rządził Kościołem od 22 maja 352 roku do 24 września 366 roku, gdy herezja ariańska szalała coraz intensywniej. Wymyślona przez Ariusza, kapłana aleksandryjskiego, herezja ta ograniczała transcendencję i boskość tylko do Ojca, a z Syna robiła pośrednika między Ojcem a stworzeniem, boga drugiej kategorii. Sobór Nicejski potępił ten błąd w 325 roku, ogłaszając Syna współistotnym (omoùsios) Ojcu. Formuła ta stała się kamieniem probierczym ortodoksji i w papieżach oraz biskupie Aleksandrii znalazła swych najgorliwszych protagonistów.

Jednak duża część wschodniego episkopatu pozostała przeciwna omoùsios mówiąc, że nie znajduje się w Piśmie świętym oraz że trąciła sabelianizmem, herezją skłaniającą się ku negacji rozróżnienia osób w Trójcy Przenajświętszej. Popierane przez cesarzy, to stronnictwo stanowiło zagrożenie po 350 roku; biskupi, którzy do niego należeli skupili wszystkie swoje siły na tym, aby potępiono Atanazego, niesłusznie oskarżając go o różne rodzaje przestępstw oraz zastępując nowym wyznaniem wiary nicejskie omoùsios. W 351 roku frakcja ta osiągnęła pierwszy sukces przez doprowadzenie do przyjęcia, w Sirmium (w Panonii), bardzo niejasnego wyznania wiary (pierwszego symbolu z Sirmium) oraz zwłaszcza doprowadzenie do potępienia żarliwego nicejczyka, lokalnego biskupa Fotyna, który tak naprawdę wyznawał idee sabeliańskie, a więc zasługiwał, pod tym względem, na sprowadzenie do porządku.

W między czasie na tron papieski wstąpił Liberiusz i natychmiast rozpoczęły się starania o zdobycie go [na rzecz heretyckiej frakcji]. Cesarz Konstantyn, całkowicie sprzyjający antynicejczykom, w 353 roku zwołał synod w mieście Arles oraz wezwał obecnych biskupów do zatwierdzenia potępienia Atanazego, grożąc wygnaniem każdemu, kto by się sprzeciwił. Wszyscy, oprócz Paulina z Trewiru, to podpisali, włącznie z dwoma legatami Papieża, który jednak sprzeciwił się zatwierdzeniu decyzji i w 355 roku zwołał nowy synod w Milanie, aby przebadać sprawę biskupa Aleksandrii. Ponownie sterroryzowani przez cesarza, prałaci w wielkiej części poddali się i potępili Atanazego, poza kilkoma wyjątkami, wśród których był Papież. „Masz trzy dni na decyzję”, powiedział mu Konstantyn. A Liberiusz: „Trzy dni nie zmienią mojej decyzji, wypędź mnie, gdzie chcesz”. Naprawdę czuł Papież, że w Atanazym chciano uderzyć w prawowierność nicejską. Został zesłany do Berei w Tracji.

Nastąpiło całkowite zwycięstwo antynicejczyków, którzy, zjednoczeni wrogością wobec Atanazego, byli jednakże podzieleni z doktrynalnego punktu widzenia. Niektórzy byli tylko przeciwni terminowi omoùsios, z powyższych powodów, preferując termin omoiùsios (podobnej natury) Ojcu. Nowy termin był rzeczywiście niedokładny i mógł być wykorzystany przez szkodliwe umysły, choć mógł też być interpretowany w znaczeniu całkowicie zgodnym z nicejską myślą. Ci biskupi utworzyli frakcję homoiouzyjczyków. Drugą skrajność tworzyli czyści arianie, zwani również anomejczykami (anómoios = niepodobny), ponieważ uważali Syna za niepodobnego w czymkolwiek Ojcu. W końcu, pomiędzy tymi dwoma skrajnościami wahała się pewna frakcja popychadeł, którzy mało zajmowali się doktryną i zadowalali się niejasnym wyznaniem: Syn jest podobny Ojcu, stąd zostali nazwani omejczykami (ómoios = podobny).

W 357 roku, dzięki poparciu cesarza anomejczycy zwyciężyli i doprowadzili do przyjęcia czysto ariańskiej formuły na nowym synodzie w Sirmium (drugi symbol z Sirmium). Tryumf był to przelotny, bowiem w 358 roku cesarz osobiście przeorientował się na rozumienie bardziej prawowierne i homoiuzyjczycy doprowadzili do przyjęcia swojej formuły (trzeci symbol z Sirmium).

W tym samym roku Papieżowi Liberiuszowi udało się powrócić do Rzymu, gdzie został przywitany przez rozradowany tłum.

Zakładano, że Liberiusz zawdzięczał swój powrót zawinionemu odstępstwu, czyli że potwierdził potępienie Atanazego oraz przyjął ariańskie wyznanie wiary. Dowodów tego szuka się w świadectwach Atanazego, św. Hieronima, św. Hilarego, a zwłaszcza w czterech listach, w których sam Papież przyznaje, że ostatecznie porzucił Atanazego oraz że zatwierdził wyznanie wiary ustalone w Sirmium.

Ocena. – Wydaje się, że fakty związane z Liberiuszem są dokładne. Wielu autorów odrzuca autentyczność czterech listów przypisywanych Papieżowi, które są tymi dokumentami, które najbardziej kompromitują jego pamięć, ale opinia tych, którzy uważają je za autentyczne wydaje się być lepiej uzasadniona; z drugiej strony istnieją inne dokumenty nie bez znaczenia, które oskarżają Papieża o odstępstwo. I, choć równolegle do tradycji oskarżycielskiej istnieje też inna, mająca swoją wartość, która bezwarunkowo wywyższa Liberiusza, dowodzi to nie tyle temu, że Liberiusz nie wykazał się słabością, ale temu, że chodziło o jedną z tych słabości, której nie przypisuje się wielkiej wagi. I to wystarczy, by uchronić nas przed zbyt surowym sądem dotyczącym zachowania Liberiusza.

To, że porzucił Atanazego jest gestem, który nie podlega dedukcjom, a świadczy tylko o braku charakteru. Należy przeto brać pod uwagę okoliczności łagodzące, jak długość wygnania, groźby i z pewnością kłamliwe informacje, które zniekształciły jego zaufanie wobec biskupa Aleksandrii.

Ale zarzuca się mu również, oraz jeśli listy są autentyczne, przyznaje to sam, że zatwierdził wyznanie wiary ogłoszone w Sirmium.

Przypuśćmy gorszą hipotezę i załóżmy, że był to drugi symbol z Sirmium, czysto heretycki. Stanęlibyśmy po prostu wobec osobistej słabości Liberiusza, z pewnością nie przynoszącej mu chluby, ale która wcale nie pociąga za sobą nieomylnej władzy Głowy Kościoła. Aby zrobić z tego obiekcję wobec osobistej nieomylności Najwyższego Pasterza wręcz trzeba całkowicie nie znać warunków, którymi nieomylność musi być otoczona, aby mogła być prawdziwie sprawowana. Podpis pod wyznaniem wiary, udzielony przez Papieża „zgnębionego długim wygnaniem” (św. Hieronim), a nawet „pod groźbami śmierci” (św. Atanazy) jest jednak daleka od definicji ex cathedra.

Ale to nie wszystko. Liberiusz nie podpisał drugiego symbolu z Sirmium. Wrócił on do Rzymu w 358 roku, a dokumenty dowodzą, że poddał się wiosną 357 roku oraz że przedstawiono mu do podpisania symbol z 351 roku. Otóż, ta formuła pomijała termin omoùsios z jednego jedynego powodu, a mianowicie dlatego, że była podatna na sabeliańską interpretację oraz zawierała terminy, które nie miały nic przeciwnego wierze, ale zasługiwały na tę jedną naganę spowodowaną zbyt wielką nieprecyzyjnością. Z drugiej strony Liberiusz postarał się o deklarację swoich przeciwników, w której potępiali prawdziwych arian, czyli tych, którzy nie przyjmowali tego, że Syn jest z natury i we wszystkim innym podobny Ojcu. Starał się on w ten sposób znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia, na której mógłby przygotować pojednanie umiarkowanego skrzydła antynicejczyków z katolikami. Nawet jeśli w ustępstwie wykazał się pewną słabością, nigdy nie będzie można oskarżyć go o herezję.

§ 2. Sprawa Honoriusza

Fakty. – Przypadek Honoriusza miałby być przypadkiem Papieża zwolennika herezji i ukaranego przez sobór ekumeniczny anatemą. Oto fakty. W 451 roku Sobór Chalcedoński potępił monofizytów, którzy utrzymywali iż w Chrystusie jest tylko jedna natura i uroczyście ogłosił, że w Słowie wcielonym są dwie natury całkowite, integralne, odrębne. Jednakże, pomimo potępienia, prąd monofizycki dalej dzielił Wschód. Chcąc rozerwać jedność doktrynalną, co by z kolei posłużyło do zerwania politycznej, patriarsze Sergiuszowi z Konstantynopola wydawało się, iż znalazł wspólny grunt pod pojednanie proponując nową formułę teologiczną, według której w Chrystusie jest tylko jedna energia lub wola (skąd termin monoteletyzm). W ten sposób herezja oczywiście została złagodzona, ale nie odparta. Św. Sofroniusz z Jerozolimy czuł się w obowiązku poinformować Papieża, którym w owym czasie (625-638) był Honoriusz. Ten już jednak został uprzedzony przez Sergiusza, który skierował do Papieża list, w którym bardzo zdolnie stwierdzał, iż nie jest w stanie opowiedzieć się ani za „jedną energią”, ani za „dwoma energiami”, bowiem pierwsza formuła wyglądała na zbyt monofizycką, a druga mogła dawać do zrozumienia, że w Chrystusie są dwie przeciwne sobie wole. Sprowadzało się to wszystko do postawienia problemu w niejednoznacznych terminach.

Papież wpadł w pułapkę i odpowiedział Sergiuszowi, iż uznaje w Słowie wcielonym jedną jedyną wolę i proponował odejście od formuły: jedna lub dwie energie, jako że były to terminy nowe, jak zasugerował Sergiusz. Pomimo wyjaśnień, które mu przysłał Sofroniusz, w drugim liście do Sergiusza Papież zachował praktycznie niezmienione wyrażenia, a ten otrzymał więcej, niż sam chciał; ułożona została formuła, która całemu Wschodowi zakomunikowała nową doktrynę z intencją połączenia wszystkich heretyków.

W między czasie Honoriusz umarł i jego następcy szybko się zorientowali co do niebezpieczeństwa i zaprotestowali przeciwko wschodniej formule. Przez kolejne lata trwało nowe starcie teologiczne, w którym heretycy często powoływali się na autorytet Honoriusza. Konflikt zakończył się na VI soborze ekumenicznym (III konstantynopolitańskim) w latach 680-681, który potępił monoteletyzm i ekskomunikował wszystkich tych, którzy okazywali mu poparcie, wśród których wymieniony został Honoriusz.

Co o tym myśleć? – Przypadek Honoriusza jest największą obiekcją kiedykolwiek podnoszoną przeciwko nieomylności Najwyższego Pasterza i spowodował wahania dość licznych uczonych, gdy, podczas Soboru Watykańskiego, sprawa ta została przedstawiona akceptacji Ojców. Zbyteczne jest, w celu obalenia obiekcji, odrzucanie autentyczności obu listów Honoriusza, ponieważ ta jest absolutnie pewna.

Ale wcale nie stoimy tu wobec definicji ex cathedra. Honoriusz nie zwrócił się do całego Kościoła, a tylko do Sergiusza; niczego nie zdefiniował, nie promulgował potępień przeciwko tym, którzy przyjmowali dwie wole w Chrystusie, ale odpowiedział wymijająco i tylko polecił zachowanie milczenia. To wszystko w dostateczny sposób pokazuje, że nie chodzi o definicję dogmatyczną.

Jednakże będą tacy, którzy powiedzą, że mimo wszystko Papież nauczał herezji i to w dokumentach mających pouczyć znaczną część Kościoła. Zgoda, że Papież odpowiedział w sposób niejasny i używając terminów niejednoznacznych w kwestii dwóch wól; ale było to wyrażone w terminach równie niejednoznacznych, bowiem Sergiusz mówił o „przeciwnych sobie wolach”. Zgoda wręcz, że lepiej było zakończyć kontrowersję wywołaną przez formuły jednej lub dwóch energij, zamiast polecać milczenie, które miało służyć wyłącznie poplecznikom błędu. To jednak nie wystarcza, by zarzucać Honoriuszowi herezję, bowiem bardzo wyraźnie uznaje w Chrystusie dwie odrębne natury, działające każda na właściwy sobie sposób. [brak tekstu] prawowierność chalcedońską i nakazał wyznawać ją wszystkim. Prawdą jest, że mówił o jedności woli w Chrystusie, ale wyraźnie dał przez to do zrozumienia, że taka jedność polega jedynie na zgodności chcenia ludzkiego z boskim. Honoriusz zatem, nie mówiąc tego, zakładał w Chrystusie obecność aktu jego ludzkiej woli.

Ale, dodają niektórzy, został potępiony przez sobór ekumeniczny. Jeśli nie pomylił się Honoriusz, to pomylił się sobór. Sobór z pewnością byłby popełnił błąd, gdyby wydał doktrynalny sąd dotyczący samego nauczania Honoriusza, ponieważ nauczanie tego Papieża było w istocie prawowierne. Ale sobór skupiał się o wiele mniej nad daną teologią niż nad polityką przyjętą przez pewną grupę ludzi, wśród których był i Honoriusz. A ponieważ polityka ta sprzyjała szerzeniu się błędu, na wszystkich, ale w szczególnie szerokim znaczeniu, nałożona została nota herezji. Papież Leon II użył języka bardziej dokładnego, gdy zamiast przyjąć potępienie rzucone na poprzednika, dokonał tego ważnego rozróżnienia: „Potępiamy także Honoriusza, który nie dał zajaśnieć temu Kościołowi Rzymu doktryną apostolską, ale z powodów światowych naraził na zdradę wiarę, która musi być bez skazy”. W innych słowach Leon II potwierdził anatemę nałożoną przez sobór tylko w znaczeniu dość wąskim, w takiej mierze, w jakiej Papież Honoriusz zaszkodził Kościołowi przez zaniedbanie i zbyt małą zapobiegawczość” (H. Grisar).

[…]

§ 5. Jan XXII i wizja uszczęśliwiająca

Fakty. – W XIV wieku często poruszano kwestię dotyczącą tego, czy dusze sprawiedliwych cieszą się wizją uszczęśliwiającą od razu po śmierci czy też będą się nią cieszyć dopiero po sądzie powszechnym. Ta druga hipoteza była nauczana w książce napisanej przez Jana XXII zanim został wybrany na Papieża. Również potem dalej nauczał i głosił taką doktrynę, która znajdowała oparcie u niektórych starożytnych autorów, głównie wschodnich i nie była jeszcze przedmiotem decyzji Kościoła.

Opinia ta miała jednakże licznych przeciwników. Większość teologów utrzymywała, że święci wchodzą w pełne posiadanie szczęśliwości wiecznej przez sądem ostatecznym. Wrogowie Papieża, jak Ockham, Michał di Cesena i inni krzyczeli o herezji. Uniwersytet paryski został poruszony, król Francji, Filip Walezjusz oraz cesarz Niemiec zamierzali interweniować; Papież się bronił i udało mu się doprowadzić do uwięzienia dominikanina, który mu się sprzeciwiał.

W 1333 roku Papież pozwolił paryskim teologom rozważyć i przebadać teksty przezeń przytoczone na korzyść swej opinii. Teologowie jednomyślnie orzekli, że dusze świętych cieszą się wizją uszczęśliwiającą natychmiast po śmierci lub po swoim oczyszczeniu, zauważając jednak, że Papież nie podjął decyzji w tym względzie, ale nauczał opinii, która pozostawała wolna.

3 stycznia 1334 r., po ponownym zleceniu zbadania tekstów w Awinionie Papież porzucił swoją opinię, którą ponownie wycofał na łożu śmierci.

Ocena. – Przypadek Jana XXII jest prosty, jasne jest, że nie nauczał on ex cathedra błędu, który się mu zarzuca, ale przemawiał tylko jako nauczyciel prywatny. Myliłby się, gdyby skorzystał ze środków przymusu przeciwko teologowi, który by nie podzielał jego opinii. To stanowi dowód, że miał on trudny charakter, ale że [cała ta sprawa] nie ma nic wspólnego z nieomylnością papieską.

Z języka włoskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło: apologetica.altervista.org. Strona ta od czasu przetłumaczenia przeze mnie tekstu zniknęła, ale fragment tego tekstu znajduje się także na Forum Termometropolitico.

Przypisy:

1) Tak zwane „roztropnościowe stanowisko” abpa Lefebvre’a i FSSPX, polegające zazwyczaj na uważaniu Papieża za nieistotny „dodatek” do wiary, poruszają następujące teksty: „’Roztropnościowe stanowisko’ abpa Lefebvre’a wokół Mszy i pojednania z Watykanem” (omawiający to stanowisko w tak ważnej rzeczy, jaką jest spełnianie obowiązku niedzielnego oraz przytaczający proponowany przez abpa Lefebvre’a pokój z modernistami oraz trzy odpowiedzi o. Guerard des Lauriers na ową propozycję Lefebvre’a), odpowiedź na numer specjalny „La tradizione cattolica” przeciwko sedewakantyzmowi (cały artykuł, ale zwłaszcza część druga).

2) Choć dalej xięża FSSPX mówią o „bękarcim rycie” (cytując abpa Lefebvre’a) współpracując jednocześnie z „bękarcimi kapłanami”. Wieloletnią propagandę Bractwa o „nielegalnym” Novus Ordo czy jego „nieprawidłowej promulgacji” poruszyłem m.in. w następujących tekstach: „Paweł VI sam mówi, czy Novus Ordo Missae jest obowiązujący i czy zastąpił starą Mszę” (gdzie przytaczam słowa Pawła VI z konsystorza z 1976), „’Nowa msza’ ‘bękartem’, czyli czy Paweł VI ‘nielegalnie promulgował’ Novus Ordo Missae (gdzie przedstawiam tłumaczenie tekstu x. Cekady, w którym duchowny ten omawia dokumenty rzymskie jasno i wyraźnie „promulgujące” NOM i zakazujące Mszy trydenckiej) oraz „Kilka refleksyj wokół kolejnej rocznicy wejścia w życie Novus Ordo Missae.

[Uzupełnione o kilka tekstów 2 I 2018 dzięki uprzejmości Redakcji Ultramontes]

9 comments on “Rzekome herezje i błędy Papieży (Liberiusz, Honoriusz et al.)

  1. Zmartwiony pisze:

    Czy autor może cos więcej powiedziec na ten temat:

    W sieci raczej próżno szukać wyjaśniena i pewnego zakończenia, może Pan potrafi się do tego odnieść.
    Bardzo prosiłbym o odpowiedz,

    • Szanowny Panie,

      Jest dekret, więc jest dekret, nic więcej nie powiem, nigdy nie interesowałem się tego rodzaju książeczkami i „nabożeństwami”.
      Ale nie jest to dekret z natury niereformowalny, obdarzony nieomylnością.
      Katolicy winni się do niego stosować, ale nie wiem, czy później Święte Oficjum nie zbadało tego „nabożeństwa” i go nie zatwierdziło.

      Swoją drogą, jakże upadliśmy z tymi „memami” i „kulturą memów”, że nawet katolicy bawią się w obrazki z cytacikami…

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  2. Millan pisze:

    Bardzo dobry pomysł aby zebrać wszystko co na ultramontes (i poza) i przedstawić w jednym wpisie. Przy okazji chciałem Panu podziękować za cały rok pracy nad prowadzeniem niniejszego bloga. Wytrwałości i błogosławieństwa Bożego na cały rok życzę.

  3. X. Cekada utrzymuje, że nieomylność nie dotyczy wyłącznie definicji ogłaszanych ex cathedra:

    Jako argument za tym, że papież może się mylić w nauczaniu (jak najbardziej oficjalnym, a nawet potwierdzonym drukiem) i pozostaje papieżem podaje się fragment Katechizmu Piusa X dotyczący muzułmanów:

    http://www.ultramontes.pl/Sw_Pius_X_Katechizm_dla_malych_dziatek_Katechizm_Krotki_Katechizm_Wiekszy_Nauka_o_swietach_Krotka_Historia_Religii_Warszawa_1908.djvu

    (s. 56 Katechizmu Większego, s. 86/260 w pliku)

    Co o tym sądzić?

    Paweł Antoniewicz
    WiWo

    • Naprędce:

      Papież jest nieomylny jako Papież, nie jako osoba prywatna.
      Czy to w oświadczeniach uroczystych, czy w magisterium zwyczajnym, na co dzień sprawowanym, jak naucza np. Pius XI w Mortalium animos.

      Papieskie bowiem nauczanie nieomylne może być nadzwyczajne (uroczyste) albo zwyczajne. Nauczaniu nieomylnemu każdy katolik winny jest albo assensus fidei divinae, albo assensus fidei ecclesiasticae (dla szkoły rzymskiej zawsze ten pierwszy, dla wielu innych teologów assensus fidei divinae dotyczy tylko prawd ogłoszonych jako bezpośrednio objawione przez Boga, a dla prawd z nimi związanych, veritates connexae, „tylko” assensus fidei ecclesiasticae. Przykładem szkoły rzymskiej jest kard. Lambertini, późniejszy Benedykt XIV, a przykładem tych drugich jest Tanquerey).

      Natomiast nie każde nauczanie autentyczne jest nieomylne w znaczeniu ścisłym. Może być reformowalne, to jest ta nieomylność praktyczna czy negatywna, o której pisze x. Murro i x. Sieniatycki. Ale nie może w nauczaniu autentycznym być błędu przeciwko wierze i moralności, wbrew temu, co mówią i robią nowożytni gallikanie.

      Jednakże każdy katolik ma przyjąć magisterium autentyczne i się go trzymać assensu religioso interno (przyzwoleniem religijnym wewnętrznym), czyli ma się tego trzymać, co jest czymś więcej, niż tylko reverentiali silentio (po polsku: „ani mru mru”). To jest obowiązek katolika, raz jeszcze wbrew propagandzie nowożytnych gallikanów z FSSPX i im podobnych. Gdy ktoś ma wątpliwości, zwraca się do Rzymu po autentyczną interpretację. W żadnym wypadku nie odrzuca się ani joty nauczania autentycznego, ale przyjmuje je dokładnie jak dziecko, o którym była mowa ostatnio.

      Tych rzeczy, jak i innych, nie rozumie Pan Klucznik, czemu dał świadectwo tu:

      „Masoneria i modernizm mają te same metody i ten sam cel” – Wywiad z x. Franciszkiem Ricossą dla pisma „Rivarol”


      Ale on „uprawia teologię” po swojemu. Cytaty podałem tam po łacinie, ale ani Billot ani Tanquerey nie piszą jakąś trudną łaciną.

      Polecam przy okazji artykuł „Czy muszę w to wierzyć?” ze strony Ultramontes. Autor zwraca tam uwagę na to, że assensus fidei ecclesiasticae jest pośrednio Boski. Ciekawe, dawno nie czytałem tego artykułu. Zbliża go to do szkoły rzymskiej.

      Oraz te dwa:
      x. Józef Murro, „Nieomylność Kościoła”
      Id., „Bp Williamson przeciwko Soborowi Watykańskiemu… I”

      Co do sprawy katechizmu, mam go i otworzyłem na s. 56.
      Kto podaje to jako przykład tego, że Papież może zbłądzić w swym nauczaniu? Ciekaw jestem.

      Wydaje się, że katechizm „pochwalony i zalecony” przez Papieża należy do jego magisterium, to po pierwsze. Np. Indeks ksiąg zakazanych należy do magisterium.
      Ale po drugie, mamy do czynienia z tłumaczeniem, za które odpowiada kuria biskupia, która wydała imprimatur.

      Jednakże z natury swej katechizm nie powinien zawierać błędu przeciwko wierze.

      Więc mimo wszystko. Gdyby tam było napisane, że „przyjmują jednego prawdziwego Boga, tego samego, co chrześcijanie”, to rzeczywiście byłby to błąd w wierze. Ale przedwczesne urwanie tekstu nie jest tu słusznym zabiegiem. Ponieważ jest napisane „przyjmują jednego prawdziwego Boga” i następnie, że jednak nie przyjmują Mesjasza, to wyklucza to iż nasz Bóg jest tym samym, co u Mahometan. Jednego prawdziwego Boga przyjmowali i filozofowie, jak Arystoteles, ale nie byli w stanie pojąć wszystkich przymiotów Jego, choć rozumem doszli do niektórych, oczywistszych. To, że jest jeden Bóg prawdziwy, a inni są fałszywi, jest prawdą rozumu. Ale, rzecz najważniejsza, ciekawe, jak jest to sformułowane w oryginale, czyli po włosku. Mam oryginał Mniejszego, nie mam Większego.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • Jaki będzie Pelagiusa komentarz do poniższego?

        Ks. Dr. Maciej Sieniatycki, Prof. Uniw. Jagiell. w Krakowie, Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna, s. 12/199 pliku, s. 6 książki:
        http://www.ultramontes.pl/sieniatycki_apologetyka.htm

        „3) Podział religii. Religia dzieli się na… c) Prawdziwą i fałszywą. Prawdziwą jest religia, jeśli prawdziwemu Bogu cześć należną, zgodną z jego wolą oddaje, jest fałszywą jeśli albo bogu nieprawdziwemu cześć boską oddaje (religie pogańskie), albo Bogu prawdziwemu oddaje cześć w sposób niezgodny z jego wolą (mahometanizm, dzisiejszy judaizm)”.

        • Pelagiusz nie wszystko komentuje, bo nie ma czasu.

          Zapytałbym x. Sieniatyckiego, ale niestety nie żyje… w każdym bądź razie, równie daleki jestem od widzenia tam błędu przeciwko wierze, posądzania x. Sieniatyckiego o herezję, może jeszcze i biskupa lokalnego, który za pośrednictwem swego cenzora dał Nihil obstat i Imprimatur jak od uważania, że Pius XII żyje…

          Mahometanizm i talmudyczny judaizm mają fałszywe pojęcie Boga, nawet jeśli im się wydaje, że czczą Boga prawdziwego. W każdym bądź razie są to fałszywe religie, a nie prowadzące do zbawienia, jak twierdzi Sobór Watykański II i jego poplecznicy, z okupantami Watykanu na czele.

          Tak to pewnie rozumie x. Sieniatycki. W każdym bądź razie nie o tym trakuje ta książka i jest ona przeznaczona dla inteligentniejszych świeckich, jak każde dzieło z apologetyki.

          W ogóle mamy tu do czynienia z powszechnym dziś fenomenem, do którego oby nie przyłączyła się redakcja „WiWo”. Ów niekatolicki duch krytyczny, szukający błędu tam, gdzie go nie ma, zazwyczaj nie widzi go tam, gdzie jest. Większość bowiem nie widzi nieuniknionych skutków obiektywnie urzeczywistnionej intencji modernistów, widzialnej na co dzień w słowach i czynach, niszczenia Kościoła, przeciwdziałania jego celowi, a szukają w zamian za to błędów w latach czy wiekach poprzednich, dochodząc do tych samych wniosków, co niegdysiejsi wrogowie Kościoła. Tak się ma rzecz z masą lefebrystów i innych tradycjonalistów.

          Sieniatyckiego należy czytać jak katolickiego kapłana, a nie jak modernistę.

          In Christo Rege,
          Pelagiusz

          • Akurat wczoraj czytając „Sodalitium” trafiłem na konkretny przykład tego, co mam na myśli.
            O. Jerzy Vinson wydał około 1996-1997 roku książeczkę apologetyczną pt. Dieu est-il facultatif? (Czy Bóg jest nieobowiązkowy?) Redakcja pisma „Sodalitium”, w dziale przeglądu wydawniczego poleciła tę książkę, zwracając uwagę na to, że jest to dziełko apologetyczne, w którym wszystkie tematy poruszone są celowo w sposób „popularny”, bez precyzji teologa. I tak „Sodalitium” zwraca uwagę w nawiasie, podając przykład owego „braku precyzji”, że nieomylność nie odnosi się tylko do tego, co objawione, ale także do tego, co ma związek z tym, co objawione, tzw. veritates connexae („Sodalitium”, nr 45 włoskojęzycznego wydania z kwietnia 1997, s. 47). Nie oskarża się od razu o. Vinson o herezję, ale do tego potrzeba rozezania.

            Otóż ów duch krytyczny, który wyżej wspomniałem, a który powszechny jest u różnej maści tradycjonalistów (z różnych powodów, ale myślę, że przede wszystkim z braku należytej formacji umysłowej), powoduje powszechną anarchię, brak słuchania mądrzejszych przez mniej wykształconych, i w ogóle dość spory bałagan w środowiskach tradycjonalistów. Jest też, nadmienię, całkowitym przeciwieństwem rozeznania.

            Tego rozeznania życzę zarówno Redakcji Wiwo, jak i P. Klucznikowi. Przy tym temu ostatniemu także opamiętania.

            In Christo Rege,
            Pelagiusz

Zostaw komentarz