Abp Marceli Lefebvre, „List do przyjaciół i dobroczyńców” z 1978 roku

Poniższy tekst stanowi część historycznego dossier ze strony Instytutu Matki Dobrej Rady.

Pelagiusz z Asturii

Bractwo Św. Piusa X
List do przyjaciół i dobroczyńców nr 16

Drodzy Przyjaciele i Dobroczyńcy,

Aby odpowiedzieć na Państwa oczekiwanie dotyczące relacji Bractwa z Rzymem, myślę, że dobrze robię poniżej przedstawiając Państwu list, który zaadresowałem do Papieża w wigilię Bożego Narodzenia.

Ojcze święty,

Jakże można wątpić, że audiencja, którą mi Jego Świętobliwość udzielił nie była chciana przez Boga. Wielką dla mnie pociechą było móc w całej szczerości przedstawić okoliczności i motywy istnienia Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, jego seminariów oraz powodów, które przekonały mnie do kontynuowania Dzieła, pomimo decyzyj pochodzących z Fryburga i Rzymu.

Fala nowości w Kościele zaakceptowana i popierana przez Episkopat, fala niszcząca wszystko na swojej drodze: wiarę, moralność, instytucje Kościoła, nie mogła przyjąć obecności przeszkody, oporu.

Mieliśmy więc wybór: albo dać się ponieść przez niszczący prąd i powiększyć katastrofę, albo stawić opór wiatrom i falom, by ratować naszą wiarę katolicką i kapłaństwo katolickie. Nie mogliśmy się wahać.

Od 5 maja 1975 roku, daty naszej decyzji, cokolwiek by to kosztowało, trzy i pół roku minęły i stanowią dowód naszej słuszności. Ruina Kościoła się powiększa: ateizm, niemoralność, porzucenie kościołów, zanik powołań zakonnych i kapłańskich są tak wielkie, że Biskupi zaczynają być poruszeni i Econe jest ciągle wymieniane. Sondaże opinii pokazują, że wielka część wiernych, czasami większość zgadza się z podejściem Econe.

Dla każdego bezstronnego obserwatora oczywiste jest, że nasze Dzieło jest szkółką kapłanów, jakich zawsze chciał Kościół i jakich prawdziwi wierni pragną. I ma się prawo myśleć, że gdyby Rzym przyjął ten fakt do wiadomości i udzielił mu legalności, do której ma prawo, powołania byłyby jeszcze bardziej obfite.

Ojcze święty, dla chwały Jezusa Chrystusa, dla dobra Kościoła, dla zbawienia dusz, wzywamy Jego Świątobliwość, by powiedział choć jedno słowo, jeden wyraz, jako Następca Piotra, jako Pasterz Kościoła powszechnego, do biskupów świata całego: „Zostawcie w spokoju” (fr. „laissez faire”); „Autoryzujemy nieskrępowane sprawowanie tego, z czego wielowiekowa Tradycja korzystała dla uświęcenia dusz”.

Jaką trudność przedstawia podobna postawa? Żadnej. Biskupi decydowaliby o miejscach, godzinach przeznaczonych na tę Tradycję. Jedność natychmiast byłaby przywrócona na poziomie Biskupa miejsca. Z drugiej strony, same korzyści dla Kościoła: odnowa Seminariów, klasztorów; wielka gorliwość w parafiach, biskupi w kilka lat ze zdumieniem na nowo zauważyliby wzmożenie pobożności i uświęcenia, który uznali za zaginiony na zawsze.

Dla Econe, jego seminariów, jego przeoratów, wszystko zostałoby unormowane jak dla Zgromadzeń Księży Misjonarzy, Redemptorystów… Przeoraty byłyby na usługach diecezyj poprzez głoszenie misyj parafialnych, rekolekcyj według św. Ignacego i posługi na parafiach, w pełnym podporządkowaniu Ordynariuszom miejsca.

Jakże sytuacja Kościoła by się poprawiła poprzez ten bardzo prosty i tak zbieżny z matczynym Duchem Kościoła środek, nie odrzucając tego, co przychodzi z pomocą duszom, nie gasząc ogarka, który się jeszcze tli, z radością stwierdzając, że siła życiowa Tradycji jest pełna życia i nadziei.

Oto, co uznałem za konieczne napisać Jego Świątobliwości przed udaniem się do J. Em. kardynała Sepera. Obawiam się, że przedłużające się i szczegółowe dyskusje nie osiągną wyniku satysfakcjonującego i będą opóźniały rozwiązanie, które, jestem tego przekonany, musi wydawać się pilnym Jego Świątobliwości.

Rozwiązanie, w rzeczy samej, nie może sprowadzać się do kompromisu, który w praktyce spowodowałby zniknięcie naszego Dzieła, udzielając się przy tym dodatkowo do zniszczenia.

Pozostając do całkowitej dyspozycji Jego Świątobliwości, proszę o przyjęcie mojego głębokiego i synowskiego szacunku w Jezusie i Maryi.

† Marceli Lefebvre

Z języka francuskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło: strona Instytutu Matki Dobrej Rady. Jedno pytanie się nasuwa na myśl: Indult to ma od 1988 roku, czego chciał Arcybiskup. Bractwo ma coraz więcej i nadal prosi. Czy dziś trwanie w takiej postawie nie jest kompletnym oderwaniem od rzeczywistości?