W dzisiejszych czasach powszechny i finansowo dostępny praktycznie każdemu Internet powoduje, że wiele osób, które w normalnych czasach nie miałyby żadnego głosu publicznego, nawet najmniejszej kolumny w wiejskiej gazetce, prowadzi własną działalność publicystyczną, która między innymi ma te dwa skutki: wprowadzanie w błąd oraz szerzenie szkodliwych postaw. Podobnie zaś jak w czasach normalnych, przeciętny czytelnik i dziś nie zawsze ma dostateczną wiedzę lub czas, żeby sprawdzić, czy podawane informacje są prawdziwe oraz czy postawy przedstawiane jako słuszne są rzeczywiście godne naśladowania.
Problem ten dotyczy nie tylko szerokiego świata, ale i rozmaitych środowisk „tradycji katolickiej”. Jednym z przykładów takiego publicysty jest Pan Michał Mikłaszewski, który ma wyraźnie nieodpartą wolę wypowiadania się o rozmaitych tematach. Grubą przesadą zaś byłoby twierdzenie, że zazwyczaj ma o nich nikłe pojęcie.
Pisał już o skazywaniu na karę śmierci każdej kobiety, która dopuściła się aborcji (zupełnie elementarne dane z teologii moralnej wykluczają tak nieludzkie stanowisko, choć wystarczy do tego zdrowy rozsądek), znane są jego plany rewizjonistyczne co do byłych Kresów II RP (czy razem z mieszkającymi tam banderowcami miałyby wrócić do nas dziś? Czy też może P. Mikłaszewski pojedzie tam przesiedlić ich za Dniepr?).
Tym razem podzielił się z nami wiadomościami z litugiki w materii dość wielkiej wagi, bo dotyczącej starożytnych obrzędów najważniejszych dni roku liturgicznego. Czytaj dalej