Odpowiedź na numer specjalny „La Tradizione cattolica” o sedewakantyźmie (Część pierwsza: Krytyka metody)

sodalitium-logosito

Tekst poniższy pojawił się kilkanaście lat temu w piśmie Instytutu Matki Dobrej Rady (IMBC) „Sodalitium” (które wcześniej było pismem włoskiego dystryktu FSSPX) jako odpowiedź na tekst przeciwko sedewakantyzmowi z pisma włoskiego dystryktu FSSPX „La Tradizione Cattolica”. Autor artykułu, x. Franciszek Ricossa, jest jednym z założycieli Instytutu i jego obecnym przełożonym.

Artykuł ten jest więc kolejnym wyrazem polemiki między stanowiskiem sedewakantystycznym a lefebrystycznym. A jest ważny z wielu powodów. Zawiera bardzo ciekawe opracowanie chronologii katolickiego oporu wobec Soboru Watykańskiego II i poprawia w niejednym punkcie obiegową wersję wydarzeń szerzoną przez Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X. Pojawiają się tu też rozmaite argumenty w debacie prawdopodobnie nieznane niejednemu Czytelnikowi polskiemu, zwłaszcza z punktu widzenia tezy z Cassiciacum opracowanej przez o. Guerard des Lauriers OP.

Poniższy tekst jest w moim mniemaniu jednym z najważniejszych w obronie katolickiego stanowiska w obliczu kryzysu w Kościele, więc przedstawiam go z okazji kolejnej rocznicy założenia bloga. Ponieważ jest dość długi, będę go umieszczał w częściach, przy ostatniej udostępniając go w formie pliku PDF, aby ułatwić lekturę tym, którzy wolą mieć papierową wersję.

Pelagiusz z Asturii

* * *

Przedstawiamy francuskim Czytelnikom odpowiedź na studium przeciwko sedewakantyzmowi, które pojawiło się po włosku na początku roku 2003. Większość z Państwa prawdopodobnie nie przeczyta nigdy studium, które obalamy. Jednakże, ponieważ argumenty, które przedstawiamy, mogą zainteresować wszystkich katolików, publikacja ich wydała się nam ciekawa.

Sodalitium

Odpowiedź na numer specjalny „La Tradizione cattolica”
o sedewakantyźmie (nr 1/2003, 52)

x. Franciszek Ricossa

„La Tradizione cattolica” [dalej TC] od 1986 roku, daty, kiedy to zastąpiła – w tej roli – nasze pismo „Sodalitium”, jest „oficjalnym pismem włoskiego dystryktu Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X”. Pierwszy numer roku 2003 (nr 52) jest monotematyczny, całkowicie poświęcony kwestii „sedewakantyzmu”, stanowiska według którego Stolica Apostolska jest obecnie pusta.

Wstępniak x. Simoulin. Autor, treść, cel numeru specjalnego o „sedewakantyźmie”

Dossier zaprezentowany jest czytelnikowi we wstępniaku przełożonego dystryktu, x. Michała Simoulin. Ten dossier, jeśli chodzi o autora, przedstawiony jest jako „dzieło wspólne kapłanów Dystryktu Włoch” (s. 3). W rzeczywistości nie jest dla nikogo tajemnicą, że to tylko jeden kapłan dystryktu jest jego głównym autorem: jeśli to piszemy, to tylko dlatego, że fakt ten nie jest bez wpływu na motywacje i argumenty tego artykułu, które często oddalają się od zwyczajowego sposobu argumentacji Bractwa. Jeśli chodzi o charakter oficjalny tego artykułu, „nie rości on sobie pretensyj do bycia wyrazem stanowiska czy oficjalną deklaracją Bractwa” (s. 3). Pozostaje wartość argumentacji, a ta „nie rości też sobie pretensyj do bezpośredniego obalenia wymienionych tez” sedewakantystycznych (s. 3). Wskutek tego, zgodnie ze słowami samego przełożonego dystryktu, brak temu dossier autorytetu. Jeśli chodzi o publikę, do której się zwraca, kapłani, którzy przyjmują tezy „nie obalone” są zeń wykluczeni: „studium to skierowane jest więc nie do ‘majores’, uczonych czy mistrzów sedewakantyzmu…”, z którymi w oczywisty sposób nie ma się najmniejszej intencji otwierać dialogu czy dyskusji: „z pewnością Bóg jest bardziej miłosierny wobec prostaczków (…) niż wobec uczonych” (s. 4). Zwróćmy uwagę, że ta odmowa dialogu zaprzecza temu, co jest napisane w preambule tego dossier (ss. 6-7), ale nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę to, co daliśmy do zrozumienia o jego prawdziwym autorze…

Jeśli TC nie zwraca się do kapłanów „sedewakantystycznych”, do kogo więc się zwraca? Do dwóch kategoryj ludzi: do wiernych „sedewakantystycznych” i do swoich własnych czytelników. Wierni „sedewakantystyczni” są wszyscy przedstawieni jako „naiwni, którzy w większości ufają mistrzom (…), nigdy nie zbadawszy ani nie zrozumiawszy argumentacji…”. Dossier zwraca się następnie do wiernych Bractwa, którzy „mogą być zaniepokojeni zarzutami i krytyką wobec Bractwa, aby wiedzieli, że nie jesteśmi tak pozbawieni inteligencji czy nauki teologicznej jak to niektórzy by chcieli, ani nawet odwagi, aby stawić czoła sytuacji wyjątkowo trudnej” (s. 4).

X. Simoulin, przełożony włoskiego dystryktu FSSPX

X. Simoulin, przełożony włoskiego dystryktu FSSPX

Zaniepokojenie wśród wielu wiernych Bractwa, o którym mówi x. Simoulin, oto więc motyw, który doprowadził do wyjścia z milczenia stale otaczającego ten problem, a w szczególności nasze pismo; bez przytaczania „Sodalitium”, x. Simoulin był już zmuszony dać jedną czy dwie odpowiedzi w „Roma felix” a propos trybunałów stworzonych przez Bractwo („Sodalitium, nr 52 wydania włoskojęzycznego z grudnia 2000 r.; nr 51 francuskojęzycznego ze stycznia 2001 r.), a propos również nieomylności papieża w kanonizowaniu świętych („Sodalitium, nr 54 wydania włoskojęzycznego z czerwca 2002 r.; nr 53 francuskojęzycznego z lipca 2002 r.), a zwłaszcza po odejściu z Bractwa przeora Rimini, x. Hugona Carandino („Sodalitium, nr 53 wydania włoskojęzycznego z grudnia 2001 r.; nr 52 francuskojęzycznego), który następnie został członkiem Instytutu Matki Dobrej Rady. Owszem, milczenie obserwowane po dziś dzień z pewnością nie wynikało z pragnienia „nie rozjątrzania naszych relacyj z kapłanami, którzy niegdyś byli naszymi braćmi, czy z wiernymi, którzy byli naszymi przyjaciółmi” (TC, s. 4), ale z chęci nie udzielenia minimum miejsca czy najmniejszej jawności tezom innym od bractwowych: „Musimy radykalnie ignorować tych, którzy nas opuścili, nawet jeśli nas atakują i nawet, jeśli robią dobre rzeczy – pisał x. Simoulin do xięży włoskiego dystryktu Bractwa Św. Piusa X 26 stycznia 1998 r. – Są nazwy, których nie należy nigdy wymieniać ani pisać: Sodalitium, Simple Lettre, Paladino, Milani, Vinson, etc…” (cf. „Opportune, importune”, nr 5, Wielkanoc 2003 r., s. 1).

Numer specjalny „La Tradizione cattolica” oznacza więc ważną chwilę w historii katolickiego sprzeciwu wobec Soboru Watykańskiego II: chwilę, gdy Bractwo, nawet we Włoszech, musiało publicznie przyznać, że kwestia wakującej Stolicy nie może nie być poruszona. I cieszymy się z tego.

Dossier „Sedewakantyzm: Fałszywe rozwiązanie prawdziwego problemu”

Po przeanalizowaniu wstępniaka x. Simoulin przejdźmy, nie zatrzymując się dłużej, do dossier o sedewakantyźmie.

Część pierwsza: Krytyka metody
To, co dossier obiecuje, ale czego nie dotrzymuje

Dossier rozpoczyna się „preambułą”, w której autor przedstawia cel i sposób argumentacji swego studium. Jeśli chodzi o cel, autor obiecuje czytelnikowi – aby pomóc mu sformułować zdrowy sąd – wyjaśnić „na czym polega stanowisko sedewakantystyczne, jak się artykułuje i jak się uzasadnia” (s. 6). Jeśli chodzi o sposób, stawia sobie za cel w swym wywodzie: „przyczynienie się do stworzenia klimatu autentycznej miłości bliźniego” (ibidem). Ta podwójna intencja jest chwalebna, ale niestety autor nie osiągnął swego celu.

Zobaczmy najpierw, czy rzeczywiście starał się wyjaśnić, na czym polega i jak się uzasadnia stanowisko sedewakantystyczne…

Dossier ma poświęcać 20 stron na wyjaśnienie sedewakantyzmu. Faktycznie poświęca mu 2 strony

Główną trudnością dla mnie w odpowiedzi na dossier o sedewakantyźmie było ustalenie porządku dla obiekcji i argumentów przedstawionych w sposób pomieszany i niejasny. Do tej trudności dochodzi ta, która dotyczy niezachowania planu przedstawionego w streszczeniu opublikowanym na stronie 2.

W rzeczy samej numer specjalny podzielony jest na dwie części: „Część I: Czym jest sedewakantyzm” (ss. 6-22); „Część II: Fałszywe rozwiązanie” (ss. 23-62). Zatem co najmniej jedna trzecia tego studium powinna była być poświęcona, jak obiecano, wyłożeniu tezy, którą chce się obalić. Tak nie jest. Po wstępie (s. 6-9), dossier powinien był przebadać, w pierwszej części, dwa stanowiska „sedewakantystyczne”: sedewakantyzm ścisły i Tezę z Cassiciacum. Pierwszemu stanowisku – sedewakantyzmowi ścisłemu – oddana jest ledwo ponad jedna strona (ss. 9-11). Choć nie podzielamy tego stanowiska, w zażenowanie wprawia nas karykaturalne przedstawienie, które go dotyczy, sprowadzając sedewakantyzm ścisły (nazwany konklawizmem) do serii antypapieży, którzy nie odegrali żadnej roli w historii czy opracowaniu doktrynalnym (o czym nie ma ani słowa) sedewakantyzmu. Tezie z Cassiciacum dano więcej miejsca (praktycznie cały dossier, a to z powodów ściśle związanych z autorem). Ale ile miejsca, aby przedstawić Tezę ojca Guérard des Lauriers? W rzeczywistości jedną jedyną stronę 11. Wynika stąd, że pierwsza część pracy (ss. 6-21), która miała być poświęcona jasnemu i uczciwemu przedstawieniu dwóch stanowisk do obalenia, poświęca temu maksymalnie dwie małe strony, podczas gdy reszta pierwszej części składa się z przedwczesnej krytyki omawianych stanowisk.

W szczególności dossier miał przedstawiać argumenty wysuwane przez sedewakantystów. Ale nie ma śladu tych dowodów, co oszczędza autorowi konieczności obalenia ich

Stary aksjomat scholastyczny mówi: „przytaczanie trudności nie równa się wykazaniem fałszywości argumentacji”. Dossier, jak zobaczymy, składa się w istocie z ciągłych wariacji wokół jednego tematu: przeciwko sedewakantyzmowi dossier wysuwa – jako obiekcję – doktrynę o niezniszczalności Kościoła. Zobaczymy następnie, jak obiekcja ta – ważna oczywiście – nie jest jednak przekonywająca. Natomiast prezentacja dowodów, które wysuwamy, aby wykazać, że Stolica Apostolska jest (formalnie) pusta, jest zapomniana: praca naukowo poprawna ma za obowiązek wykład tych dowodów, aby następnie wykazać ich fałszywość, czego unika ten dossier.

Całkowicie zajęty podkreślaniem (i wyolbrzymianiem) różnic zachodzących miedzy różnymi sedewakantyzmami, autor zapomina właśnie o tym zasadniczym punkcie, wokół którego zgoda jest prawie jednomyślna: Jan Paweł II nie może być Papieżem właśnie na podstawie dogmatu o nieomylności Papieża i Kościoła.

Otóż, to właśnie nieomylność Papieża i/lub Kościoła jest punktem wyjścia sedewakantyzmu (który się ma niby zbadać):
– nieomylność powszechnego magisterium zwyczajnego
– praktyczna nieomylność w promulgowaniu praw kanonicznych
– praktyczna nieomylność w promulgowaniu praw liturgicznych
– praktyczna nieomylność w kanonizowaniu świętych.

Otóż Bractwo Św. Piusa X samo przyznaje – a nawet broni zawzięcie – tezy, według której błędy znajdują się:
– w Soborze Watykańskim II
– w nowym kodeksie prawa kanonicznego
– w nowym rycie Mszy i innych reformach liturgicznych
– w niektórych kanonizacjach dokonanych po Soborze.

Wskutek tego, de facto, Sobór Watykański II i reformy po nim następujące nie są gwarantowane przez nieomylność, podczas gdy powinny były być. Nie mogą pochodzić od Kościoła. Nie mogą pochodzić od Papieża. Paweł VI i Jan Paweł II, którzy promulgowali i potwierdzili te akty nie mogą być Autorytetem.

Z tego wszystkiego – w dossier poświęconym sedewakantyzmowi i który ma przedstawić jego uzasadnienia – czytelnik „La Tradizione Cattolica” nie znajdzie śladu (co do argumentu właściwego Tezie z Cassiciacum o habitualnym i obiektywnym braku zapewnienia dobra/celu Kościoła u Pawła VI i Jana Pawła II, nie znajdzie się ani wykład, ani obalenie, ale tylko aluzja na stronie 11, w przypisie 1).

pius-ix-oval

Papież Pius IX zdefiniował nieomylność papieską na Soborze Watykańskim I

Sam w sobie ten brak wystarczyłby, aby kompletnie zdyskredytować ten dossier TC o sedewakantyźmie. Z tego braku wynikają dwie konsekwencje: z jednej strony autor czuje się zwolniony – jak powiedzieliśmy – z obalania argumentów sedewakantystycznych. Z drugiej strony, umożliwia mu to oskarżanie sedewakantystów o uprzedzenia i nieuczciwy aprioryzm: jeśli nie rozumieją i idą tak daleko, by deformować teologię, to dlatego, że „dla nich fakt, że Paweł VI i jego następcy nie są Papieżami jest faktem uznanym za pewny i niepodważalny; dlatego też posługują się Bellarminem czy wieloma innymi autorami branymi za autorytet nie tyle, by w bezinteresowny sposób służyć prawdzie, uczciwie starając się zrozumieć to, co mówią, ale po prostu aby znaleźć argumenty, które udowodnią prawdę z góry przyjętą i niepodważalną od samego początku […] nawet u nich [guerardian (określenie oznaczające przyjmujących Tezę z Cassiciacum, którą opracował o. Guérard des Lauriers – przyp. PA)] czasami widać postawę, która chce dopasować teologię i rzeczywistość do już sformułowanego a priori sądu…” (s. 54) [zauważmy, że coś przeciwnego widzimy napisane na s. 7 dossier]. Oczywiście, jeśli usunie się argumenty, które doprowadziły do wniosku tak poważnego, jak wniosek o Wakacie Stolicy, ten wniosek może być tylko owocem uprzedzenia, aprioryzmu, upartości… Pytam autora, czy prawdą nie jest coś zgoła przeciwnego: to znaczy, czy to raczej stanowisko jego i kapłanów Bractwa nie jest podyktowane apriorystycznym sądem opartym na autorytecie abpa Lefebvre’a. A konkretniej pytam: gdyby abp Lefebvre kategorycznie ogłosił, że Stolica jest pusta (co kilkakrotnie prawie uczynił), czy autor porzuciłby abpa Lefebvre’a, czy też sam zostałby sedewakantystą?

Dossier wyolbrzymia – dla swych własnych celów – różnice między stanowiskami sedewakantystycznymi

Jeśli dossier wyjaśnia mało, na czym polega i jak uzasadnia się sedewakantyzm, to z drugiej strony szeroko rozprawia o sposobie, w jaki „się wyraża” (s. 6). Autor przyznaje – słusznie – to, że w Bractwie Św. Piusa X zawsze panowało pomieszanie dwóch stanowisk, które „wyrażają” sedewakantyzm (sedewakantyzm ścisły i Teza z Cassiciacum) (s. 13), ale następnie przesadza niezaprzeczalne różnice między oboma stanowiskami, aby je przeciwstawić sobie i obalać jedną argumentami drugiej i vice versa (cf. „Niemożliwość pogodzenia sedewakantyzmu ścisłego z Tezą z Cassiciacum”, ss. 12-14). Czy to nie za wiele wymagać, aby oba stanowiska były przedstawione takie, jakie są, razem z ich różnicami i ich puntami stycznymi? Dla Tezy z Cassiciacum Jan Paweł II nie jest formalnie Papieżem; na pytanie, czy Jan Paweł II jest Papieżem, tak czy nie, Teza odpowiada „nie”. Cassiciacum i sedewakantyzm formalnie się zgadzają (1).

Refleksja „spokojna i bez uprzedzeń”? (s. 6)

Dossier nie dotrzymuje więc swych obietnic; czytelnik nie dowie się więcej, na czym polega i jak uzasadnia się sedewakantyzm. Czy chociaż dotrzymuje obietnicy dotyczącej klimatu autentycznej miłości bliźniego z góry założonej, aby móc „spokojnie potraktować problem”? Nie, nie można tego powiedzieć, czytając, jak przypisuje się „współbraciom” sedewakantystom „zgorzkniałość i zjadliwość” (s. 48), rozumowania rabinów (s. 15) lub faryzeuszy (ss. 42-43), poddając bardziej niż pod wątpliwość ich dobrą wiarę i ich intelektualną szczerość (w tym przypadku moją: s. 56). I sam fakt przytoczenia listy barwnych antypapieży sedewakantystycznych (s. 9) i biskupów konsekrowanych przez abpa Thuca (ss. 44-45) nie jest „niewinny”. No cóż, nie ma w tym żadnej intencji „ośmieszenia” przeciwnika (s. 10), nawet jeśli taki będzie konkretnie efekt opublikowania tych list u czytelnika „La Tradizione Cattolica”…

Intencja autora była więc dobra, a nawet szczera, jestem tego pewien; niestety nie urzeczywistniła się, bowiem istnieje zbyt wiele animozji, które czynią naprawdę obiektywną debatę trudną.

Przypis:

[Dwie uwagi tłumacza do przypisów: i) Dodałem tłumaczenie polskie tytułów i nazw obcojęzycznych w kwadratowe nawiasy, tam, gdzie było tłumaczenie francuskie i tam, gdzie go nie było (niekiedy tytuły były np. po hiszpańsku czy niemiecku). ii) Zarówno w przypisach jak i w tekście artykułu wszystkie cytaty z biografii abpa Lefebvre’a pochodzą z wydania polskiego [wyd. Dębogóra, Dębogóra, bez daty wydania] i odnośniki do stron odwołują się do tego wydania polskiego (i nie odpowiadają tym, które podaje x. Ricossa w swym artykule), chyba że zaznaczono inaczej („???”), gdy nie mogłem znaleźć wspominanego cytatu w polskim wydaniu.]

1) „La Tradizione Cattolica” (na przykład na s. 10), aby wykazać absolutne przeciwieństwo między sedewakantyzmem ścisłym a Tezą z Cassiciacum chętnie cytuje moje artykuły przeciwko sedewakantyzmowi ścisłemu, [przytacza] to, gdzie piszę na przykład: „sedewakantyści ściśli zamykają się przed wszelką odpowiedzią spójną z wiarą czy ze zdrowym rozsądkiem a propos niezniszczalności Kościoła” („X. Paladino i Teza z Cassiciacum – Odpowiedź na książkę Petrus es tu?”, Verrua Savoia, 2002 r., s. 24). Nie przeczę temu, co tu napisałem. Ale muszę jednak dodać, że ta sprzeczność z niezniszczalnością Kościoła wyraźna jest przede wszystkim (i tym bardziej) w polemice przeciwko Tezie, jak to pisałem zresztą w zdaniu cytowanym i ukróconym przez TC (choć nie było to zaznaczone dla czytelnika). Widzimy natomiast w pismach pioniera sedewakantyzmu, jak o. Saenz y Arriaga, stanowisko o wiele bardziej bliskie Tezie (cf. przypis 19 tego artykułu). Podobnie, Union pour la Fidelité [Unia dla wierności] (stowarzyszenie prowadzone przez o. Barbarę w latach 1980-87 i ściśle sedewakantystyczne) wyjaśniała w sposób możliwy do przyjęcia problem niezniszczalności i apostolskości, przyjmując, że istnieją jeszcze „jacyś biskupi prawdziwie katoliccy, choć niedostatecznie praktykujący i wyznający wiarę, i widocznie wcieleni w ten nowy kościół [soborowy]” (Unia dla wierności, Obecna sytuacja Kościoła i obowiązek katolików, Wyd. Forts dans la Foi, Tours, Francja, 1981 r., s. 149 i, ogólnie, ss. 131-150). Naturalnie to stanowisko całkowicie sedewakantystyczne jeśli chodzi o ‘papieża’, ale które dopuszczało u niektórych biskupów to, czego odmawiało Janowi Pawłowi II, nieumyślnie zbliżało się do oficjalnie znienawidzonej Tezy, co zostało ironicznie podkreślone w Cahiers de Cassiciacum (nr 6 z maja 1981 r., ss. 123-124: „Najnowsze wieści: W. O. Barbara [w końcu] zrozumiał”). Nawet x. Grossin, wielki wróg Tezy, musiał wbrew sobie przyjąć jej fundamentalne zasady, co wynika z innego artykułu w tym samym numerze „Sodalitium”.

Tłumaczył z języka francuskiego (często też włoskiego oryginału) Pelagiusz z Asturii. Źródło: pismo „Sodalitium”, nr 55 z listopada 2003 roku (wersja francuskojęzyczna), ss. 31-72 i nr 56 z września 2002 roku (wersja włoskojęzyczna), s. 4-45. Ilustracje jak w oryginale. Gdy źródło tłumaczenia któregoś fragmentu jest inne, zaznaczyłem to w tekście czy przypisie. Fragmenty powyższego artykułu były już tłumaczone przy okazji rocznicy śmierci abpa Thuca oraz przy publikacji tłumaczeń ważnego listu abpa Lefebvre’a do Jana Pawła II i odpowiedzi o. Guérard des Lauriers.

Część druga artykułu: „Prawdziwy problem” i rozwiązanie proponowane przez „La Tradizione Cattolica”

Część trzecia artykułu: „Prezentacja tematu o charakterze historycznym” przez TC. Braki i błędy historyczne, które unieważniają wszystkie dedukcje, które dossier ma zamiar wyciągnąć z punktu widzenia historycznego

Część czwarta: Analiza obiekcji teologicznych „La Tradizione cattolica” wobec sedewakantyzmu: sprowadzają się do ‘niezniszczalności’ Kościoła. „Sodalitium” odpowiada na każdą z nich i wykazuje, w jaki sposób to raczej stanowiska Bractwa i modernistów, każde na swój sposób, sprzeciwiają się wymienionej niezniszczalności

Część piąta, w której potraktowane są zarzuty drugorzędne, z dziedziny bardziej praktycznej niż teoretycznej

2 comments on “Odpowiedź na numer specjalny „La Tradizione cattolica” o sedewakantyźmie (Część pierwsza: Krytyka metody)

  1. Genowefa Kozlowska pisze:

    dla mnie zwyklego prostego czlowieka bo takimi nas sBog stworzyl NAJWAZNIEJSZA JEST TRYDENCKA MSZA SWIETA daje mi Ona laski niewyczerpane i wzmocnienie a czy to Sedevacanci czy FSSPX przeciez to ta sama ofiara ktora godnie kaplani sprawuja i BOG ZAPLAC IM ZA TO !

    • Szanowna Pani,

      Mszę trydencką odprawiają różni heretycy, np. gallikanie we Francji. Inne ryty ważne odprawiane są także przez schizmatyków.

      Sama Msza święta jest nieodłączna od wiary. I to nie Msza taka czy inna (a rytów katolickich jest kilka) należy do depozytu wiary, nie Msza jest najważniejsza. Bez wiary nie można podobać się Bogu, jak nas uczy Objawienie. Bez Mszy trydenckiej można jak najbardziej.

      Nie jest więc obojętna wiara kapłana, który odprawia. Bo w Pani optyce równie dobrze można pójść na Mszę do gallikanów, skoro „najważniejsza jest trydencka Msza święta”.

      A usprawiedliwianie się tym, że jest się prostym człowiekiem nie jest dobrym kryterium w sprawach wiary. Pan Bóg dał ludziom rozum, aby go używali. Nawet prości ludzie wiedzą, że do zbawienia konieczna jest wiara, w tym to, co dotyczy Papieża. Przykładów z historii możnaby mnożyć. Katolicy wszystkich wieków woleli odciąć się od heretyka niż mieć Mszę świętą.

      Niestety obojętność, której daje Pani dowód, jest dość powszechna u różnych „tradycjonalistów”, ale to już wina głównie kapłanów, którzy nie nauczają tak, jak powinni.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

Zostaw komentarz