„Kościół zaćmiony(ch)” i zdrowy rozsądek

Teorie, że już wszystko stracone i nie pozostało nic w obliczu modernistycznej inwazji, jak pozostać samemu w domu i modlić się na różańcu, powstały w głowach różnych świeckich po Soborze Watykańskim II. Trudno się dziwić, zawsze istnieli tacy, którzy woleli pójść za własnymi fanaberiami w dziedzinie nauki objawionej, zamiast oprzeć się na wiedzy i doświadczeniu duchownych, którzy w każdej epoce z prawdziwie apostolską gorliwością występowali w obronie wiary przeciwko wilkom w owczej skórze.

Polemizując ze świeckimi twórcami wspomnianej teorii w Stanach Zjednoczonych, od wyrazu „home alone” („samemu w domu”), x. Antoni Cekada ukuł termin „home-aloners” na określenie jej wyznawców. Przyjął się on wszędzie w języku angielskim na określenie tych, którzy porzucili całkowicie życie sakramentalne, wierząc, iż pozostał im już tylko różaniec i żal za grzechy. To przeciwko tej zgubnej teorii x. Cekada napisał w 1993 roku artykuł zatytułowany „Prawo kanoniczne i zdrowy rozsądek”, pokazując, jak to epikeia stanowi zdroworozsądkowe podejście do ścisłej litery prawa kanonicznego, w sytuacji nieprzewidzianej przez prawodawcę (jak obecny wakat Stolicy Apostolskiej i jego okoliczności) oraz gdy nie ma możliwości odniesienia się do Najwyższego Prawodawcy Kościoła. Brak zachowania tego zdrowego rozsądku sprowadza się do zadania gwałtu intelektowi ludzkiemu czyli do absurdu.

Są też tacy, którzy nadal uporczywie twierdzą, że Józef kard. Siri został wybrany na Papieża w 1958 lub 1963 roku. Przeczy temu najoczywistsze świadectwo zdrowego rozsądku, bowiem odprawiał on protestancki obrzęd Novus Ordo oraz niejednokrotnie złożył publiczny hołd heretykom, którzy objęli fizycznie Stolicę Piotrową. Aż dziwi, że niektórzy dorośli i inteligentni ludzie zgłębiali tajniki „ukrytego” „papiestwa” tego włoskiego kardynała.

Nawet w Polsce przez kilka miesięcy wyznawcy tej ostatniej teorii szerzyli ów błąd (na przełomie 2013 i 2014 roku). Gdy jednak pojęli, że nie da się tej ewidentnie absurdalnej tezy obronić, wpadli na oryginalny pomysł „hierarchii na wygnaniu” powstałej wskutek rzekomej elekcji na Stolicę Piotrową Fryderyka kard. Tedeschiniego w 1958 roku. Wygodniejsza jest ta sytuacja, bowiem „Papież” Tedeschini zmarł nieco ponad rok po swoim domniemanym wyborze, a „hierarchia”, którą był utworzył, miałaby zejść w podziemia, oczekując… no właśnie, nie wiadomo czego…

A ponieważ „hierachia” ta jest ukryta również przed swoimi wiernymi, nic im innego nie pozostaje, jak tylko pozostać samemu w domu, modlić się na różańcu i czynić żal za grzechy, co sprowadza się w praktyce do postawy „home alone”.

I mamy doprawdy „Kościół zaćmiony(ch)”.

Wobec tego niewątpliwie pożyteczną okaże się lektura artykułu x. Cekady: „Prawo kanoniczne i zdrowy rozsądek”.

Pelagiusz z Asturii

47 comments on “„Kościół zaćmiony(ch)” i zdrowy rozsądek

  1. Problem w tym, że postawa „home-aloners” jest częściowo usprawiedliwiona, gdyż tradycjonaliści tak samo nie mają Papieża, jak novusordowcy. Powoływanie się na Tradycję jest podobnie mętne, jak uwypuklanie ducha Soboru. Nie mamy żadnej wiedzy, czy nawet tradycyjny, legalny Papież nie poczyniłby pewnych zmian i w jakim kierunku by one poszły. Tradycjonalizm stanął w miejscu od początku lat 60. ub, wieku (mniej więcej) i jest w sumie mechanicznym kontynuowaniem pewnej ciągłości, z której jakaś część na pewno jest niezmienna, lecz nie wszystkie. Przy tym, aby zachować tę ciągłość, trzeba albo lawirować, jak Lefevbre. lub stać w opozycji do grupy papieskiej, co niestety obniża wiarygodność. Znam artykuły księdza Cekady, są mądre. Jednak żaden z tradycjonalistów nie ma prerogatyw papieskich, więc mogą tylko przemawiać do zdrowego rozsądku, pozostawiając wybór wiernym. Zanegowanie Papieża nie oznacza posiadania nieomylności. W dodatku spory doktrynalne w łonie samych tradycjonalistów przyczyniają się do kształtowania postawy „home-alone”, bo po co brać udział w takich sekciarskich przepychankach?
    A co do rzekomego wyboru Siriego na tron papieski to zawsze traktowałem tę historię jako próbę usprawiedliwiania zmian w Kościele teorią spiskową. I tyle, nie wiem czemu historia o sfałszowanym konklawe miałaby być podstawą do „home-alone”, jest to historia tylko na pozór głupia, a co do „heretyckiego” Novus Ordo, to nie tylko Siri się w tym umaczał, Ottaviani też, chociaż protestował, w końcu się pogodził. I wielu innych. Nie dlatego, że byli źli. Być może Siri zachowałby stare obyczaje w Kościele, kto wie. Ale rozkład Tradycji był już faktem dokonanym, kiedy władzę obejmował Jan XXIII, Zachowywano pozory na zewnątrz, lecz w środku Kościoła wyglądało to inaczej.

    • Szanowny Panie,

      Pański komentarz jest mocno mętny, na prawdę nie wiem, jak się zań zabrać (na przykład: pisze Pan o „rzekomym wyborze Siriego”, a potem, że „jest to historia na pozór głupia” – doprawdy nie rozumiem Pana). Dlatego odniosę się tylko do dwóch czy trzech jego aspektów.

      „Częściowo usprawiedliwiona” była też reakcja Lutra. Wszystko można „częściowo usprawiedliwić”, bowiem fałsz zawsze zawiera po części prawdę. Niemniej jednak fałsz nie jest prawdą, a prawda fałszem.

      Bergoglio albo jest Papieżem, albo nie. Sedewakantyści nie negują Papieża, tylko stwierdzają, w oparciu o przesłanki wiary oraz fakty, że mamy obecnie (trwający od dekad) wakat Stolicy Apostolskiej. To nie są „sekciarskie przepychanki”, a jeśli ktoś je za takie uważa, to sekciarzem już jest.

      A propos „rzekomego wyboru Siriego”, nie da się wyjaśnić zmian w Kościele inaczej, niż przez teorię spiskową. Tak to wszystko działa. Po prostu. Gdyby nie byli zorganizowani, niczego by nie osiągnęli. Zresztą pisali o tym katoliccy duchowni przed soborem. Niech Pan sobie poczyta. Wiedzieli, że spisek jest i trwa w najlepsze. Ale zanim pojawił się Jan XXIII był tępiony, zwłaszcza przez Sodalitium pianum, bezmyślnie skasowane przez Benedykta XV (w 1921 czy 1922).

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • ojciec Torquemada pisze:

        Myślę że odrobinę Pan przesadził z oceną Benedykta XV-ja bym napisał że ,, nieroztropnie skasowane przez Benedykta XV”- obaj dobrze wiemy że synagoga szatana nie złożyła broni po słynnej ,, Pascendi” św. Piusa X-przeszli do głębszego podziemia, przeczekali pięć dekad i ruszyli do frontalnego ataku-Benedykt XV popełnił oczywiście błąd kasując Sodalitium Pianum , niemniej był Wikariuszem Chrystusa i należy mu się szacunek. To taka marginesowa przyjacielska uwaga. Cenię Pana pracę na tym blogu bo zawiera on kopalnię ważnych informacji , wszyscy jesteśmy tylko ludzmi niewolnymi od błędów i ( drobnych lub większych ) uchybień. Pozdrawiam .

        • Szanowny Panie,

          Nie widzę, w czym urągam Papieżowi, mówiąc, że bezmyślnie skasował to narzędzie tępienia modernistów. Było to rzeczywiście nieroztropne i w ogóle błędne. Tym bardziej, że „podszepty” już z pewnością działały na Watykanie.

          Lepsi ode mnie znawcy liturgii powiedzą na przykład, że Papież Urban VIII bezmyślnie pozmieniał teksty hymnów, etc. etc.

          Ale nie byli, z tej racji, heretykami, rzecz jasna. Nie o tym tu mowa.

          In Christo Rege,
          Pelagiusz

  2. ojciec Torquemada pisze:

    Jeżeli ktoś mieszka daleko od miejsca autentycznie katolickiego kultu , siłą rzeczy winien modlić się w domu np. na różańcu i czynić jak najczęściej akt żalu doskonałego, nie zwalnia to go jednak z obowiązku uczestniczenia wedle możliwości zdrowotnych i finansowych w uczestniczeniu chociaż od święta w Przenajświętszej Ofierze Mszy Świętej i przystępowaniu do innych sakramentów. I piszę to głównie we własnym imieniu-wyznam nieskromnie że ja do kaplicy ks. Trytka w Krakowie mam 450 km a pomimo licznych trudności dzięki pomocy Bożej mam łaskę być na prawdziwej Mszy świętej bez komunii z religią Novus Ordo minimum raz w miesiącu. Owszem, najchętniej byłoby się tam w każdą niedzielę i ważne święto , lecz jest to niemożliwe chociażby ze względów zdrowotnych-kiedy nie jestem w Krakowie, modlę się w domu lub odmawiam Różaniec, lecz nie bawię się w speca od prawa kanonicznego-Kościół nadal trwa , chociaż w niemal mikroskopowej formie , nadal mamy katolicki episkopati i kapłanów -baza materialna do rechrystianizacji świata trwa nienaruszona i z Bożym błogosławieństwem wyda owoce w swoim czasie -Kościół jest ze swej natury hierarchiczny i żaden świecki nie ma prawa by potępiać heroiczne wysiłki spadkobierców śp. abp. Thuca!

  3. roszhaszana pisze:

    Przepraszam, że sie wtrącę ale nawet pomijając tą teorię o ukrytym papieżu to i tak nie zmienia się fakt , iż ani Levebryści i ani Sedewakantyści nie posiadaja ważnych jurysdykcji. Prawo kanoniczne wyrażnie zastrzega gdzie można a gdzie nie mozna zastosować Epikei. Nie chciałbym nikogo ani żadnego z waszych teologów obrazic ale Państwa wyjasnienia to nic innego jak zwykłe masło maslane z którego nic nie wynika. Zamiast odpowiedzieć człowiekowi sensownie i podjąc poważną dyskusję to tak naprawdę ” Ci dwaj z zaślepionych ” jak Pan ich nazywa zostali poprostu wysmiani i ośmieszeni. Nie wiem czy taki światły teolog na jakiego Pan się kreuje powinien tak traktować drugiego blizniego o innym punkcie myslenia.
    Pan Jezus uczył nas ” niech wasza mowa będzie prosta TAK ,TAK a NIE ,NIE ” więc proszę dać jasną i udokumentowana odpowiedż a nie tak jak moderniści półsłówkami i zagmatwanym językiem filozofów, którzy udawadniając , udawadniali , że nic nie udawadniają bo nie mogą udowodnic tego co by chcieli lub co ktoś im kazał udowodnić :) ( te ostatnie zdanie specjalnie dla pana )

    Więc można używac tysiąca słów i zwrotów ale i tak nie udowodni pan , że macie ważne jurysdykcję. Dlatego również chciałbym zadać pytanie.
    1. Skoro zalezy wam na tym aby godnie i ważnie wielbic Boga to dlaczego nie znajdziecie wszystkich kapłanów wyswięconych za Piusa XII i nie zrobicie zbiorowej modlitwy do naszego Pana o pomoc. Macie wszystkie potrzebne środki w tym finansowe aby zebrać ” resztę Izraela ” z kapłanów i coś zrobiś dla świętości, jedności , niezmienności i apostolskości jedynego i prawdziwego kościoła.?
    2. Skoro w waszych szeregach macie kapłanów wyświęconych za Piusa XII to jaki problem.
    Przecież mozecie od takich kapłanów przyjmować ważnie sakramenty.Dlaczego nie zaczekacie na Pana aby udzielił pomocy tylko sami na zasadzie wątpliwych teorii bezprawnie wyświęcacie nowych kapłanów. ?
    3. Nawet jeśli dla Pana ta kwestia waszych święceń jest w jakiś sposób do przyjęcia i poparta właśnie taką niejasną interpretacją prawa kanonicznego to i tak w dalszym ciągu te święcenie są co najmniej wątpliwe a jak wątpliwe to powinno się je odrzucić.

    pozdrawiam

    • Szanowna Pani,

      Najpierw do zarzutów ogólnych: ja siebie nie kreuję na światłego teologa i nikt, o ile wiem, mnie na takie nie kreuje, chyba że Pani. Ale to już na własną odpowiedzialność.

      Co do „zagmatwanego języka filozofów”, błądzi Pani wielce, bowiem filozofia jako nauka, i to jedna z najwyższych (tylko teologia znajduje się ponad nią w hierarchii nauk), jest bardzo precyzyjna. Najwyżej „zagmatwany” może być język „filozofów”, czy pseudofilozofów. To dzięki przejęciu pojęć filozofii klasycznej język teologii jest tak precyzyjny.

      Co do meritum.

      Primo, prawo kanoniczne wcale nie określa zakresu stosowania epikei. Jest to sprzeczne z samym znaczeniem tej cnoty:

      Mówiąc o prawie stwierdziliśmy, że czyny ludzkie, do których odnoszą się prawa, są jednostkowe oraz przygodne i dlatego mogą być wykonane według niezliczonych sposobów. Nie jest więc możliwe ustanowić takie przepisy prawa, które by w żadnym wypadku nie zawodziły. Toteż uchwalając je prawodawcy biorą pod uwagę to, co bywa zazwyczaj, chociaż w niektórych wypadkach przestrzeganie tych przepisów sprzeciwiałoby się sprawiedliwości i dobru ogółu, które jest celem prawa. Na przykład prawo stanowi, że należy oddać rzeczy dane do przechowania, gdyż zwykle jest to słuszne. Niekiedy jednak jest szkodliwe, np. gdy wariat żąda oddania miecza, który dał do przechowania, gdyż chce walczyć przeciw własnej Ojczyźnie. W takich więc wypadkach spełnienie przepisów prawa byłoby złe. Natomiast pomijające literę prawa, ale zgodne z duchem sprawiedliwości i pożytkiem ogółu postępowanie jest w takich wypadkach dobre. Otóż takie właśnie postępowanie jest zadaniem cnoty epikei, czyli nadprawności.
      Suma teologiczna, II-II, q. CXX, a. 1 (C)

      Z natury rzeczy wynika, że prawo kanoniczne nie stosuje się do prawa Bożego i praw ludzkich irritantes. Czyli: żadna epikeia nie uczyni ważną konsekracji chleba dokonanej na niewłaściwej materii czy nie udzieli jurysdykcji zwyczajnej bez mandatu papieskiego (w normalnych warunkach).

      Secundo, co do „wyśmiania”, „ośmieszenia” i „traktowania bliźniego”, cóż, jeśli powyższy artykuł, który nie rościł sobie pretensji do bycia teologicznym traktatem, tylko na podstawie zdrowego rozsądku wykazał błąd błądzącym i w błąd wprowadzającym, to cóż można poradzić, jeśli to wygląda śmiesznie. Zresztą Pani to powiedziała, nie ja. Poza tym, pośród uczynków miłosierdzia względem duszy znajdują się: „Nieumiejętnych pouczać” oraz „Grzesznych upominać”. Błądzą poważnie ci dwaj Panowie i do grzechu prowadzą, nawet jeśli nikogo jeszcze nie zwiedli swoimi przewrotnymi rozumowaniami. A tym bardziej, jeśli zwiedli. Niech Bóg im będzie miłosierny.

      Tertio, cóż tu jest do udowodnienia? Dzisiejsza rzeczywistość jest taka, że mamy wyłącznie następujące możliwości:
      1) Nie ma żadnych herezji, wszystko jest tak, jak było, albo jest zupełnie inaczej, niż było, ale to w sumie tak samo, jak było. Jest to postawa szeroko pojmowanych odeptów religii Novus Ordo.
      2) Różnice są tylko przypadłościowe, w istocie nic się niezmieniło. Sobór i reformy były tylko pastoralne, można je w nieskończoność poprawiać. Tu mieszczą się tak zwani indultowcy, choć, jak wyraźnie widać, jest to tylko podgrupa powyższej. Są oni członkami Novus Ordo w dokładnie taki sam sposób, choć tworzą pewnego rodzaju skansen na uboczu. Główny nurt gnije strasznie.
      3) Nie wiadomo, czy w ogóle różnice są istotne. Czasami są, czasami nie, ale tak naprawdę nie wiadomo. Problem polega w zasadzie wyłącznie na wieloznaczności tekstów i reform, więc należy pewne rzeczy popoprawiać i będzie wszystko to jakoś wygłądało. A póki co wyrażamy jedność teoretyczną (ale jedność) z Głową tego całego systemu Novus Ordo i jego lokalnymi polecznikami, choć w praktyce zazwyczaj (ale nie zawsze), odcinamy się odeń. Taką postawę przyjmuje FSSPX i przyjaciele. Teoretycznie są również członkami Novus Ordo, bowiem jednej głowie się podporządkując, wchodzą w skład jednego ciała (cóż to byłby za potwór, o jednej głowie i dwóch ciałach!).
      4) Błąd i herezja oraz prawa powszechne nakłaniające do grzechu (Novus Ordo Missae, Kodeks JPII, etc.) wykluczają, by autorytet, które je promulgował mógł być katolicki. Należy wszystko odrzucić i funkcjonować tak, jak było wcześniej, póki Bóg nie zlituje się nad resztką Izraela. Postawa ta określa się mianem sedewakantyzmu. Nie mamy nic wspólnego z religią Novus Ordo i jej hierarchią.
      5) Wszystko jest tak, jak było, ale gdzieś w ukryciu, „gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie”. A na widoku tylko heretycy i schizmatycy. Do sakramentów nie ma nikt dostępu, oprócz tych, którzy wiedzą o tych, którzy są w ukryciu, ale nikomu nie powiedzą. Jest to postawa Panów od „Kościoła zaćmionego”. Zdrowy rozsądek obala ich twierdzenia, a także teologia (vide artykuł x. Cekady i inne).

      W uproszczeniu, nie biorąc pod uwagę poszczególnych przypadków (Bóg sam osądza sumienia), pierwsze dwie postawy są jawnie heretyckie, bowiem za wiarę prawowierną przyjmują błędy dawno potępione. Trzecia postawa odrzuca co najmniej konieczność podporządkowania się Papieżowi w kwestiach wiary i moralności, ale z niej wynikają i inne błędy przeciwne wierze. Czwarta postawa zachowuje wiarę, stosując epikeię tylko w przypadkach dyscypliny kościelnej, których absolutnie wymaga prawo najwyższe, czyli zbawienie dusz. Piąta postawa zadaje gwałt zdrowemu rozsądkowi, bowiem papa dubius, papa nullus. Nikt nie wie, gdzie jest owa Arka Zbawienia w ukryciu.

      Ergo, jak widać, w żadnym miejscu nie udowadniałem, że duchowni sedewakantystyczni posiadają jurysdykcję zwyczajną. Postawa sedewakantystyczna jest jedyną zgodną z wiarą i zdrowym rozsądkiem w obecnej sytuacji.

      Teraz co do ciekawych „propozycyj” odniosę się jedna po drugiej:
      1) Zależy nam, aby wielbić godnie i ważnie Boga, dlaczego więc mamy szukać wszystkich kapłanów wyświęconych za Piusa XII??? Mało jest już ich dziś zapewne, a ci, którzy nie chcieli pracować dla szatańskiej religii modernistycznej już dawno się od niej odcięli (w latach ’60 i ’70) i działali dla zbawienia dusz. Proszę zaglądać częściej na niniejszego bloga, bowiem postacie takie staram się, gdy się nadarzy okazja (rocznica śmierci, święceń, sakry), pokazać. Co do „wszystkich potrzebnych środków, w tym finansowych”, to nie wiem. Proszę o to pytać duchownych. Poza tym, to kapłani mają są pasterzami, a nie owce. Dobry pasterz szuka swoich owiec, zły siedzi w Novus Ordo, bo tam wygodnie. Świadomie bądź nie, służy jednak ostatecznie Szatanowi, który uwiódł modernistów i prowadzi masę dusz na manowce.
      2) Kapłani wyświęceni za Piusa XII wymierają powoli. Po to Pan Bóg dał człowiekowi rozum i wolę, by Go poznał, wielbił i służył na tej ziemi (pierwsze pytanie katechizmu katolickiego). Siedzenie bezczynnie nie jest służeniem Panu Bogu. Każdy zaś ma mu służyć podług talentów, jakie odeń otrzymał. Duchowni otrzymali wyjątkowe talenty i dlatego pracują dla zbawienia dusz. Także ci wyświęceni po śmierci Piusa XII. A teorie te nie są wcale wątpliwe, chyba, że dla ludzi, których uwiódł „Kościół zaćmiony(ch)” lub sekta Novus Ordo. Cóż, nie każdemu Pan Bóg daje łaskę, choć trzeba jej pragnąć całym sercem, a On nie omieszka się jej udzielić.
      3) Proszę wykazać, na jakiej zasadzie święcenia u sedewakantystów są wątpliwe. Nawet „Kościół zaćmiony(ch)” tak nie twierdzi. Stosowanie zaś epikei do godziwości takich święceń i sakr jest oparte na zasadzie epikei (jak wyżej w mojej odpowiedzi).

      Na koniec, tak z miłości bliźniego, ze względu na Pani pseudonim, ostrzegam, że uczestniczenie w żydowskich świętach jest grzechem śmiertelnym (Św. Tomasz, Suma teologiczna, II-II, q. 10, a. 11).

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • roszhaszana pisze:

        4) Błąd i herezja oraz prawa powszechne nakłaniające do grzechu (Novus Ordo Missae, Kodeks JPII, etc.) wykluczają, by autorytet, które je promulgował mógł być katolicki. Należy wszystko odrzucić i funkcjonować tak, jak było wcześniej, póki Bóg nie zlituje się nad resztką Izraela. Postawa ta określa się mianem sedewakantyzmu. Nie mamy nic wspólnego z religią Novus Ordo i jej hierarchią.

        Odp. Jest to bardzo ciekawe co Pan napisał tylko robi Pan poważny teologiczny błąd albowiem według słów Pana Jezusa oraz nieomylnego magisterium kościoła nie może być takiej sytuacji aby nie było następcy Piotra , ponieważ to by oznaczało iż bramy piekielne przemogły a jest to nie możliwe. Pan Jezus powiedział , że będzie z kościołem aż do skończenia świata. Ponadto jest jasne wszystkim stwierdzenie ojców kościoła , że gdzie jest Piotr tam jest prawdziwy kościół. i tak jak nie może być domu bez fundamentu tak też nie ma mowy aby był kościół bez Piotra.
        Wniosek ? Wasze stowarzyszenie , które zwie się Sedewakantyzm nie jest kościołem czyli ciałem Chrystusowym a więc jest tworem schizmatyckim . Nie jest też katolickie albowiem kościół katolicki musi mieć Piotra a wy go nie macie. Nie możecie się również powoływać na Epikeie albowiem na ten przywilej może się powoływać kościół katolicki a jak już udowodniłem wy nim nie jesteście.
        Jeśli według Pana słów chcecie funkcjonować tak jak wcześniej to musicie działać tak jak wcześniej kościół nauczał a nauczał , że każdy kto konsekruje lub wyświęca musi mieć mandat papieża a wy go jak słusznie Pan sam zauważył nie posiadaćie i w tym przypadku epikeia nie działa. Skoro mówi Pan , że prawodawca nie przewidział takiej sytuacji to jednocześnie zakłada Pan , że Duch Święty asystujący Papieżowi i jego magisterium również tego nie przewidział czyli się mylił. A to z kolei jest herezją. Duch Święty czyli właściwy prawodawca przewidział taką sytuację dlatego już 500 lat wcześniej ostrzegał kościół przez swoich doktorów i proroków , że tak właśnie będzie.
        ” Tu się okazuje cierpliwość świętych ”

        Pańskie pytanie :
        3) Proszę wykazać, na jakiej zasadzie święcenia u sedewakantystów są wątpliwe. Nawet „Kościół zaćmiony(ch)” tak nie twierdzi. Stosowanie zaś epikei do godziwości takich święceń i sakr jest oparte na zasadzie epikei (jak wyżej w mojej odpowiedzi).

        Pańskie zdanie w tym samym komentarzu :
        „Ergo, jak widać, w żadnym miejscu nie udowadniałem, że duchowni sedewakantystyczni posiadają jurysdykcję zwyczajną. Postawa sedewakantystyczna jest jedyną zgodną z wiarą i zdrowym rozsądkiem w obecnej sytuacji.”

        Odp ; Czegoś tutaj nie rozumiem . Najpierw Pan pisze , że nigdzie Pan nie udowadnia , że wasi kapłani posiadają jurysdykcje a za chwile Pan piszę , że święcenia są ważne.
        Proszę pomyśleć logicznie . Jeśli nie macie jurysdykcji co sam pan przyznał to w tym momencie tracicie cechę apostolskości co automatycznie wyklucza was z kościoła katolickiego i sami czynicie się apostatami i schizmatykami.
        Wniosek ? Jesteście po za kościołem więc nie możecie się powoływać na żadne prawo ani przywileje kościelne.

        Pana zdanie
        „Siedzenie bezczynnie nie jest służeniem Panu Bogu. Każdy zaś ma mu służyć podług talentów, jakie odeń otrzymał ”

        Odp. Owszem ma Pan rację . Dlatego trzeba głosić prawdę ludziom ale nie wolno dotykać brudnymi rękoma ciała naszego Pana Jezusa Chrystusa bo nie jesteśmy tego godni ani upoważnieni.

        Co do świąt żydowskich to ma Pan racje i nie mam z tym narodem nic wspólnego.
        Odpowiem jednak słowami apostoła Pawła ” Czy zatem Bóg całkiem odrzucił żydów ? żadną miarą ! Albowiem gdy pełnia pogan wejdzie do kościoła to i na nich Bóg wyleje Ducha Łaski i nawrócą się ” a stanie się to właśnie po święcie trąb.
        pozdrawiam i zachęcam do nawrócenia i przylgnięcia do prawdziwego ciała Chrystusowego.
        P.S
        Jestem Pan choć może dobrze , ze się Pan mylił albowiem zostałem łagodniej pprzez to potraktowany jak tamtych dwóch panów :

        • Szanowny Panie,

          Jeśli się Pan podpisuje żydowskim słowem rodzaju żeńskiego, to będę Pana traktował jako uczęszczającego na żydowskie obrządki osobnika rodzaju żeńskiego.

          Proszę wskazać, gdzie jest napisane, że sytuacja, gdy nie ma papieża, jest niemożliwa. Nie słyszałem o nikim, kto by się spotkał z takim tekstem. Nie ma to nic wspólnego z tekstem o bramach piekielnych. Właśnie to te bramy przemogły Bergoglio, Ratzingera, Wojtyłę et consortes, dlatego nie są i nie byli w Kościele. A Kościoła rzeczywiście bramy piekielne nie przemogą.

          Niemniej jednak widzę, że nie dojdziemy do żadnego porozumienia w żadnej kwestii, skoro Pan twierdzi, że jakiś tam heretyk jest Papieżem. Radzę doczytać u podstwa. W związku z tym dalsza dyskusja jest bezzasadna.

          In Christo Rege,
          Pelagiusz

        • Papierowy Organista pisze:

          Piszę jeszcze raz (mój komentarz wcześniejszy jest wyświetlony niżej): jurysdykcja nie daje ani odbiera ważności święceń – ile razy można wałkować ten sam temat. Prawosławni schizmatycy mają ważne święcenia, mają sukcesję apostolską bez jurysdykcji od czasów schizmy Focjusza. Tysiąc lat sukcesji apostolskiej bez papieża! A więc jest to możliwe, czy nie? Proszę sobie samemu odpowiedzieć. A co do tych słów Pana Jezusa, że jest przez wszystkie dni itd, to znaczy, że kiedy trwa wakat między śmiercią papieża a konklawe (najdłuższy wakat trwał 3 lata) to Pan Jezus też jest z Kościołem. Interpretuje sobie Pan po swojemu, niezgodnie z literalnym znaczeniem tych słów. „Przez wszystkie dni” bowiem oznacza, że jest każdego, kolejnego, pojedynczego dnia, a więc każdego dnia wakatu również.
          Co do Piotra, to żeby być Piotrem trzeba mieć wiarę Piotra. Każdy, kto nie ma wiary Piotra, nie jest katolikiem, a więc i papieżem być nie może. Argumentacja Pana idzie po linii FSSPX i nie trzyma się kupy.
          Epikea stosuje się właśnie tylko do czasu sede vacante, bo w czasie, gdy papież (prawdziwy) jest obecny jest niemożliwe zastosowanie epikei, ponieważ epikea zakłada niemożność odwołania się do najwyższej władzy.

    • Czytelniczka pisze:

      „Zamiast odpowiedzieć człowiekowi sensownie i podjąc poważną dyskusję to tak naprawdę ” Ci dwaj z zaślepionych ” jak Pan ich nazywa zostali poprostu wysmiani i ośmieszeni. Nie wiem czy taki światły teolog na jakiego Pan się kreuje powinien tak traktować drugiego blizniego o innym punkcie myslenia.”

      Takie myślenie to częsty błąd. Katoliccy pisarze, a nawet sami Ojcowie, Apostołowie aż po samego Pana Jezusa traktowali błąd i człowieka uparcie głoszącego błąd bez żadnej ulgi i żadnego miłosierdzia nie przebierając w słowach. Potraktowanie panów z Kościoła Zaćmionego jest naprawdę łagodne w porównaniu do tego: „Święty Jan Chryzostom używa bardzo agresywnego epitetu dla Eutropiusa. Św Augustyn nazywa Juliusza „oszustem, kłamcą, fałszywym rozumem, oszczercą i idiotą”. Nie inaczej wyrażali się święci Fulgence, Prosper, papież św Siricius, święci Ambroży, Grzegorz z Nazianzen, świeci Bazyli, Hilary, Atanazy, Aleksandra, biskup Aleksandrii, męczennicy Korneliusz i Cyprian, Justin, Atenagoras, Ireneusz, Polikarp, Ignacy Antiocheński, Klemens, a także wszyscy ojcowie, którzy w najpiękniejszych czasach Kościoła wyróżniali się swoją heroiczną miłością. Delikatny św Bernard zwracał się do Arnolda z Brescii, wielkiego liberalnego agitatora swego czasu, nazywajac go „uwodzicielem, skorpionem, okrutnym wilkiem”.

      Pokojowy św Tomasz z Akwinu zapominając swoich spokojnych i zimnym sylogizmów, rzucał przeciw Wilhelmowi Saint-Amour i jego uczniom apostrofy : „wrogowie Boga, słudzy diabła, członki antychrysta, ignoranci, zdemoralizowani, rozpustnicy. ”
      Seraficzny św Bonawentura używał przeciwko Geraldowi epitetów „bezczelny oszczerca, bezbożnik, szaleniec, trzykrotny głupiec, oszust, złoczyńca, perfidny i pozbawiony rozumu.”

      Delikatny święty Franciszek Salezy powiedział w swoim wprowadzeniu do życia pobożnego: „Wrogów Boga i Kościoła należy winić i cenzurowac z całą możliwą siłą. Miłosc wymaga okrzyku: uwaga wilk!, kiedy wilk zakradł się do stada, a nawet tam, gdzie się go spotka. ”
      (Z książki ks. Feliksa Sardy z Salvany „Liberalizm jest grzechem” zaczerpnięte ze strony „Z Niepokalaną”)

  4. Papierowy Organista pisze:

    Znowu się nie mogę nadziwić, jak to ludzie próbują skomplikować rzeczy proste, tylko po to chyba, żeby móc powiedzieć: nie mogę przyjąć tego wniosku (sedewakantystycznego), ponieważ to jest takie skomplikowane. A więc nawet bardzo jakaś mądra głowa nie wyjaśni tego prostemu człowiekowi. Wpadamy w błędne koło. Otóż moim zdaniem – założenie, że sprawa wakatu jest skomplikowana – jest założeniem fałszywym. Sprawa jest prosta. Pisałem to już wcześniej przy różnych okazjach, że w tych sprawach wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem.
    Co więc należy umieć przeczytać ze zrozumieniem? Ano, przede wszystkim dwa zdania definiujące dogmat o nieomylności papieża. Jeżeli się ten dogmat rozumie po swojemu (czyli liberalnie) to dalej się nie zajedzie. Jeśli już się przez to przebrnie – to znaczy zrozumie ten dogmat tak, jak go rozumieli ojcowie soborowi i papież, to należy porównać to zdanie o wolności religijnej z tzw. soboru watykańskiego drugiego z tym zdaniem z Syllabusa Piusa IX. To zasadniczo wystarczy, chociaż są tam inne, nie mniej rażące błędy. Następnie trzeba się zapytać, czy Paweł VI na pewno promulgował, czyli zatwierdził ten i inne błędy. Oczywiście zatwierdził oficjalnie jako powszechne nauczanie. I to tyle dla leniwych. Dla bardziej pracowitych – można, jak sądzę, dowieść, że Jan XIII był formalnym apostatą, ponieważ uruchomił oficjalnie jakieś ciało w watykanie do spraw ekumenicznych, czy jedności. Nie pamiętam nazwy. Podpadł w ten sposób oczywiście pod definicję Piusa XI, zawartą w encyklice „Mortalium animos”, gdzie jest napisane, że Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w tych ruchach, katolicy zwykli też. O apostazji świadczy już samo popieranie ekumenizmu. Tak pisze Pius XI. czyli nie trzeba nawet formalnego przystąpienia, czy czynnego uczestniczenia w „ruchach ekumenicznych”. Wystarczy je popierać i już się jest apostatą.
    Natomiast wielu ludzi nie chce widzieć tych oczywistych faktów, ponieważ wpadają w dylemat: o rety, co to będzie? Cały świat złudzeń pęka jak bańka mydlana. Powstaje pustka – jak ją wypełnić? Sedewakantyzm jest tak mało atrakcyjny, tak prosty, ubogi a zarazem zasadniczy. Każe zostawić wszystkie sentymenty (dla kobiet to wyjątkowo trudne – miłe wspomnienia z czasów błędów i wypaczeń z lat młodości – jak można to wszystko wyrzucić?)
    Odrzucenie posoborowia w całości oznacza przyznanie się, że żyłem / żyłam do tej pory w matrixie, fałszywym kościele. Krótko mówiąc – nieprzyjemne przebudzenie z ręką w nocniku.
    A co do Pani Roszhaszany, to pojęcie „ważna jurysdykcja” to dziwoląg pojęciowy (bez obrazy). To są dwa osobne pojęcia. Taksówkarz, który wiezie klienta „na lewo” wiezie ważnie bez jurysdykcji, jeśli włącza taksometr itp. to wiezie ważnie i zgodnie z prawem, czyli jurysdykcją. Sedewakantyści nie mają jurysdykcji zwyczajnej, za to sprawują ważne sakramenty i głoszą katolickie nauczanie. Sakramenty są ważne na mocy sukcesji apostolskiej (tak jak u wschodnich schizmatyków), natomiast to, że dają łaskę – to właśnie zapewnia epikea. Epikea działa tu na zasadzie ecclesia supplet, czyli uzupełnienia jurysdykcji tam, gdzie jej nie ma (w nadzwyczajnych okolicznościach).
    Tak więc sądzę, że wszyscy albo prawie wszyscy, którzy mają opory z przyjęciem stanowiska sedewakantystycznego, mają je z powodów psychologicznych, a nie logiczno-prawnych. Ale na drugiej szali mamy wiarę i zbawienie. Wybór wydaje się jasny. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wyboru dokonać, oprócz naszej wolnej woli.

    • ojciec Torquemada pisze:

      Bardzo dobra analiza problemu-przyjęcie stanowiska sedewakantystycznego to przede wszystkim kwestia psychiki-świat matrixa który serwuje przede wszystkim FSSPX musi wówczas pęknąć i zacząć się prawdziwa walka duchowa , najczęściej kompletne osamotnienie -tu trzeba jeszcze mocniej zjednoczyć się z Chrystusem i Jego totalnym opuszczeniem w Ogrójcu i w czasie dalszej gorzkiej męki-jest bardzo mało kapłanów sedewakantystycznych na świecie, mało miejsc autentycznie katolickiego kultu, niemniej Kościół trwa nadal w mikroskopowej wprawdzie formie , ale to ten sam Kościół który 800 lat temu święcił triumfy na świecie a dziś wzorem Chrystusa jest malutki i słaby jak On w Wielki Piątek-to Boskie zrządzenie i wielka próba czasu . Przypomina się w tym miejscu słynna historia Leona XIII i Jego wizji po Mszy świętej w kaplicy sekstyńskiej ok. 1884r. kiedy usłyszał dialog dwóch wiadomych głosów . Leon XIII jak chyba żaden Papież w historii musiał najlepiej przewidzieć to co przeżywamy od blisko 60 lat. A co do dogmatu o nieomylności-sprawa jest oczywista-albo uprawia się gallikanizm wzorem lefebrystów , albo pozostaje katolikiem integralnym i odrzuca pseudopapieży.

  5. ojciec Torquemada pisze:

    Ludzie , na miłość Boską! Zamiast bawić się w intelektualistów , przeczytajcie choć raz w życiu od początku do końca słynne ,, Protokoły mędrców Syjonu”. Jeden z paragrafów mówi jasno że synagoga szatana planuje przejąć dwór papieski i użyć jego autorytetu do realizacji własnych celów by przygotować ludzkość do panowania Antychrysta -,, Klerykałowie będą iść za naszym sztandarem nie zdając sobie nawet z tego sprawy.”( cytat z pamięci). No i mieliśmy rok 1958, potem huragan lat 60 ‚ i dzisiejszą morderczą walkę-to wszystko było od dawien dawna zaplanowane i jeśli ktoś nie chce przejrzeć na oczy , niech dalej tkwi w obłąkaniu umysłowym jak wszelkiej maści Anatole Zbożowe i tym podobni. Walka o Kościół trwa a jedyną grupą która naprawdę ją prowadzi są sedewakantyści/ sedeprywacjoniści-jeśli nie studiuje się tomizmu, ma się umysł przeżarty subiektywizmem i twierdzi się min. że moja osobowaść jest ostatecznym wykładnikiem prawdy-PRAWDA JEST NIEZALEŻNA OD LUDZKIEGO UMYSŁU , TO NIE NASZ UMYSŁ TWORZY PRAWDĘ . Dyskredytowanie sedewakantystycznych duchownych śmierdzi siarką -niemal każdy z nich ma pierwszorzędną formację tomistyczną i działa zgodnie z prawdziwym kodeksem z 1917r. a jeśli jest tak mało prawdziwie katolickich duchownych, to należy to przypisać wyłącznie karze Bożej na nas wszystkich-Bóg nie ma jakiegokolwiek obowiązku by zbawić nasze dusze, nikt z nas na zbawienie nie zasługuje a jeśli dotąd są szczątki życiodajnych wód łaski Bożej, to tylko z Boskiej litości , która jednak trwa do określonego czasu….

  6. Papierowy Organista pisze:

    Ojcze Torquemada, z całym szacunkiem dla protokołów, ale do sądu prywatnego w sprawie sede vacante to nie jest wystarczające. Tak samo, jak opis „kościoła fałszerskiego” czcigodnej Anny Katarzyny Emmerich – mimo, że pasuje jak ulał i daty się zgadzają – nie są wystarczające, żeby przyjąć takie stanowisko. Tutaj trzeba niezbitych faktów. I właśnie takowe są. Protokoły i objawienia mogą uzupełnić te fakty, uściślić i wyjaśnić, ale nie mogą być – jak sądzę – fundamentem tego stanowiska.
    Pisze Pan, że prawda jest niezależna od ludzkiego umysłu, to prawda i nazywamy to prawdą obiektywną. Ale rozum mamy po to, żeby w umyśle odtworzyć sobie tę prawdę obiektywną jako prawdę logiczną.

    • ojciec Torquemada pisze:

      Nie podważam Pańskiej głębszej ode mnie znajomości filozofii, ja jednak w tej sprawie kieruję sie przede wszystkim obserwacją obecnej rzeczywistości-te rzeczy pasują jak ulał nie dlatego że np. mi się wydaje , tylko że tak jest naprawdę-wiemy obaj dobrze o co chodzi.Jeśli Bóg da nam dożyć dni restauracji Papiestwa , myślę że nie będzie to trwało długo-będzie krótki okres wielkiego pokoju przed straszliwą tyranią dni ostatnich a ostatni prawdziwy Papież będzie owym głosem z Apokalipsy który oznajmi całemu światu że ,, jeśli kto odda pokłon bestii i przyjmie liczbę jej imienia, ten będzie pił kielich gniewu Bożego” ( cytat z pamięci). Pozdrawiam.

      • Papierowy Organista pisze:

        Ojcze Torquemada, nie chodzi o to, kto zjadł więcej rozumów, tylko na jakim autorytecie się opieramy. Autorytet objawień jest niższy (co nie oznacza, że są „mniej prawdziwe”) niż autorytet Magisterium. Natomiast uważam, że jak najbardziej należy czytać te objawienia, zawsze jednak porównując z oficjalnym Magisterium.

        • ojciec Torquemada pisze:

          To bezdyskusyjne-Magisterium przede wszystkim. objawienia uznane przez Kościół jak te siostry Emmerich to tylko dodatek do całości zagadnienia.

  7. Millan pisze:

    Czy temat mszy tzw. Una cum był już tu poruszany? Pytam bo ostatnio czytałem stare wpisy na blogu Pana John Lane po których przeczytaniu mam niejaki mętlik w głowie. A to dlatego iż do niedawna byłem święcie przekonany, że panuje zgodna opinia wśród sedevakantystów w tej sprawie i że artykuły Ks. A. Cekada są jedynie możliwym rozwiązaniem tego problemu. Na blogu Pana Lane są zamieszczone słowa Bp. Mark Pivarunas, z których wynika, że jak nie ma wyjścia (nie ma księdza sedewakantysty) to wierny może uczestniczyć we mszy Una cum odprawianej przez księdza z SSPX. Problem bardzo mnie dotyczy ponieważ mieszkam w Irlandii gdzie wspomniana sytuacja ma miejsce. Dodam że już sprawdziłem ważność święceń kapłańskich bractwa SSPX w Irlandii. Dostałem od nich ostatnio krótki email gdzie potwierdzają ważność swych święceń (otrzymane od arch Lefebre i bp. Wilimason)

    • Szanowny Panie,

      Pośrednio odniosłem się do tematu chodzenia na Mszę una cum w tekście dotyczącym opinionizmu. Pod wpisem znajduje się bardzo wartościowy tekst x. bpa Sanborna.

      Sprawa jest prosta i przedstawia się następująco: jednomyślności w tej sprawie nie ma, jednak teologiczne argumenty wśród duchownych (którzy ex professo się na tym znają) zostały przedstawione tylko i wyłącznie przez przeciwników uczęszczania przez świeckich na Msze w jedności z uzurpatorem. Dopuszczający taki wariant bp Pivarunas nigdy nie przedstawił żadnych argumentów na rzecz swego stanowiska, które jest, powiedziałbym, „semipubliczne”. Mówi się prywatnie świeckim słuchającym Mszy u duchownych CMRI, że gdy nie ma innej możliwości, wolno im (dopuszcza się) chodzić na Msze una cum. Ale jest to dla nich kwestia praktyczna, która dopuszcza tę swego rodzaju niekonsekwencję, której nie są w stanie obronić teologicznie. Pan Stefan Heiner od True Restoration również o to pytał bpa Pivarunasa bezpośrednio. Nie mają na to argumentu, tylko zdaje się słabość ludzką.

      W Europie nie słyszałem o żadnym sedewakantystycznym duchownym, który dopuszczał takie stanowisko (jak w CMRI). IMBC jest bardzo stanowczy w tej sprawie, podobnie sedewakantystyczni duchowni rozsiani po całej Francji.

      Problem z Panem Lane’m jest taki, że stara się on uzasadnić swoje stanowisko teoretycznie. Osobiście jest on niejako zmuszony od lat, ponieważ posyła swe dzieci do szkoły FSSPX i tam też słucha Mszy.

      Ja rozumiem, i podobnie myślą wszyscy, z którymi o tym rozmawiałem, że ktoś ze względu na słabość słucha Mszy una cum, ze względów ludzkich, rodzinnych, dzieci, etc. Jednak należy przyznać, że nie da się takiej postawy obronić teoretycznie. I tu leży pies pogrzebany, jak się mawia. Na tym polega błąd Pana Lane’a, który niech by sobie i chodził do FSSPX, ponieważ wydaje mu się, że nie ma wyjścia, jednak nie powinien publicznie starać się uzasadnić takiej postawy.

      Mam nadzieję, że wyjaśniłem Panu tę kwestię. W razie wątpliwości, proszę pisać.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • Millan pisze:

        Dziękuję Panu bardzo za informację i link do tekstu bp Sanborn

        • Szanowny Panie,

          Bardzo proszę. Naszła mnie jeszcze jedna myśl po napisaniu komentarza (w odpowiedzi).
          Powyższe argumenty, w ogóle cały wywód, dotyczą oczywiście sytuacji „normalnej”, „regularnej”, czy „codziennej”. W sytuacjach wyjątkowych, szczególnych, czy to rodzinnych uroczystości czy politycznych, dopuszcza się bierną obecność na obrzędach niekatolickich, ale temat ten jest jasno określony w przepisach kościelnych i podręcznikach do prawa kanonicznego i teologii moralnej (dawno się tym nie zajmowałem, więc nie będę tu tematu rozwijał, by przypadkiem błędu nie popełnić).

          In Christo Rege,
          Pelagiusz

  8. Tadeusz pisze:

    Katolicy zaćmieni się wybudzili:

    Pelagius w jednym ze swoich wpisów o epikei napisał:

    Należy zwrócić uwagę, że FSSPX nie znajduje usprawiedliwienia w zastosowaniu tej zasady [epikei], ponieważ ich Najwyższym Prawodawcą jest Bergoglio, którego uznają za papieża. W ich przypadku, jeśli są wątpliwości co do zastosowania prawa (zastosowanie novus ordo missae, nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, stwierdzenia nieważności małżeństw, konsekracje bez mandatu apostolskiego, etc.), należy zwrócić się do Papy Buongiorno, aby uzyskać autentyczną wykładnię prawa kościelnego.

    Jeżeli obecnie Bractwo św. Piusa X „nie znajduje usprawiedliwienia w zastosowaniu” epikei (ponieważ może się zwrócić do Bergoglio) to również z tego samego powodu nie mógł epikei zastosować Lefebvre w 1988 roku — mógł zwrócić się do swojego Prawodawcy Wojtyły.

    Pelagius musi więc konsekwentnie przyznać, iż konsekracje Lefebvre z 1988 roku obciążone są karami kościelnymi: suspensą oraz ekskomuniką; — a także wszyscy kapłani święceni w linii Bractwa św. Piusa X kary kościelne na siebie zaciągnęli.

    Stąd już prosty wniosek, iż zarówno ks. Trytek oraz bp Donald J. Sanborn (sedewakantyści wyświęceni na kapłanów w Bractwie św. Piusa X) znajdują się obecnie pod cenzurami zastrzeżonymi Stolicy Apostolskiej i nie mogą godnie pełnić posługi kapłańskiej.

    I tak za pomocą sedewakantyzmu można obalić sedewakantyzm w Polsce.

    Kolejny błąd sedewakantyzmu to jurysdykcja. Pius VI naucza: „nawet jeśli ci ludzie, którzy pochopnie i po świętokradzku mogliby nadać mu rangę biskupa, to nie mogliby z pewnością przekazać mu jurysdykcji, której sami nie posiadają”.

    Wielką tajemnicą sedewakantyzmu jest czy kapłani sedewacante posiadają jurysdykcję. A jeśli posiadają to w jaki sposób ją otrzymali? Czy tak jak Bractwo św. Piusa X prosto z nieba? A może Kościół uzupełnia jurysdykcję z mocy delegacji samego prawa (np. kanon 209)? Tego nie udało nam się ustalić.

    Szafowanie sakramentów, poza przypadkami nadzwyczajnymi (np. zagrożenie życia), przez kapłanów bez misji apostolskiej, jest zawsze niegodne i grzeszne. Kapłani bez misji apostolskiej działają poza Mistycznym Ciałem Chrystusa — poza Kościołem katolickim.

    Ks. Sieniatycki, Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna, Kraków 1932

    Chrystus powierzył prymat jurysdykcji w swym Kościele Piotrowi i jego następcom, biskupom rzymskim, przeto w Kościele Chrystusowym nikt nie może mieć prawa nauczania, uświęcania i rządzenia, kto od biskupa rzymskiego bezpośrednio czy pośrednio nie otrzymał misji po temu. Dlatego Kościoły, których założyciele i przełożeni takiej misji nie mają, nie posiadają cechy apostolskości, nie są Kościołami Chrystusa, lecz są heretyckimi lub schizmatyckimi.

    Czy sedewakantyści otrzymali misję apostolską od Papieża? Nie otrzymali.

    Czy wspólnoty sedewakante posiadają cechę apostolskości? Nie posiadają.

    Pelagiańskie herezje sedewakantyzmu

  9. roszhaszana pisze:

    Witam.
    Dlaczego mój komentarz nie jest opublikowany ?

  10. roszhaszana pisze:

    Drogi Panie.
    Nigdzie nie napisałem , że należę do kościoła posoborowego więc jasne jest ,że nie uznaje obecnych przebierańców na stolicy Piotrowej. Po za tym co to ma wspólnego z waszymi konsekracjami i niegodnymi mszami. Znowu Pan wywrócił kota ogonem sprytnie nie odpowiadając na pytania. Dobrze Pan wie , że nie ma podstaw kanonicznych aby obronić wasze świętokradcze msze oraz konsekrację a to co robicie to tylko nieudolne naciąganie przepisów. Ponadto w ogóle nie powinniście się na nie powoływać bo jak już opisałem powyżej nie należycie do kościoła katolickiego. To tak jakby protestant czy zielonoświątkowiec usprawiedliwiał się jakimś kanonem – co ma piernik do wiatraka :)

    • Szanowny Panie,

      Podstawą jest epikeia, o czym wszyscy duchowni katoliccy wiedzą. I to jest odpowiedź na pytanie Pana. Pan, jako typowy żydowski faryzeusz, tego nie pojmuje, ponieważ w swojej ślepej ignorancji liczy się dla Pana i Pańskich sekciarzy tylko litera prawa.

      Zasada 88 Bonifacego VIII: „Certum est quod is committit in legem qui legem verbum complectens contra legis nititur”.

      Zamykam dyskusję. Proszę dalej szukać swego „zaćmionego Papieża” i jego dworu.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

    • Romano pisze:

      … piernik do wiatraka ma jedno – mąkę!
      można też przytoczyć słowa wybitnego biskupa J.S. Pelczara – „Młyny Boże mielą powoli, ale strasznie ciężko”,
      ten to biskup wypowiadał się również na temat masonerii i jej wpływu na Kościół i to 100 lat temu, a niejaki Lolek z wadowic przyjmował braci lożowych, a BnB odrywa również rolę w polityce w Polsce.

  11. Papierowy Organista pisze:

    Pan Pelagiusz odpowiedział na pytania, a Pan dalej o niegodnych mszach itp. Odpowiedział kilkakrotnie. To oznacza, że Pan, Panie Roszhaszana nie przyjął do wiadomości, ponieważ Pan nie chce. Vide motto tej strony i będzie Panu jaśniej.

  12. roszhaszana pisze:

    Tak jestem Żydem ale tym prawdziwym z obrzezaniem w sercu a nie tak jak Pan oddelegowanym przez loże. Żegnam

    • Doprawdy śmieszne. Sam się Pan na pośmiewisko wystawia, więc komentarz publikuję. Już widziałem, że panowie całkowcie na umyśle zaćmieni stronę Ultramontes nazywają jakąś tajną operacją, a ja teraz delegatem masonerii…

      Paranoja albo gorzej. Najpierw przyjmuję się dawno ośmieszoną teorię o „Papieżu Sirim”, potem wymyśla się teorię o „Papieżu na wygnaniu”, a potem wszystkich, którzy rozumu nie utracili agentami lóż.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  13. roszhaszana pisze:

    Pana przyjacielskie znajomości z niejakim wolnomularzem prof. Bartyzelem mówią same za siebie.
    Do Papierowy Organista:
    Proszę pójść do pierwszego katolickiego profesora teologii a Panu dokładnie wyjaśni , że w sprawie karności kościoła Epikeia nigdy nie może być zastosowana. Proszę się douczyć i poświęcić czas na przeczytanie encyklik a także podstaw katechizmu katolickiego dla dzieci szkół podstawowych a przekona się Pan , że nie ma takiej możliwości aby usprawiedliwić działania Sedewakantystów.
    Sedewakantystyczne msze oraz konsekrację są po prostu świętokradcze i każdy kto w nich uczestniczy ciężko grzeszy . I żadne pokrętne tłumaczenie pseudokatolików tu nic nie pomogą. Taka jest nauka kościoła i może Pan wierzyć lub nie . Jest to pana indywidualna sprawa.

    • Szanowny Panie,

      Czy Pan Bartyzel jest wolnomularzem, tego nie wiem. Wiem tyle, że wolnomularze, jeśli sami się nie ujawnią, nie są za życia ujawniani. O ile wiem Pan Bartyzel się nie ujawnił światu jako członek loży.

      A poza tym, widziałem Pana Bartyzela w życiu raz jeden na oczy i był ze mną wówczas jeden z przyszłych założycieli „Kościoła zaćmionych”. Czyli Pan należy do sekty wolnomularskiej, założonej przez człowieka utrzymującego „przyjacielskie znajomości z niejakim wolnomularzem prof. Bartyzelem”.

      Już mnie to nie bawi. Pańskie wyssane zza paznokcia u nogi insynuacje się tu więcej nie pojawią.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      P.S. A gdzie jest jakiś „pierwszy katolicki profesor teologii”, skoro wszyscy duchowni są na wygnaniu (gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie), a katolickimi profesorami teologii są tylko duchowni???

    • Papierowy Organista pisze:

      Panie Roszhaszana, tutaj na stronie pana Pelagiusza jest obszerny tekst o epikei św. Tomasza, który nie jest aż pierwszym lepszym profesorem teologii, ale tylko kanonizowanym doktorem powszechnym. Nic nie poradzę, ale chyba nie ma potrzeby, żebym szukał dalej. Gdybym nie umiał czytać ze zrozumieniem, tobym musiał się zgłosić do kogoś, żeby mi wytłumaczył, co św. Tomasz ma na myśli, ale niestety posiadłem tę trudną sztukę (czytania ze zrozumieniem).
      Panu zapewne chodzi o takiego poprawnego teologa, który wykręci naukę Tomasza o epikei. Jest to o tyle trudne, że sam święty za pomocą zarzutów i odpierania ich wznosi mur obronny przeciw manipulacjom.
      Powtarzam Panu po raz kolejny, choć Pan nie chce zrozumieć: dyscyplina kościelna (karność) nie jest celem istnienia Kościoła, ani zakonów, instytutów itp. Salus animarum suprema lex – zbawienie dusz najwyższym prawem. Zbawienie dusz jest możliwe tylko przez wiarę i moralność w Kościele, do czego zresztą ma misję (i tylko do tego). Jeśli nie ma widzialnego Kościoła, to znaczy, że Kościół nie może wykonywać swojej misji, a więc bramy piekielne go przemogły, co jest absurdem, bo Pan Jezus obiecał inaczej.
      Epikea (nadprawność) oznacza, że dla prawa wyższego w hierarchii praw poświęcam prawo niższe (jeśli w danym przypadku stoją w opozycji do siebie). Jest to stała zasada moralna w każdym ludzkim postępowaniu. Jeśli mamy do wyboru dobro mniejsze i większe (jeśli stoją wobec siebie w opozycji), MAMY OBOWIĄZEK wybrać większe – inaczej grzeszymy.
      Epikea jest cnotą, a więc sprawnością moralną, więc z natury stoi wyżej nad prawem ludzkim (dyscypliną kościelną). Pańska argumentacja jest nonsensowna, chyba zakłada moją niewiedzę. Ale akurat w przypadku sedewakantystów, ponieważ z zasady nie mogą powołać się na najwyższy autorytet (tzn. aktualnie panującego papieża), więc muszą być nieprawdopodobnie ostrożni w stawianiu wniosków.

      • Słuszna uwaga. Nawet któryś z „ojców założycieli USA”, chyba Jefferson, rozumiał, czym jest epikeia, choć to jakoś inaczej nazwał. Nie pamiętam dokładnie cytatu, ale wręcz Tomaszowe zastosowanie nadprawności.

        In Christo Rege,
        Pelagiusz

  14. Tadeusz pisze:

    Ale musi Pan przyznać, że teoria papieża ukrytego czy wygnanego z Rzymu jest w planach bożych opisanych przez ojców kościoła jako pewnik. Manning dużo o tym pisał.
    Polecam tekst na ultramontes.
    Ten właśnie tekst był chyba największą inspiracja dla „Katolików Integralnych”.
    Dlatego domniemuję, że gdyby chłopaki nie zaatakowali sedevacante z pewnością poważniej byście ich potraktowali.

    • Szanowny Panie,

      Jest to typowe dla lefebrystów rozumowanie. Podobne jak:
      Matka Boża w Fatimie obiecała, że Papież Rosję konsekruje.
      Papież jeszcze żaden tego nie dokonał.
      Więc jak na razie Franciszek musi być Papieżem (ponieważ jakiś Papież musi tę biedną Rosję konsekrować – najlepiej zanim Putin dokona inwazji na Rzeczpospolitą).

      Niepoważnych ciężko traktować poważnie. Nie wiem, skąd inspirację pobrali, ale nie bawiłbym się objawieniami prywatnymi i ich objaśnieniami. Mamy teologiczne pewniki, na których można coś pewnego budować, a reszta może to najwyżej wzmacniać.

      Natomiast zaćmieni najpierw twierdzili, że Siri był Papieżem. Tu chyba leży ich śmieszna inspiracja. Jak się im wytłumaczono, że to zamach na rozum, to dokonali kolejnego zamachu na rozum, postulując „Papieża na wygnaniu”.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  15. henoch.eliasz pisze:

    Musi Pan jednak przyznać , ze w żadnym wypadku nie jesteście w stanie obronić swoich tez jako sedewakantyści tym bardziej , że nazywacie Lefebrystów heretykami a sami byliście wyświęceni przez tych heretyków. Zarówno Lefebryści jak i Wy jesteście pod ekskomuniką i nikt tego nie zmieni. Lepiej byłoby dla was przyznać się do tego i na podstawie kanonów 2261 i 2284 w razie poproszenia udzielić ważnych i godnych sakramentów a sami po prostu liczyć na zmiłowanie boskie. Takimi pokrętnymi drogami daleko nie zajedziecie

    • Szanowny Panie,

      Najwyraźniej niczego Pan nie rozumie. Właśnie jako sedewakantyści jesteśmy w stanie obronić nasze stanowisko. Nie są to „tezy”, a wnioskowanie indukcyjne na podstawie rzeczywistości. Stolica jest pusta i tyle. W niektórych sprawach należy stosować epikeię, aby wyższe prawo nadal znajdowało swoje zastosowanie.

      Poza tym, jeśli nikt tego nie zmieni, że jesteśmy ekskomunikowani, to znaczy, że nie ma nikogo z jurysdykcją na świecie. Przyznał się Pan, że to idiotyczna teza, ta o ukrytym przed wszystkim papieżu i całej hierarchii. Nawet nie mogą pomóc w znoszeniu ekskomuniki, czyli gdzieś mają zbawienie. Gdyby tylko istnieli…

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  16. Papierowy Organista pisze:

    Panie Henoch, lefebryści zasadniczo są schizmatykami, takimi w typie jansenistów. Jak modernistyczny „papa” mówi nie tradycyjnie, to podnoszą lament, ewentualnie „milczą z szacunkiem”. Herezja czy schizma nie unieważnia święceń, już tyle razy było to pisane (prawosławni schizmatycy mają ważne święcenia i mają sukcesję apostolską). Jeśli pisze Pan o ekskomunice, to dla lefebrystów jest to kłopot, dla sedewakantystów – nie. Lefebryści mogą ważnie wyświęcać, jak prawosławni schizmatycy. Pan nie rozumie prawa kanonicznego, a przywołuje jakieś przepisy. Wsadza Pan niegodność i nieważność do jednego worka. Sedewakantyści uważają, że sakramenty i święcenia w novus ordo są zasadniczo nieważne. Domaga się Pan więc, żeby odrzucili ważne sakramenty na rzecz nieważnych, trochę to śmieszne.
    Droga sedewakantystów jest bardzo prosta, a nie pokrętna, to Pan jest pokrętny. Jeśli ma Pan jakieś argumenty, to proszę je przedstawić. Ale Pan ich nie ma, wszystkie te brednie już były dawno temu obalone, odgrzewa Pan stare kotlety.

  17. henoch.eliasz pisze:

    No niestety ale nie ma Pan racji ale wnioskując z komentarzy nic nie zmieni Pana punktu widzenia. Hierarchia koscioła katolickiego musi gdzies być i to hierarchia legalna albowiem jeśli ktoś twierdzi inaczej to według soboru Trydenckiego ” niech będzie wyklęty „. Papież na wygnaniu to jedyna słuszna opcja inaczej by znaczyło , że bramy piekielne przemogły. Czytając proroctwa ojców i doktorów kościoła to zapewne w niedługim czasie prawdziwy papież nam się objawi razem z apostołami czasów końca i wtenczas wszystkie proroctwa ładnie nam się wypełnia.
    Proszę przeanalizować Pańskie myslenie i je zrewidować chyba , że glosi Pan nauki ,które ktoś Panu każe głosic. pozdrawiam

    • Postulowanie istnienia kogoś, kogo się nie widziało jest po prostu śmieszne. Istnienia konkretnego Papieża nie dowodzi się dedukcyjnie, ale indukcyjnie doświadcza (wskazuje).

      Panowie założyli po prostu zwyczajną sektę, każąc ludziom wierzyć we własne urojenia, do tego na lewo i prawo nazywając wszystkich innych masonami, agentami. Ktoś mi każe głosić??? Psychoza Pańskiej sekty może się źle skończyć… ale nie mogę się doczekać, skoro ten Państwa „Papież” już niedługo się objawi… może to Ratzinger „ukrycie” namaszczony przez następcę Tedeschiniego w kuchni Domku św. Marty?

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

    • Papierowy Organista pisze:

      Panie Henoch, Pan niestety nie rozróżnia precyzyjnie pojęć, dlatego jest to rozmowa na różnych częstotliwościach. Pisze Pan, że hierarchia katolicka gdzieś musi być. I w rzeczy samej jest. Materialnie jest u wszystkich ważnie wyświęconych kapłanów. Natomiast formalnie (jurysdykcyjnie) tylko u sedewakantystów, ponieważ słusznie stosują cnotę epikei. Jurysdykcja (nadzwyczajna) jest uzupełniona (ecclesia supplet) na podstawie epikei. Lefebryści nie mogą się słusznie powołać na epikeę, dopóki uznają modernistycznych uzurpatorów za papieży. Wszystko to już pisaliśmy z panem Pelagiuszem i pan Pelagiusz przedstawiał na swojej stronie, są linki do tekstów na ultramontes. Ale skoro nie rozumie Pan, co jest napisane tutaj, to i nie zrozumie Pan tekstów x. Cekady, bpa Sanborna, Pivarunasa i x. Noel Barbara’y i innych.
      Co do myślenia sedewakantystów, to oni cały czas analizują i konfrontują z prawem kanonicznym, orzeczeniami papieży, soborów i ze św. Tomaszem itp. Praktycznie wszystko da się przeczytać w sieci, trzeba tylko czytać uważnie i chcieć zrozumieć to tak, jak chcieli autorzy tekstów.

Zostaw komentarz