Bp Sanborn założył instytut kapłański

W dodatku do kwietniowego comiesięcznego biuletynu J. Eks. x. bp Donald J. Sanborn ogłosił rzecz, o której się już tu i ówdzie mówiło od pewnego czasu, czyli powstanie nowego instytutu dla duchownych katolickich stojących na bezkompromisowym stanowisku wobec modernistów.

Jednym z wręcz nieuniknionych skutków obecnego stanu rzeczy jest bowiem anarchia panująca często wśród duchownych i świeckich. Z powodu stanu pozbawienia (privatio) Kościoła jego najwyższej władzy w osobie Papieża, jedynej władzy na ziemi, która może ostatecznie roztrząsać wszelkie kwestie sporne i zobowiązywać wszystkich katolików (a od której podobną władzę, choć w węższym zakresie, normalnie czerpią inni duchowni: biskupi, proboszczowie, przełożeni), udzieliła się wielu atmosfera obca zmysłowi katolickiemu: duchownym bez przełożonych brak karności, często nawet zasad, nie ma komu ich na prostą wyprowadzić, a wiernym brak tego synowskiego posłuchu dla duchownych. Gorzkie doświadczenia ostatnich dekad uczuliły katolików na wilki w owczej skórze, do tego niejeden duchowny niestety nie zasługuje na posłuch, tak jak i niejeden nie nadaje się na przełożonego dla innych, ale sam ten fenomen bezładu oczywiście da się ograniczyć od samych podstaw i to jest zamierzeniem amerykańskiego biskupa.

W Europie już zresztą funkcjonuje od roku 1985 Instytut Matki Dobrej Rady (IMBC), o którym nieraz wspominałem (o naturze, celu i dziełach IMBC tutaj).

W dodatku do kwietniowego biuletynu bp Sanborn wyjaśnia powody i okoliczności założenia nowego instytutu dla duchownych oraz przedstawia trzy Dyrektoria, które stanowić mają spoiwo teologiczne, liturgiczne i praktyczne duchownych członków Instytutu Rzymsko-Katolickiego. Wszyscy członkowie, czego się można dowiedzieć, mają przyjmować tezę z Cassiciacum jako teologiczne wyjaśnienie obecnego wakatu Stolicy Apostolskiej. Bez jedności teologicznej w rzeczach najistotniejszych trudno bowiem dochować jedności, jaka winna przenikać członków stowarzyszenia kapłańskiego.

W kwestiach liturgicznych nie ma tam żadnych niespodzianek, nawet jeśli niektórym te zasady się nie podobają, uzasadnione są one teologicznie, o czym było ostatnio na blogu.

W kwestiach dyscyplinarnych warto zwrócić uwagę na kierowany najwyższą roztropnością dystans wobec wszelkich niepoważnych duchownych. Bp Sanborn jest akurat z tego znany. Jest to zasada, której zresztą trzyma się każdy dbający o swoje dobre imię człowiek. Lepiej nie mieć z kim współpracować niż narażać swą osobę i dobre dzieła na szwank „złej opinii” przez skojarzenie.

Po Dyrektoriach następuje komentarz Jego Ekscelencji do ich treści.

Poniżej następuje tłumaczenie wstępu wspomnianego Dodatku.

Być może też wkrótce dowiemy się, kto będzie następcą Jego Ekscelencji, któremu pomimo wieku (67 lat) nie brak sił na prowadzenie seminarium i obowiązki z tym związane oraz wyczerpujące podróże po całym świecie (na przełomie roku był w Australii, a co roku kilka razy bywa w Europie).

Pelagiusz z Asturii

Moi drodzy katolicy,

Ostatnio założyłem coś, co już od dawna było spóźnione, czyli organizację xięży i seminarzystów. Nosi nazwę Instytutu Rzymsko-Katolickiego.

Celem tej organizacji jest zewnętrzne wyrażenie teologicznych, liturgicznych i duszpasterskich zasad, które kierują wszystkimi naszymi działaniami. Ponadto, zamiarem jest aby te zasady nie przeminęły ze mną czy innymi duchownymi, ale aby przekazywano je młodemu duchowieństwu i by się ono ich trzymało. Te zasady muszą przetrwać jako twarde jak skała katolickie rozporządzenia, które odpowiadają potrzebom naszych czasów.

Instytut ma bardzo precyzyjny zestaw reguł dla duchowieństwa, którzy do niego należą. Nie stanowią niczego innego niż prawa, które rządziły duchowieństwem w przeszłości, ale szczególnie podkreślają zachowanie prawdziwej doktryny, osobistej świętości, wspólnotowego życia, gdzie to możliwe, dobrego przykładu i obyczajności. Instytut zabezpiecza również materialny byt duchowieństwa.

Instytut ma trzy Dyrektoria, to jest trzy oświadczenia zawierające zasady dotyczące: 1) doktryny i teologii, 2) świętej liturgii, 3) praktyki duszpasterskiej. Nazwane są dyrektoriami, jako że kierują myśleniem i działalnością członków Instytutu.

Wielu tradycjonalistów opłakuje brak jedności wśród duchowieństwa, które zachowało tradycję. Ten brak jedności w wielkiej mierze zależy od tego, że rządzące zasady i reguły nie były jasno wyrażone na początku. Każdy dołączał do ruchu tradycjonalistycznego ze swoim własnym pomysłem na to, jak powinien działać i co powinien reprezentować ów ruch. Wskutek tego pojawiły się w różnych organizacjach napięcia, kończące się podziałami i zgorzkniałością.

Jesteśmy świadkami właśnie tego fenomenu w Bractwie Św. Piusa X. Jego czterdziestosiedmioletnia historia naznaczona jest ustawicznymi zmianami stanowiska i postawy wobec Novus Ordo. W 2012, na przykład, mówili, że nie będzie pojednania z Rzymem póki Rzym nie wróci do Tradycji. Obecnie, jak się wydaje, widzimy ich o krok od pojednania się z modernistycznymi mieszkańcami Watykanu. Nikt, kto nadal włada rozumem, jednakże, nie powie, że „Rzym wrócił do Tradycji”. Wskutek tej zmiany widzieliśmy w ostatnich latach pojawienie się „Oporu FSSPX”, luźno zrzeszonej grupy księży, która twierdzi, że trzyma się „prawdziwych” zasad kierowniczych arcybiskupa Lefebvre’a. Jednak, jak wiemy, arcybiskup nie pozostawił żadnych teologicznych, liturgicznych ani duszpasterskich rozporządzeń, ale tylko wiele sprzecznych wypowiedzi i praktyk, które dały każdej ze stron, lewej i prawej, jakąś podstawę działania.

Wraz z przewidywanym wchłonięciem Bractwa Św. Piusa X przez humanistyczną i bezdogmatową religię Novus Ordo, które się w niej zatopi razem z ponad czterystu kapłanami i trzema biskupami, tym konieczniejsze jest zachowanie ruchu tradycjonalistycznego na bezpiecznym i niezmiennym torze.

Niczego nowego nie ma w naszej organizacji. Zobaczą Państwo te same twarze i nic się nie zmieni w naszym seminarium czy naszych parafiach. Jak powiedziałem, my tylko krystalizujemy i cementujemy nasze obecne przekonania i praktyki, zadbawszy o to, by trwały nadal na stałej ścieżce.

Ten rozwój wypadków winien wiernym dodać otuchy. Ich największą męką jest patrzeć, jak kapłani się zwalczają. Świeccy znoszą wiele trudności, ale stają się bardzo niepewni i przygnębieni, gdy kapłani walczą ze sobą. Nie posiadając dobrej znajomości teologii czy prawa kanonicznego nie są w stanie dokonać dobrze ugruntowanej decyzji co do tego, kto ma rację, a kto nie. Mocno wierzę, że nasza organizacja zapewni tak upragnioną jedność wśród kapłanów.

Instytut Rzymsko-Katolicki otwarty jest dla biskupów, kapłanów i seminarzystów. Subdiakoni mogą dołączyć na stałe. Przed subdiakonatem seminarzyści mogą dołączyć tymczasowo, jeśli wcześniej ukończą rok seminarium.

Instytut ma Listę Zatwierdzonych Duchownych. Celem tej listy jest zadbanie o to, aby jego członkowie nie mieszali się z duchowieństwem, które w jakiś sposób jest niegodne czy nie do przyjęcia. Rozpowszechnianie się słabo wykształconych kapłanów i kapłanów z liberalnymi i dziwnymi pomysłami jest czymś, co stanowi dziś plagę ruchu tradycjonalistycznego.

Na zdjęciu z poprzedniej strony widzą Państwo, od lewej do prawej, x. Desposito, x. Selway’a, moją osobę, x. Palmę, x. Eldrachera i x. Fliessa. W drugim rzędzie widzą Państwo naszych członków seminarzystów: Kaleba Sonsa z Luizjany, x. kl. Damiana Dutertre’a z Francji, Łukasza Petrizziego z Wirginii i Tobiasza Bayera, także z Wirginii. Spośród nich x. kleryk Dutertre jest subdiakonem, a zatem stałym członkiem. Zaczynamy zatem z dziesięcioma członkami. Mamy nadzieję i modlimy się o to, aby Instytut rozrastał się w przyszłości, oraz żeby Bóg błogosławił jego przedsięwzięciom.

Na następujących stronach znajdą Państwo trzy Dyrektoria. Chcemy, by świeccy widzieli, co reprezentujemy oraz zapraszamy ich do przyjęcia tych samych zasad w tej wielkiej i trwającej całe życie walce, którą wszyscy podjęliśmy dla integralności katolickich dogmatów, katolickiej doktryny moralnej, katolickiej liturgii oraz katolickiej dyscypliny.

Na końcu tego dodatku rozpocząłem komentarz tekstu tych trzech dyrektoriów, aby nasi wierni lepiej rozumieli, co one oznaczają oraz dlaczego ustanowiliśmy te zasady podstawą tego, jak myślimy i co robimy. Będę kontynuował ten komentarz w przyszłych dodatkach do biuletynu.

J. Eks. x. bp Donald J. Sanborn

Z języka angielskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło: strona internetowa Seminarium Trójcy Przenajświętszej. Dyrektorium teologiczne zostało przetłumaczone na język polski na stronie pisma „Katolik”, Dyrektorium liturgiczne oraz Dyrektorium duszpasterskie również. Cały dodatek w języku angielskim można ściągnąć w formacie PDF.

3 comments on “Bp Sanborn założył instytut kapłański

  1. Michał Hazy pisze:

    A czy Instytut Rzymsko-katolicki przewiduje sytuacje,że jego członkami chcą zostać żonaci kapłani wyświęceni przez biskupów starokatolickich/prawosławnych/Michał Hazy

    • Proszę pisać z takimi pytaniami do biskupa Sanborna, ale śmiem bardzo a bardzo co do tego wątpić.
      Nie żeby teoretycznie było to wykluczone, chyba nie, ale żeby to było w ogóle wykonalne z powodu wykolejenia umysłu i innych braków umysłowych, doktrynalnych i moralnych tego rodzaju „kleru”. Bp Sanborn w tych sprawach jest bardzo roztropny, znacznie bardziej niż bp Dolan i niektórzy inni duchowni sedewakantystyczni.

    • Szczerze myślałem, że Pan myśli o jakimś tam teoretycznym „dziwaku”…
      Ale ktoś mi powiedział, że rzeczywiście istnieje taki Pan o takim nazwisku, jak Pan.

      Widzę też, że jest Pan „szukającym”: http://dstp.rel.pl/?page_id=6101&cpage=1#comment-20710.
      Zapewniam zatem, że szans Pan nie ma najmniejszych u biskupa Sanborna.

      Bp Sanborn jest człowiekiem poważnym i z tego rodzaju „klerem” nie trzyma nawet na odległość. Podobnie IMBC. Niestety wielkie jest jeszcze pole do poprawy u innych z tą dziedziną roztropności.

Zostaw komentarz