Cierpkie owoce sedewakantyzmu?

Ostatnimi czasy FSSPX już całkiem utożsamia się z indultem, zwłaszcza odkąd posiadają „jurysdykcję” od Jerzego Bergoglio. Ostatnia publikacja dwóch czołowych amerykańskich indultowców, Panów Salzy i Siscoe, jest wydana właśnie przed FSSPX. Jednym z „argumentów” autorów za fałszywością stanowiska sedewakantystycznego, jak gdyby to miało coś wspólnego, jest obserwacja „cierpkich owoców sedewakantyzmu”. X. Cekada ostatnio kilka razy odniósł się do tej najnowszej książki (np. tu, tu i tu), a w najnowszym filmie wykazuje, że „cierpkie owoce” nie są właściwe tylko dla sedewakantyzmu, ale również samego FSSPX i indultowców (a nawet zdarzały się w historii Kościoła). W obecnych warunkach jest to po prostu kolejny konkretny i nieszczęśliwy dowód wakatu Stolicy Apostolskiej: brak najwyższej władzy sprawowanej w Kościele, in actu, powoduje tak wielkie zamieszanie i podziały, które byłyby nie do pomyślenia, w znacznej mierze przynajmniej, gdyby Stolica Piotrowa nauczała, rządziła i uświęcała z autorytetem Chrystusa.

Ze wstępu do filmiku rozesłanego drogą poczty internetowej:

FSSPX i cierpkie owoce: i kto to mówi?

Bractwo Św. Piusa X i inni kontrowersjaliści R&R („uznający jako papieży tych, którym stawiają opór”) twierdzą, że sedewakantyzm produkuje „gorzkie owoce”.

X. Cekada oprowadza wszystkich po sadzie.

Zapraszam do obejrzenia nagrania:

Pelagiusz z Asturii

5 comments on “Cierpkie owoce sedewakantyzmu?

  1. infirmus pisze:

    Szanowny Panie, byłbym wdzięczny, gdyby mógł Pan rozjaśnić dla mnie kwestię obowiązującej katolików pod groźbą grzechu akceptacji w sumieniu nie nieomylnego nauczania papieskiego w zawartego w encyklikach, a mianowicie: jak pogodzić ją z dozwolonym przecież dla duchownych i wiernych świeckich posiadających odpowiednie kwalifikacje krytycznym osądem tegoż, w tym nawet uznaniem go za błędne, oczywiście w kwestiach wyłącznie „drugorzędnych”?

    • Szanowny Panie,

      Nauczanie papieskie jest nieomylne, gdy jego przedmiotem jest wiara i moralności i gdy skierowane jest do całego Kościoła. Nigdy nie może ono zawierać błędu ani sprzeciwiać się moralności.

      Natomiast Papież jako osoba prywatna może wyrażać opinie, które nie są jeszcze zdefiniowane jako obowiązujące wszystkich katolików pod karą grzechu. To tak w największym skrócie.

      W następujących artykułach otrzyma Pan bardziej wyczerpującą odpowiedź: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/category/nieomylnosc-papieska/.

      Nie chodzi tu o kwestie „pierwszorzędne” czy drugorzędne. Należy tu natomiast dokonać rozróżnienia na nauczanie ex cathedra (Papież jako Papież) oraz nauczanie jako doktor (nauczyciel) prywatny.

      Dalej, ponieważ akurat Pan o encykliki pyta, nikt nie ma „kwalifikacji teologicznych” do krytycznego osądu nauczania w nich zawartego. Encykliki skierowane są z natury swojej do całego Kościoła za pośrednictwem biskupów całego świata (słowo encyklika pochodzi z greki i oznacza „okólnik”, tu: okólnik do biskupów całego świata).

      Natomiast różne są stopnie „obowiązywalności”, tzn. kwalifikacje teologiczne dokumentów rzymskich, od nieomylnego nauczania obowiązującego wszystkich pod karą grzechu ciężkiego, ew. ekskomuniki, aż do najniższego stopnia, jakim jest zawieszenie wewnętrznej zgody (fr. assentiment, ang. assent, łac. assensio/assensus) przy zachowaniu zewnętrznego podporządkowania się.

      Widać przy tym, że w Kościele nie ma miejsca na „krytyczny osąd” publicznie wyrażony wobec nauczania papieskiego czy dokumentów rzymskich kongregacyj, co czyni dzisiejszy lefebryzm tylko formą dawnego gallikanizmu. Najwyżej zawieszenie osądu przy zachowaniu zewnętrznego podporządkowania się.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  2. infirmus pisze:

    Szanowny Panie, oczywiście miałem na myśli naukę nie z katedry zawartą w encyklikach: ” (…) however, that this fallibility extends to questions of relatively minute detail or of particular application. The body of doctrine on the rights and duties of labor, on the Church and State, or on any other subject treated extensively in a series of papal letters directed to and normative for the entire Church militant could not be radically or completely erroneous. The infallible security Christ wills that His disciples should enjoy within His Church is utterly incompatible with such a possibility” (Joseph Clifford Fenton, American Ecclesiastical Review, Vol. CXXI, August, 1949, pp. 136-150).
    Zgadzam się z Panem, iż nie ma w Kościele miejsca na ów krytyczny osąd, ale tylko „publicznie wyrażony”, choć teoretycznie, przynajmniej według ojca Thomasa J. Harte’a możliwy: „Specialists in particular fields, in the social sciences, for example, may encounter, understandably, some difficulty on certain proposi­tions thus proposed. It is their privilege, should such difficulties arise, to appeal to the Holy See for permission to reopen the question and to discuss it among their colleagues. It is hardly likely that permission will be granted to challenge papal teach­ing publicly in the classroom, on the platform, from the pulpit, or in the press” (Papal Social Principles: A Guide and Digest, 1956).
    U wspomnianego Fentona znajdziemy zresztą , o ile się nie mylę, podział materii encyklik na trzy kategorie: ex cathedra (doctrina de fide), „irrevocable” (doctrina certa) oraz „not irrevocable”. Pierwsza oczywiście nie podlega dyskusji, drugą autor komentuję w następujący sposób: ” (..) the theologian is free to argue about the possibility of a de fide or dogmatic definition of this point, but he is definitely not free to teach or to hold that the doctrine set forth by the Holy Father can be rejected or modified at all”, a o trzeciej stwierdza: „If the decision of the Holy Father be not irrevocable, the fact that the matter is no longer open to debate does not in any way prevent individual theologians from investigating the subject with a view of working towards a modification of the present Catholic position. There is always at least the absolute possibility that such investigation may eventually result in a modification of the opinion incumbent upon Catholics by reason of the authority of the Roman Pontiff. It is wrong, however, to teach or to advocate the now reproved position.”
    W każdym bądź razie w przypadku takich teologicznych dociekań trudno chyba, moim zdaniem, „zawiesić osąd”, czyli nie oceniać materii konkretnej encykliki poddanej badaniu.
    Poza tym mam do Pana jeszcze jedno pytanie: czy zwykły katolik w uzasadnionych przypadkach może uznawać pewne ogólne stwierdzenia papieskie co do realiów polityczno-społecznych świata zawarte w encyklikach za, mówiąc eufemistycznie, wysoce niedoskonałe? Na przykład mam tu na myśli Ad Beatissimi Apostolorum Benedykta XV, gdzie jako jedną z przyczyn I wojny światowej podaje nadmierne pożądanie dóbr doczesnych (chciwość), które przypisuje w zasadzie tylko ubogim i robotnikom, którzy niesłusznie wydrzeć chcą bogatym ich majątki, gdyż przecież doszli oni do nich „albo szczęściem albo skrzętnością”, zapominając (?) w ogóle o zjawisku powszechnego jednak w przedwojennym kapitalizmie wyzysku, o którym notabene wspominał Leon XIII w „Rerum Novarum”. Słusznie potępiony zostaje socjalizm, brak natomiast wzmianki chociaż o błędach indywidualistycznego kapitalizmu, ostro przecież zganionego później przez Piusa XI.

    • Szanowny Panie,

      Co do pierwszego cytatu: rozumiemy się, rzecz jasna. Niemniej jednak, mówi Pan, miał Pan na myśli naukę nie z katedry zawartą w encyklikach a cytat ten jednak dotyczy prawd, które mogą należeć do tych, które są nauczane ex cathedra. Zwaracam tylko na to uwagę, żeby się tam nie wkradło błędne pojęcie o tym, co jest przedmiotem nauczania ex cathedra.

      Co do drugiego: mowa o specjalistach różnych nauk szczegółowych, nie zaś o „krytycznym osądzie” nie wyrażonym publicznie. To co innego. Ale co do sedna rzeczy – znowu zgoda.

      Trzeci cytat nieco wyjaśnia w tej sprawie i dobrze. Bardzo dobre cytaty Pan znalazł (ciekaw jestem, skąd). Nie chodzi tu, znowu, o „krytyczny osąd”, choćby publicznie nie wyrażony, a do doprecyzowanie jakiejś nauki dotychczas niewiążącej czy nie-niezmiennej, oczywiście pod kierownictwem Ojca świętego. Tu jest słowo klucz: podporządkowanie się Papieżowi w ostatecznej decyzji. Podkreślam to, ponieważ, jak mniemam, wychodzi Pan w argumentacji z pozycji lefebrystycznej/gallikańskiej (albo szczerze, albo dla pewności, nie mam pewności).

      Mówiłem o „zawieszeniu osądu”, a dokładniej o „zawieszeniu wewnętrznej zgody przy zewnętrznym podporządkowaniu się”, które może dotyczyć pewnych dokumentów rzymskich kongregacyj. Jest to dopuszczalne w pewnych warunkach, przykładem, z którym się spotkałem jest dekret Oficjum umieszczający „Tajemnicę z La Salette” na Indeksie: można zawiesić osąd, ale należy się zewnętrznie podporządkować.

      Natomiast zgadzam się z Panem, że trudno „zawiesić osąd” dotyczący materii konkretnej encykliki papieskiej. Katolik się po prostu podporządkowuje. Szerzej jednak pisze o tym x. kanonik Smith oraz autorzy przez Pana przytoczeni.

      Tekst ten pomoże również wyjaśnić lepiej tematykę zawartą w Pana ostatnim pytaniu. Dodam, że tzw. katolicy integralni związani z Sodalitium pianum x. prałata Benigniego albo nawet z nim nie związani (ultramontanie w ogólności) przyjmują wszystko, co ogłasza Papież i się temu podporządkowują, również w materii nie dotyczącej bezpośrednio wiary i moralności. Mówię tu w szczególności o przypadkach potępienia Action française czy wezwaniu Cristeros do złożenia broni w Meksyku. Na temat zaś encykliki przez Pana przytoczonej, choć jej nie czytałem, mówi Pan iż chciwość została podana jako jedna z przyczyn I wojny światowej i na pewno jest to prawdą. Nie wiem natomiast, czy kapitalizm, o którym Pan mówi, a który został skrytykowany nie raz przez Rzym i teologów katolickich, był również jedną z przyczyn I wojny światowej. Nawet jeśli nie był taką przyczyną, na pewno jest godny potępienia i odpowiednio został skrytykowany przez katolickich teologów i hierarchów wiele razy jako druga strona tego samego materializmu, którym jest socjalizm.

      Pozwolę sobie stwierdzić, być może i to pomoże Panu, że mogły się zdarzyć niefortunne wyrażenia, sformułowania czy terminy w dokumentach nawet papieskich. Niemniej jednak ich treść nie może być przeciwna wierze czy moralności. Przykładem prawdziwym jest sformułowanie Leona XIII o „demokracji chrześcijańskiej”. Znaczenie terminu zostało wyjaśnione wiele razy w zgodzie z wiarą katolicką, ale dlatego, że było właśnie niedoskonałe, Kościół odszedł wkrótce i tego sformułowania już nie używano później.

      Swoją drogą, interesująca dyskusja, przyznam szczerze.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  3. lexet pisze:

    Od siebie pozwolę dodać, że, moim zdaniem, wyszczególnienie w Ad Beatissimi Apostolorum kilku „metaprzyczyn” wojny (a może i też przedstawienie w dany, maksymalnie ogólny, sposób danej części populacji ludzkiej) w zasadzie, przynajmniej bezpośrednio, nie stanowi wyłożenia jakiejkolwiek części doktryny katolickiej, obojętnie, czy w sposób nieomylny czy nawet potencjalnie omylny, zatem można się z rzeczonymi fragmentami nie do końca zgadzać, rzecz jasna możliwie ostrożnie (jeśli się nie mylę, encyklika może teoretycznie poruszyć w jakiś sposób kwestie pozadoktrynalne), lecz, tak mi się wydaję, nie znaczy to oczywiście, że nawet i tego typu materia „could be radically or completely erroneous”.

Zostaw komentarz