Tak wierni Chrystusa nie powinni walczyć o wiarę naszych ojców i o co chodzi z tym „kościołem” św. Rity w Paryżu

katol

Obraz za: Dziennik Narodowy

Kilka tygodni temu różne polskie środowiska i strony internetowe, jak Dziennik Narodowy, zauważyły i rozpowszechniły filmik przedstawiający modlących się ludzi na ulicy przed kościołem św. Rity w Paryżu. Modlili się w obronie kościoła, który został sprzedany i przeznaczony do zburzenia.

Głównym wydarzeniem tej „katolickiej batalii” jest „rycerski akt” jednego z tych „żołnierzy Chrystusa”, który pięścią powalił przechodzącego przypadkowo chodnikiem Murzyna, „w obronie wiary naszych ojców”, jak ktoś to nazwał. Według innego miał to być „słuszny nokaut w czasie modlitwy”

Zapewne większość tych, którzy pochwalili ów „heroiczny” czyn „podrażnionego katola” „w obronie świętej religii” nie znali całego kontekstu wydarzenia. Ale nawet nie biorąc pod uwagę tego, czego nie ma na filmie, a do czego wrócę, na podstawie samej treści nagrania można sobie odpowiedzieć na pytanie, czy „tak wierni Chrystusa powinni walczyć o wiarę naszych ojców”.

To, co widzimy na filmie ściśle związane jest z cnotą sprawiedliwości, która polega na (od)dawaniu każdemu tego, co jest mu należne. Mamy tu do czynienia z prywatnym wymierzeniem „sprawiedliwości” na przypadkowym przechodniu w miejscu publicznym, jakim jest ulica czy chodnik. Na filmie nie widać, by ów Murzyn komukolwiek przeszkadzał, a tym bardziej w jakikolwiek sposób obraził religię katolicką, natomiast został bez ostrzeżenia potraktowany niewspółmiernie ze swoim postępowaniem. Dlatego ów spontaniczny samosąd, który nie był proporcjonalny do „występku” (którego nie ma na filmie), sprzeciwia się cnocie sprawiedliwości. Żaden normalny i rozważny człowiek nie powinien był tak postąpić, ani katolik, ani nawet ateusz.

Człowiek posiadający odrobinę roztropności widzi też, że ów impulsywny zryw bez podjęcia żadnych innych uprzednich kroków jest tylko świadectwem słabego charakteru tego, którego postępowanie zasługuje na naganę, a nie na pochwałę. Z rycerstwem to nie ma nic wspólnego, ani tym bardziej z „walką w obronie wiary ojców naszych”. Przypuszczam, że owo podniesienie ręki na przypadkowego przechodnia było odzewem na inną krzywdę, jakiej doznali ci ludzie modlący się na ulicy (zamknięcie kościoła i przeznaczenie go na wyburzenie, o czym mówi tekst pod filmem na stronie Dziennika Narodowego). Czym zawinił, by zostać powalonym na ziemię, nie widać na filmie, ani też by w jakiś bardziej cywilizowany sposób próbowano przemówić do niego. Siła fizyczna jest dozwolona, ale po próbach wykorzystania innych środków. Tak bezmyślnie i impulsywnie na pewno nie mogą walczyć żołnierze Chrystusa, jeśli chcą cokolwiek osiągnąć w obecnych nieszczęsnych ogólnych okolicznościach cywilizacyjnych. Mogliby zacząć od ubrania się poważnie, jak prawdziwi katolicy i szanujący się Francuzi, a nie jak proletariat przyszłej światowej republiki.

Dalej, czy się to podoba, czy nie, nowoczesne „demokratyczne” państwa nie są katolickie. Katolickim państwem nie jest obecnie ani Francja, ani Polska, ani Włochy, ani żadne inne, o ile wiem. Wielu ma w tym temacie kompletnie błędne pojęcie. Państwo bowiem katolickie to nie takie, w którym biskup rządzi (choć może tymczasowo być interrexem), albo głowa państwa jest głową kościoła państwowego, ale takie, którego ustawodawstwo jest w każdym punkcie zgodne z prawem naturalnym i chrześcijańskimi zasadami życia i które urzeczywistnia właściwy sobie cel, jakim jest dobro wspólne (bonum commune), w pełnej zgodzie z celami Kościoła, którymi są chwała Boga i zbawienie dusz. Na przykład, tam, gdzie aborcja i rozwody są prawnie dopuszczalne nie może być mowy o państwie katolickim. Tym bardziej gdzie prawo cywilne dopuszcza związki przeciwne naturze i jeszcze uznaje je za równe małżeństwu.

W takich okolicznościach całkowicie pozbawiony roztropności (kluczowej w polityce, ale i w każdym działaniu, cnocie) jest tego rodzaju samosąd w wykonaniu członka modlącej się grupy. Reakcje ludzi obcych wierze będą oczywiste i z tego nie wyniknie nic innego, jak tylko zgorszenie. Na pewno nikt obcy nie będzie tym antyświadectwem zbudowany.

Zresztą, nawet gdyby jakieś istotne dla zrozumienia sytuacji momenty, jak agresywne zachowanie się Murzyna wobec tych ludzi, były rzeczywiście wystąpiły, to powinny one były być obecne na nagraniu. W przeciwnym razie niemożliwe jest, co zauważyłem powyżej, pochwalenie postępowania łysego pięściarza na podstawie samego filmu. Jest to dość elementarne i tylko dziecinna reakcja na fascynujący „nokaut uliczny” może starać się usprawiedliwić czy nawet pochwalić ten gwałt.

Jeśli natomiast chodzi o całkokształt okoliczności wokół tego wydarzenia, doprawdy wątpię, by Ci różni „nacjonaliści”, „narodowcy”, „katolicy” znali je bliżej, więc wypada je przedstawić. A są doprawdy ciekawe.

Kościół św. Rity (zdjęcie własne)

Kościół św. Rity (zdjęcie własne)

Kilka lat temu zwiedzałem kościoły Paryża i trafiłem na ów charakterystyczny francuski neogotyk stojący w cieniu paskudnych UNESCOwych szklanych budowli. Przy wejściu zszokowały mnie nieco zdjęcia z błogosławieństw udzielanych osłom i małpom przez ubranego w pontyfikalia człowieka, więc uznałem, że to jeden z licznie zajętych przez modernistów paryskich kościołów. Okazało się jednak, iż owa budowla nie jest nawet konsekrowana bowiem oddana jest kultowi gallikanów, którzy do dziś istnieją.

Gdy ktoś niedawno temu podesłał mi odnośnik do omawianego filmiku zdziwiłem się, że jacykolwiek „tradycjonaliści” mają z tym kościołem cokolwiek wspólnego i doczytałem, jak to się stało. Krótka zatem historia. Otóż, kościół (a może raczej zbór?) św. Rity wybudowany został w 1900 r. dla „Kościoła katolickiego i apostolskiego”, który jest sektą millenarystyczną wywodzącą się z jakiejś innej XIX-wiecznej szkockiej sekty protestanckiej. Ponieważ kacerze ci wymierali śmiercią naturalną, wynajęli ów budynek gallikanom (tak, prawdziwym francuskim gallikanom, nie lefebrystom) w 1988 r., którzy zeń uczynili „katedrę” dla swojego „prymasa”, Dominika Philippe. Tu były sprawowane m.in. doroczne „błogosławieństwa” zwierząt wszelakich, a nawet nabożeństwo za Michaela Jacksona… Ponieważ budynek został sprzedany przez upadających także finansowo millenarystów, a sami nie płacili od pewnego czasu czynszu (źródło), ci gallikanie zostali wezwani do opuszczenia go pod koniec 2014 r., co „prymas” uczynił w marcu 2015 r., choć niektórzy gallikanie modlili się tam jeszcze podobno do listopada. Budynek został przygotowany do wyburzenia w październiku ubiegłego roku, kiedy to „tradycjonaliści” pod wodzą x. Wilhelma de Tanoüarna zajęli kościół niezgodnie z prawem. Jako właściciel budynku, „Stowarzyszenie Kaplic Katolickich i Apostolskich” otrzymało pozwolenie na pomoc publicznych sił porządkowych w usunięciu okupantów. Zatem 3 sierpnia b.r., wiedząc o zbliżającej się odsieczy państwowych funkcjonariuszy, zebrali się „tradycjonaliści” w kościele na Mszy św., skąd jednak zostali siłą usunięci przez oddziały uzbrojonej policji.

Siły porządkowe zostały więc wezwane na prośbę prawowitych właścicieli prywatnych, którzy chcąc sprzedać swój zbór nie mogli się sami pozbyć intruzów. Ów budynek nigdy nie był więc tak naprawdę konsekrowany, a kult katolicki był tam odprawiany tylko przez modernizujących „tradycjonalistów” od kilku miesięcy.

Kim są jednak ci „tradycjonaliści”?

x. de Tanoüarn

x. de Tanoüarn

X. Wilhem de Tanoüarn, wyświęcony w FSSPX, pogodził się z Rzymem zakładając Instytut Dobrego Pasterza w 2006 roku. Najwyraźniej zniecierpliwiony tym, że przez tyle lat jego modernistyczne władze nie dają mu zbyt wiele (mała dziupla w ogromnym Paryżu dla Instytutu: Centre St Paul, przeczytać można też o tym tu), starał się wzorem katolików z 1977 r., którzy wspólnym wysiłkiem przejęli kościół św. Mikołaja du Chardonnet (później powierzony księżom FSSPX), zabrać sobie ów kościół, który nadawał się na Mszę tradycyjną i mógł pomieścić większą licznę wiernych, niż przypominająca parterowy sklep kaplica Centre St Paul.

Sam Instytut Dobrego Pasterza założony został jako kolejna nisza „tradycji” w obrębie modernizmu soborowego, tego samego, który, spójny ze swymi zasadami, wymagał od ostatnich państw katolickich usunięcia Boga i jego Kościoła ze swych praw. Od lat członkowie Instytutu starają się „poprzez dogłębne studium pomóc Stolicy Apostolskiej przygotować autentyczną interpretację tego Soboru w duchu hermeneutyki ciągłości, a nie zerwania z Tradycją” (źródło: strona IDP). Ponad pół wieku minęło i rzeczywiście są nadal tacy naiwni, że władza, która wprowadzała modernizm za pośrednictwem soboru i następujących po nich reform przeciwko autentycznemu nauczaniu Kościoła i Tradycji, potrzebuje pomocy w „autentycznej interpretacji” antykatolickiego modernizmu, m.in. wolności religijnej i ekumenizmu, które przyczyniły się jak nic innego do obecnego upadku wiary i postępującej laicyzacji państw i społeczeństw niegdyś katolickich.

Wracając do samego xiędza, warto jeszcze przypomnieć, że w ubiegłym roku, po strzelaninie w redakcji Charlie Hebdo i okolicach x. de Tanoüarn zwrócił na siebie uwagę ogłaszając zamordowanych bluźnierców i policjantów „męczennikami cywilizacji europejskiej” (źródło: blog x. de Tanoüarn), pisząc też, że zginęli oni w imię „wolności, która czyni nas odpowiedzialnymi, która uzdalnia nas do zbierania zasług, która nas zbawia” (jakby się czytało Wojtyłę!). Oto dopiero „hermeneutyka ciągłości” i autentyczna interpretacja „godności osoby ludzkiej”.

Taki zatem duszpasterz, w jedności z modernistyczną hierarchią i ich modernistcznymi błędami, prowadzi tych wiernych różnej maści indultowców.

eglise_sainte-rita_paris_02

„Tradycjonaliści” w obronie wolności religijnej („Défendons la liberté religieuse…”), która przecież prowadzi do ateizmu za pośrednictwem laicyzacji społeczeństw, zgodnie z wytycznymi modernistów

Ci ludzie, choć nawet nie za bardzo wyglądali na katolików, są z pewnością pogubieni, a prowadzi ich fałszywy pasterz, który w pewien zasadniczy sposób identyfikuje się z bluźniercami i promowanym przez nich znaczeniem wolności, rousseauistycznej wolności bez granic, utożsamianej karygodnie z wolnością dzieci Bożych, do której wezwał nas Chrystus.

Ale na pewno impulsywny gest owego „podrażnionego katola” w roli pięściarza ulicznego ma więcej wspólnego z kibolskimi zatargami czy prostacką bijatyką pijaków niż z wiarą naszych ojców. Nie ma też z nią w zasadzie nic wspólnego heretycki zbór millenarystów obsługiwany przez lata przez gallikanów. Ani grupka modernistów-„tradycjonalistów” ubranych w łachmany pod wodzą obrońcy nowoczesnej „wolności” i modernizmu „w świetle Tradycji”. To nie jest ta wiara naszych ojców, która stawiała tamę kacerstwu, schiźmie i mahometańskiemu pogaństwu.

Potrzeba więcej rozwagi w działaniu, a to wymaga przede wszystkim wyćwiczonego umysłu i woli. Tego na pewno Bóg chce i to na pewno przysłuży się więcej obronie wiary naszych ojców, niż działanie na chybił trafił i bez wyraźnych celów czy zasad. Ogólnie pochwała omawianego samosądu jest kolejnym świadectwem tego, że w polskich środowiskach narodowych i, niestety, katolickich, tak bardzo brak ludzi rozważnych, o nauce i cnotach koniecznych dla rozsądnego i mającego sens działania.

Pelagiusz z Asturii

W temacie:

Komunikat paryskiej prefektury policji: http://www.lefigaro.fr/politique/le-scan/2016/08/04/25001-20160804ARTFIG00166-sainte-rita-questions-sur-une-polemique-tres-politique.php

Zdjęcia z opróżniania budynku przez policję:

http://www.lefigaro.fr/actualite-france/2016/08/03/01016-20160803ARTFIG00106–paris-l-eglise-sainte-rita-evacuee-malgre-la-resistance-de-ses-fideles.php

4 comments on “Tak wierni Chrystusa nie powinni walczyć o wiarę naszych ojców i o co chodzi z tym „kościołem” św. Rity w Paryżu

  1. czeechuw pisze:

    Mnie osobiście ciężko jest jednoznacznie potępić ów czyn, gdyż nie znam pewnych, być może istotnych faktów, a mam tu na myśli na przykład: charakter rzeczonej muzyki (kto wie, czy nie nawet skrajnie plugawej i bluźnierczej) lub wcześniejsze zatargi między owym „prowokatorem” a tą grupą osób. Tym niemniej ich potencjalne wystąpienie i tak niekoniecznie chyba uprawnia do takiej reakcji, zwłaszcza gdy istnieje „groźba” jej utrwalenia i rozpowszechnienia bez możliwości właściwego wyłuszczenia sprawy.
    Poza tym mam do Pana pewną sugestię: jedna z niewiast na fotografii powyżej jest nieskromnie ubrana, w związku z czym warto byłoby chyba rozważyć zasadność posłużenia się jej wizerunkiem w takiej formie.

    • Po filmie nie widać, by tam była jakakolwiek muzyka, to po pierwsze. A to film jest przedstawiany jako obraz wzorowego zachowania katolika. Winno więc z filmu to wynikać, a jest inaczej. Dla mnie przede wszystkim znamienne jest to, że taki filmik i „czyn” promują różne środowiska narodowe i katolickie w Polsce, a nie to, że jakiś tam obrońca „wolności religijnej” przywalił na ulicy przypadkowemu Murzynowi.

      Po drugie, nawet gdyby tam była jakaś muzyka (czego nie wiadomo z filmu), i nawet, gdyby była obraźliwa, a nawet bluźniercza, to od porządku są służby publiczne, a nie „samosąd”. Zwłaszcza, na co zwróciłem uwagę i czego nie można pominąć w analizie tej sytuacji, Francja nie jest państwem katolickim i każdy sobie może chodzić po chodniku i słuchać nawet na głos muzyki. Niestety. Więc ten „tradycjonalista” raczej naraża się zupełnie niepotrzebnie. Dziś bluźniercy są wszędzie dookoła, na ulicy, w telewizji, wszędzie. A katolicy nie powinni w ten sposób się do nich odnosić, ponieważ jest to najzwyczajniej w świecie nieroztropne w obecnych okolicznościach. Trzeba się wziąć za pracę od podstaw, której najmniej, a najwięcej ochoty do manifestacyj i innej różnego rodzaju szumnej działalności.

      A w tej sytuacji wystarczyło eskortować Murzyna. Ale wtedy nie byłoby to takie spektakularne.

      W każdym bądź razie, ani to nie jest wzorowy katolik, ani tego Bóg nie chce, zwłaszcza w obecnych okolicznościach, ani tak nie powinni walczyć rycerze Chrystusa.

      A co do stroju, to mój powyższy artykuł odnosi się do konkretnej sytuacji i do konkretnych środowisk, które tak głupi czyn chwalą. Każdy, kto trafi na mój artykuł przejdzie do tych, z którymi się nie zgadzam i zobaczy ten sam obraz. Więc pytanie powinno brzmieć: czy warto w ogóle odnosić się do takiej sytuacji, skoro (praktycznie) wszyscy wejdą na strony, gdzie ten sam obraz jest pokazany i zostaną narażeni przez obejrzenie takiego obrazu.

      Ale po drugie, w Internecie nie da się uniknąć takich obrazów i gorszych jeszcze, niestety. Reklamy, jakie pojawiają się na neutralnych stronach często zawierają rzeczy gorsze. Do tego, sam ubiór tych „tradycjonalistów” też w pewien sposób skrytykowałem, więc kto to rozumie, wie, że tak nie należy się ubierać, ani nieskromnie, ani niepoważnie. A na koniec dodam, że tak krótkie spódnice/sukienki czy niskie dekolty bardzo często można zobaczyć, o zgrozo, w większości chyba tradycjonalistycznych kaplic na świecie. Tylko nieliczni xięża o to dbają. Sami świeccy nic nie zrobią bez autorytetu kapłana. Wziąwszy pod uwagę tych kilka aspektów myślę, że ten obraz nie powinien nikogo zgorszyć. A jeśli chodzi o dzieci, to ani nie powinny mieć dostępu do Internetu, ani też nie da się uniknąć podobnych i nawet gorszych widoków wychodząc z nimi na ulicę. Niestety. Tym gorzej dla kapłanów, którzy nie gromią i nie dbają o to u swych wiernych.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  2. czeechuw pisze:

    Szanowny Panie, zgadzam się absolutnie z tym, iż fizyczna przemoc wobec nawet największych bluźnierców i w ogóle wszelakich przestępców spokojnie chodzących po ulicach krajów zdemokratyzowanych jest zasadniczo niewskazana, a może i niemal zupełnie niedozwolona, choć nie jest to zasada absolutna, to znaczy, co oczywiste, musi dopuszczać wyjątki. Nie pochwalam jednocześnie omawianego czynu.

    • Nie chodzi o to, czy wolno, czy nie wolno (dozwolone jest).
      A raczej o to, że jest nieroztropne, a roztropność to cnota najważniejsza w dziedzinie działania człowieka.
      Zwłaszcza jest to cnota centralna w polityce, działaniu politycznym. I o to mi chodziło. Nie wiedzą natomiast tego ci, którzy pochwalają tego rodzaju czyny.

      Ale nie jest to „zasada absolutna”, bowiem przemoc z natury jest czasami konieczna, czasami dozwolona, czasami niedozwolona, a czasami po prostu nieroztropna.

Zostaw komentarz