Papież jako „jawny” lub „publiczny” heretyk

Znane jest z pewnością większości tradycyjnych katolików w Polsce tak zwane „studium” teologiczno-kanoniczne x. Boulet FSSPX o stanowisku sedewakantystycznym (wspomniałem o nim choćby w artykule „Od ruchu oporu do sedewakantyzmu”). Niewiele po tym, jak owo „studium” pojawiło się w języku angielskim (2007 rok), x. Cekada odpowiadając na pytanie czytelnika odniósł się do fundamentalnego błędu tego „studium”.

Pelagiusz z Asturii

Papież jako „jawny” lub „publiczny” heretyk

PYTANIE: W 2004 roku w kanadyjskim piśmie FSSPX „Communicantes” opublikowano „Sedewakantyzm”, długą krytykę tego stanowiska autorstwa x. Dominika Boulet. Jednym z jego głównych argumentów przeciwko sedewakantyzmowi było to, że niezależnie od tego, co się myśli o posoborowych papieżach, nie są oni w rzeczywistości „jawnymi”, „publicznymi”, czy „notorycznymi” heretykami, jak prawo kanoniczne rozumie te terminy.

Jaka jest na to odpowiedź Księdza? I jak te terminy są zdefiniowane?

ODPOWIEDŹ: Zasadnicza zasada teologiczna leżąca u podłoża sedewakantyzmu znajduje się w traktakach przedsoborowych kanonistów oraz teologów i może być podsumowana w następujący sposób: jeśli papież jako osoba prywatna przyjmie jakąś herezję i potem wyzna ją w jakiś sposób otwarcie wobec innych – teologowie używają różnych terminów na określenie tej herezji: „publiczna”, „notoryczna”, „jawna” albo „otwarcie ujawniona” – stawia siebie samego poza Kościołem i automatycznie traci urząd.

Ksiądz Boulet, podobnie jak wielu innych antysedewakantystycznych polemistów, popełnia dwa błędy: (1) Myli grzech herezji z przestępstwem herezji oraz (2) myli uogólnione terminy dotyczące herezji sprzed Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku (jawna, notoryczna, publiczna, etc.) z bardziej specyficznymi znaczeniami, jakie te terminy otrzymały po Kodeksie z 1917 roku.

I. HEREZJA: MYLENIE „GRZECHU” Z KANONICZNYM „PRZESTĘPSTWEM”
——————————————————————————————————————————

Główną wadą w argumencie x. Boulet – i to taką, która przewija się w jego długim artykule od początku do końca – jest to, że zupełnie myli dwa aspekty herezji:

(1) Moralny: herezja jako grzech (peccatum) przeciwko prawu boskiemu.

(2) Kanoniczny: herezja jako przestępstwo (delictum) przeciwko prawu kanonicznemu.

Rozróżnienie moralno-kanoniczne łatwe jest do zrozumienia przez zastosowanie go do aborcji, która podobnie może być rozważana w tych samych dwóch apektach:

(1) Moralny: grzech przeciwko piątemu przykazaniu, którego skutkiem jest utrata łaski uświęcającej.

(2) Kanoniczny: przestępstwo przeciwko kanonowi 2350.1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, którego skutkiem jest automatyczna ekskomunika.

Wygląda na to, że X. Boulet, podobnie jak wielu innych antysedewakantystycznych polemistów, uważa, że to drugi aspekt herezji – herezji jako przestępstwo przeciwko prawu kanonicznemu – czyni publicznego heretyka niezdolnym do bycia prawdziwym papieżem albo automatycznie pozbawia go jego urzędu, jeśli popadnie w herezję po tym, jak już został na niego wybrany.

Wskutek tego, x. Boulet obszernie przytacza kryteria z Kodeksu Prawa Kanonicznego, których używa się, aby ustalić, gdy przestępstwo należy się przypisać, gdy jest publiczne, notoryczne, uporczywe, etc. Wszelkie „herezje” posoborowych papieży, utrzymuje, nie odpowiadają tym kanonicznym standardom, więc (wnioskuje) nie ma nic na poparcie sedewakantystycznej argumentacji.

Ale to wszystko jest skupieniem się na niewłaściwym problemie. To nie herezja w drugim znaczeniu (przestępstwa przeciwko prawu kanonicznemu), ale herezja w pierwszym znaczeniu (grzechu przeciwko prawu boskiemu) stanowi przeszkodę, by publiczny heretyk został lub pozostał papieżem. Wynika to w jasny sposób z nauczania przedsoborowych kanonistów, jak Coronata:

„III. Nominacja na urząd Prymatu [i.e. papiestwa]. 1. Co jest wymagane przez boskie prawo dla tej nominacji: … wymagane dla ważności jest również, aby osoba wybrana była członkiem Kościoła. Dlatego wykluczeni są heretycy i apostaci (przynajmniej publiczni).” …

„2. Utrata urzędu Rzymskiego Papieża. To może nastąpić na różne sposoby: … c) Notoryczna herezja. … Jeżeli rzeczywiście zdarzyłaby się taka sytuacja, to on [Rzymski Papież] mocą prawa boskiego odpadłby z urzędu i to bez żadnego wyroku – doprawdy, nawet bez deklaratywnej sentencji.” (Institutiones Iuris Canonici [Marietti, Rzym, 1950] 1: 312, 316. Podkreślenia moje.)

Prawo boskie usuwa heretyckiego papieża. Nie trzeba zatem zastanawiać się nad wszystkimi ustalonymi kryteriami przestępstw przeciwko prawu kanonicznemu.

Ponadto, próbowanie uczynienia tego w przypadku papieża oznacza popełnienie „błędu kategoryjnego” – przypisania czemuś właściwości, której nie mogłoby mieć. Papież, jako Najwyższy Prawodawca, stoi ponad prawem kanonicznym i dlatego nie może popełnić przestępstwa przeciwko niemu, więc żaden występek, który popełni, nie może właściwie być nazwany „przestępstwem”. Może tylko być nazwany grzechem, ponieważ poddany jest on tylko prawu boskiemu.

II. BŁĘDNE ZAŁOŻENIA O „JAWNYM”, „PUBLICZNYM”, „NOTORYCZNYM”
———————————————————————————————————————————

Na przestrzeni lat większość antysedewakantystycznych polemistów popełniła, jak x. Boulet, dokładnie ten sam błąd. Dlaczego?

Ukryty heretyk?

Ukryty heretyk?

Odpowiedź znajduje się w ich fałszywych założeniach dotyczących znaczenia terminów technicznych.

Na przestrzeni wieków długi szereg teologów i kanonistów, którzy badali kwestię heretyckiego papieża rozróżniał między dwoma ogólnymi typami papieskiej herezji w zależności od „uwagi” czy „rozgłosu”, jaki otrzymała.

(1) „Ukryta” (i.e. tajna czy ukryta) herezja. (E.g. napisana w pamiętniku, wypowiedziana prywatnie wobec kilku dyskretnych osób, etc.)

(2) Drugi typ herezji, która nie jest ukryta. (E.g. opublikowana w oficjalnym dokumencie, ogłoszona w publicznej przemowie, etc.)

Co do tego ostatniego, rozmaite teologiczne i kanoniczne traktaty nie zawsze używały identycznego terminu, ale zamiast tego używały różnych wyrażeń, aby określić papieskiego heretyka lub jego herezję: „publiczny”, „notoryczny”, „jawny”, „otwarcie ujawniony”, etc.

Były to uogólnione terminy, które nie miały jednolitego znaczenia w źródłach i u autorów przed Kodeksem z 1917 roku i po prostu były używane jako przeciwieństwo „ukrytego” (zob. F. Roberti, „De Delictis et Poenis”, schemata praelectionum [Rzym, Lateran 1955] 80–1). Autorzy piszący o kwestii heretyckiego papieża po Kodeksie z 1917 roku nadal używali tego samego uogólnionego języka, aby odróżnić między ukrytą i nieukrytą herezją.

Z tego powodu, x. Boulet i wielu takich, jak on, popadło w anachronizm dotyczący terminologii. Błędnie rozumieją ten uogólniony język używany przez autorów piszących o papieskiej herezji przed Kodeksem i przyjęty później nawet przez autorów po Kodeksie jako wyznacznik, że wszystkie szczegółowe kryteria karnego ustawodawstwa Kodeksu muszą być spełnione zanim utrata papieskiego urzędu może wejść w życie.

To, niestety, jest krytycznym błędem, więc żaden z ich argumentów dotyczących tego punktu nie może być użyty przeciwko argumentacji sedewakantystycznej.

Z języka angielskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło Quidlibet. Blog x. Cekady. Zanim przetłumaczę, polecam, również bardziej szczegółową krytykę opracowania x. Boulet autorstwa P. Jana Lane (tekst .pdf po angielsku).

18 comments on “Papież jako „jawny” lub „publiczny” heretyk

  1. A.P pisze:

    Szanowny Panie Pelagiuszu,
    bardzo dziękuję za powyższy tekst.

    Serdecznie pozdrawiam,
    A.P.

    • Szanowny Panie,

      Proszę. Jest to rzeczywiście jeden z ważniejszych krótkich tekstów x. Cekady, ponieważ traktuje o jednym z podstawowych błędów antysedewakantystycznej retoryki.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

    • Roman Katolik pisze:

      Jednym z często przytaczanych „argumentów” zwolenników FSSPX w obronie współczesnych modernistycznych uzurpatorów jest powoływanie się na „przypadek św. Piotra”. Warto zwrócić uwagę, że tego rodzaju zarzuty heretyków odnośnie św. Piotra odparł już w drugim wieku Tertulian w znakomitym dziele „Preskrypcja przeciw heretykom” (rozdziały XXIII i XXIV). Przytaczam celniejsze fragmenty: „Zresztą, jeśli Piotr został zganiony, to tylko dlatego, że kierując się względami ludzkimi, raz przebywał z poganami, kiedy indziej zaś stronił od nich, był to więc błąd postępowania a nie przepowiadania (conversationis fuit vitium, non praedicationis)… Owszem, stosownie do czasu, osób i okoliczności, ganili niektóre rzeczy, jakich sami również ze względu na czas, osoby i okoliczności się dopuszczali. Przecież i Piotr mógłby udzielić nagany Pawłowi za niekonsekwencję. Zakazywał bowiem obrzezania, a sam obrzezał Tymoteusza”.

      http://www.ultramontes.pl/tertulian_preskrypcja_przeciw_heretykom.htm

      http://www.ultramontes.pl/tertullianus_praescriptio_et_commonitorium.htm

      • Szanowny Panie,

        Odpowiedziałem pewnemu protestantowi na forum Rebelya w skrócie:

        Dla ścisłości mowa tu o dwóch aktach „apostazji” św. Piotra: w Ewangelii, gdy zaparł się Pana Jezusa i w liście do Galatów (II, 11), gdy św. Paweł go publicznie skarcił.

        Opierając się na wielu katolickich autorytetach możemy z całkowitą pewnością powiedzieć:
        1) W zaparciu się Pana Jezusa mamy do czynienia z grzechem przeciwko publicznemu wyznaniu wiary, a w przypadku nie zasiadania z poganami z nieroztropnością.
        2) W pierwszym wypadku nie mamy nawet do czynienia z Papieżem. Sw. Piotr został wybrany na Papieża bezpośrednio przez Pana Jezusa, ale nie mógł być papieżem jeszcze za Jego życia. Skoro Pan Jezus jako Głowa Ciała, którym jest Kościół, żył, na co Wikariusz Chrystusa na ziemi???

        Sw. Piotr nie popełnij żadnej herezji, schizmy czy apostazji. A pierwszy przytaczany przypadek miał miejsce zanim został papieżem.

        Ma Pan rację, zarzuty dotyczące „apostazji” św. Piotra zostały już dawno temu obalone.

        • Roman Katolik pisze:

          Szanowny Panie!

          Ks. Maciej Sieniatycki w „Dogmatyce fundamentalnej” (str. 224-225) w następujący sposób wyjaśnia wyrzut zrobiony w Antiochii przez św. Pawła św. Piotrowi (Gal. 2, 11):

          „Nawróconym z żydów chrześcijanom wolno było przez pewien czas zachowywać także i przepisy prawa Mojżeszowego, co też oni skrupulatnie przestrzegali. Skoro wielu takich chrześcijan przyszło z Jerozolimy do Antiochii św. Piotr, chociaż przed ich przybyciem nie stosował się w pożywaniu pokarmów do przepisów prawa Mojżesza, począł się do nich stosować i żyć po żydowsku. Czynił to dlatego, by nawróconym z żydów, którzy byli jeszcze słabej wiary i byli zarażeni wieloma przesądami religijnymi z żydostwa wyniesionymi, nie dawać zgorszenia i nie odstręczać ich od wiary chrześcijańskiej, a także, by nie zmniejszać sobie powagi i wpływu u żydów w Judei, którzy byli terenem jego pracy apostolskiej. Z drugiej strony św. Paweł, który jak najgorliwiej propagował wolność od przepisów prawa Mojżeszowego dla nawróconych, uważał stosowanie się św. Piotra do tych przepisów, choćby tylko ze względów taktycznych, za szkodliwe dla swej propagandy i wywołujące zamieszanie sumienia także i u chrześcijan z pogan nawróconych, dlatego tak surowo wystąpił przeciw postępowaniu św. Piotra. Jak się z tego okazuje obydwaj Apostołowie, każdy ze swego punktu widzenia i ze względu na swe prace apostolskie, mieli rację i roztropnie działali. Dlatego św. Piotr i po naganie ze strony św. Pawła, nie odstąpił od swego sposobu postępowania, ale przez swe milczenie na naganę dał poznać chrześcijanom z pogan, że nie są obowiązani do zachowania prawa mojżeszowego. Św. Paweł nie dlatego tak ostro wystąpił przeciw św. Piotrowi jakoby nic nie wiedział o prymacie Piotra, lecz raczej przeciwnie dlatego, że wiedział, iż Piotr dla swej prymasowskiej godności ma wielką powagę, przeto może wielu nawet z pogan nawróconych pociągnąć do naśladowania. Św. Piotr z pokory nie reagował przeciw tej naganie odwołaniem się do swego prymatu”.

          http://www.ultramontes.pl/sieniatycki_apologetyka.htm

    • Skutkiem czego: http://rebelya.pl/forum/watek/69590/ (w myśl zasady P. Rousseau: „nie ma wolności dla wrogów wolności”)

  2. Katz pisze:

    To, oczywiście, ważny tekst, ponieważ skupia się na aspektach prawnych obecnej sytuacji. Z drugiej strony, wydaje się, że zebranie legalnego konklawe staje się coraz mniej realne, choćby z przyczyn biologicznych. Szkoda, że ta krótka rozprawa pomija kwestie prawne dotyczące wyboru papieża – czy mogą tego dokonać nieważnie wyświęceni biskupi, jak to się ma do prawnych aspektów świeckich kardynałów nie jestem pewien, ale zdaje się, że kpk takich nie przewiduje) oraz jaka jest prawna granica między sedewakantyzmem a konklawizmem…
    Z tych powodów główną zaletę tekstu – krótkość – uważam za wadę.
    Tymczasem, chciałbym poprosić Pana o opinie w trzech kwestiach, bo sądzę, iż mogą zainteresować nie tylko mnie, ale większość czytelników związanych z tradycją: indultowców, tzw. katolików o nieuregulowanym statusie kanonicznym oraz sedeprywacjonistów. Nie chodzi, przy tym, o jakieś złośliwości, tylko o rzeczywistą rozsterkę.
    Oto:
    (1) Skoro nie ma papieża, to już nie będzie, czy to oznacza (2) upadek Kościoła i zwycięstwo bram piekielnych. Oraz, (3) czy to oznacza czasy ostateczne i jak to się ma do ekskomuniki na osoby, które takie daty podają.
    Ot, piszę z pozycji sedeprywacjonistycznych, więc jeszcze raz upraszam o niedoszukiwanie się wrogości, a raczej zainteresowania. Pozdrawiam
    Ave Maria

    • Szanowny Panie,

      Jak najbardziej rozumiem. Będąc przeciwnikiem tezy, którą uważam za błędną, jestem za dyskusją, a nie wrogością, jaką natomiast należy żywić wobec modernistów.

      To prawdziwy problem, przyszłość papiestwa. Postaram się też na dniach sformułować jakąś szerszą odpowiedź. Na razie zwrócę uwagę, że tekst ten jest krótki, ponieważ stanowi odpowiedź na konkretne pytanie. Kwestie, które Pan porusza wykraczają poza pole nakreślone przez zadane pytanie.

      Przede wszystkim jednak tekst ten dotyczy faktycznego stanu rzeczy, ponieważ sedewakantyzm jest wnioskiem teologicznym pewnym dotyczącym rzeczywistości. Sedeprywacjoniści skupiają się na porządku prawnym rzeczy, a ponieważ rzeczywistość im się sama narzuciła, należało wymyślić tezę, któraby rozwiązała problem prawny, który w zasadzie stanowi centralny problem sedeprywacjonistów. Sedewakantyści mówią o rzeczywistości: publiczny heretyk nie jest członkiem Kościoła. Ma to konsekwencje prawne, ale dotyczy rzeczywistości. Teza z Cassiciacum jest konstruktem logicznym, który zaczyna od problemu prawnego i na nim się zatrzymuje. Dla zwolenników tezy Bergoglio nadal jest katolikiem, członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa, który „tylko” habitualnie źle sprawuje swoje rządy, ponieważ nie ma intencji czynienia dobra dla Kościoła. Dlatego owa przeszkoda (obex) nie pozwala mu przyjąć pełni pontyfikatu. Ale ważnie został wybrany…

      Napiszę więcej wkrótce, ale nie będzie żadnych rewelacji.

      Pozdrawiam serdecznie.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • Katz pisze:

        W kwestii formalnej, Bergoglio sam siebie, jak sądzę, nie uważa za papieża, a jedynie za „biskupa Rzymu” i raczej życzy sobie „skończyć z tym karnawałem”… Przy okazji – jeśli ktoś jeszcze nie widział – ciekawostka:

  3. antoninuspius pisze:

    Urząd papieski cały czas istnieje potencjalnie. W przypadku śmierci kolegium kardynalskiego wyboru dokonuje duchowieństwo rzymskie, w przypadku zagłady całego duchowieństwa rzymskiego wybór spada na cały Kościół Powszechny. A więc jeśli na świecie jest kilku-kilkunastu biskupów sedewakantystycznych plus zwykły( ewentualnie) kler tradycjonalistyczny to mamy dostateczne ciało wyborcze do dokonania ważnej w oczach Boga elekcji. Wówczas Kościół znajdzie się w przedostatniej fazie swojej historii, okresie Filadelfii poprzedzającym tyranię Antychrysta. Mówi o tym Pismo: ,, Scio opera tua , Ecce dedi coram te ostium apertum, quod nemo potest claudere: QUIA MODICUM HABES VIRTUTEM, ET NON NEGASTI NOMEN MEUM. Ecce dabo de synagoga Satanae , qui dicunt se Judaeos esse, et non sunt, sed mentiuntur: ecce faciam illos ut veniant, et adorent ante pedes tuos: et scient quia ego dilexi te, QUONIAM SERVASTI VERBUM PATIENTIAE MAE, ET EGO SERVABO TE AB HORA TENTATIONIS, QUAE VENTURA EST IN ORBEM UNIVERSUM TENTANTES HABITANTES IN TERRA. ”( Ap.3,8-10) Nasi wrogowie mają obsesję na punkcie dat i teraz chcą w 2017 proklamować wreszcie Nowy Światowy Porządek a ubranie Bergoglio w białą sukienkę właśnie tylko temu służy. Największą jednak przeszkodę mają w zbyt dużej liczbie populacji ludzkości , którą chcą zredukować do 500 milionów , czyli połowy populacji Indii aby mieć jeszcze łatwiejszą kontrolę nad cała planetą. W tym celu , wedle moich przypuszczeń , może dojść do wojny nuklearnej i wówczas właśnie mogą nastąpić zapowiadane przez dawnych mistyków trzy dni straszliwych ciemności. Przyszłość zna jednak najlepiej sam Bóg , tak samo jak godzinę restauracji papiestwa . Osobiście nie wierzę byśmy nigdy więcej nie mieli już prawdziwego Namiestnika Chrystusa, sam fakt istnienia grupek radykalnych tradycjonalistów jest najlepszą przesłanką na lepsze czasy.

    • Szanowny Panie,

      Rzeczywiście jest to opinia przynajmniej niektórych katolików. Opiera się to na różnych wcześniejszych praktykach Kościoła oraz na zatwierdzonych przez Kościół mistykach chrześcijańskich.

      Jakkolwiek by nie było, należy koniecznie pracować ku osiągnięciu jedności pośród katolików. Ułatwimy w ten sposób Panu Bogu urzeczywistnienie Jego bezbłędnych zamiarów.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

    • Katz pisze:

      To, oczywiście odpowiedź poprawna, choć raczej chodziło o kpk. Katolicy mają prawa, których muszą przestrzegać. Pan Bóg w soim Miłosierdziu zezwala na różne ulgi od Zakonu. Takimi powodami są m.in. niewiedza, brak dyspzycji intelekturalnej, czy choroba… Chodzi zatem o te kanony, które problem wyjaśniają. Mam na myśli kpk, a nie neo-kpk powstały pod wpływem satanistycznej przesłanki VS.
      Pozdrawiam w Chrystusie
      Katz

      • Szanowny Panie,

        KPK wyjaśnia wiele, praktycznie wszystko, zwłaszcza w normalnej sytuacji. Bywają jednak sytuacje, których prawodawca nie przewidział.

        Obowiązuje wtedy zasada epikei. Pisze o tym x. Cekada w kolejnym wspaniałym artykule: „Canon Law and Common Sense” (tłumaczenie w przygotowaniu).

        In Christo Rege,
        Pelagiusz

        • Katz pisze:

          Hmm, zasada epikei, czyli zasada intencji prawodawcy, jeśli dobrze pamiętam? Ale i tę zasadę interpretuje hierarcha, a nie wierny. Ale, raczej poczekam na zapowiedziany Pański wpis…
          Pozdrawiam w Chrystusie

          • Szanowny Panie,

            Niedokładnie, zasada epikei, to subiektywna część sprawiedliwości (św. Tomasz, S.th. II-II, q. CXX). Zakłada, że zdarzają się wypadki nieprzewidziane przez prawodawcę i nie ma możliwości odniesienia się do niego. Inaczej należałoby się po prostu do niego zwrócić. Św. Tomasz nie mówi, kto może decydować o zastosowaniu epikei. Z pewnością może tego dokonać kapłan lub biskup w zakresie jemu przysługującym (np. konsekrowania biskupów bez mandatu apostolskiego lub święcenie kapłana bez listów dymisorialnych, czyli misji kanonicznej).

            In Christo Rege,
            Pelagiusz

  4. Papierowy Organista pisze:

    Ja jak zwykle sporo spóźniony, ale czytam chaotycznie. Jeśli ktoś jeszcze tu zajrzy, to oświadczam uroczyście, że teza Cassiciacum jest tworem logicznym, owszem, tyle, że błędnym. Nie rozwijając tutaj tematu tylko tyle powiem, że tzw. wybór materialny papieża stoi w wyraźnej sprzeczności z bullą Ex Apostolatu, gdzie wyraźnie stoi, że WYBÓR papieża heretyka jest nieważny, a więc niebyły etc.Podobna sprawa z kardynałami – kompletny nonsens.

Zostaw komentarz