Przedwcześni apologeci Papy Buongiorno

Przedwczesne branie w obronę typów nieobliczalnych może okazać się co najmniej ryzykowne, jeśli wręcz nie zgubne. Z dnia na dzień błazeństwa obecnego modernistycznego „biskupa Rzymu” nabierają coraz to większych rozmiarów. Ale już pierwszego dnia po konklawe wiadomo było, czego się można było spodziewać po wyszukanym „prawie na końcu świata” Bergoglio („Franciszek Niepierwszy (modernista)”). Otóż, pomimo licznych udokumentowanych niepokojących faktów z życia przed konklawe, nasz kochany i bardzo sympatyczny Papa Buongiorno jeszcze na dobre nie zagospodarował się na Stolicy Piotrowej, a już przez niektórych tradycyjnych katolików był broniony.

pp francis i on balcony

„Dobry wieczór, Panowie i Państwo, rozpocznijmy razem nową przygodę…”

„Jeszcze na dobre nie zagospodarował się na Stolicy Piotrowej, a już przez niektórych został osądzony. Wielu ludzi nie potrafiło opanować skłonności do pośpiesznego oceniania, do zabierania głosu bez głębszego namysłu i należytej wiedzy. Na każdą wiadomość docierającą z Rzymu o papieżu Franciszku, pojawiały się od razu komentarze i krytyczne analizy. Nadeszła wiadomość o przemówieniu papieża: etatowi komentatorzy sklasyfikowali je jako przemówienie w duchu soborowym, ekumenicznym, wręcz synkretycznym. Zaczęła budziła się u niektórych niechęć i rozżalenie. Szybko padły przykre, nieprzyjazne słowa.” x. Karol Stehlin, „Papież i papiestwo”, III 2013

Gdy z niedowierzaniem przeczytałem te słowa krytycznego niegdyś wobec watykańskich wybryków i herezji kapłana, zrozumiałem po dalszej lekturze tekstu, że przecież chodzi o upragnione pojednanie z soborowym kościołem i politykę bp Fellaya. A od tej nie może odstapić żaden duchowny, pod groźbą klątwy „sedewakantyzmu”. Od razu też przyszły mi wtedy na myśl słowa pewnej również uznawanej za tradycyjną publicystki, która w podobny, nacechowany emocjami nie zaś rzetelnym podejściem do oczywistych faktów, sposób, opłakiwała „niektórych niechęć i rozżalenie” wobec osoby Franciszka:

Papa Buongiorno na boku siedzący

Jak zwyczajny gap, nawet nie primus inter pares

„W tym miejscu warto zapytać, czym naraził się Ojciec Święty Franciszek zjednoczonym siłom malkontentów z lewa i z prawa,  że początek jego pontyfikatu, a nawet już sam moment ogłoszenia jego nazwiska na zakończenie konklawe, wywołał tak  gwałtowne sprzeciwy, maskowane nierzadko tylko z lekka – szczególnie po prawej stronie – troską o Kościół ? Głos ten rozległ się niczym potężny dzwon wzywający katolików i wszystkich « ludzi rozumnych » na trwogę. I rozbrzmiewa do dziś świętym oburzeniem, przykładami « wykroczeń » kardynała i papieża Bergoglio oraz niewesołymi obrazami przyszłości Kościoła pod jego rządami, albo też cicho szemrze wymownymi westchnieniami i aluzyjnymi napomknieniami, że nie ma się czego spodziewać… Mają one wszystkie jedną cechę szczególną: gdyby wziąć je do ręki i wycisnąć, nie zostałoby nic oprócz wody. I to bynajmniej nie święconej.” Pani Ewa Polak-Pałkiewicz, „Franciszek i bokser z Florencji”, 27 III 2013

Już zacząłem myśleć, że jak niegdyś pisali na łamach tego samego pisma, tak i teraz współpracują razem, acz oddzielnie, w obronie „papieża i papiestwa”. Wydaje się jednak, że rzeczywiście niedawne fakty z odległej Brazylii dotarły do naszej katolickiej publicystki, tak, że pozwoliła sobie wreszcie na krytykę tego, który popisuje się przed tłumami apostatów i pogan jak błazen zamiast być „Doktorem doktorów”.

papa-francisco-in last row

Wręcz ultimus inter pares „ludu Bożego”

„Papież Franciszek podczas Światowych Dni Młodzieży ogłosił, że młodzi ludzie zebrani na plaży Copacabana w Rio de Janeiro są « prawdziwymi bohaterami ». Że przybycie na tę plażę – akurat w czasie slabej pogody, deszczu i chłodu – jest « świadectwem wiary wobec świata » oraz, że wiara ta « jest mocniejsza od chłodu i deszczu ».

Słowa te budzą zastanowienie.” etc., etc., etc.Rio de Janeiro czyli jak zostać bohaterem”, 8 VIII 2013

Choć ostatniego artykułu Pani Polak-Pałkiewicz nie można określić mianem „świętego oburzenia” wobec prymitywnego sposobu działania Franciszka, niemniej jednak jest on jednoznacznie nieprzychylny. I słusznie. Ciekawe jednak kiedy wyróżniony wyżej przełożony FSSPX pójdzie w ślady naszej publicystki i rzuci choć najmniejsze wyrazy publicznego potępienia błędów i zgorszeń Papy Buongiorno, dając w ten sposób przykład swoim kapłanom, których obowiązkiem jest strzeżenie owieczek przed napastliwymi wilkami. Gdy zaś niebezpieczeństwo jest oczywiste, psy powinny szczekać, „oportet latrare canes” (por. Liberalizm jest grzechem, roz. XXXII).

Pelagius Asturiensis

4 comments on “Przedwcześni apologeci Papy Buongiorno

  1. Petrus Adversus Haereses pisze:

    Myślę że, przedwcześni obrońcy, poprostu mieli nadzieję, a zarazem (być może) brakowało im wiedzy na temat dotychczasowych uczynków kard… Bo czy można przypisywać im „z góry” złe intencje… Mam nadzieję że nie. Dziękuję za interesujący tekst. Pozdrawiam.

  2. jowram pisze:

    Kościół zamieniony na warzywniak. W Belgi jak najbardziej

    http://www.bibula.com/?p=48867

  3. Bł. Ona Sera Jorg pisze:

    Tańce żydowskie w Kościele pw. św. Maksymiliana Kolbe w Słupsku

    http://gloria.tv/?media=487055

    • Szanowny Panie,

      To inna religia. Z pewnością to i za takich pomyleńców modlił się nasz Zbawiciel na krzyżu konając: „Ojcze! odpuść im; boć nie wiedzą, co czynią.”

      In Christo,
      Pelagiusz

Zostaw komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s