Testament Króla zgładzonego przez masońską rewolucję

W 221 rocznicę śmierci Króla Ludwika XVI. Requiescat in pace. Amen.

P1090575 Hauer, Les adieux de Louis XVI à sa famille

Jan Jakub Hauer (1751-1829), Les adieux de Louis XVI à sa famille („Pożegnanie Ludwika XVI ze swoją rodziną”, które miało miejsce 20 stycznia, 1793 roku). Obraz w zbiorach Muzeum Carnavalet w Paryżu, zdjęcie Pelagiusza

W Imię Przenajświętszej Trójcy – Ojca, Syna i Ducha Świętego:

Dziś, 25 grudnia [roku] 1792, ja, Ludwik XVI Król Francji, będąc już ponad cztery miesiące uwięziony wraz z moją rodziną w wieży Temple w Paryżu przez tych, którzy niegdyś pozostawali moimi poddanymi, a także pozbawiony możności jakiegokolwiek porozumiewania się, nawet z rodziną, od dnia 11 bieżącego miesiąca; co więcej – włączony w proces, którego zakończenia nie sposób przewidzieć z uwagi na ludzkie nastroje, a którego powodu ani znaczenia nie podobna znaleźć w żadnym istniejącym prawie, nie mając zaś prócz Boga, któremu się poświęcam, żadnych innych świadków moich myśli, niniejszym oświadczam w Jego obecności moje ostatnie życzenia i uczucia.

Pozostawiam moją duszę Bogu, memu Stwórcy; modlę się, by przyjął ją w swoim miłosierdziu i nie sądził jej podług zasług jej samej, lecz tych Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który złożył Samego Siebie jako ofiarę Bogu Ojcu za nas – ludzi, niezależnie od tego, jak zatwardziałych [w grzechu] – a [wśród tych] mnie pierwszego.

Umieram w łączności z naszą Świętą Matką, Katolickim, Apostolskim i Rzymskim Kościołem, dzierżącym autorytet poprzez nieprzerwaną sukcesję od czasów Św. Piotra, któremu zawierzył sam Chrystus; wierzę mocno i wyznaję wszystko to, co zawarto w Credo oraz przykazaniach Bożych i kościelnych, sakramentach, a także tajemnicy, w tym, czego naucza Kościół – i czego nauczał zawsze. Nigdy nie próbowałem ustanowić się sędzią różnych sposobów wykładania dogmatów, które dzielą Kościół Jezusa Chrystusa, ale zgadzam się i zawsze będę się zgadzał, gdyby spodobało się Bogu obdarzyć mnie życiem, z decyzjami, jakie wydają i jakie wydawać będą duchowni przełożeni Świętego Kościoła Katolickiego, zgodnie z dyscypliną, do której dąży Kościół od czasów Jezusa Chrystusa.

 Z całego serca żałuję naszych braci, którzy tkwią w błędzie, ale nie chcę być im sędzią i nie miłuję ich przez to mniej w Chrystusie, czego naucza nas nasze chrześcijańskie miłosierdzie, modlę się też do Boga, by odpuścił mi moje grzechy. Poszukiwałem ich dokładnie by je poznać, znienawidzić je, a także by poniżyć się w Jego obecności. Nie mogąc uzyskać posługi katolickiego księdza, modlę się, by Bóg przyjął wyznanie, które czynię umieszczając moje nazwisko (jakkolwiek wbrew mojej woli) przy czynach, mogących stać w sprzeczności z dyscypliną i wiarą Kościoła Katolickiego, do których zawsze pozostaję szczerze przywiązany. Proszę o to, by Bóg przyjął moje mocne postanowienie, że – jeśli tylko pozwoli mi żyć, zadbam o posługę katolickiego kapłana, tak szybko, jak będzie to możliwe, aby wyznać moje grzechy i przyjąć sakrament pokuty.

Błagam tych, którym zawiniłem przez nieuwagę (gdyż nie przywołuję [w pamięci] nikogo, kogo mógłbym skrzywdzić umyślnie), a także tych, którym dostarczyłem złego przykładu albo powodu do zgorszenia, by wybaczyli zło, które w ich mniemaniu mogłem im wyrządzić.

Usilnie proszę tych, którzy w swojej uprzejmości zechcą dołączyć swoje modlitwy do mojej, by wyprosili Boże przebaczenie moich win.

Z całego serca wybaczam tym, którzy uczynili się moimi wrogami, mimo, że nie dałem im do tego żadnego powodu, i modlę się, by Bóg raczył im wybaczyć, jak również tym, którzy przez fałsz lub nierozumną gorliwość wyrządzili mi wiele szkody.

Powierzam Bogu moją małżonkę i moje dzieci, moją siostrę, moją ciotkę, moich braci, a także wszystkich, którzy pozostają związani ze mną poprzez więzy krwi lub w jakikolwiek inny sposób. Modlę się zwłaszcza o to, by Bóg spojrzał ze współczuciem na moją żonę, moje dzieci i moją siostrę, którzy jakże długo już cierpią wraz ze mną, i by podtrzymał je w swoim miłosierdziu w razie, gdyby mnie stracili, tak długo, jak długo przebywać będą pośród śmiertelnych.

Powierzam moje dzieci mojej żonie; nigdy nie wątpiłem w jej matczyną czułość względem nich. Zalecam jej ponad wszystko, by uczyniła z nich dobrych chrześcijan i uczciwych ludzi; niech ukaże im wspaniałości tego świata (o ile ich przekleństwem będzie takowych doświadczyć) jako dobra niebezpieczne i ulotne, i niech skieruje ich uwagę w kierunku jedynej pewnej i trwałej chwały – ku wieczności. Proszę też moją siostrę, by była uprzejma nie ustawać w swojej czułości względem moich dzieci i by zajęła miejsce ich matki w razie, gdyby miały nieszczęście utracić własną.

Błagam moją żonę o wybaczenie wszelkiego bólu, który cierpiała z mojego powodu, a także smutku, do którego się przyczyniłem w trakcie trwania naszego związku; jeśli czyniła by sobie jakieś wyrzuty, może być pewna, że nie żywię niczego, co było by przeciwko niej.

Jak najserdeczniej napominam moje dzieci, by po tym, co winne są Bogu, a co ma być na pierwszym miejscu, zawsze pozostały zjednoczone między sobą, uległe i posłuszne matce, wdzięczne za całą opiekę i kłopot, jakiego jej przysporzyły, niechaj też zachowają mnie w pamięci. Błagam, by szanowały moją siostrę jak swoją drugą matkę.

Zaklinam mojego syna, by mając owo nieszczęście zostania królem pamiętał, że winien jest samego siebie [poświęcić] dla szczęścia swych poddanych; że musi zapomnieć o wszelkiej nienawiści i urazach, w szczególności tych związanych z nieszczęściem i smutkami, których doświadczam ja sam; że może uczynić ludzi szczęśliwymi tylko przez rządy oparte na prawie, równocześnie jednak musi pamiętać, że król nie jest w stanie przysporzyć sobie szacunku i czynić dobra, które ma w sercu dopóty, dopóki nie ma koniecznego autorytetu, i że w innym wypadku, będąc zaplątanym we własne czyny, bez podobnego natchnieniu respektu, jest bardziej szkodnikiem, niż kimś użytecznym.

Nakazuję memu synowi, by troszczył się o wszystkie osoby, które pozostają ze mną związane tak bardzo, jak pozwolą mu na to okoliczności; by pamiętał, że jest to święty dług, który dotyczy również dzieci i krewnych tych, którzy zginęli za mnie, jak również tych, którzy pozostają przeklęci ze względu na moją sprawę. Wiem, że wiele jest osób znajdujących się niegdyś blisko mnie, które jednak nie podążyły w moją stronę, choć powinny, a które okazały nawet swą niewdzięczność, wybaczam im jednak (często w chwilach trudu i zawieruchy nie bywa się bowiem panem samego siebie) i błagam mojego syna, by – jeżeli znajdzie po temu sposobność, myślał wyłącznie o ich nieszczęściu.

Winien teraz jestem okazać moje uznanie tym, którzy obdarzyli mnie prawdziwym i bezinteresownym uczuciem; jak bowiem z jednej strony zostałem dotkliwie skrzywdzony przez niewdzięczność i brak lojalności tych, którym zawsze okazywałem uprzejmość, podobnie jak ich krewnym i przyjaciołom, tak z drugiej strony pojawiła się sympatia i dobrowolne zainteresowanie, jakie okazało mi wiele osób. Błagam ich o przyjęcie mojego podziękowania. W sytuacji, jaką mamy obecnie, obawiam się ich narażać poprzez mówienie wprost, ale w sposób szczególny zalecam memu synowi, by znalazł okazję do rozpoznania tych ludzi.

Uznałbym jednak za potwarz dla narodu, gdybym otwarcie nie polecił memu synowi pp. De Chamilly i Hue, których autentyczne przywiązanie do mnie doprowadziło do uwięzienia ich wraz ze mną w tym smutnym domostwie. Polecam również p. Clery, którego troskę [o mnie] wysławiam, odkąd tylko jest przy mnie. Jako że to on pozostaje ze mną aż do końca, proszę usilnie pana z Komuny[1] o powierzenie mu moich ubrań, książek, mojego zegarka, portmonetki, jak również wszelkich innych drobiazgów, zdeponowanych przy radzie Komuny.

Jak najchętniej wybaczam raz jeszcze tym, których postawiono mi na straży, złe traktowanie oraz zdenerwowanie, które uznali za niezbędne do zapanowania nade mną. Znalazłem pośród nich kilka wrażliwych i współczujących dusz – niech ich serca cieszą się spokojem, jaki daje im ich sposób myślenia.

Błagam pp. De Malesherbes[2], Tronchet[3] i De Seze[4], by przyjęli moje podziękowania i uczucie za wszelkie starania i kłopot, który mieli z uwagi na mnie.

Kończę oświadczając przed Bogiem, gotów stanąć przed nim, że nie zarzucam sobie żadnych zbrodni, o jakie jestem oskarżony.

Sporządzone wraz z kopią w wieży Temple, 25 grudnia 1792.

Ludwik


[1] Komuna Paryża (fr. la commune de Paris) – nazwa przyjęta przez rewolucyjny rząd miasta Paryża, powstały po zwycięskim ataku na Bastylię w dniu 14 lipca 1789. Po powstaniu 10 sierpnia 1792 Komuna znacznie się zradykalizowała, stając się pośrednikiem między Zgromadzeniem narodowym a paryskim ruchem sankuilockim,  zorganizowanym w 48 sekcjach. Współorganizowała zbrojne obalenie żyrondystów 2 czerwca 1793, w czasie przewrotu 9 thermidora usiłowała bronić Robespierre’a i jego zwolenników. Do jej tradycji nawiązywała w 1871 Komuna Paryska (nazwy obydwu rewolucyjnych rządów są w j. francuskim identyczne).

[2] Guillaume-Chrétien de Lamoignon de Malesherbes (ur. 6 grudnia 1721 w Paryżu, zm. 23 kwietnia 1794 w Paryżu) – francuski polityk, mąż stanu, doradca i cenzor królewski. W roku 1792 bronił Ludwika XVI. Malesherbes cieszył się we Francji szacunkiem nawet wśród prostych ludzi, dlatego po wybuchu rewolucji i zgilotynowaniu króla rewolucjoniści z początku dawali mu spokój. Jednak w grudniu roku 1793 został zaaresztowany wraz z córką Marguerite, wnuczką Aline oraz ich mężami. 23 kwietnia 1794 roku został zgilotynowany, a wcześniej zamordowano członków jego rodziny (Marguerite i markiza de Rosanbo – 20 kwietnia, Aline i hrabiego Chateaubriand – 22 kwietnia). Malesherbes został przez rewolucjonistów zmuszony do oglądania ich egzekucji.

[3] François Denis Tronchet (urodzony 23 marca 1726, zmarł 10 marca 1806) – prawnik i polityk, adwokat, w roku 1789 wybrany jako delegat do Stanów Generalnych, a później również członek Konstytuanty. Na prośbę Ludwika XVI wziął udział w jego procesie jako obrońca, którą to rolę – jak zapisano, pełnił z poświęceniem i niemałą odwagą.

[4] Raymond Romain, Comte de Sèze lub Desèze (urodzony 26 września 1750, zmarł 2 maja 1828) – adwokat I prawnik, jeden z obrońców Ludwika XVI.

Tłumaczenie i opracowanie: Mariusz Matuszewski.

Za: Konserwatyzm.pl.

11 comments on “Testament Króla zgładzonego przez masońską rewolucję

  1. antur pisze:

    Niestety, zawinił on, (zresztą razem z całą ówczesną elitą nieoświeceniową i Kościołem), okropnie i prawie niewybaczalnie w tolerowaniu, raczej popieraniu rozmaitych oświeceniowców, czyli destrukcji tego co najdroższe: Kościoła, wiary, moralności, państwa (oczywiście pojawiają się pytania co do jego masońskiej przynależności). Moim zdaniem konserwatyści winni generalnie w znacznie większym stopniu piętnować występność lub zaniechania historycznych postaci z własnego obozu, w tym najwyższych hierarchów naszej Matki-Kościoła, niż po raz enty przypominać o szatańskim zwyrodnieniu sług Lucyfera.

    • Szanowny Panie,

      „Moim zdaniem konserwatyści winni generalnie w znacznie większym stopniu piętnować występność lub zaniechania historycznych postaci z własnego obozu, w tym najwyższych hierarchów naszej Matki-Kościoła, niż po raz enty przypominać o szatańskim zwyrodnieniu sług Lucyfera.”

      A na czym polega różnica? Przez zdrady i zaniedbania prawi ludzie stają się sługami Lucyfera w walce przeciwko Bogu i Kościołowi.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  2. antoninuspius pisze:

    To świadectwo człowieka oddanego Bogu. Smutne jest to że Ludwik XVI był ofiarą głupoty i łajdactwa reszty członków swojej rodziny. To przecież Bourbonowie zaprzedawszy się masonerii doprowadzili do rozwiązania zakonu jezuitów, za karę też zostali przez Boga pozbawieni władzy niemal we wszystkich krajach Europy.

    • Szanowny Panie,

      Był też słabym wodzem. Ale niewinnie zgładzonym. Nie był też tak niemoralny w sposobie życia jak jego dziadek, Ludwik XV.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • ANTONINUS PIUS pisze:

        To prawda-Ludwik XV był tak zniszczony syfilisem że odpadały mu części ciała . A do tego regularnie słuchał Mszy święte, potem zabawiał się z kochankami a fartuchy szykowały zawieruchę. Wnuk padł ofiarą głupoty swoich przodków.Przynajmniej nie mamy większych wątpliwości że ocalił swoją duszę , w przeciwieństwie do dziadka-Ludwik XV miał na łożu śmierci widzieć piekło.

  3. jowram pisze:

    Przy całej swej wrodzonej łagodności Ludwik nie był bynajmniej tchórzem – nie raz stawał oko w oko z rozjuszoną tłuszczą, wykazując spokój i siłę charakteru, które dziwiły nawet jego najzagorzalszych wrogów. W opacznym – bo nie katolickim, wszak zdrowy katolicki duch rozmył się w rozpanoszonej na salonach (również biskupich) mętnej pseudofilozofii „oświecenia” – pojmowaniu miłosierdzia, litując się nad kilkoma setkami mętów, zezwolił na straszną śmierć ponad dwóch milionów dobrych Francuzów.

    A przecież kiedy 5 października 1789 roku tłumy paryskich ladacznic i drabów przebranych za kobiety przybyły do Wersalu, by go sprowadzić do Paryża, wystarczyło krzyknąć na straż szlachecką, która da się za niego porąbać, na pułki szwajcarskie, które uczynią wszystko, co każe: „Rozpędzić mi tę hałastrę!” Oto co powinien zrobić!

    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11607&Itemid=55

    • Szanowny Panie,

      Dokładnie. Wystarczyło pognać łajdactwo podburzone przez rewoculyjne tajne stowarzyszenia. Ale infiltracja była już na bardzo zaawansowanym etapie. I tylko posuwa się do przodu. Po dziś dzień.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  4. antur pisze:

    Podburzone albo i „obdarowane” przez „kupca weneckiego” (po dziś dzień zresztą – vide nowa „eurorewolucja” na Ukrainie)… Zgadzam się z Panem – powinienem bezwzględnie dodać do mej wypowiedzi we właściwym miejscu słowo „pozornie”.

  5. przemądrzałe bydlę pisze:

    Szanowny Pelagiuszu,
    czytając powyższy wpis, przypomniała mi się dyskusja na portalu konserwatyzm.pl sprzed niecałych 2 lat, która znajduje się w poniższym linku:
    http://www.konserwatyzm.pl/artykul/4259/68-rocznica-amerykanskich-nalotow-dywanowych-na-szczecin
    Otóż jest tam (pod tekstem właściwym) komentarz autorstwa Antoine’a Ratnika, jednego z redaktorów tego portalu, który odpowiadając na wcześniejszy komentarz innego dyskutanta, dotyczący anglosaskich drugowojennych bombardowań, odpisuje następująco:

    „A dlaczego akurat Nagasaki?Bo to bylo centrum japonskiego katolicyzmu. Miasta w Normandii zniszczyli, zeby ukarac te czesc Francji za to, ze to ona wlasnie wyslala najwiecej misjonarzy katolickich w swiat.”

    Czy spotkał się Pan z jakimiś informacjami, mogącymi potwierdzić te rewelacje? Sam Ratnik został tam zaatakowany po napisaniu tego komentarza i porównany do Macierewicza i jego smoleńskich teorii spiskowych i niestety, zamiast „zgasić” swoich adwersarzy podając źródła swojej wiedzy, pozostawił tę sprawę bez wyjaśnienia. Mimo wszystko tak mi się to wryło w pamięć, że czytając powyższy tekst związany ze zniszczeniem katolickiej Francji przez siły zła pod koniec XVIII w., od razu przypomniał mi się tamten komentarz Ratnika o bombardowaniach Nagasaki i miast Normandii.

    PS. Inny z komentujących pod podlinkowanym tekstem napisał o anglosaskich bombardowaniach opactwa na Monte Cassino:

    „(…)O Monte Cassino już nie wspomnę. Albo wspomnę. Niemcy zajęli tylko masyw, i nie weszli do klasztoru. Te debile przyleciały i zbombardowały klasztor. Na klasztor Monte Cassino spadło ponad 4 razy tyle bomb co na cały Lublin podczas Kampanii Wrześniowej.”

    Dodam, że kiedyś spotkałem się z informacją, że anglosaskie bombowce zrzuciły gigantyczną liczbę bomb na klasztor na Monte Cassino, bo była tam składnica wielowiekowych dokumentów kościelnych i żydo-masońsko-protestanccy bankierzy i kupcy, tworzący establishment USA i Anglii, celowo chcieli je zniszczyć.

    • Szanowny Panie,

      Przyznam się, że nie spotkałem się z dokumentami czy innymi konkretnymi dowodami przytaczanych teoryj. O samych faktach wiem. Niemniej jednak wyjaśnienia te są bardziej prawdopodobne, niż twierdzenie, że to wszystko przypadek. Jak wiemy, Zły nie walczy z Bogiem przypadkowo, a jego najemnicy współpracują ze sobą, aby zniweczyć dzieło Odkupienia.

      Z tego też powodu wątpię, by możliwe było znalezienie jakichś niezbitych podstaw na te motywy. Pajęczyna jest już bardzo zacieśniona wokół tego świata i z coraz większym trudem będzie można dojść do tego typu prawd historycznych.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

Zostaw komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s