„Szorstki” Bergoglio contra Sarah i czy moderniści rzeczywiście nie mają intencji rządzenia Kościołem?

„Miłosierny” Bergoglio znowu karci

Jednym z argumentów w obronie modernistycznych okupantów Rzymu (obecnie Franciszka), wysuwanym niegdyś częściej przez FSSPX, a ostatnimi czasy szczególnie przez „ruch oporu” z biskupem Williamsonem na czele, polega na stwierdzeniu, że soborowi „papieże” nie mają zamiaru rządzić Kościołem, ani go nauczać, ani uświęcać*. Nie mając intencji rządzenia, uświęcania, nauczania, nie zobowiązują do niczego swoich poddanych, przez co i ich poddani nie są zobowiązani słuchać ich „fakultatywnych” rozporządzeń, wypowiedzi, które są tylko wyrazem osobistych przekonań i opinij. W nieposłuszeństwie wobec nich nie ma zatem nic zdrożnego ani tym bardziej przeciwnego wierze.

Liberalizm czy modernizm tych „papieży” miałby wyrażać się w tym właśnie braku zamiaru wypełniania obowiązków należących do ich „papieskiego” urzędu, który mimo to (według lefebrystów) piastują.

Jak ktoś już słusznie zauważył a propos afery z „tradycyjnymi” Franciszkanami Niepokalanej (w 2013 roku), a potem z usunięciem „kard.” Burke z jego funkcji (na początku b.r.), owe wydarzenia pokazują dobitnie, że Bergoglio rzeczywiście chce rządzić Kościołem, działa jak gdyby miał władzę w Kościele, jak gdyby był w posiadaniu autorytetu Chrystusowego. Jego kroki są stanowcze i celowe, co stanowi zewnętrzny dowód jego wewnętrznej intencji.

Podobnie rzecz się ma z najnowszymi doniesieniami z Watykanu, według których Franciszek „ojcowsko upomniał” swego podwładnego, „kard.” Sarę, który stoi na czele Kongregacji Kultu Bożego. Chodzi mianowicie o interpretację motu proprio Magnum principium dotyczącego tłumaczeń Novus Ordo z łaciny na języki pospolite, a które daje w zasadzie wolną rękę „episkopatom” lokalnym. „Kard.” Sarah wydał konserwatywną interpretację tego motu proprio, a Franciszek go skorygował, udzielając interpretacji właściwej, czyli oczywiście luźniejszej. Widać, że ma jednak intencję rządzenia.

Przy okazji, francuski dystrykt FSSPX tytułuje tę wieść następująco: „Papież ‘szorstko’ upomina kard. Sarę”. Niedawno temu to bp Fellay z grupą konserwatywnych zwolenników Novus Ordo „upominał” Franciszka, ale wtedy FSSPX nie zaopatrzyło tytułu żadnym „szorstkim” przymiotnikiem…

Bądź, co bądź, tego rodzaju wydarzenia, a jest ich znacznie więcej, dobitnie pokazują, że moderniści działają na szkodę Kościoła celowo i systematycznie. Nie jest to jakiś bałagan, wypadki przy pracy, nieporadność czy po prostu liberalna niemoc. Rewolucja w Kościele czyni postępy właśnie za sprawą odgórnie sprawowanej de facto władzy. Obiektywnie jednak władza ta sprawowana jest dla złych celów, przeciwnych dobru wspólnemu Kościoła (zbawieniu dusz i chwale Boga), czyli nieprawowicie, nie jest władzą de iure. Działanie na szkodę Kościoła nie jest bowiem do pogodzenia z władzą Chrystusową i urzędem Wikariusza Chrystusa na ziemi. I na tym właśnie polega teza z Cassiciacum.

Pelagiusz z Asturii

Przypis (*): Pogląd ten zdaje się wywodzić się od samego abpa Lefebvre’a, według którego Jan Paweł II miałby nie być nieomylny, bowiem nie ma intencji korzystania z tej prerogatywy, w którą nawet nie wierzy (wypowiedź z 18 września 1989 roku, cf. pismo dominikanów z Avrillé „Le sel de la terre”, nr 42 z jesieni 2002).

P.S. Przy okazji pokazuje to też jak daleko posunął się gallikańsko-jansenistyczny (schizmatycki) stan umysłów indultowców i innych konserwatystów z Novus Ordo. Nie tak dawno temu anglojęzyczna strona internetowa „Rorate Caeli” wydała wyrok śmierci na ultramontanizm, postawę katolików integralnych w obronie Papieża i papiestwa przeciwko liberałom, masonom, rewolucjonistom, gallikanom, jansenistom, stwierdzając, że nawet jeśli (sic!) ultramontanizm mógł ewentualnie się sprawdzać w czasach normalnych, w obecnych jest już „wewnętrznie sprzeczny i absurdalny”. Komentując zaś najnowszy konflikt znienawidzonego przez nich „papieża” z konserwatywnym „kardynałem” ta sama strona internetowa podaje wręcz, że Bergoglio wyraził zamiar „uzurpowania” władzy Prefekta Kongregacji Kultu Bożego poprawiając go publicznie i wymagając odeń, aby tę korektę dał do publikacji wszędzie, gdzie jego własna (restrykcyjna) interpretacja została opublikowana. A od kogo ma władzę „kard.” Sarah, jeśli nie właśnie od Bergoglio? Na co wobec tego Papież, skoro korygowanie podwładnych kardynałów jest „uzurpacją” jego (najwyższej, przypominam), władzy?

Zostaw komentarz