Przykład z przeszłości nie tak odległej

Kryzys w Kościele wywołany Soborem Watykańskim II wymusił na tych, którzy chcieli zachować wiarę i sakramenta swych przodków, wiele niedogodności, trudów, wyrzeczeń i ofiar. Do nich należą tułaczki kapłanów wyrzuconych ze swych parafij (dzięki jednak ofiarności wiernych zawsze znajdowali dach nad głową) oraz olbrzymie niekiedy odległości, jakie musieli wierni pokonywać, aby udać się na Mszę katolicką. Jakże różni się ta postawa od różnych dzisiejszych „tradycjonalistów”, zarówno kapłanów i świeckich, którzy co nieco narzekają na Bergoglio, ale ich „udręka” w niczym praktycznie nie przypomina prawdziwego krzyża wiernych duchownych i świeckich nie tylko pierwszej doby, ale także i tych, którzy do dziś chcą zachować wiarę non una cum heretykami zajmującym wszystkie diecezje i prawie wszystkie kościoły i kaplice na świecie nie szukając kompromisów we wzajemnej zgodzie i współistnieniu z tymi samymi heretykami.

Czytając kronikę wieńczącą każdy numer pisma „Sodalitium” można trafić nie tylko na interesujące fakty, ale i z nich wyciągnąć pewną nauczkę – historia magistra vitae est, nawet, a czasami zwłaszcza, niby prozaiczna historia zwykłego świeckiego.

Na poniższą notkę trafiłem kilka dni temu.

Pelagiusz z Asturii

Jan Klaudiusz Crovella, syn emigrantów z Chivasso (Turyn) zmarł 14 marca 2011 roku, otrzymawszy wszystkie sakramenta. Gdy odbywał służbę wojskową, w latach sześćdziesiątych, pewien kapłan dominikański powiadomił wszystkich żołnierzy o nastających wówczas reformach wewnątrz Kościoła i które doprowadzą do wielkiego bezładu. Jego słowa wydały owoce w duszy Jana Klaudiusza, który po powrocie do domu szukał Mszy po łacinie odprawianej przez kapłanów, którzy pozostali wierni Wierze Kościoła. Pociągało to za sobą pewne wyrzeczenia: w niedziele trzeba było podróżować, aby wiernie wysłuchać Mszy, szukać dobrych szkół dla swych dzieci. W lato „ofiarowywał” dni swoich wakacji aby swą pracą (był budowlańcem) pomagać tradycyjnym wspólnotom zakonnym. Bóg wynagrodził po stokroć jego hojność: trzy z jego córek są zakonnicami. Przyjął sakramenta od o. Józefa Marii Mercier z benedyktyńskiej wspólnoty M. B. Betlejemskiej* (Notre-Dame de Bethléem) a x. Józef Murro odprawił jego pogrzeb 17 marca w Faverney, w kaplicy tegoż zgromadzenia.

Tłumaczył z języka francuskiego Pelagiusz z Asturii. Źródło: pismo „Sodalitium”, nr 64 z kwietnia 2012 roku (wersja francuskojęzyczna), s. 80. Przypis Pelagiusza (*): o. Józef Maria ukończył seminarium Instytutu Matki Dobrej Rady (IMBC) w Verrua Savoia (Włochy) i otrzymał święcenia z rąk J. Eks. x. bpa Stuyvera z tegoż Instytutu 5 listopada 2005 roku razem z x. Jocelynem le Galem, również z IMBC. Zgromadzenie o regule benedyktyńskiej w Faverney zostało natomiast założone, a raczej odnowione, przez o. Piotra Verrier w 1982 roku. Ów założyciel zmarł 7 czerwca 2011 roku (notka biograficzna). Przy okazji polecam stronę internetową klasztoru M.B. Betlejemskiej, gdzie można przeczytać ciekawe artykuły, teksty kazań oraz wysłuchać kazań w wersji audio.

Reklama

Zostaw komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s