Przykład polemiki FSSPX-sedewakantyzm

Bergoglio speaking

„Odpowiednią zasadą w kwestii papiestwa jest to, że wątpliwy papież to żaden papież. Bowiem w kwestii podlegania Rzymskiemu Papieżowi, co jest konieczne dla wszystkich do zbawienia wiecznego, tylko pewność się liczy.”

Jest to przykład polemiki między stanowiskiem Bractwa Św. Piusa X a sedewakantystycznym sprzed piętnastu lat. W zasadzie to nie opowiada o „początkach sedewakantyzmu” w sensie chronologicznym, a raczej odpowiada na poszczególne zarzuty x. Maessena z FSSPX.

Swoją drogą, jak P. Lane słusznie zauważa, jest to jeden z nielicznych przykładów poważnego potraktowania problemu przez stronę lefebrystyczną, która zazwyczaj sprowadza „sedewakantyzm” do problemu psychicznego (pomimo tego, iż sam abp Lefebvre skłaniał się nie raz ku tej „chorobie sierocej”) albo po prostu sprawy drugorzędnej, nieistotnej dla wiary.

Pelagiusz z Asturii

Początki sedewakantyzmu?

W odpowiedzi na artykuł x. Maessena pod tytułem „Sedewakantyzm” – zamieszczony w gazecie Catholic pod nagłówkiem „Kończąc z sedewakantyzmem”.

Ten dokument ma na celu przedstawić kontrargumenty i krytykę artykułu x. Maessena w jak najbardziej zwięzły sposób. Akapity ponumerowano tak, aby można było łatwo się do nich odnieść, gdyby x. Maessen lub inny publicysta FSSPX chciał to zrobić. Nie wszystkie z argumentów x. Maessena zostały tu powtórzone, ale każdy z nich doczekał się odpowiedzi. Zachęcam czytelników do przejrzenia w całości artykułu x. Maessena. Jest to z pewnością najlepsza, najbardziej merytoryczna i kulturalna próba odpowiedzi na zarzuty wobec Jana Pawła II, jaką kiedykolwiek widziałem.

W mojej ocenie x. Maessen, w przeciwieństwie do większości zwolenników prawowitości urzędu Jana Pawła II, przeczytał dzieła teologów, którzy traktują o kwestii papieża heretyka, i podejrzewa, że wszyscy z tych teologów osądziliby, że Jan Paweł II nie jest papieżem. Stąd jego względna życzliwość wobec sedewakantystów. Pod koniec swojego artykułu x. Maessen sugeruje zaś „dokładniejsze zbadanie problemu i dyskusję na jego temat”. To pokrzepiające zobaczyć, że osoba niebędąca sedewakantystą odnosi się szczerze do „problemu”, jaki stanowi pretensja Jana Pawła II do urzędu papieskiego. W tym samym czasie stara się jednak z całych sił wykazać, dlaczego ta kwestia pozostaje wątpliwa i dlaczego to sprawia, że stanowisko FSSPX jest najbardziej katolickie i rozsądne. Myślę, że jego wysiłki idą na marne.

  1. Maessen przedstawia dobre podsumowanie natury dowodu, opartego na św. Robercie Bellarminie, przeciwko Janowi Pawłowi II. Heretycy nie są katolikami, a jedynie katolicy mogą zostać lub pozostać papieżami.
  2. Maessen wspomina następnie kontrowersję donatystów, w której „prosta” odpowiedź była w rzeczywistości błędna, a prawda, jak twierdzi, okazała się stosunkowo złożona. Ale ta analogia tylko nasuwa pytanie. Niektóre rzeczy stosunkowo proste. Pytanie brzmi, czy kwestia papieża heretyka jest naprawdę jedną z nich? (Notabene nauczanie Kościoła katolickiego o ważności sakramentów jest stosunkowo proste. Donatyści usiłowali skomplikować je przez wprowadzenie dodatkowego warunku ważności – mianowicie, aby szafarz pozostawał w stanie łaski.)
  3. Maessen, krytykując sedewakantyzm powołuje się na autorytet arcybiskupa Lefebvre’a przez przytoczenie podkreślanej przez niego roztropności i sprzeciwu wobec „zbytniego upraszczania”. O ile mi wiadomo, arcybiskup Lefebvre nigdy nie wypowiadał się na temat żadnych zasad odnoszących się do tezy sedwakantystycznej. Mówił o niebezpieczeństwie „zbytniego upraszczania”. Zgadzamy się z nim. Należy unikać zbytniego upraszczania. Kiedy arcybiskup wypowiadał się bezpośrednio na ten temat, wydawał się zawsze dopuszczać teologiczne prawdopodobieństwo wakatu i wydaje się, że nie istnieje żadna antysedewakantystyczna deklaracja jego autorstwa. Najmocniejszymi słowami, jakie wypowiedział w tej kwestii, należałoby uznać to, że sedewakantyzm „prowadzi do schizmy”. Co miało miejsce w niektórych przypadkach (wydaje się, że chodzi o bardzo nielicznych sedewakantystów, którzy stali się schizmatykami). Tym bardziej prawdziwe są słowa, że uznawanie Jana Pawła II za papieża „prowadzi do herezji”, do których arcybiskup przychyliłby się z łatwością. Prawda jest taka, że jeśli arcybiskup krytykowałby sedewakantyzm lub zaprzeczałby jego teologicznemu prawdopodobieństwu, to już dawno widzielibyśmy jego słowa w tej kwestii cytowane przez takich ludzi, jak Michał Davies. Antysedewakantystyczna postawa różnych (nie wszystkich) księży i członków FSSPX ma swoje własne korzenie, których nie należy szukać w słowach lub czynach arcybiskupa.
  4. Maessen musi podać swoje źródła dla twierdzenia, że doktryna „Papa haereticus, Papa nullus” jest mniej powszechną opinią, szczególnie kiedy kontrastuje ją z tym, co nazywa „bardziej powszechną opinią, która z kolei oparta jest na nauczaniu, że «Pierwsza Stolica nie jest sądzona przez nikogo», nawet przez sobór lub kolegium kardynalskie”. De Silveira, teolog stowarzyszenia Tradycja, Rodzina i Własność, który pisał pod kierownictwem biskupa de Castro Mayera, zbadał tę kwestię bardziej gruntownie niż ktokolwiek inny we współczesnych czasach, a wyniki jego badań podają, że spośród 136 „dawnych i współczesnych” teologów, których opinie mógł zweryfikować, tylko jeden utrzymywał, że papież heretyk pozostałby papieżem i nie mógłby być złożony z urzędu lub zostać ogłoszony takowym. A oto, jak kardynał Billot, uważany powszechnie za najwybitniejszego teologa ostatniego stulecia, podsumowuje tę kwestię: „przy przypuszczeniu (że papież stał się heretykiem) wszyscy przyznają, że więź komunii i podległości (w stosunku do papieża) zostałaby rozwiązana na podstawie boskich rozporządzeń, które wyraźnie nakazują unikania heretyków: Tyt. III, 10; Jan. 10, itd.” (Trakt. de Eccl. Christi, tom I, str. 615). Kardynał Mazella naucza tego samego, zapewniając, że żaden autor (z tych, którzy przyznają możliwość papieża heretyka) nie zaprzecza ani nie poddaje w wątpliwość, że mógłby on zostać usunięty ipso facto albo przynajmniej musi być złożony z urzędu. (por. Mazella, De Relig. et Eccl., str. 817). Wygląda na to, że X. Maessen myli się w sprawie statusu teologicznego tego zagadnienia.
  5. Innym niezbyt dobrze znanym faktem jest to, że autorzy utrzymujący, iż papież heretyk jest automatycznie złożony z urzędu lub może i musi być złożony z urzędu, stanowiący zdecydowaną większość i najważniejsi, uznają doktrynę Bellarmina o automatycznym złożeniu z urzędu. W rzeczywistości jedyni autorzy, których możemy z pewnością zaliczyć do grupy utrzymującej, że papież heretyk nie zostaje ipso facto złożony z urzędu to Kajetan którego twierdzenia w tej kwestii obalił już Bellarmin, Suarez, Jan od św. Tomasza, który podziela opinię Kajetana, i Journet, który przyjmuje w całości opinię Jana od św. Tomasza, bez precyzowania dlaczego. Jest więc razem czterech teologów, którzy przeciwstawiają się przeważającej większości, w tym Innocentemu III, Pawłowi IV, Bellarminowi i św. Alfonsowi. Są też dekrety papieskie wraz z Cum ex Apostolatus oraz dwóch Doktorów Kościoła i dwóch papieży, jak również prawo Kościoła. Teza Bellarmina nie jest jedynie wybitnie powszechną opinią, ale jest teologicznie pewna, a po odpowiednim jej zbadaniu, biorąc pod uwagę definicje Soboru Watykańskiego dotyczące prymatu papieża (którego szczegóły były nieco niejasne dla wielu teologów przed Soborem Watykańskim z 1870 roku), widzi się, że tylko to rozwiązanie jest możliwe do utrzymania. Rozwiązanie Kajetana, przyjęte zasadniczo przez Suareza, Jana od św. Tomasza i Journeta, burzy ten prymat przez wyniesienie „Kościoła” ponad papieża.
  6. Prawa jest taka, że Bellarmin stwierdził w sposób doskonale jasny, iż „jest to nauczaniem wszystkich Ojców Kościoła, że jawni heretycy natychmiast tracą całą jurysdykcję…” Innymi słowy nie mamy tutaj jedynie powszechnej opinii, lecz jednomyślność Ojców Kościoła. A ta doktryna oparta jest na nauczaniu św. Pawła, z Listu do Tytusa rozdz. 3, o unikaniu heretyków. Wyznanie wiary Soboru Watykańskiego zawiera poniższą deklarację: „Ponadto przyjmuję Pismo Święte, w takim znaczeniu, w jakim je przyjmowała i przyjmuje święta Matka Kościół, do którego należy wydawanie sądu o prawdziwym znaczeniu i wyjaśnieniu jego treści. Nigdy nie będę go przyjmował i wyjaśniał inaczej, jak zgodnie z jednomyślnym przekonaniem Ojców” [tłumaczenie za: tv – przyp. tłum.].
  7. Przeciwstawianie „opinii” „pewności nauczania Magisterium” wydaje się zdradzać zamieszanie w kwestii natury argumentów przedstawianych przeciwko Janowi Pawłowi II. Te argumenty oparte są na niezmiennej tradycji Kościoła Świętego, który naucza i wydaje prawa dotyczące tego, że heretycy nie mogą ważnie obejmować urzędów kościelnych. Ta doktryna, prawo Boskie, jest teologicznie pewna, co powinno być oczywiste na podstawie poprzedniego akapitu.
  8. Zgoda, że na „sedewakantystach” spoczywa ciężar udowodnienia, że Jan Paweł II nie jest papieżem. Nie ma natomiast zgody na to, że powodem tego jest zastosowanie zasady, że „posiadacz ma pełne prawo własności”. Odpowiednią zasadą w kwestii papiestwa jest to, że wątpliwy papież to żaden papież. Bowiem w kwestii podlegania Rzymskiemu Papieżowi, co jest konieczne dla wszystkich do zbawienia wiecznego, tylko pewność się liczy. Jest to nauczanie wszystkich autorytetów, więc jeśli x. Maessen ma autora, który zamiast tej procedury stosuje zasadę posiadania, to chcielibyśmy to zobaczyć. Powiedziałbym, że na nas spoczywa ciężar przynajmniej wykazania, że pretensja Jana Pawła II do papiestwa jest zdecydowanie wątpliwa (i zawsze była). Kiedy się to ustali, to żaden dobry katolik nie może się mu podporządkowywać. Zasadą, wyraźnie nauczaną przez wszystkich moralistów i kanonistów, jest to, że wątpliwy obowiązek nie może być wiążący. I ta zasada jest analogiczna do tego, co odnosi się do sakramentów – przy wystąpieniu wątpliwości należy ich unikać – jako że w tej sprawie nie mamy do czynienia z żadnym drugorzędnym obowiązkiem; nie, w tej sprawie zagrożone jest nasze zbawienie.
  9. Konstytucja apostolska Cum ex Apostolatus bezpośrednio zaprzecza x. Maessenowi w kwestii konieczności uznawania papieża heretyka za papieża do czasu, gdy zostanie on osądzony przez następnego (prawdziwego) papieża.
  10. Pisze on: „W razie wątpliwości mamy tradycję!” Jeśli istnieje prawdziwa wątpliwość odnośnie pretensji Jana Pawła II do papiestwa, to nie mamy żadnego papieża. W innym przypadku, jeśli przez to stwierdzenie x. Maessen odnosi się do niepewności zastosowanych zasad, to ma on całkowitą rację. Ale x. Maessen wydaje się nie być świadom tradycji Kościoła w tej kwestii. Różni autorzy sedewakantystyczni nieustannie dążyli do podania tej tradycji do wiadomości naszych oponentów, a nieustanną polityką tych ostatnich było zapewnienie, aby żadna z takich dyskusji, dotyczących mającej zastosowanie teologii, prawa i autorytetów, nigdy nie przedostała się na forum publiczne. Nie zgodzą się oni również na przedyskutowanie tych kwestii prywatnie. Przygotowanie i publikacja tego optymistycznego artykułu może być właśnie znakiem, że ta polityka jest łagodzona.
  11. Maessen stara się uciec od koniczności zdecydowania, czy Jan Paweł II jest papieżem poprzez odnoszenie się do zasady, że można opierać się nawet prawowitej władzy, jeśli nakazywane jest popełnianie grzechu. Stwierdza on, że: „Aby pozostać wiernym Kościołowi, wystarczy nie słuchać złych pasterzy o tyle, o ile odchodzą oni od Tradycji”. Służy to jednak zatuszowaniu najpoważniejszych trudności teologicznych związanych z zastosowaniem tej zasady do tego, co stało się w czasie II Soboru Watykańskiego i później. Te trudności polegają na tym, że to stanowisko osłabia jakiekolwiek rozsądne zrozumienie natury i roli ecclesia docens. Ponieważ wymaga to albo posiadania przez wszystkich katolików znajomości swojej wiary na poziomie teologów, albo podlegania katolików pseudo-magisterium FSSPX lub jakiejś innej nieautorytatywnej grupie. Oba wnioski są absurdalne i sprzeczne z tradycją. Również stanowisko x. Maessena nie da się pogodzić z doktryną o widzialnej jedności Kościoła Świętego, zarówno w zakresie wiary, jak i miłości. Jeśli nie stanie się wobec tych trudności, wtedy tak – rozwiązanie polegające na „ignorowaniu papieża” wydaje się dobre. Ale nawet zmysł katolicki najprostszego katolika buntuje się przeciwko temu „rozwiązaniu”.
  12. Etsi non dubitemus nie ukazuje, że sobory powszechne mogą nauczać herezji, ani nie naucza, że (prawdziwi) papieże mogą to robić. Przytoczone fragmenty tylko powtarzają prawdę, że ustalanie rozumienia spornych kwestii należy do papieży, nawet jeśli te wynikałyby z dekretów soborów powszechnych, a nie do osób, które przekręcałyby je do własnych celów. X. Maessen wyciąga jednak zupełnie inny wniosek. Stwierdza, że: „Nie ma dla nas zatem różnicy, czy papież, który sprzyjałby herezji albo sam byłby heretykiem utraciłby w związku z tym urząd: nie można słuchać żadnego pasterza, który w wyraźny sposób tkwi w błędzie o tyle, o ile oddzielił się on od Tradycji.” Nie jest jasne, w jaki sposób wynika to z cytowanych fragmentów Etsi non dubitemus. Większość teologów, którzy rozważali możliwość popadnięcia papieża w herezję, uważali, że stanowiło to naprawdę wielką różnicę, i w rzeczywistości doszli do opisanego wcześniej wniosku. Tych kilku, którzy nie zgadzali się z tezą złożenia z urzędu ipso facto, przyjęli pogląd, że taki heretyk musi zostać złożony z urzędu w trybie bardzo pilnym. Nie znajdzie się ani jednego autorytetu do poparcia propozycji, że nie ma dla nas znaczenia, czy papież heretyk pozostałby prawdziwym papieżem, czy też nie. O samej koncepcji w ogóle się nie mówi.
  13. Zapewnieniu x. Maessena, że „nie ma różnicy”, czy heretyk ma władzę, czy jej nie ma, zaprzecza niezmienna tradycja Kościoła Świętego, wedle której to zagadnienie jest najwyższej wagi. Po pierwsze istnieje boski nakaz unikania heretyków; po drugie z teorią oporu x. Maessena wiążą się wspomniane wcześniej nieodłączne trudności. Poza tymi problemami pozostaje sama natura i cel papiestwa. Papiestwo istnieje w pierwszym rzędzie, aby zachowywać i popierać ustanowioną przez Boga jedność Kościoła w miłości i wyznawaniu tej samej wiary przez wszystkich jego członków. Pan Jezus prosił św. Piotra o wyznanie wiary bezpośrednio przed obiecaniem mu prymatu. Sobór Watykański nauczał: „Aby zaś episkopat był jeden i niepodzielny oraz aby cała rzesza wiernych mogła być zachowana w jedności wiary i w komunii przez związanych ze sobą nawzajem kapłanów, stawiając św. Piotra na czele pozostałych apostołów, ustanowił w nim trwałą zasadę i widzialny fundament tej dwojakiej jedności [Wiary i Komunii albo miłości]” [tłumaczenie za: tv – przyp. tłum.]. Jak ktokolwiek może mówić, że „nie ma różnicy”, czy heretyk ma władzę, czy jej nie ma? Samym powodem, jak naucza Sobór Watykański, jedności episkopatu jest to, aby wierni mogli być zjednoczeni w wierze i miłości. Sedewakantyści dowodzą, zgodnie z tą prawdą, że papiestwo ma absolutnie decydujące znaczenie w zachowaniu wiary i komunii między członkami Kościoła. To dlatego Bóg dał Kościołowi Świętemu widzialną głowę na ziemi. „Papież”, który, zamiast popierać tę jedność i bronić jej, niszczy ją słowem i uczynkiem nie jest tylko absolutnie niebezpieczny, ale też w rzeczywistości niemożliwy, jako że ten, kto robiłby takie rzeczy, nie może być prawdziwym papieżem. To dlatego każdy teolog, który zajmował się tym zagadnieniem, zgadza się, że heretycki „papież” byłby zupełnie nie do zniesienia. Żaden z nich (jeśli nie liczyć kanonisty Bouixa, którego rzeczywiste stanowisko zakładało, że Boża Opatrzność nigdy nie dopuściłaby tego, co widzimy dzisiaj), nie nauczał tego, co FSSPX, czyli ignorowania i/lub bronienia takiego heretyckiego „papieża”. Jeśli x. Maessen, lub jakikolwiek inny autor, może znaleźć teologa, który naucza, że heretyk, który rości sobie prawa do papiestwa, powinien być tolerowany, a nie odrzucony jako oszust lub jak najszybciej złożony z urzędu, to proszę pozwolić nam przyjrzeć się temu, co ma do powiedzenia.
  14. Maessen dowodzi przeto że: Kościół Święty jest widzialny. Jego prawa „mają na celu chronienie wiernych przed wątpliwościami”. Dlatego w mądry sposób uchwalono prawo, że wszystkie przeszkody kościelne, które mogą w przeciwnym wypadku wpłynąć na status kardynałów, są automatycznie znoszone, kiedy dołączają oni do konklawe. Jest to jednak poza dyskusją. Uznaje się, że „przeszkody kościelne” nie mogą przeszkodzić kardynałowi w ważnym uczestnictwie w konklawe ani w wybraniu go na papieża. Podkreśla się natomiast, i można dowieść ze stosunkową łatwością, że niekatolik nie może być papieżem. Zniesienie zaś ekskomuniki lub jakiejkolwiek innej cenzury nie może sprawić, że publiczny heretyk stanie się katolikiem. Nie liczy się to, czy dany pretendent był kiedyś katolikiem, lub nawet papieżem w jakimś wcześniejszym okresie, ale to, że publiczny heretyk nie może być katolikiem, i dlatego nie może ważnie posiadać jurysdykcji zwyczajnej. Kary kościelne są nieistotne. Bellarmin naucza tego w bardzo jasny sposób. Ten argument nie sprzeciwia się w żaden sposób koniecznej widzialności Kościoła Świętego, jako że jedynie publiczna herezja wyklucza człowieka z ważnego posiadania urzędu kościelnego, wobec czego całkowicie fałszywym jest sugerowanie, że sprawa braku papiestwa u heretyka jest w jakiś sposób ukryta przed Kościołem. W sprawie zaś Jana Pawła II herezja jest zupełnie uporczywa, nie tylko publiczna czy zewnętrzna.
  15. Co więcej, musimy zapytać, na czym polega widzialność Kościoła Świętego? Polega ona oczywiście na samym fakcie, że jego członkowie i więzi, które tworzą ich jedność, są widoczne: te więzi jedności, do których odnosił się Sobór Watykański – Wiara i Miłość. Kościół Święty jest widzialną jednością wiernych – to jest tych, którzy wyznają prawdziwą wiarę na zewnątrz. Wierni ci podporządkowują się również jednej władzy i przyjmują te same sakramenty. Te rzeczy są widzialne, i na nich rzeczywiście polega widzialność Kościoła Świętego. Jeśli, w co x. Maessen najwyraźniej wierzy, Jan Paweł II jest członkiem prawdziwego Kościoła, istną częścią składową Mistycznego Ciała, to na czym polega jego widzialna jedność? Nie można z pewnością stwierdzić, że wyznaje on prawdziwą wiarę, ani nie da się powiedzieć, że wszyscy z tych, którzy twierdzą, że akceptują go jako papieża, wyznają prawdziwą wiarę. Nie można nawet stwierdzić, że wyznają oni tę samą wiarę. Nie, w sekcie soborowej można znaleźć wszystko. Naprawdę wszystko. Oprócz ortodoksji.
  16. Maessen przechodzi następnie do porównania odpowiedniej wagi opinii poszczególnej osoby i nauczania magisterium. Robi to w ramach odpowiedzi tym, którzy orzekli, że ludzie, którzy nie są w stanie dostrzec, iż JP2 nie jest papieżem, nie są katolikami. Jednak takie nieuzasadnione wyniesieni opinii, niezależnie od tego jak prawdziwa i całkowicie pewna by nie była, do znaku rozpoznawczego członkostwa w Kościele, nie jest nawet postępowaniem powszechnie stosowanym wśród sedewakantystów. Jest to postępowaniem kilku osób, szczególnie głośnych, jednakże tylko kilku. Sedewakantyści w zdecydowanej większości, oraz ci najbardziej wiarygodni i rozsądni z kleru i świeckich, nie robią tego, na co skarży się x. Maessen. A ci, którzy to robią są ostro krytykowani przez większość, w tym przez autora niniejszego artykułu. W rzeczywistości księża trzech największych grup anglojęzycznych, Bractwa Św. Piusa V, CMRI oraz podopieczni biskupa Dolana nie głoszą nawet faktu wakatu Stolicy Apostolskiej w jakiś regularny sposób wobec swoich poszczególnych zgromadzeń. Innymi słowy, nie wymagają od ludzi chcących przyjąć sakramenty, aby byli sedewakantystami. Ten argument x. Maessena jest strachem na wróble.
  17. Maessen kończy najbardziej obiecującymi słowami, jakie autor tego artykułu kiedykolwiek widział spod pióra antysedewakantysty. Cytuje on bowiem Leona XIII, aby zaproponować pokojowe przedyskutowanie tych kwestii przez katolików do czasu, gdy jakiś powszechny dekret nie rozstrzygnie tej sprawy. Amen! – wołamy. Obiektywne zbadanie sposobu, w jaki zajmowali się tą sprawą autorzy publikacji obu stron tego sporu, pokazałoby, że sedewakantyści utrzymali pokój przynajmniej w tym samym stopniu co nasi oponenci. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że to sedewakantyści skupiali się z reguły na teologii i faktach oraz unikali oceniania motywów swoich przeciwników, podczas gdy sami mamy bolesne doświadczenia wynikającego z oskarżeń o złą wiarę, pychę, brak miłości i, najgorsze z wszystkich, samą niepojęcie obrzydliwą zbrodnię schizmy, wysuwanych przez tych, którzy nie odpowiadali na nasze argumenty. Głównym autorem tych oskarżeń jest nieporównywalnie bezmyślny (i mówię to z całą życzliwością, ale mając na uwadze dobro wspólne) Michał Davies.
  18. Słowa Leona XII są w użyte przez x. Maessena jako podstawa do podjęcia „głębszego zbadania problemu i dyskusji na jego temat” dla dobra dusz. Amen! wołamy ponownie. Sedewakantyści wzywają dokładnie do tego samego od prawie trzydziestu lat, a jedno z pierwszych takich wezwań wystosował Arnaldo Vidigal Xavier da Silveira, którego pracą na ten temat kierował, i zachęcał do niej, doradca teologiczny i współpracownik arcybiskupa Lefebvre’a, biskup de Castro Mayer.
  19. Wbrew powszechnie panującej opinii, podejście arcybiskupa Lefebvre’a do sedewakantyzmu nie było wrogie. Jego stanowisko polegało na tym, że nie widział pewności co do tego, że Paweł VI czy Jan Paweł II nie byli papieżami. 9 lipca 1973 arcybiskup napisał do jednego z dobroczyńców swojego seminarium, członka Ligi Kontrreformacji Katolickiej [ CRC – przyp. tłum.] (księdza de Nantes). Ksiądz był w trakcie przygotowywania swojej słynnej „Księgi Zarzutów” przeciwko Pawłowi VI, którą miał zamiar wkrótce przedłożyć w Rzymie jako streszczenie sprawy z oskarżeniem Pawła VI o herezję. Nawiązując do tego dokumentu i działań zaproponowanych przez księdza, arcybiskup Lefebvre napisał do tego dobroczyńcy: „Pańska wspaniałomyślność wobec seminarium porusza mnie głęboko, a Pańskie poparcie jest dla mnie bardzo cenne. W ostatecznym rozrachunku to, że podziela Pan myślenie księdza de Nantes jest z pewnością właściwe i niezależnie od tego, jak zakończy się proces w Rzymie, to jedno jest pewne: ta kwestia zostanie poruszona publicznie.

Pewnego dnia zostanie rozwiązana. Nie możemy bowiem pokładać nieskończonej ufności w tym, który ponosi największą odpowiedzialność za zniszczenie Kościoła i cywilizacji chrześcijańskiej. Zaprzeczenie całej Tradycji Kościoła wynika tak naprawdę z bezrozumnej pychy. To dlatego, za wszelką cenę, musimy nadal budować na Tradycji w każdej dziedzinie. Nie możemy się w tym mylić.

Nie będzie żadnej ekskomuniki [księdza de Nantes], proszę się nie bać. A w każdym razie nie będzie miała znaczenia. Potrzeba poważnego występku, aby ją uzasadnić. Gdzie leży występek? W mówieniu prawdy.” (pokreślenie dodane).

  1. Faktem jest, że teologia dotycząca kwestii papieża heretyka wskazuje tylko na jeden kierunek: Teologowie albo utrzymują, że papież heretyk zostaje ipso facto złożony z urzędu (co utrzymuje większość), albo twierdzą, że może być i, co ważniejsze, musi być złożony z urzędu (czterech autorów utrzymuje to stanowisko). Dlatego jest nieuniknioną prawdą, że nawet jeśli wybiera się zdyskredytowaną opinię mniejszości, to trzeba pracować nad złożeniem z urzędu JP2. Nie ma trzeciej drogi.

Jan Lane
St. Raymond of Pennafort, 2001

Z języka angielskiego tłumaczył Czytelnik. Źródło: The Aquinas Site. Nota bene x. Stefan Maessen został wydalony (odszedł?) z Bractwa w lutym 2003 r. Gdyby coś ktoś więcej wiedział, można w komentarzu.

Zostaw komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s