Między grzecznością, dobrym wychowaniem, savoir-vivrem a obyczajowością katolicką zachodzi bardzo ścisły związek, wynikający z jedności przyrodzoności oraz nadprzyrodzoności w obrębie osoby ludzkiej, a także z natury społecznej człowieka. Po pierwsze, łaska buduje na naturze, a co za tym idzie, zaniedbanie cnót przyrodzonych odbija się na drodze doskonalenia się człowieka w porządku nadprzyrodzonym. Po drugie, ludzie nie są czystymi duchami, aniołami bez ciała, bez żadnego punktu stycznego z tym, co materialne, doczesne. Z tej też racji dobrze wychowany człowiek, poważający zasady dobrych obyczajów, szanujący je i stosujący się do nich, stanowi lepszy „materiał” na dobrego misjonarza prawdziwej wiary, niż ten, kto lekceważy sobie zasady panujące wśród kulturalnych ludzi lub gdy te ostatnie są mu zgoła całkiem obce. Trzeba też zauważyć, że nie każdy ma siłę woli i wytrwałość, czy choćby ochotę, by sprostać wymaganiom życia zgodnego z zasadami savoir-vivre i dobrego wychowania. Grzeczność, jak powiedział sędzia w Panu Tadeuszu „nie jest nauką łatwą ani małą”.
Warte podkreślenia jest to, że umiejętność zachowania się wśród ludzi, grzeczność, wielkoduszność, uprzejmość, szlachetność w naszych stosunkach z innymi są przeto najlepszym chyba widzialnym miernikiem naszej miłości bliźniego, która z kolei jest jednym z dwóch największych przykazań Bożych. Warto tu przytoczyć przemyślenia P. Stanisława Krajskiego, najwybitniejszego żyjącego obecnie znawcy tematu, zawarte w wywiadzie dla pch24.pl „Savoir-vivre wyraża katolicką postawę wobec świata”:
W publikacjach sprzed II wojny światowej kwestie etykiety i savoir-vivre starano się stawiać w szerszej perspektywie etycznej a także religijnej. Czy to perspektywa, którą należy dziś odzyskać?
Savoir-vivre jako taki jest tworem katolicyzmu, wyraża katolicką postawę wobec świata. Ksiądz Witkowiak, autor przedsoborowego podręcznika etykiety dla kleryków, pisał, że savoir-vivre jest elementem realizacji przykazania miłości bliźniego, a samo jego nieprzestrzeganie jest grzechem, z którego należy się spowiadać. Filozofia savoir-vivre jest stała – albo się ją przyjmuje albo odrzuca. Stawia ona dwa nakazy: „Bądź szlachetny!” oraz: „W każdej sytuacji przestrzegaj przykazania miłości bliźniego!”. Sprowadza się to do pamiętania o drugim, do okazywania mu szacunku i troski o jego potrzeby. Stało się jednak tak, co budzi moje przerażenie, że w środowiskach katolickich savoir-vivre kojarzy się dziś z elitami ateistycznymi, twierdzi się, że nie jest to katolikom potrzebne. Spotkałem się nawet z opinią, że Chrystus nie przestrzegał zasad savoir-vivre! To olbrzymie nieporozumienie.
To, że księża i biskupi pisali i wypowiadali się na tematy związane z etykietą, savoir-vivre’m i zwyczajami towarzyskimi świadczy niewymownie o konieczności zaznajomienia się z tematyką przez wiernych świeckich, przede wszystkich tych, którzy pragną stanowić elitę pociągającą za sobą innych ku doskonałości przyrodzonej i nadprzyrodzonej.
Pelagiusz z Asturii
I. O grzeczności wogóle. Podstawowe cnoty i przymioty dobrego wychowania
Ks. Biskup Pelczar
Grzeczność jest to dyskretne i baczne staranie się, aby w całem zewnętrznem zachowaniu okazywać ludziom szacunek i życzliwość. Nie ogranicza się jednak ona do zewnętrznych tylko form, ale jest wyrazem usposobienia pełnego miłości, pokory, skromności i dobroci; to też słusznie nazwano ją wonią tychże cnót. Grzeczność, pojęta jako cnota i z cnoty wypływająca, jest konieczną spójnią życia towarzyskiego i poniekąd obowiązkiem wszystkich chrześcijan, a tem więcej wszystkich kapłanów. Kapłan bowiem powinien przedewszystkiem odznaczać się pokorą, skromnością, uprzejmością i dobrocią, by jużto być naśladowcą Boskiego Mistrza, który „wszystkim dobrze czynił”, i świętych sług Jego, którzy bez wyjątku temi cnotami jaśnieli, – jużto by zająć w społeczeństwie miejsce, jakiego stan jego wymaga. Nadto, jako człowiek wykształcony i mający wywierać wpływ zbawienny na wszystkie sfery społeczne, powinien posiadać także ogładę towarzyską, czyli znać i stosować dobrze formy grzeczności, nie jakoby to stanowiło główną jego zaletę, ale że kapłan bez ogłady i bez taktu nie zdobędzie sobie w warstwach oświeconych i dobrze wychowanych tej czci i powagi, jaka mu się słusznie należy, ani potrafi wpływać skutecznie na te warstwy. Nawet świetne talenty nie zastąpią całkowicie tego braku u kapłana; będzie to wprawdzie diament, ale nie oszlifowany, a stąd mniejszej nierównie ceny w oczach wielu ludzi.
A jakże nabyć prawdziwej grzeczności i dobrego tonu?
Służą i pomagają ku temu odpowiednie prawidła i przepisy.
Jedne prawidła pod tym względem są ogólne i obowiązujące wszystkich chrześcijan. Głównym tu kodeksem jest Ewangelja, pierwszy zaś paragraf tak opiewa: Kochaj Boga nadewszystko, a bliźniego jak siebie samego. Miłość życzliwa, uczynna i sprawiedliwość, nakazująca oddać każdemu co mu się słusznie należy, – to są prawdziwe podstawy dobrego tonu.
Aby przyswoić sobie te podstawowe prawidła, trzeba z jednej strony unikać wad im przeciwnych, jak pychy, samolubstwa, drażliwości, lenistwa, uporu, szorstkości, przywiązania do wygód, kaprysów, dziwactw i t.p., z drugiej – ćwiczyć się w tych cnotach, których grzeczność i uprzejmość są wykwitem a mianowicie: w miłości, dobroci, pokorze, zaparciu się i roztropności.
Człowiek dobrze wychowany jest grzeczny, stara się o piękne formy nie dla pozoru, lecz dlatego, że je uważa za najistotniejsze przejawy wewnętrznej dobroci, uprzejmości i szacunku, jaki żywi dla swych bliźnich. Calem pięknem i powabem grzeczności jest to, że jej początkiem jest miłość dla ludzi, obawa ubliżenia im i zrobienia przykrości. Naturalnie, że grzeczność powierzchowna wcale nie wystarcza; od tego np. kto kłania się wytwornie, zachowuje się z pozoru jak człowiek prawdziwie dobrze wychowany, a zdradza się mimo to ze swoją złośliwością, każdy się usunie a wszyscy pocichu będą go niecierpieli.
Człowiek dobrze wychowany jest dla wszystkich życzliwy, przychylny, uprzejmy i szlachetny; nikogo nie obraża, znosi nawet pewne napaści. Nie nosząc się wciąż z myślą dokuczania drugim, nie podejrzewa też innych o złe zamiary i myśli, pragnie ludzkość całą znać tylko z pięknej strony. Jego bronią i siłą – sumienie, prawo i dobro, któremi kieruje się przez całe życie. Zachcianki swe i żądze umie poskramiać, błędy wykorzeniać, a dążyć do coraz większej szlachetności, ceniąc przytem siebie niżej od innych, a nie odwrotnie.
Człowiek dobrze wychowany jest przedewszystkiem człowiekiem prawdziwie zacnym; ma przytem odwagę w wypowiadaniu swych poglądów, zasad i uczuć; wie też, że dla każdego człowieka zacnego bije choć raz w życiu godzina ofiary i poświęcenia się dla drugich; stąd też nie cofa się nigdy przed żadną przysługą czy to kapłańską, czy obywatelską.
Człowiek dobrze wychowany nie powoduje się nigdy przywidzeniami lub kaprysami; nikt też lepiej od niego nie umie wywiązać się z tych drobnych, codziennych powinności wobec innych, bo nikt nie pragnie silniej od niego uszczęśliwić wszystkich wkoło siebie. Prawda, że to wszystko wymaga wyrzeczenia się wielu własnych upodobań, wygód, ale któż więcej, jeżeli nie kapłan, ma obowiązek na to się zdobywać?…
Rozumie się, że nie wszystkie formy, czy zwyczaje towarzyskie, mają dla kapłanów tę samą wartość; są nawet takie, do których kapłan stosować się nie może bez uchybienia własnej godności lub narażenia się na pośmiewisko; np. nie wolno mu całować w rękę pani domu, chociaż świeccy tak czynią. To atoli jest i dla niego obowiązkiem, aby był uprzejmy życzliwie i to zawsze, wszędzie i względem wszystkich, tak względem przełożonych i wyższych, jak względem równych i niższych, nie wyłączając nawet sług.
2.
Są prócz tego pewne prawidła szczegółowe czyli tak zwane formy towarzyskie. O ile one są powszechnie przyjęte, nie można ich lekceważyć; po pierwsze dlatego, że one tworzą niejako kodeks, związkę i ozdobę życia towarzyskiego, które bez nich byłoby nieraz nieznośne, a powtóre, że one nadają człowiekowi pewną ogładę i stanowią zewnętrzną cechę dobrego wychowania.
Znajomość form towarzyskich i dobre posługiwanie się niemi jest to umiejętność i sztuka życia – savoir vivre – jak mówią francuzi, której się długo trzeba uczyć.
Otoż przedewszystkiem powinni rodzice, wychowawcy i nauczyciele wpajać te formy zawczasu dzieciom i młodzieży, aby się im stały jakby drugą naturą. Jeżeli jednak ktoś z domu i ze szkoły, czy z zakładu ogłady towarzyskiej nie wyniósł, niech później stara się ją zdobyć przez baczne wzorowanie się na innych poważnych i dobrze wychowanych ludziach, czytanie odnośnych książek, bywanie w dobrych towarzystwach, korzystanie z uwag i rad osób starszych i doświadczonych.
Przytem musi się usilnie starać o cnoty powyżej wymienione. Jeśli bowiem uprzejmość ma być ozdobą obcowania towarzyskiego, to duszą jej musi być życzliwa i uczynna miłość. Ona to sprawi, że cała nasza uprzejmość i grzeczność będzie szczera i wolna od nazbyt częstej w zwyczajach towarzyskich obłudy i sztuczności. Z niej też w połączeniu z pokorą wyniknie tak pożądana pełna wdzięku prostota i naturalność całego zachowania, postawy, ruchów, mowy, a nawet uśmiechu.
Duży również wpływ na wyrobienie towarzyskie ma wrodzone czy wykształcone poczucie piękna i dobrego smaku, które kapłana uchronią nieraz od prostactwa i rażącej rubaszności w obcowaniu z ludźmi.
Roztropność wreszcie nada wszystkim formom towarzyskim konieczny umiar i takt wskazujący, które, kiedy, gdzie i jak należy stosować.
Przejdźmy teraz do szczegółów.
Powyższy tekst jest pierwszym rozdziałem broszurki pt. Podręcznik zwyczajów towarzystkich dla osób duchownych autorstwa biskupa Józefa Sebastiana Pelczara (wydanie nowe poprawione, Księgarnia Powszechna, Włocławek, 1931). Następne rozdziały bardziej szczegółowo omawiają dziedziny życia wchodzące w zakres tematyki dzieła.