Modernistyczna sekta Novus Ordo nareszcie wzbogaciła swój arsenał argumentów za „wielkością” Soboru Watykańskiego II, jej zbioru założycielskich zasad, poprzez doprowadzenie do skutku symulacji beatyfikacji Pawła VI, który ów nieszczęsny sobór doprowadził do końca i zatwierdził swoim nieboskim autorytetem. Nie ma przeto wątpliwości, że Paweł VI wiedział bardzo dobrze, co robi, gdy podczas ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II powiedział do swojego przyjaciela: „Wkrótce zatrąbię na siedmiu trąbach Apokalipsy” (Apokalipsa, roz. VIII) (Jan Guitton, Nel Segno dei Dodici, wywiad z Maurycym Blondet, Avvenire, 11 października, 1992).

Śmierdzące ciało Montiniego musiało być kilkakrotnie faszerowane środkami chemicznymi przed pogrzebem
Był nie tylko zagorzałym modernistą, ale jego zepsute poglądy szły w parze z zepsutymi obyczajami. Dlatego też podczas gdy moderniści zastanawiają się nad zatwierdzeniem między innymi zboczenia jako części moralnej nauki swojej instytucji, nie brakło i chwili, aby właśnie zboczeńca wynieść do rangi swoich błogosławionych i w ten sposób również dać jasny przykład do naśladowania dla adeptów swojej religii.

Jan Paweł II nie był pierwszym, który zastąpił tiarę pióropuszem
Sodomickie zapędy Montiniego nie są już bowiem spowite osłoną tajemnicy odkąd pojawiła się w 1993 roku książka x. Ludwika Villi Paweł VI błogosławiony? (tłumaczenie polskie zostało wydane przez wydawnictwo Antyk w 2010 roku, wersję w formacie .pdf można z pewnością znaleźć w Internecie). Ciekawostką jest fakt, że Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności cnót tego sodomity 20 grudnia, 2012 roku, czyli dokładnie miesiąc i jeden dzień po śmierci kapłana, który tak wiele swych wysiłków poświęcił na demaskowanie tego heretyka w przebraniu katolickiego papieża.
A Franciszek ogłosił go błogosławionym swojego kościoła. Z pewnością różni przesiewcy będą odrzucać ten oficjalny akt „Papieża”, a inni hermeneutycy tłumaczyć na swój sposób ciągłość i spójność herezji z katolicyzmem.
Franciszek natomiast dalej gra na trąbach czasów ostatecznych, które świadomie uruchomił Paweł VI.
Pelagiusz z Asturii
Ciekawe, w temacie: „List P. Wincklera do O. Guerarda des Lauriers”
Panie Pelagiuszu, to nie Paweł VI uruchomił, J23 tylko po to był wybrany, żeby odsuniętego Montiniego zrobić kardynałem i papabile. Oczywiście to była już wcześniejsza robota różnych Bugninich et consortes, już za Piusa XII. Przecież moderniści chcieli swój przewrót przeprowadzić jeszcze za tego papieża, ale Pius XII uznał, że to nie ma sensu. Zresztą w zasadzie żaden sobór nie ma wielkiego sensu po ogłoszeniu dogmatu o nieomylności. Sobór watykański I nie został wznowiony, bo jego dzieło dokończyli sami papieże, korzystając ze swoich prerogatyw. Tak też rozumowali biskupi, przed V2. Znakomita większość biskupów akurat w tej kwestii rozumowała poprawnie: po co sobór doktrynalny, skoro wszystko może zdefiniować papież? A sobór pastoralny to w ogóle bez sensu, nikt wcześniej nie zwoływał soborów pastoralnych.
Mała pomyłka, moderniści chcieli przeprowadzić sobór, a Pius XII uznał, że to bez sensu. I wyszło mi zdanie błędne.
Szanowny Panie,
Wyrażenie „sobór pastoralny” czy „duszpasterki” jest oczywiście modernistycznym wytrychem.
Nigdy nie zwoływano czegoś takiego w sensie ścisłym. Zwoływano sobory ekumeniczne, które wszystkie były i dogmatyczne, i pastoralne. Jedno jest nierozłącznie powiązane z drugim. O „soborze duszpasterskim” a propos Vaticanum II zaczęto mówić później, aby zmylić tych, co się wahali nad katolickością modernistycznej organizacji. I w ten sposób ich nabrano.
A to prawda, że to Jan XXIII wszystko rozpoczął od góry. Tylko odnosiłem się do „trąb” Montiniego, do czego się sam przyznał ten zboczeniec.
In Christo Rege,
Pelagiusz
To przerażające i śmieszne zarazem. Montini-sodomita, sowiecki agent i niszczyciel Ofiary Mszy świętej ogłoszony ,, błogosławionym”. Jak katolicy dojdą z Bożą pomocą do władzy w Rzymie trzeba będzie wyrzucić to heretyckie ścierwo do pieca a prochy wrzucić do Tybru. Ja sam chętnie się tym zajmę!
Ojcze Torquemada, lepiej się do tego nie zbliżać, bo promieniowanie może być szkodliwe. Lepiej wysłać jakichś kamikadze, niech zapakują w pojemnik i wyślą w kosmos.
Wielka szkoda że na początku lat 70′ nie pojawił się jakiś Ali Agca na placu św. Piotra i nie wpakował w głowę tego heretyka całego magazynka amunicji-cierpiania wielu poczciwych kapłanów z tamtych lat do tej pory wołają o pomstę do nieba-jeśli jakieś miasto ma być zniszczone dla dobra świata to nie jest to ani Berlin, Moskwa czy Waszyngton ale właśnie Rzym-miasto które zaprzedało duszę diabłu jak żadne inne w dziejach świata! Są przepowiednie na ten temat-kto wie, może już wkrótce się spełnią…..
Szanowny Panie, byłbym bardzo wdzięczny, gdyby zechciał Pan przedstawić swą opinię na następujący temat: gdyby obecna pseudohierarchia na czele z pseudopapieżem była prawdziwa (choć oczywiście nie jest), to jak należałoby zinterpretować zakończony właśnie „synod o rodzinie”, to znaczy, czy opublikowane oficjalne dokumenty, szczególnie sprawozdanie z środka obrad i dokument końcowy, jednoznacznie świadczyłyby o herezji (herezjach) pseudopapieża oraz pseudohierarchów (części lub wszystkich)?
Szanowny Panie,
Podejmę się wyzwania, ale odpowiem następująco: cała ta sytuacja jest wewnętrznie sprzeczna (katolicka hierarchia i taki właśnie „synod”).
Do takich oficjalnych dokumentów nigdy by nie doszło, gdyby to była w pełni katolicka hierarchia. Gdyby była tylko po części katolicka, ów synod zakończyłaby tylko jej katolicka część, pozostali, ekskomunikowani, oddani byliby w ręce władzy świeckiej do strącenia lub robót fizycznych.
Nie ma innnego wyjścia.
A że nie ma nic wspólnego z katolicką hierarchią, to sobie „może” publikować, co chce. Prawdą jest, że lepiej, żeby tak nie było, ponieważ na pośmiewisko wystawia wszystkich prawdziwych katolików.
In Christo Rege,
Pelagiusz
Ośmielę się dopowiedzieć, że te wszystkie przepychanki, spory, różne wypowiedzi ekstremalne, wyważone, pseudokonserwatywne itp. są obliczone na media. Ludziom trzeba wciskać kit niezłej jakości, żeby myśleli, że to wszystko naprawdę. Zadaniem tego pseudo-synodu jest powolna legalizacja cudzołóstwa i sodomii. „Kardynałowie” udają, że się tam strasznie kłócą, ale to stary chwyt z naszej polskiej komuny. Jak miała być podwyżka artykułów, to najpierw windowano bardzo wysoko, potem występowali „Reytani”, którzy walczyli do pierwszego zadrapania, no i potem była obniżka podwyżki, czyli w sumie… obniżka! (hehe). Tutaj ta sama metoda. Jak mawiał Stanisław Lem (ateusz): i konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle postępować cierpliwie i metodycznie (do modernistycznego „konklawe” akurat pasuje, Lem był prorokiem a rebours).
Szanowny Panie,
Nie można się nie zgodzić. Metoda nader skuteczna, ogłupiła masy wtedy i ogłupia i dziś.
Wystarczy poczytać te różne „konserwatywne” czy „katolickie” komentarze…
Nawet FSSPX się nabiera na to. Marzą o tych swoich „konserwatywnych” „kardynałach” i „biskupach” w Novus Ordo.
In Christo Rege,
Pelagiusz
Słuszna uwaga-można porównać cały ten cyrk z polskojezyczną sceną polityczną-Ozjasz Goldberg znany powszechnie jako Janusz Korwin Mikke ma być konserwtystycznym guru, Kaczyński vel Kalkstein wodzem całej prawicy a Janusz Palikot i profesorzyna hegeliańska Hartman lewicowymi mesjaszami-przed kamerami Tusk kłóci się z Kaczyńskim a prywatnie obaj nalewają sobie do kieliszka -publiczność ma na to patrzeć i wierzyć że oni ze sobą walczą o władzę dla naszego rzekomego dobra-czyste kopiowanie ,,demokracjii ” amerykańskiej z dwoma partiami monopolistycznymi-tak i wśród modernistów tworzy się na naszych oczach jakieś odłamy mniej lub bardziej ,, konserwatywne” aby reszta naiwniaków uwierzyła że trwają jakieś ,, spory wewnątrzkościelne”.
Nawet ta wydmuszka demokracji już się kończy. A neokościół, o dziwo, demokratyzuje się. Widocznie jest na innym etapie rewolucji dziejowej, niż masoni „świeccy”. Ale neokościół na poziomie parafii demokratyzuje się swoiście. Od Benedykta XVI zaczęło się mówić o wiekszym udziale „rad parafialnych”. Dotychczas do tych rad wchodzili ludzie swojscy, z gminy itp. Teraz rady parafialne są przejmowane przez sekty „charyzmatyczne”. To nie teoria, znam z autopsji.
I nic się Panu nie stało w bliskim kontakcie z tymi czcicielami demonów?
In Christo Rege,
Pelagiusz
Różaniec działa cuda (trzy-częściowy oczywiście). Poza tym nieustanna lektura św. Tomasza trzyma umysł na właściwym kursie.
Wyrażenie „znam z autopsji” oznacza, że z mojej parafii (pod chwilową okupacją Novus Ordo). Nigdy, nawet wiele lat temu, kiedy pracowałem w bastionie „charyzmatycznym”, nawet w najgorszych koszmarach nie przyśniło mi się, żeby tam przystąpić. Po pierwsze, bo to obraża moją inteligencję (im mniejsza, tym łatwiej obrazić hehe), wrażliwość artystyczną, no i obraża wiarę. Spotkania „charyzmatykow” zawsze uważałem za religijne pranie mózgów. A na przykład, takie zloty a la Bashaboora (czy jak mu tam), to mający wykształcenie również pedagogiczne, określam jako „szkolenie dla daunów”.