Zgodnie z zapowiedzą w listopadowym wywiadzie, bp Bernard Fellay, Przełożony Generalny Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, zawezwał do kolejnej krucjaty różańcowej. Podobnie jak z poprzednimi, prawdziwe intencje Doktora subtelnego z Menzingen dość łatwe są do rozszyfrowania dla przynajmniej średnio rozgarniętego katolika.
Warto jednak najpierw rzucić okiem na dotychczasowe inicjatywy tego typu i ich „osiągnięcia”.

Ulubiony „papież” „tradycjonalistów”, „wyswobodziciel” Mszy trydenckiej z montiniańskich katakumb i autor nowej nomenklatury liturgicznej kościoła soborowego
Krucjata I (2006): „o uwolnienie Mszy tradycyjnej”, której owocem było motu proprio Ratzingera, ustanawiające w porządku prawnym „nadzwyczajną formę” jednego rytu rzymskiego, którego „formą zwyczajną” pozostaje novus ordo. Poprzez umieszczenie pewnej późnej formy Mszy tradycyjnej (według mszału z 1962 roku dotkniętego silnymi wpływami Bugniniego) w systemie novus ordo zmodyfikowana tradycyjna Msza katolicka stała się tylko wydziwieniem dla nielicznych estetów świeckich i duchownych „przywiązanych do dawnych form liturgicznych”, podczas gdy modernistyczny sztuczny twór pozostał główną zasadą modlitwy (lex orandi) wierzeń (lex credendi) modernistycznego neokościoła. Jednocześnie, i co najgorsze, teologia jednej z drugą została całkowicie zrównana, co jest główną „zasługą” herezjarchy Ratzingera o heglowskich upodobaniach. Msza zgodna z zaleceniami i ograniczeniami systemu ratzingerowskiego (uznanie Soboru Watykańskiego II oraz novus ordo jako „formy zwyczajnej”) nie jest Mszą świętą Kościoła katolickiego. Bp Fellay posłużył się łatwowiernością wiernych i potem za ten „owoc” „uwolnienia Mszy” dziękował. Mało to, przypisał go oczywiście Matce Bożej. A skutkiem ubocznym jest euforyczna wdzięczność indultowców i śmieszne powtarzanie przez nich tej nowej nazwy („nadzwyczajna forma rytu rzymskiego”) w odniesieniu do starej Mszy.
Krucjata II (2008): o zniesienie ekskomunik, które niby nigdy obiektywnie nie miały istnieć. Abp Lefebvre i FSSPX stawiający się ponad Najwyższym Prawodawcą swego kościoła nigdy nie uznawali ważności ekskomunik z 1988 roku (Pelagiusz sam ślepo wierzył, że „papieskie” ekskomuniki nie są ważne, ponieważ tak powiedział Arcybiskup i FSSPX). W 2008 jednak roku bp Fellay poprosił o zniesienie tamtych ekskomunik. Uznając w ten sposób ich ważność, zmanipulował modlitwy wielu wiernych, którzy nigdy nie uznawali tamtych kar kościelnych uznając je za niesprawiedliwe. Warto tu zwrócić uwagę na natychmiastową skuteczność 1,703,000 różańców. Jak bowiem powiedział bp Fellay:
„Gdy rozpoczynaliśmy drugą Krucjatę Różańcową podczas naszej pielgrzymki do Lourdes w ubiegłym październiku, z trudem spodziewaliśmy się tak prędkiej odpowiedzi z Nieba! Jak z Wikariusza Chrystusa motu proprio uwalniającym Mszę tradycyjną, nasza druga prośba została wysłuchana jeszcze szybciej przez Błogosławioną Dziewicę, ponieważ podczas tej samej wizyty, którą odbyłem w Rzymie w styczniu, aby złożyć w dłoniach Najwyższego Pasterza nasz bukiet 1,703,000 różańców, kardynał Castrillon Hoyos złożył w moje własne dłonie dekret znoszący ‘ekskomuniki’ z 1988 roku!” (Winona, Wielkanoc 2009, źródło: blog Rorate Coeli, tłumaczenie z angielskiego własne)
Cudem Matki Bożej jest zniesienie ważnych ekskomunik. I tak to zapamiętała większość ludzi.

Z upływem czasu było coraz bliżej. W ostatniej chwili Matka Boża za pośrednictwem krucjaty bp Fellaya uratowała Bractwo od pojednania…
Krucjata III (2011-2012): Intencje były wyjątkowo mętne, co czyniło je bardzo elastycznymi: „w intencji uwolnienia Kościoła od zła, które może mu zagrażać w najbliższej przyszłości, nawrócenia Rosji oraz rychłego tryumfu Niepokalanego Serca Maryi”. Tu jednak ponad 12,000,000 różańców okazało się nieskuteczne, jakby Matka Boża tym razem „zawiodła”. Długo nie było wiadomo, co się stało, jednak niedawno temu bp Fellay wreszcie się zwierzył, że krucjata ta ochroniła jego Bractwo przed pojednaniem z Rzymem, którego przecież tak bardzo pragnął on sam („Karuzela się kręci. Czyli: krucjata uratowała FSSPX od (zamiarów) bp Fellaya, mówi bp Fellay, zapowiadając nową krucjatę”). Czyżby to było to zło, które „mogło zagrażać Kościołowi w najbliższej przyszłości”? Najwyraźniej nie nastąpiło wcale, skoro nadszedł czas na nową krucjatę.

„Wydawało mi się, że zrozumiałem, że Wasza Świątobliwość był skłonny odłożyć na później rozwiązanie sporów, mających nadal miejsce w sprawie kilku punktów Soboru i reformy liturgicznej […], aby mimo wszystko osiągnąć jedność, i zaangażowałem się w tę perspektywę pomimo dość silnego sprzeciwu w szeregach Bractwa i za cenę poważnych kłopotów. I rzeczywiście mam zamiar kontynuować wszystkie moje starania podążając tą drogą, aby dojść do koniecznych wyjaśnień.” (bp Fellay w liście do Benedykta XVI z 17 czerwca 2012, czyli klapa po krucjacie)
Krucjata IV (2013-2014): Jedną z intencji właśnie ogłoszonej krucjaty jest „powrót Tradycji do Kościoła” („2. Pour le retour de la Tradition dans l’Eglise”, jak podaje strona francuskiego dystryktu FSSPX). Lecz cóż to może znaczyć, wziąwszy pod uwagę dotychczasowe manipulacje modlitwą wiernych i wolą Matki Bożej? Klucz do odpowiedzi znajduje się w wypowiedziach samego Doktora subtelnego, który i tym razem nie pozbawił wnikliwych wiernych wskazówek właściwej interpretacji swoich własnych zamierzeń. Oto kilka cytatów zgodnych z wielokrotnie wyrażoną myślą Doktora subtelnego z Menzingen:
„To, że idziemy do Rzymu nie oznacza, że się z nimi zgadzamy. Ale to jest Kościół. I to jest prawdziwy Kościół. Odrzucając to, co nie jest w porządku, nie można wszystkiego odrzucać. To jest dalej Kościół jeden, święty, katolicki, apostolski.” (Flavigny, Francja, 2 IX 2012)
„Utożsamienie Kościoła oficjalnego z Kościołem modernistycznym jest błędem, ponieważ mówimy o konkretnej rzeczywistości”. (Flavigny, Francja, 16 II 2009) (oba cytaty za: „Katechizm o kryzysie w Bractwie”)
Gdy zwróci się uwagę, że liczne publikacje FSSPX na całym świecie (Francja, Włochy, USA, etc.) utożsamiają słowo „Tradycja” pisane przez duże „T” z „FSSPX”, łatwo odnajdziemy klucz do zrozumienia nie zawsze jasnych intencji bp Fellaya.
Skoro „Tradycja” to tyle, co „FSSPX”, a „Kościół” to obecny „Kościół oficjalny”, czy „Kościół soborowy” czy też „Kościół modernistyczny”, zatem „o powrót Tradycji do Kościoła” oznacza tyle, co „powrót FSSPX do modernistycznego neokościoła” prowadzonego przez Papę Buongiorno, który przecież nie jest modernistą („Użyłem słowa modernista, [jednak] uważam, że nie zostało zrozumiane przez wszystkich. Być może należałoby się powiedzieć modernista w działaniu. Raz jeszcze, nie jest modernistą w czystym znaczeniu, teoretycznym, [jako] człowiek, który rozwija cały spójny system, nie ma tam tej spójności”, źródło). I to dzięki modlitwie naiwnych jeszcze wiernych tego samego FSSPX i za oczywistym wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny.
Mnie tego typu inicjatywy specjalnie nie dotyczyły, ani tym bardziej teraz nie dotyczą. Jednakże pozwolę sobie zapytać: Quo usque tandem abutere, Catilina, patientia nostra?
Pelagiusz z Asturii
Panie Pelagiuszu! Katylina będzie nadal nadużywał naszej cierpliwości bo w tym celu został za pięć dwunasta zaproponowany przez rzeczywistych, „przyjaciół i dobroczyńców” na biskupa a potem wybrany na „Przełożonego Generalnego”. Nasz Katylina to doskonały pobożny aktor -takich aktorów mieliśmy w średniowiecznej Hiszpanii całe multum-słynni marrani (ja nie widzę by nasz Katylina był z rodu tych aktorów ale na pewno jest ich sojusznikiem , właściwie podwykonawcą) -i musiał tamtejszy Kościół powołać trybunały inkwizycyjne pod wodzą wielkiego o. Torquemady (sam pochodził z rodu tych aktorów i dlatego znał ich świetnie). I tak biskup Fellay w najbliższych latach powoła kolejne krucjaty które będą podobne do płacenia zaległych rachunków za prąd , podetrze sobie usta Najświętszą Dziewicą (która wg. niego opiekuje się Neobractwem jak nikim innym na świecie). Kabaret jeszcze długie lata powinien kręcić się dalej, wszelkie przesłanki na to wskazują. Oczywiście jedynym który to wszystko może pokrzyżować jest sam Bóg, nikt inny. Słuszna jest pana uwaga na samym początku-ŁATWOWIERNOŚĆ ZWYKŁYCH WIERNYCH! Znam ten temat jak własne pięć palców ! Neobractwo boi się jak ognia ludzi którzy patrzą wszystkim na ręce-dla takich nie ma tam po prostu miejsca! Zwracam uwagę że zdjęcie naszego współczesnego Katyliny kiedy wita się z x. Ratzingerem jest godne zwrócenia szczególnej uwagi-ich uścisk dłoni jest znany wyłącznie wtajemniczonym (np. absolwentom słynnego uniwersytetu w Yale w Stanach Zjednoczonych czy politykierom z Brukseli pracującym nad dokończeniem dzieła tyrana Nemroda). Oby Najświętsza Panienka na którą nasz Katylina tak często się powołuje, oby nasza Pani z Fatimy uratowała tę nieszczęsną i zakompleksioną duszę!
[…] jak dotąd nie znane są „nadprzyrodzone” owoce ostatniej krucjaty różańcowej. — Może wreszcie się […]