Brak przekonań powodem kryzysu… co za trafne stwierdzenie!
Zwłaszcza ważne są słowa skierowane (tekst jest sprzed ośmiu lat) przez odważnego x. Girouarda do tradycyjnych katolików, którzy zaiste i niestety nie czytają poważnych książek i nie stosują się do katolickich zasad skromności i godności w stroju.
Pelagius Asturiensis
Rzym polem zoranym?
x. Patryk Girouard, FSSPX
Drodzy Czytelnicy,
„Nie ma już ludzi, ponieważ nie ma już charakteru; nie ma już charakteru, ponieważ nie ma już przekonań”. Te słowa mędrca, którego nazwiska nie pamiętam (zapewne chodzi o o. Jana Chrzciciela Aubry – przyp. tłum.), dają nam wyjaśnienie faktu, że wydaje się, iż nikt już nie ma dzisiaj męstwa, by prowadzić dobre życie i walczyć ze złem. Ludzie nie są już „mężni”. Mężczyźni stali się „różowi”, to znaczy babami (fr. „femmelettes” – przyp. tłum.). Kobiety uważają sobie, że stały się mężczyznami, ale ich roszczenia są tak absurdalne, że powodują u nas śmiech. Powód całego tego bezładu? Brak charakteru, męstwa, z powodu braku przekonań. FSSPX zawsze rozpowszechniało dobrą literaturę w celu naprawienia tej sytuacji. Magazyn Communicantes zaliczał się do niej. I tak pozostanie. Nazwa pisma zmieniła się, ale nie jego cel, ani treść. W rzeczywistości, nowa nazwa została przyjęta, aby uwydatnić jego rolę. Mamy nadzieję, że czytelnicy CONVICTIONS (fr. „Przekonania” – przyp. tłum.) wiele z niego wyciągną, i solidnego i dobrego oprócz tego! Bowiem to brak odpowiednich przekonań doprowadził do kryzysu, który dzisiaj przechodzimy.
Zaiste, uważam, że nie jest błędem powiedzieć, iż źródło wszelkiego zła, którego doświadcza dzisiaj Kościół jest podwójne: zapominamy to, kim jesteśmy i to, kim jest Bóg. A kim więc jesteśmy? „Otoś pomierne uczynił dni moje, a bytność moja, jako nic przed tobą: [0547]zaprawdę, wszystka marność, wszelki człowiek żywiący. Zaiste, w obrazie przechodzi człowiek…” (Psalm XXXVIII, 6-7). „…iżechmy proch. Człowiek, jako trawa dni jego: jako kwiat polny, tak okwitnie. Albowiem powienie wiatr nań, i nie ostoi się…” (Psalm CII, 14-15). A kim jest Bóg? „Oto Bóg wielki, przewyższający umiejętność naszę: liczba lat jego nieoszacowana… Jeźli będzie chciał rozciągnąć obłoki jako namiot swój, a błyskać światłem swojem z wierzchu, i brzegi morskie okryje.” (Job XXXVI, 26-33). „Gdzieś był (mówi Pan do człowieka), gdym zakładał fundamenty ziemi? (Job XXXVIII, 4). „Albowiem jak najmniejsze ziarnko na wadze, tak jest przez tobą okrąg ziemi, i jak kropla rosy porannej, która upada na ziemię… A jakżeby mogło co trwać, gdybyś był nie chciał?” (Mądr. XI, 23-26) Zapomnieć o tych dwóch fundamentalnych prawdach to otworzyć drzwi wszystkim nadużyciom i wszystkim błędom. Wydaje się wtedy człowiekowi, że może zajmować się sprawami Bożymi według swych fantazji, i zabiera się za zmienianie rzeczy. Ale Bóg nie da się ośmieszać na zawsze…
Gdy zaczynamy rozważać to, co się dzieje w Rzymie i ogólnie w Kościele katolickim, przez ostatnie czterdzieści pięć lat, i gdy porównujemy to do wyrzutów, które Bóg sformułował wobec duchownych Starego Zakonu, możemy sobie zadać pytanie, czy Bóg nie przygotowywuje im nadzwyczajnej kary. Najświętsza Ofiara Mszy została zbrudzona, aby przypodobać się tak zwanym „braciom odłączonym” oraz aby uczynić z człowieka nowy przedmiot kultu… Na przykład, ksiądz Doug, w parafii św. Józefa, ze Shreveport w Luizjanie, korzysta ze swej umiejętności brzuchomówstwa, aby jego marionetka o imieniu Charlie odprawiała NOM (Nowy Porządek Mszy). Jeśli chodzi o niego, bp Allen Vigneron, „konserwatywny” biskup Oakland (Kalifornia) bardzo lubi, podczas ofertorium swej „Mszy z chińską herbatką”, odprawiać chiński rytuał pogański „ceremonii ofiarowania herbaty”, podczas której przodkowie stanowią przedmiot kultu. (Te dwie informacje i fotografie pochodzą ze strony traditio.com). Gdzie indziej, inny kapłan tańczy limbo, przy akompaniamencie rock-and-rollowej orkiestry podczas odprawiania swego NOM (cf. wideo „What we have lost” [zrobione] przez I.N.S.O.C.). I takie skandale się nie kończą… Wszystkie inne sakramenty zostały również „dostosowane”, podobnie jak Rytuał, Pontyfikał, katechizm, Biblia, różaniec, teologia, formacja seminaryjna, reguły zakonów, i co jeszcze? Niedawno zmarły Jan Paweł II zmienił również zasady beatyfikacji i kanonizacji, tak, żeby już było potrzeba tyle dochodzeń, cnót heroicznych, cudów. Ten sam Papież przedsięwziął „refleksję” nad „sposobem wypełniania posługi piotrowej, który bardziej uwydatni relację łączącą biskupów” (= Papież jest tylko „Przewodniczącym” kolegium biskupiego). Rzeczywiście wydaje się, że Papież Benedykt XVI radośnie idzie jego śladami. Zaiste, nie chce mieć nic wspólnego z papieską tiarą, nawet jako symbol w swoim herbie. Ponadto, nominuje jako następcę na czele byłego św. Oficjum abp Levadę, arcybiskupa, który prowadził diecezje Portland i San Francisco. Dlaczego ta nominacja? Według przyjaciela kapłana, który ma swe źródła w Rzymie miałoby to być dlatego, że obecnie Kongregacja Doktryny Wiary zajmuje się sprawami dotyczącymi księży homoseksualistów i/lub pedofilów. Otóż, abp Levada był bardzo lubiany w Rzymie z powodu łatwości, z jaką otrzymywał załatwianie spraw poza sądem w przypadkach pozwów wnoszonych przeciwko takim księżom w jego diecezjach. Ale zatem, co będzie z obroną Wiary? Czyż nie powinniśmy widzieć na czele tej Kongregacji człowieka o wybitnej wiedzy teologicznej i Wierze? Przeciwnie, abp Levada nie wykazał takich cech. Spędzał swój czas raczej na prześladowaniu księdza Heidta, kapłana weterana Tradycji i przyjaciela Bractwa. Cóż zatem ma do powiedzienia Bóg na temat sytuacji w Kościele? Otwórzmy nasze Biblie i poszukajmy…
Na temat Liturgii: „Syn ma w uczciwości ojca, a sługa Pana swego; jeźli tedy ojciec Ja jestem, gdzież jest cześć moja? jeźlim Ja Pan, gdzież jest bojaźń moja? mówi Pan zastępów do was, o kapłani! którzy gardzicie imieniem mojem i rzekliście: W czemżeśmy wzgardzili imię twoje? Ofiarujecie na ołtarzu moim chleb zmazany, a mówicie: Czemeśmy cię zmazali? Tem, że mówicie: Stół Pański wzgardzon jest…” (Mal. I, 6-7) Na temat świętej Doktryny: „Bo wargi kapłańskie będą strzedz umiejętności, i zakonu pytać będą z ust jego (Pana), ponieważ Aniołem Pana zastępów jest. Aleście wy zstąpili z drogi i zgorszyliście wielu w zakonie… Zadaliście pracę Panu mowami waszemi i rzekliście: W czemżeśmy mu pracę zadali? w tem, że mówicie: Wszelki, który złe czyni, dobry jest w oczach Pańskich, i tacy mu się podobają…” (Mal. II, 7-8+17). Otóż, jak Bóg ukaże za te występki? Tylko kilka cytatów, wyjętych z wielu: W sprawie zbrudzonych ofiar: „Nie mam chęci do was, mówi Pan zastępów, i daru nie przyjmę z ręki waszej.” (Mal. I, 10) „To mówi Pan przeciw prorokom, którzy zwodzą lud mój, którzy kąsają zęboma swemi, a opowiadają pokój… Przeto noc wam za widzenie będzie, a ciemność wam za wróżenie…” (Mich. III, 5-6). W sprawie złych sług Boga: „Bo oto dzień przyjdzie pałający jako piec, a będą wszyscy pyszni i wszyscy czyniący niezbożność słomą, i zapali je dzień, który przyjdzie, mówi Pan zastępów, który nie zostawi im korzenia i gałązki.” (Mal. IV, 1) „Przeto dla was Syon jako pole zorany będzie, a Jeruzalem jako gromada kamieni będzie, a góra kościelna wysokością lasów.” (Mich. III, 12).
Trzy straszne kary! Bóg przestanie słuchać modlitw; nie będzie już oświecał duchownych; zapali, wyrwie, zniszczy, spustoszy Syjon tak, że stanie się on jak pole, które jest zorane! A wiemy, że to się stało naprawdę w Jerozolimie w 70 AD. Czy to będzie losem Rzymu? Kościoła widzialnego? W pewnym sensie to się już dzieje ze wszystkimi tymi budynkami sakralnymi, które są sprzedawane, niszczone, zamieniane w muzea albo budynki mieszkalne. I jest bardzo prawdopodobne, że Rzym będzie ukarany. Bóg się nie zmienia. Posłuchajmy na przykład Mohameda bin Abdel-Rahman el-Arifi, imama Wojskowej Akademii Malik Fahd w Arabii Saudyjskiej: „Islamiści opanują terytorium świętego Piotra po opanowaniu Rzymu Cezara i w ten sposób, bez tych wałów obronnych, Europa zostanie zislamizowana” (Cf. Biuletyn Przyjaciół św. Franciszka Salezego, nr 127). Ale czy tylko Kościół modernistyczny zapomina to, czym jesteśmy i czym jest Bóg? Nie wydaje mi się. Zwłaszcza, gdy się widzi, jak łatwo tradsi grzeszą przeciwko Bogi i bliźniemu. Albo z jakim niedbalstwem w ubiorze i manierach niektórzy ważą się chodzić do kościoła, Świątyni Boga. Mój drogi! Godniej ubraliby się, by pójść do opery! A co można powiedzieć o ich sposobie uczestnictwa w Najświętrzej Ofierze! Patrzą się na prawo i na lewo, gadają, nawet żartują, nie zajmują się swoimi młodymi dziećmi, skupienie staje się wręcz niemożliwe. Czasami znajdujemy papierki od cukierków, kawałki ciastek czy płatków śniadaniowych na podłodze albo ławkach kościoła. I co z doktryną? My, tradycyjni kapłani jesteśmy przerażeni przez awersję wielu naszych wiernych wobec studium Wiary, lektury Pisma świętego i innych ksiąg z duchowości. Gdy nawróciłem się na Tradycję, 24 lata temu, tak nie było. Pamiętam, że byłem pod wielkim wrażeniem widząc wiernych w ich „strojach niedzielnych”. Mężczyźni pod krawat i w kamizelce, noszący buty świeżo wypastowane. Kobiety, skromne, ale imponujące, w ich sukniach długich i szerokich, nie „obcisłych”, zakrywających ramiona i nogi, z głową nakrytą pięknym kapeluszem lub welonem muślinowym. Naprawdę odpowiadały delikatności i skromności swej płci. Nie wyglądały jak półka rzeźnika, gdzie wystawione są kawałki mięsa. Wszyscy, nawet ubodzy, a wszyscy byliśmy trochę ubodzy wtedy, wyglądali godnie, jak odpowiada dzieciom Bożym. Ludzie dosłownie pożerali dobre książki. Sprawy świata miały dla nich smak popiołu. Nie wahali się przemierzać długich odległości, aby być na obrzędach. Pamiętam P. Léo-Candide Violette i jego małżonkę, którzy co niedziela pokonywali trasę Edmundston-Shawinigan (ok. 500 km), aby być na Mszy! Ale rzeczywiście wydaje się, że dzisiaj zapomnieliśmy to, czym jesteśmy, i kim jest Bóg. Czyżbyśmy mieli utracić nasze przekonania? Najwyższy czas na nowo nawrócić się, odzyskać gorliwość pierwszych chwil! Bądźmy przekonani do tych słów i rozważmy je: „…Albowiem oglądam niebiosa twoje, dzieła palców twoich: księżyc i gwiazdy, któreś ty fundował. Cóż jest człowiek, iże nań pamiętasz? albo syn człowieczy, iże go nawiedzasz?” (Psalm VIII, 4-5)
Niech was wszystkich Bóg błogosławi!
Convictions, kwiecień-czerwiec 2005
Z języka francuskiego tłumaczył Pelagius Asturiensis. Źródło: Le Doctrinaire. Polecam przy okazji nowsze teksty niezłomnego x. Girouarda, na blogu Pelagiusza i na blogu Z Niepokalaną.
Świetny tekst
Prekursorzy Antychrysta dokonali zniszczenia Rzymu katolickiego, lecz ten Rzym nadal trwa w naszych duszach do końca czasów i nic go nie zniszczy. Tak nam dopomóż Bóg i Święty Krzyż!
Hmm… Czyli od Rzymu widzialnego do Rzymu niewidzialnego? Interesująca koncepcja – Kościół niewidzialny i niewidzialny papież z niewidzialnymi wiernymi? Oby nam niewidzialne światło nie zagasło!
Obawiam się, że antoninuspius jest równie widzialny co Katz, więc nie rozumiem, skąd ta koncepcja niewidzialności. Kościół widzialny, czyli inaczej ciało Kościoła, to wszyscy wierni, wyznający jedyną prawdziwą i powszechną (katolicką) wiarę, poddani papieżowi.
Szanowny Panie,
A co, jeśli Papież nie wyznaje prawdziwej wiary katolickiej? To z pewnością można powiedzieć o wszystkich od Pawła VI włącznie do obecnego klowna Buongiorno. Jan XXIII był chyba do szpiku kości przesiąkniętym liberałem, nie wiem nic o jego herezjach.
In Christo Rege,
Pelagiusz z Asturii
Równie dobrze można spytać „a co, jeśli kawaler ma żonę?”. Sapienti sat ;-)
A jeszcze lepiej uświadomić sobie, że kawalerstwo nie jest urzędem, jest atrybutem osoby.
Podobnie wiara jest atrybutem osoby, nie urzędu.
2 a 2 daje 4, a tangens nie jest ciągły w przedziale od 0 do π.
Z tego że wiara jest atrybutem osoby, nie urzędu, wynika że karą Bożą za niewiarę jest utrata życia wiecznego, a nie urzędu, bo ten drugi jest nie z tamtego świata.
Warunkiem sine qua non każdego urzędu kościelnego jest bycie członkiem ciała Kościoła, co jest nie tylko zapisane w jego prawodawstwie, ale jest też jasne dla każdego rozumnego stworzenia mającego jakieś pojęcie o Kościele. Cały czas myli Pan prosty fakt z jakąś wydumaną przez Pana karą. Tu nie ma żadnej kary! Nie rozumiem skąd ta fiksacja; zamiast z adwersarzami, raczy Pan dyskutować sam ze sobą.
Widzialność antoninuwpius`a, czy Katza nie ma nic do rzeczy. Ich dusze są niewidzialne. Tak samo, więc Koścciół który tam ma trwać… A przy okazji, co Pan, panie Jacku, sądzi o niewidzialnym przyjściu Pana Jezusa? W końcu Świadkowie Jehowy są widzialni, choć głoszą niewidzialne przyjście…
Wybaczy Pan, ale na temat kociarzy nie będę się wypowiadał. Natomiast co się tyczy Rzymu trwającego ,,w naszych duszach”, to nie rozumiem, jakimże cudem wywiódł Pan z tego Kościół niewidzialny? Rzym nie musi być widzialny, żeby Kościół był widzialny.
No, ma Pan rację! Rzymu na oczy nie widziałem, ale jakoś mam przeczucie, że jest widzialny. Rozumie Pan różnicę? Rzym da się zobaczyć, Kościoła w duszy – nie. A w sprawie kociarzy, to mam taką teorię, ludzie prości nie potrafili pojąć słowa kacerz, ale rozumieli słowo kociarz i pewnie tak powtało określenie kocia wiara… Biję, jak w bęben ponieważ zadeklarował Pan, że się w tej sprawie nie będzie wypowiadał. To sobie używam.
Widzę, że nie uzyskam od Pan odpowiedzi, skądże wyskoczył Panu Kościół niewidzialny. Przeca antoninuspius pisał o Rzymie, a nie o Kościele.
A, jeszcze! bo mne z nagła pytanie naszło, więc zwracam się do osoby z autorytetem. Czy Franciszek jest obecnym papierzem, czy jak sam ogłosił biskupem Rzymu jako Piotr naszych czasów, czy tylko działaczem społecznym. Sprawa jest ważna.
Szanowny Panie,
Sprawa jest zaiste ważna. Wszystko wskazuje na to, że jest przynajmniej tym ostatnim.
In Christo Rege,
Pelagiusz