List zakłopotanego kapłana do „La Tradizione Cattolica”

don CurzioX. Curzio Nitoglia, wyświęcony na kapłana przez abp Lefebvre’a, w 1985 wystąpił zeń z kilkoma innymi księżmi, aby założyć Instytu Matki Dobrej Rady (obecnie siedziba Instytutu znajduje się w Verrua Savoia, Włochy). Około 2006/2007 roku wystąpił z Instytutu, bowiem uznał, że wraz z wyborem Benedykta XVI na stolicę piotrową Teza z Cassiciacum, wyrażająca stanowisko doktrynalne IMDR, utraciła swą ważność (zakończenie tekstu x. Nitoglii w tej sprawie było gdzieś w internecie). Od tamtej pory jest niezależnym kapłanem współpracującym z FSSPX i kapelanem zgromadzenia Sióstr Uczennic Wieczernika, („le Suore Discepole del Cenacolo”), zwanym także Pocieszycielkami Najwiętszego Serca Pana Jezusa (Velletri, Rzym). Wraz z x. Nitoglią Siostry Pocieszycielki zajmują się wydawaniem wspaniałego antymodernistycznego pisma „Sì sì no no”, założonego przez x. Franciszka Puttiego (RIP), a którego artykuły tłumaczone są na wiele języków z racji ich wysokiego poziomu naukowego (w tym w pismach FSSPX). Samo pismo „Sì sì no no” kontynuuje swą walkę przeciwko modernizmowi w Kościele („La Guerra continua”), nie lękając się oskarżeń o schizmę (jasna aluzja do lęków bp Fellaya, cf. Cor unum z marca 2012).

Własne stanowisko x. Curzio Nitoglii w obliczu kryzysu w Kościele przedstawia jego tekst „Hipoteza z Velletri”. Napisał również list w obronie bp Williamsona po październikowym „wyrzuceniu” Ekscelencji z FSSPX („Wyrzucenie bp Williamsona: nie pozostawmy go samego!”). Znającym język włoski szczególnie polecam jego liczne pisma z dziedziny filozofii (tomizm, metafizyka, filozofia polityczna), teologii (dogmatyka, patrystyka), polityki (wydarzenia obecne, Nowy Porządek Światowy, etc.), które można czytać na jego stronach doncurzionitoglia.com i doncurzionitoglia.net oraz na blogu doncurzionitoglia.wordpress.com. Jego wyjątkowo ciekawe i wnikliwe wykłady są również dostępne na Youtube.

Poniższy list wyraża poważne wątpliwości co do pewnych wypowiedzi niektórych przełożonych i organów FSSPX oraz pewnych nadużyć władzy z ich strony a nawet uzurpacji (odmowa sakramentów, wyrzucenia z kaplic, nawet ekskomunika) i przedstawia teologicznie uzasadnione argumenty, które warto znać i przypominać.

Pelagius Asturiensis

List  zakłopotanego kapłana do „La Tradizione Cattolica”

CZĘŚĆ PIERWSZA

OBECNOŚĆ NA TRADYCYJNEJ MSZY

Stanowisko „La Tradizione Cattolica”

„La Tradizione Cattolica”, oficjalny organ włoskiego dystryktu „Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X” (dalej ‘FSSPX’) w nr 86, 1/2013 (s. 21) stwierdza:

„Jeśli chodzi o Msze tradycyjne odprawiane przez kapłanów, którzy deklarują, że przyjmują błędy Soboru, albo o te, które są odprawiane mocą motu proprio […], musimy zważać nie na osobistą wiarę celebransa, ale na tę, którą wyraźnie deklaruje się w tamtej konkretnej celebracji. Jeśli ma się wyraźny zamiar odprawiania mocą motu proprio, który asymiluje stary ryt z nowym (i który, w instrukcji zastosowawczej, wymaga, jak stary indult, przyjęcia Soboru), oczywiste jest, że uczestniczy się w wyznaniu fałszu, i należy się wstrzymać od tego.”

Pewne wątpliwości

1) Ta wytyczna pozostawia mnie w zakłopotaniu, ponieważ przede wszystkim tymi ostatnimi czasy nawet Generalne Kierownictwo ‘FSSPX’ wyznaje, że przyjmuje Sobór prawie w całości jego Dokumentów. Czytamy, na przykład, wywiad udzielony przez bp Bernarda Fellaya, Przełożonego Generalnego ‘FSSPX’, dziennikowi La Liberté z kantonu Vallais z 11 maja 2001 i przytoczony przez oficjalny organ prasowy Bractwa „DICI”, nr 8, 18 maja 2001: „Może się wydawać, że odrzucamy Sobór Watykański II w całości. Otóż, 95% z niego zachowujemy. To raczej przeciwko duchowi się sprzeciwiamy, przeciwko nastawieniu.” (cały wywiad: DICI, za którym tłumaczono przytoczony fragment – przyp. tłum.).

Według bp Fellaya, podobnie jak dla Benedykta XVI, to nie litera (czyli dokumenty) Soboru Watykańskiego II są w zerwaniu z Tradycją apostolską, ale tylko duch, czyli niewłaściwa interpretacja im (dokumentom – przy. tłum.) dana przez ultraprogresistów w optyce hermeneutyki zerwania. Przeciwnie, błędy, które dotyczą kolegializmu, ekumenizmu, wolności fałszywych religii, panchrystyzmu i antropocentryzmu znajdują się w samych dokumentach Soboru Watykańskiego II, które nie są w ciągłości z Tradycją apostolską.

Faktycznie, dokumenty Soboru Watykańskiego II (a nie ich niewłaściwa interpretacja) przedstawiają punkty dość kontrowersyjne, które są conajmniej błędne teologicznie, nierozważne, przeciwne powszechnemu nauczaniu, obraźliwe wobec zmysłu religijnego wiernych, źle brzmiące, niejednoznaczne, gorszące, jeśli nie wręcz sprzyjające herezji i bliskie herezji.

Pokrótce:

I) konstytucja dogmatyczna o „Bożym Objawieniu” Dei Verbum Soboru Watykańskiego II porzuca naukę zdefiniowaną przez Sobór Trydencki i Watykański I o „dwóch źródłach” Objawienia (Tradycja i Pismo św.), aby sprowadzić Tradycję i Magisterium do samego Piśma św.;

II) konstytucja dogmatyczna o „Kościele” Lumen gentium oddala się od nauczania Kościoła, którego częścią nie jest kolegializm biskupi1. Koncyliaryzm natomiast zmierza do przypisania biskupom zebranym na soborze ekumenicznym najwyższej funkcji równej, jeśli nie wyższej od funkcji papieża2;

III) antropocentryzm konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spes o „Kościele w świecie współczesnym” (nr 24, § 4): „człowiek, będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego („propter se ipsam”)” jest w radykalnej sprzeczności z katolicką doktryną, która, jak św. Pius X, pragnie „instaurare omnia in Cristo, wszystko skupić (wł. „ricentrare” – przyp. tłum.) na Chrystusie”, podczas gdy Gaudium et spes pragnie „instaurare omnia in homine; wszystko skupić (j.w. – przyp. tłum.) na człowieku”, reprezentuje ona kontr-Magisterium całkowicie zorientowane w kierunku człowieka i zmierzające do sprowadzenia Chrystusa do poziomu czysto naturalnego, detronizując Go z tronu Jego Bóstwa. Jakie zerwanie bardziej radykalne niż to?;

IV) deklaracja o „wolności religijnej” (Dignitatis humanae, 7 grudnia 1965) stoi w sprzeczności z Tradycją apostolską i niezmiennym Magisterium Kościoła streszczonymi w publicznym prawie Kościoła3. Pius IX w Quanta cura (8 grudnia 1864) wyraźnie zdefiniował, że wolność religijna na forum zewnętrznym „jest sprzeczna z nauczaniem Pisma św., Kościoła i świętych Ojców Kościoła” i że „Państwo ma obowiązek karcić gwałcicieli (wł. „violatori” – przyp. tłum.) religii katolickiej specyficznymi karami”;

V) deklaracja o „stosunkach Kościoła z religiami niechrześcijańskimi” Nostra aetate (7 grudnia 1965) jest w niezgodności z Tradycją katolicką (Ojcowie Kościoła) i Magisterium stale nauczanym od IV wieku aż do Piusa XII. Ponadto, również według nauczania soborowego (cf. Nostra aetate: „dary Boże są nieodwołalne”) i posoborowego (cf. Jan Paweł II w Moguncji w 1980: „Stare Przymierze nigdy nie odwołane”) obecny judaizm miałby jeszcze być posiadaczem Przymierza z Bogiem. Przeciwnie, Tradycja katolicka (Pismo św. interpretowane jednomyślnie przez Ojców oraz niezmienne i stałe kościelne Magisterium) naucza, że jest pierwsze i jest drugie Przymierze: nieodwołalne jest to, co z pierwszego przechodzi do drugiego, zastępując tamto, gdy to „wiotszeje i starzeje się, [i] blizko jest zginienia” (Żyd. VIII, 8-13). Tylko łaska obiecana posiadaczom z pierwszego Przymierza nie umiera wraz z nim, ale jest udzielona posiadaczom drugiego: to faktycznie sprawdziło się, gdy prawie wszyscy posiadacze pierwszego, odrzucając Chrystusa, nie poznali czasu, w którym Bóg ich nawiedził (św. Łuk. XIX, 44). „A ilukolwiek Go przyjęło”, Nawiedziciel (wł. „il Visitatore” – przyp. tłum.) „dał im moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (św. Jana I, 12), zawiązał z nimi („małą resztką” ludu żydowskiego, która przyjęła Chrystusa) drugie Przymierze i otworzył wszystkim (poganom), którzyby nadeszli „od wschodu i zachodu”, od północy i południa (św. Łuk. XIII, 29), przekazując drugiemu wszystkie dary posiadane już przez pierwsze. Wielu zatem członków ludu wybranego odrzuciło Chrystusa, ale „mała resztka” (Apostołowie i Uczniowie) przyjęli Go (Rzym. XI, 1-10). Deklaracja Nostra aetate nie podaje jednego [nawet] cytatu Ojca Kościoła, Papieża czy orzeczenia Magisterium, ponieważ nie ma żadnych. Jakże można mówić, że w 95% te Dokumenty są do przyjęcia i zachowywać całą i nieskażoną Wiarę katolicką, bez której nikt nie może się zbawić?

Jedyny dokument Soboru Watykańskiego II, który nie zawiera poważnych błędów to dekret o „środkach społecznego przekazu” Inter mirifica (4 grudnia 1963)4. Składa się na około 10 stron z 600 szesnastu dokumentów Soboru Watykańskiego II. Nie widzę wobec tego, jak można powiedzieć, że dokumenty Soboru Watykańskiego II mogą być do przyjęcia w 95%, gdy prawidłowa proporcja jest około 1 na 60, przyjąwszy, że wolno dokonać porównania matematycznego w kwestiach dotyczących doktryny i zwyczajów.

Wywiad ten z bp Fellayem o akceptacji Soboru Watykańskiego II w 95%, który dotyczy kwestii Wiary, bez której „nie podobna jest podobać się Bogu” (Żyd. XI, 6), został przytoczony przez oficjalny organ prasowy „DICI” [należący] do ‘FSSPX’ i nigdy nie został odwołany. Stąd, nie może być zminimalizowany, jak gdyby był małej wagi i pozwala wątpić co do integralności doktrynalnej Kierownictwa Generalnego ‘FSSPX’.

W rzeczywistości, Wiara nie może być akceptowana w 95%, a błąd nie może być odrzucany w 5%.

Teologia katolicka naucza, że „Prawdy Wiary” nie pozwalają na wybór czy selekcję, a błędy przeciwko Wierze nie pozwalają na odrzucenie częściowe.

Objawienie, Wiarę, katolicką doktrynę, albo integralnie się ją przyjmuje taką, jaka jest i wówczas otwiera ona drogę do Nieba jeśli towarzyszą jej dobre uczynki, lub też, nawet jeśli neguje się jeden artykuł albo Prawdę Wiary, odrzuca się ją w całości i wstępuje się na drogą niebezpieczną, bowiem „bez wiary nie podobna jest, spodobać się Bogu” (Żyd. XI, 6).

Etymologiczna definicja herezji (z greki „hàiresis” = wybór) oznacza właśnie selekcjonowanie i wybieranie niektórych prawd czy artykułów Wiary, a innych nie.

Otóż, „za każdy grzech miłosierdzie”, jeśli ma miejsce skrucha; ale tu wydaje mi się, że nie tylko brakuje wszelkiej skruchy czy ponownego przemyślenia, ale jest tu co najmniej poważna niespójność ze strony „La Tradizione Cattolica” w potępieniu innych za analogiczne doktryny wyznawane przez Przełożonego generalnego ‘FSSPX’6. Nie chcę rozrywać szat i wzywać, by nie chodzić na Msze do kapłanów Bractwa, ale pozostaję więcej niż zakłopotany w obliczu ich nakazów, by chodzić wyłącznie na ich Mszę.

W rzeczywistości pytam: czy „La Tradizione Cattolica” nie zgadza się z tym wywiadem bp Fellaya czy się z nim zgadza? A jeśli się z nim zgadza, jakże może dawać wytyczne, by unikać Mszy u kapłanów, którzy „którzy deklarują, że przyjmują błędy Soboru”, gdy, na podstawie oficjalnej deklaracji Przełożonego Generalnego, samo Bractwo miałoby przyjmować Sobór w 95%?

2) Pozostawia w zakłopotaniu także wytyczna dotycząca motu proprio „Summorum Pontificum cura” z 7 lipca 2007, to ogłosiło, że tradycyjna Msza nie mogła być zniesiona i stąd jest nadal prawomocna i każdy kapłan może ją odprawiać. Ta część pozytywna motu proprio „Summorum Pontificum cura” domyślnie uznaje, że Paweł VI popełnił nadużycie władzy oświadczając, że tradycyjna Msza została zniesiona i ponadto umożliwia każdemu kapłanowi odprawianie tradycyjnej Mszy bez wymagania od niego uznania doktrynalnej dobroci dokumentów Soboru Watykańskiego II i pełnej prawowierności Novus Ordo Missae, czego wymagał indult z 1984, zostawiając w ten sposób kapłanów wolnymi od cenzur będących nadużyciami, które musieli znosić od 1976 do 2007.

Prawdą jest, że w dalszej kolejności motu proprio asymiluje (w sposób błędny i niewłaściwy) stary ryt (Mszę Tradycji apostolskiej) z nowym rytem (Novus Ordo Missae), ale to nie oznacza, że kapłani, którzy (ponownie) zaczęli odprawiać tradycyjną Mszę po motu proprio z 2007, ipso facto dokonują czy muszą uczynić własną taką asymilację, jak to, przeciwnie, pozwala rozumieć „La Tradizione Cattolica” nr 86, 1/2013.

3) W końcu, jeśli chodzi o to, co się tyczy starego indultu wydaje mi się słuszne przypomnieć, że ówczesny Przełożony Generalny ‘FSSPX’, ksiądz Franciszek Schmidberger, przedstawił Janowi Pawłowi II „petycję”, aby otrzymać uwolnienie Mszy św. Piusa V, wskutek czego Papież udzielił (3 października 1984) „indultu” pod warunkiem (który nie znajduje się w motu proprio z 2007), że uznaje się pełną prawowierność Soboru Watykańskiego II i ‘Novus Ordo Missae’ Pawła VI, warunek, który został przyjęty dosyć przychylnie przez księdza Schmidbergera7, ale nie przez abp Marceliego Lefebvre’a ani też przez bp Antoniego de Castro Mayera, który wręcz mówił o „złośliwym indulcie”.

Doprecyzowania prawno-kanoniczne

Jeśli chodzi o pełną prawowierność dogmatycznej doktryny szafarza albo jego instytutu, tylko kanoniczny i prawny osąd hierarchii (papieża i biskupów rezydujących) może ustalić, którego szafarza czy instytutu „należy unikać”. Nie ma jednego kapłana, jednego zakonu czy ‘FSSPX’, które może wydać wiążącą decyzję w tej materii.

Co najwyżej można radzić albo odradzać przypadek po przypadku, ale nie zobowiązywać wiernych, uważając, by nie popełnić nadużycia władzy, popadając w demokratycystyczny subiektywizm, według którego władza pochodzi od dołu.

W Kościele władza, z prawa Bożego, przechodzi od Boga na Papieża, a od niego na biskupa diecezjalnego. ‘FSSPX’ nie otrzymało władzy czy jurysdykcji od Boga za pośrednictwem Papieża, więc nie może sobie jej udzielać, pod karą grzechu ciężkiego i błędu doktrynalnego (dogmatycznego i dyscyplinarnego) przeciwko boskiej instytucji Kościoła hierarchicznego.

Należy następnie uważać, by nie pozbawiać wiernych tradycyjnej Mszy, tam, gdzie jest tylko jedna, nawet jeśli nie jest odprawiana przez kapłanów ‘FSSPX’, które nie jest Kościołem powszechnym.

W katastroficznych czasach, jak te, trzeba robić wszystko, co możliwe, by pomagać wiernym mieć sakramenty i tradycyjny ryt, aby żyli w łasce Bożej i zbawili swe dusze, a nie odwodzić ich, a nawet zakazywać im chodzenia tam, gdzie one są.

Łatwo kapłanowi ‘FSSPX’ powiedzieć: „chodźcie tu a nie chodźcie tam”, ponieważ osobiście on ma zapewnioną codzienną Mszę tradycyjną. Ale jeśli chodzi o wiernego, który w dzisiejszym „piekielnym” świecie, w którym bardzo trudno jest habitualnie żyć w łasce Bożej, mieszka w metropolii, w której jest tylko jedna Msza tradycyjna odprawiana przez kapłana, który nie należy do ‘FSSPX’, byłoby – co najmniej – poważnie nieroztropnym zakazanie mu chodzenia na nią, skoro utrzymuje się, że jedynym całkowicie dobrym instytutem jest Bractwo8. Przed wydawaniem (przypisując sobie jurysdykcję i władzę, których się nie ma) definitywnych i wiążących sądów w sprawie istotnej integralności dogmatycznej i liturgicznej kapłana albo instytutu, z dewastującymi konsekwencjami dla dusz wiernych, niech się rozważy, że „suprema lex Ecclesiae” to „salus animarum”.

Obecność na Mszy u kapłana nie oznacza popieranie ipso facto teologicznej tezy, którą on przyjmuje9. W ten sposób nie wszyscy wierni, którzy chodzą na Mszę tradycyjną w kaplicy, w której odprawiają, wyjaśniają Ewangelię niedzielną i nauczają głównych podstaw tradycyjnej nauki katolickiej kapłani sedewakantystyczni, księża parafialni, którzy odprawiają także według nowego rytu, kapłani Ecclesia Dei czy kapłani, którzy zaczęli odprawiać tradycyjną Mszę po 7 lipca 2007 muszą ipso facto i koniecznie podzielać teologiczną tezę celebransów na temat kryzysu, który obecnie dręczy ludzi Kościoła. To, co ważne, to żeby w tych czasach tak trudnych i apokaliptycznych wierni mieli Mszę Tradycji apostolskiej, nauczanie powszechnej i oficjalnej katolickiej doktryny zawartej w tradycyjnym katechizmie (bez wchodzenia w trudne i jeszcze nierozstrzygnięte kwestie teologiczne) i by regularnie przystępowali do sakramentów (zwłaszcza Spowiedzi i Komunii), aby żyć w łasce Bożej i zbawić swą duszę.

Jestem zakłopotany i nie potrafię zrozumieć, na podstawie jakiego autorytetu można zakazać, wręcz pod karą grzechu ciężkiego, chodzenia na Mszę tradycyjną odprawianą przez kapłanów, którzy przyjmują tezę teologiczną, której nie podziela tylko 5% ‘FSSPX’ w sprawie problemu obecnego kryzysu, który wstrząsa środowiskiem katolickim (chodzi o akceptację Soboru Watykańskiego II w 100%, co czynią wszyscy duchowni Ecclesia Dei, wyjaśnił mi Autor – przyp. tłum.) i nie wydaje mi się, bym tym obrażał nikogo. O tym problemie hierarchiczny Kościół jeszcze się nie wypowiedział wyraźnie, w sposób dogmatycznie zobowiązujący i definitywny, a tym bardziej nie może zrobić tego Bractwo. ‘FSSPX’ przypisuje sobie może powszechną jurysdykcję, analogiczną i równoległą jurysdykcji Papieża, która miałaby przyjść bezpośrednio od Boga, nad wszystkimi wiernymi świata? Jeśli tak jest, niech to jasno powie. Jeśli tak nie jest, z jakiego powodu zakazywać wiernym chodzenia na tradycyjne Msze odprawiane przez kapłanów nie będących członkami samego Bractwa?

Szczerze, nie widzę żadnego kapłana ani instytutu kapłańskiego nieomylnie i bezbłędnie wspomaganego przez Boga, ani [taki] nie może istnieć. Tylko Kościół katolicki jest taki. Ale – niestety – dziś, z Soborem Watykańskim II i Nową Mszą z 1970, „dym Szatana przedarł się również do Kościoła”, jak to przyznał sam Paweł VI (nawet jeśli potem niczego nie zrobił, by go wyrzucić). Jeśli Nowy Ryt stawia wiernych wobec tragicznej „konieczności wyboru” (kardynałowie Ottaviani i Bacci) i należy chodzić na Mszę, którą Kościół zawsze odprawiał aż od epoki apostolskiej („quod semper, quod ubique, quod ab omnibus”, św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium, I), nie można zakazać obecności na rycie tradycyjnym tylko dlatego, że utrzymuje się, że jedynymi, którzy prawidłowo odprawiają i nauczają w każdej szczegółowej kwestii teologii katolickiej są tylko członkowie ‘FSSPX’. Należy zawsze rozróżniać tezę teologiczną swobodnie dyskutowaną od nauczania powszechnego i oficjalnego Kościoła, od [tezy] teologicznie pewnej czy wręcz objawionej de fide i zdefiniowanej.

Kościół został założony hierarchicznie i monarchicznie, nie demokratycznie, przez Jezusa na Piotrze i jego następcach, Papieżach, którym przekazuje swoją władzę; od nich jurysdykcja przechodzi na biskupów w ich diecezjach, którzy to delegują ją swym proboszczom we własnych parafiach. Otóż, jeśli „w czasach poważnego kryzysu, który zaczyna opanowywać prawie cały Kościół, należy robić to, co Kościół zawsze czynił, unikając nowości”10 (św. Wincenty z Lerynu, Commonitorium, I), i dlatego „można publicznie i wyjątkowo stawiać opór decyzjom władzy kościelnej” (Arnaldo Xavier Vidigal Da Silveira)11, nigdy nie wolno przypisywać sobie jurysdykcji, która tylko od Boga pochodzi za pośrednictwem Papieża i biskupów diecezjalnych. Gdybyśmy tak postępowali, bylibyśmy wówczas członkami już nie Kościoła założonego przez Chrystusa, ale „kościółka” założonego, albo lepiej, wymyślonego przez nas.

W tej ciemnej godzinie każdy kapłan, każdy instytut i nawet ‘FSSPX’ ma swe „cienie”12, swe niepewności i swe braki w obliczu „Mysterium iniquitatis”, które spowiło środowisko kościelne; nikt, kto jest zdrowy na umyśle, nie może twierdzić, że widzi jasno w pełni nocy („haec est hora potestas tenebrarum” i w takiej godzinie nawet Dwunastu zagubiło się, Piotr in primis). Gdyby tak uważał, byłby marzycielem albo hipokrytą.

Dzięki Bogu, w tych tak tragicznych latach tradycyjne Msze i kapłani, którzy (ponownie) nauczają podstaw powszechnej i oficjalnej doktryny katolickiej pomnożyli się i rozprzestrzenili prawie wszędzie, w taki sposób, że wierni mogą je mieć nawet w miejscach, gdzie wcześniej „głupstwem było mieć nadzieję”. Nie możemy więc być zazdrośni, jak „brat syna marnotrawnego” albo „pracownicy pierwszej godziny”, ganieni przez Ewangelię, ale cieszmy się, że Msza apostolska i tradycyjny katechizm są w zasięgu ręki prawie wszystkich biednych wiernych, „którzy przybywają z daleka i jeśli odeślemy ich z pustymi rękoma, umarliby z głodu [duchowego]”, jak nas nauczył Jezus. Znam wielu kapłanów, którzy odprawiają tradycjną Mszę i mają prawdziwą Wiarę katolicką, nie będąc jednak członkami ‘FSSPX’.

Tragedia Soboru Watykańskiego II została porównana do „błotnistego tsunami” (x. prał. Brunero Gherardini), który zniszczył wszystko. Jeśli wierny, którzy przeżył jego niszczącą furię, znajdzie „stół zbawienia”, którego [może] się trzymać (tradycyjna Msza i katolicka doktryna), nie byłoby normalne proszenie go o znak towarowy „stołu” czy twierdzenie, że szuka się statku rejsowego (w praktyce, przynależność do „statku” ‘FSSPX’). Ten sposób działania nie ma nic wspólnego z cnotą Nadziei, ale oznacza kuszenie Boga i bycie zuchwałym.

Mam nadzieję, że nikt nie chce wziąć na siebie tej odpowiedzialności ze względu na parafialne interesy. „Jeśli Ateny płaczą, Sparta się nie śmieje” mówili starożytni Grecy. Dziś można powiedzieć: „jeśli Rzym płacze, ‘FSSPX’ … się nie śmieje”.

~

CZĘŚĆ DRUGA

NADUŻYCIE WŁADZY I UZURPACJA KANONICZNA

~

Niedawne przypadki

Niestety, od pewnego czasu, ‘FSSPX’ (również we Włoszech) odmawia sakramentów albo wręcz uniemożliwia wstęp do własnych kaplic wiernym świeckim (Interdictus ab ingressu ecclesiae), w czym, ściśle mówiąc, nie posiada jurysdykcji, ponadto zakładając, że jego kaplice są jedynymi uprawnionymi do udzielania prawdziwej Mszy tradycyjnej i prawdziwych sakramentów. A to dlatego, że wierni świeccy, gdy wykazują niezastosowanie się do wytycznych Przełożonego Generalnego tego samego Bractwa w sprawie ostatnich rozmów z Watykanem albo w sprawie „przypadku Williamsona”, oskarżani są o bycie wrogami Bractwa albo wręcz o obmowę13.

Oszczerstwo i opinie swobodnie dyskusyjne

Otóż, między „niezastosowaniem się” do wytycznych Przełożonego ‘FSSPX’ a „wrogością” czy „obmową” w stosunkach z Przełożonym ‘FSSPX’ zachodzi ogromna różnica. W rzeczywistości, według Teologii Moralnej „gazety [i stąd strony internetowe lub „gazety internetowe” – przyp. red.] mogą słusznie (wł. „lecitamente” – przyp. tłum.) publikować przestępstwa pewnej osoby, jeśli są one publicznie znane albo nie mogą dłużej pozostać w ukryciu na długi czas. Dla dobra publicznego, gazety mogą słusznie dociekać i wyjawiać nawet ukryte braki, jeśli ich autor zajmuje publiczne zwierzchnictwa z powodu których jest niezdolny; mogą publikować i krytykować braki, w które popadły osoby zajmujące publiczne stanowiska w wypełnianiu swych zadań14.

Ponadto, fakt nie podzielania wszystkich decyzji powziętych przez pewną osobę nie czyni nikogo wrogiem tego, z którym się nie zgadza, chyba że dana osoba uważa za swoich wrogów wszystkich, którzy nie myślą dokładnie jak ona w najmniejszych szczegółach. Na przykład, gdy św. Tomasz z Akwinu udał się z wizytą do św. Bonawentury z Bagnoregio i powiedzieli mu, że pisze Życie św. Franciszka z Asyżu, Akwinata odpowiedział: „pozwólmy, by święty pisał dla świętego!”, choć znacznie i publicznie odbiegał od filozoficznego/teologicznego systemu św. Bonawentury, ale nie tylko nie uznawał go jako swego wroga, ale uważał go za świętego. Św. Augustyn uczy: „W rzeczach pewnych potrzeba jedności, w rzeczach nierozstrzygniętych niech będzie wolność, we wszystkich sprawach niech będzie zachowywana miłość!” (łac. „In necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas” – przyp. tłum.).

Tym bardziej można nie zgadzać się ze wszystkimi wytycznymi, które pochodzą od Przełożonego Generalnego ‘FSSPX’, przede wszystkim jeśli nie jest się duchownym prawnym członkiem tegoż, bez popełnienia ipso facto moralnego grzechu oszczerstwa i karnego przestępstwa oczernienia i bez bycia wrogami siebie i swego Bractwa. Uwaga! Pochlebcy są naszymi najgorszymi wrogami, ten, który nas poprawia jest naszym prawdziwym przyjacielem. Na przykład, gdy św. Paweł publicznie poprawił św. Piotra w Antiochii (Gal. II, 11), był mu w najwyższym stopniu przyjacielem, podczas gdy gdyby go uspokoił w jego niejednoznacznej praktyce w stosunku do judaizujących, byłby mu śmiertelnym wrogiem. To dlatego Naśladowanie Chrystusa napomina nas: „Panie, daj mi siłę unikania tego, który mi schlebia i mądrość słuchania tego, który mnie poprawia”.

Grzech i kanoniczna kara za oszczerstwo

Kanoniści jasno rozróżniają między grzechem zniewagi, kalumnii lub oszczerstwa (zakładając, że ma miejsce oszczerstwo i że nie stoi się w obliczu zwykłej rozbieżności interpretacji) a przestępstwem zniewagi. Grzech jest bez kary kanonicznej, ale jest winą moralną, która może również być śmiertelną i zajmuje się nią Teologia moralna; podczas gdy przestępstwo oszczerstwa pociąga za sobą karę kanoniczną (CIC15, kan. 1938). Ale kanoniści wyjaśniają, że przestępstwo zniewagi polega na tym, że jest dokonane „przeciwko papieżowi, kardynałom, ordynariuszowi miejsca albo biskupowi rezydującemu” (cf. P. Palazzini, hasło „Zniewaga”, w: „Encyklopedia katolicka”, Città del Vaticano, 1951, tom VI, kol. 2006-2009).

Ponadto, „kara kanoniczna nigdy nie jest zaciągnięta ipso facto czyli latae sententiae, to znaczy automatycznie, ale musi być zastosowana przez sędziego, który otrzymał inwestyturę czy mandat Kościoła hierarchicznego, czyli jest ona zawsze ferendae sententiae” (tamże)16. Stąd publikacja w gazecie jakiegoś braku Przełożonego Generalnego ‘FSSPX’ dokonana dla dobra publicznego czy osób prywatnych nie jest karnym przestępstwem zniesławienia kanonicznie mówiąc, ani nie jest grzechem moralnie mówiąc i nie pociąga za sobą kar kościelnych, więc interdykt nałożony na wiernych świeckich, którzy odcinają się od linii Przełożonego generalnego ‘FSSPX’ czy ujawniają jego braki nie ma racji istnienia sam w sobie, ani nawet ze strony podmiotu, który go nałożył, który to nie ma władzy tego czynić17.

Istnieją kwestie teologiczne, w których wolno (wł. „lecito” – przyp. tłum.) jest mieć różne opinie, nie musząc być uważanym z tego powodu za wroga czy publicznego grzesznika, któremu można odmawiać sakramentów.

Nadużycie władzy

Interdykt nałożony przez Przełożonych Dystryktu albo przez Przełożonego Generalnego ‘FSSPX’ kanonicznie nie ma żadnej wartości, ponieważ nie są oni uprawnieni do tego przez Kościół, który jako jedyny udziela jurysdykcji swym członkom.

Otóż, zakaz wstępu do kaplic ‘FSSPX’ (Interdictus ab ingressu ecclesiae) i pozbawienie sakramentów są wymierzane przez podmioty nie posiadające władzy nad Christi fideles laici (Przełożony włoskiego dystryktu ‘FSSPX’ ma władzę tylko nad duchownymi i kapłanami włoskiego dystryktu, a Przełożony Generalny ‘FSSPX’ ma władzę tylko nad członkami duchownymi, kapłanami i biskupami całego wymienionego Bractwa). Stąd, kanonicznie te kary są niebyłe (CIC, kanony 2226-2235). A fakt, że są wymierzane jest sam w sobie nadużyciem władzy, co staje się jeszcze bardziej poważne, jeśli ma się na uwadze, że „FSSPX” pozwala sobie twierdzić, że jako jedyne udziela prawdziwych sakramentów, prawdziwej Mszy i czystej doktryny tradycyjnej. W skrócie, te kary, w optyce ‘FSSPX’, są praktycznie równoważne „ekskomunice”, która oddziela od „Kościoła” [=‘FSSPX’] „jedynej arki zbawienia” swych wiernych, którzy nie będą już mieli możliwości uczestniczyć w prawdziwej Mszy i otrzymywać prawdziwych sakramentów i zdrowej doktryny.

To nadużycie władzy jest grzechem przeciwko cnocie sprawiedliwości (dawać każdemu to, co jego i to, na co zasługuje) moralnie mówiąc i przestępstwem kanonicznie ścigalnym (wł. „perseguibile” – przyp. tłum.) według normy CIC, kan. 2404-2414.

 „Nadużycie władzy ściśle mówiąc, w prawie kanonicznym, zachodzi za każdym razem, gdy ktoś, przekraczając granice własnej kompetencji, dokona czynu niedozwolonego (wł. „illecito” – przyp. tłum.). […]. Nadużycie władzy w CIC zawsze stanowi niegodny [czyn] karny (can. 2004 [w oryginale był błąd, podano bowiem kan. 2904 – przyp. tłum.]). […]. W przypadkach nadużycia dokonanych przez władzę kościelną, zob. CIC can. 2405-2414” (F. Roberti – P. Palazzini, hasło „Nadużycie władzy, w: Słownik teologii moralnej, Rzym, Studium, tom I, s. 17, wydanie IV, 1968)18.  Jako odrębne przestępstwo, „Nadużycie władzy ze strony osób duchownych, na przykład wymierzanie niesprawiedliwych cenzur czy excessus praelatorum, ma być ukarany według roztropnej decyzji prawowitego przełożonego, proporcjonalnie do powagi winy” (CIC, can. 2404).

Uzurpacja władzy

Jak widać, niesprawiedliwe wymierzenie interdyktu (Interdictus ab ingressu ecclesiae) albo kary (pozbawienie sakramentów) są kanonicznie karane. Nadużycie, natomiast, zakłada posiadanie autorytetu, urzędu, zwierzchnictwa czy prawowitej (wł. „legittimo” – przyp. tłum.) władzy. Właściwie, nadużycie władzy polega na „przekroczeniu” – czy to jeśli chodzi o cel, czy to jeśli chodzi o istotę albo sposób – granic nałożonych przez prawo na spełnianie pewnych uprawnień (wł. „facoltà” – przyp. tłum.) wewnętrznie zależnych od zwierzchnictw czy urzędów publicznych. […]. Stąd nadużycie władzy zakłada ze strony podmiotu to, że nadużywa prawowitego i faktycznego posiadania władzy czy urzędu. Inaczej ma miejsce uzurpacja władz i tytułów” (F. Liuzzi, hasło „Uzurpacja władzy”, w: „Encyklopedia katolicka”, Città del Vaticano, 1949, tom I, kol. 154-155).

Otóż, w przypadku ‘FSSPX’, które nakłada interdykty i cenzury kanoniczne, właściwie ma się raczej do czynienia z uzurpacją władz i tytułów, których się nie posiada: należących do biskupa rezydującego z jurysdykcją nad wiernymi własnej diecezji albo do papieża z jurysdykcją powszechną nad wiernymi ochrzczonymi na całym świecie, ponieważ Przełożony włoskiego dystryktu ‘FSSPX’ nie jest ani biskupem diecezjalnym, a Przełożony Generalny Bractwa nie jest biskupem rezydującym posiadającym jurysdykcję, ani tym bardziej papieżem.

CIC w kanonie 2345 mówi: „uzurpatorzy czy zatrzymujący sami albo za pośrednictwem innych dobra albo prawa [nakładania cenzur kanonicznych – przyp. red.] dotyczące Kościoła rzymskiego [czyli Papieża i biskupów, którzy otrzymali jurysdykcję od Papieża – przyp. red.] podlegają ekskomunice latae sententiae zarezerwowanej speciali modo Stolicy Apostolskiej; a jeśli są duchownymi, oprócz godności niech będą pozbawieni beneficjów, urzędów, dochodów…”19

Urząd, autorytet, zwierzchnictwo czy władza jest zwornikiem całej organizacji Kościoła, nieodzownym instrumentem dla normalnego i uporządkowanego wypełniania swych zadań, w przeciwnym wypadku żyłoby się w defekcie anarchii (sedewakantyzm totalny) albo w ekscesie tyranicznej uzurpacji (ostatnie ekscesy ‘FSSPX’), podczas gdy Kościół jest społecznością jurysdykcyjnie i monarchicznie zoragnizowaną z Woli Bożej, bez anarchii ani tyranii.

CIC z 1917 w kanonie 145 rozróżnia między urzędem (munus) w sensie szerokim i urzędem w sensie ścisłym. Urząd w sensie szerokim polega na jakimkolwiek zadaniu czy stanowisku prawowicie wypełnianym w celu duchowym (salus animarum), na przykład urząd kapłana, katechisty, kaznodziei. Podczas gdy w sensie ścisłym urząd jest stanowiskiem stałym, któremu przydzielone jest uczestnictwo w jurysdykcji (kan. 145, § 1), na przykład urząd biskupa, proboszcza, przełożonego zakonnego.

Dlatego, aby piastować urząd stosowania kościelnych cenzur trzeba uprzednio otrzymać „kanoniczną delegację” od hierarchicznego Kościoła (papież i biskup rezydujący) zwaną także „aprowizacją” lub „prowizją” (wł. „provvista” o „provvisione” – przyp. tłum.). „Provisio canonica” (kan. 147) jest koncesją kościelnego urzędu udzieloną przez kompetentną władzę (kan. 147, § 2) i jest nieodzowna w wykonywaniu aktów kanonicznie dozwolonych (wł. „leciti” – przyp. tłum.) i ważnych oraz w stosowaniu cenzur kościelnych.

Właściwie, uzurpacja jest nieprawidłowym przejęciem urzędu czy zwierzchnictwa przez kogoś, kto nie ma takiego prawa, nie otrzymawszy wcześniej mandatu czy aprowizacji kanonicznej od władzy. Stąd, ten, kto piastuje taki urząd bez tytułu jest uzurpatorem, czyli duchowym tyranem (kan. 146-153).

To jest istotna różnica między nadużyciem władzy a uzurpacją. 1) Mamy nadużycie władzy, gdy arbitralny akt popełniony jest przez osobę posiadającą władzę, urząd albo zwierzchnictwo kanoniczne (CIC, kan. 2404-2014) i jest karane karą ferendae sententiae proporcjonalną do powagi przestępstwa; 2) mamy uzurpację, gdy bezprawny akt jest popełniony przez kogoś, kto nie ma żadnej władzy kanonicznej, by dokonywać pewnych aktów i stosować kościelnych cenzur20.

ZAKOŃCZENIE

1) Wolno uczęszczać na Mszę trydencką odprawianą przez jakiegokolwiek szafarza ważnie wyświęconego i nie tylko przez kapłanów ‘FSSPX’, które ostatnio w 95% akceptuje Sobór Watykański II;

2) Jeśli ‘FSSPX’ zakazuje tego, popełnia nadużycie władzy, a jeśli wymierza cenzury (pozbawienie sakramentów, zakaz wstępowania do kościoła), popada w uzurpację władzy czy duchową tyranię.

Drodzy wierni, możecie uczęszczać na Mszę do ‘FSSPX’, ale jeśli „La Tradizione Cattolica/FSSPX” chce trwać w tej linii (mam nadzieję, że nie) i pozbawia was sakramentów, uczęszczajcie na Mszę tradycyjną do kapłanów nieprzepojonych teologicznymi uprzedzeniami, które osiągają rozmiary poważnych nadużyć władzy i kanonicznych uzurpacji.

W trudnej sytuacji jak ta dzisiejsza łatwo jest zbłądzić za bardzo na prawo albo za bardzo na lewo. Rozumiem presję, jakiej poddani są kapłani Bractwa i napięcie, jakie może z tego wynikać, ale mam głęboką nadzieję, że nie będą chcieli trwać w będącym nadużyciem kierunku wyżej wyłożonym.

x. Curzio Nitoglia

12 kwietnia 2013

~~~~~~~~~~~~~~~~

Przypisy:

1. Kolegializm biskupi był wciąż potępiany przez kościelne Magisterium aż do Piusa XII, który jeszcze trzy miesiące przed śmiercią, w encyklice Ad Apostolorum principis (29 czerwca 1958), potwierdził po raz trzeci, po Mystici Corporis z 1943 i Ad Sinarum gentem z 1954, że jurysdykcja udzielana jest biskupom za pośrednictwem papieża.

2. 18 października 1964 kard. Arkadiusz Maria Larraona wysłał list do Pawła VI, w którym między innymi napisał: „byłoby nowe, niesłychane i zaiste dziwne, gdyby pewna doktryna [kolegializm biskupi], która przed soborem uważana była za mniej powszechną, mniej prawdopodobną, mniej poważną i mniej uzasadnioną, stała się nagle […] bardziej prawdopodobną, nawet pewną czy po prostu dojrzałą do tego stopnia, żeby została umieszczona w konstytucji dogmatycznej. To byłoby sprzeczne ze wszelką normą kościelną, zarówno w dziedzinie nieomylnych definicji papieskich, jak i w [dziedzinie] omylnych definicji soborowych. […] Schemat [o kolegialiźmie] zmienia oblicze Kościoła, rzeczywiście: Kościół, z monarchicznego, staje się episkopalny i kolegialny, a to z prawa Bożego i mocą konsekracji biskupiej. Prymat jest podważony i traci znaczenie […]. Papież nie jest przedstawiony jako skała, na której opiera się cały Kościół Chrystusowy (hierarchia i lud); nie jest opisany jako wikariusz Chrystusa […]; nie jest przedstawiony jako ten, który jedyny ma władzę kluczy. […]. Hierarchia jurysdykcji, jako różna od hierarchii święceń […], jest wstrząśnięta i zniszczona. Jeśli rzeczywiście przyjmie się, że konsekracja biskupia, będąca sakramentem święceń, pociąga za sobą nie tylko władzę święceń (co święcenia kapłana i diakona zakładają w swoim stopniu), ale również, z prawa Bożego i formalnie, wszystkie władze jurysdykcji, magisterium i rządzenia, nie tylko w Kościele własnym, ale także w Kościele powszechnym, oczywiste jest, że obiektywne rozróżnienie między władzą święceń i jurysdykcji, między hierarchią święceń i jurysdykcji, staje się sztuczne, na łasce kaprysu i strasznie chwiejne. I to wszystko – należy zauważyć – gdy wszystkie źródła, uroczyste deklaracje doktrynalne Soboru Trydenckiego i późniejszych, fundamentalna dyscyplina, głoszą, że rozróżnienie to jest z prawa Bożego. […] Kościół miałby przez wieki żyć w bezprośredniej sprzeczności z prawem Bożym […]. Prawosławni i, po części, protestanci mieliby wiąc rację w swych atakach przeciwko prymatowi.” Cyt. w: M. Lefebvre, J’accuse le Concile, Martigny, Ed. Saint Gabriel, 1976, ss. 89-98.

3. Doktryna stale i stąd nieomylnie (cf. Pius IX, List do arcybiskupa Monachium Tuas libenter, 1863) nauczana od św. Grzegorza z Nazjanzu († 390), Hom. XVII; aż do Piusa XII († 1958), Przemówienie do włoskich prawników katolickich, 6 grudnia 1953.

4. Inter mirifica naucza, że środki komunikacji (dzienniki, radio, telewizja, kino, etc.) są same w sobie neutralne i mogą stać się dobre, jeśli są przyporządkowane godziwemu celowi (nauczaniu prawdy i prowadzeniu ku dobru); podczas gdy mogą stać się szkodliwe, jeśli nakierunkowane są na zło (błąd i wadę). Wzywa więc producentów, operatorów i konsumentów, by robili z nich dobry użytek jako środek podporządkowany godziwemu celowi, „jako takiemu, nie mniej, nie więcej”.

5. Symbol atanazyjski (275-373) mówi: „Ktokolwiek chce być zbawionym, przede wszystkim potrzeba, aby wyznawał Katolicką wiarę. Której jeśliby kto nie zachował całej i nienaruszonej, ten niewątpliwie zginie na wieki. […] Ta jest wiara katolicka której jeżeli kto wiernie i mocno nie wyznaje, zbawiony być nie może.” (DS. 75-76).

6. Zob. przypowieść z Ewangelii według św. Mateusza (XVIII, 23-35): „[Pewien król] chciał kłaść liczbę z sługami swoimi.  […] przywiedziono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów […].  A gdy nie miał zkąd oddać, kazał go Pan jego zaprzedać […]. A upadłszy sługa on, prosił go, mówiąc: Miéj cierpliwość nademną, a wszystko tobie oddam. A Pan zlitowawszy się nad onym sługą, wypuścił go i dług mu odpuścił. Lecz sługa on wyszedłszy, nalazł jednego z towarzyszów swoich, który mu był winien […]; i ująwszy, dusił go, mówiąc: Oddaj, coś winien. A upadłszy towarzysz jego, prosił go, mówiąc: Miéj cierpliwość nademną, a oddam ci wszystko. A on nie chciał, ale szedł i wsadził go do więzienia […]. Pan jego rzekł mu: Sługo niecnotliwy! wszystek dług odpuściłem ci, iżeś mię prosił? Izali tedy i ty nie miałeś się zmiłować nad towarzyszem twoim, jakom się i ja zmiłował nad tobą?”. (tekst za x. Wujkiem – przyp. tłum.)

7. „Mimo tego [warunków narzuconych przez Jana Pawła II – przyp. red.], cieszymy się z tej decyzji…” (x. Franciszek Schmidberger, Rikenbach, 18 października 1984).

8. Każdy zakon albo instytut ma swe cienie czy doktrynalne ograniczenia, tylko Bóg jest absolutnie prosty, czysty i doskonały. Na przykład dominikanie, franciszkanie i jezuici podążają za trzema doktrynami teologicznymi swobodnie nierozstrzygniętymi dość różniącymi się między sobą (tomizm, szkotyzm, suarezyzm). Poważnym nadużyciem władzy, oprócz [tego, że też] brakiem zdrowego rozsądku, byłoby, gdyby jezuici albo dominikanie albo franciszkanie powiedzieli: „można chodzić tylko na Mszę odprawianą przez ‘Towarzystwo Jezusowe’ albo ‘Zakon Kaznodziejski’ albo ‘Braci Mniejszych’”.

9. Na przykład, nie wszyscy wierni, którzy udają się na Mszę u dominikanów są ipso facto tomistami, jak nie wszyscy wierni, którzy chodzą na Mszę do jezuitów są suarezystami. Można uczęszczać na Mszę dominikanów i być suarezystą albo na Mszę jezuitów i być tomistą. Jezuici nie mogą wyrzucić ze swych kościołów tomistów, ani dominikanie nie mogą wyrzucić ze swoich suarezystów (to samo przecież można powiedzieć o kapłanach wyznających teologiczną opinię sede vacante wobec Papieży modernistów, co zresztą sugeruje dalej autor niniejszego listu – przyp. tłum.).

10. Na przykład, dają się uniknąć neomodernistyczne „nowinki” zawarte w dokumentach Soboru Watykańskiego II, który „nie zdefiniował żadnego dogmatu i świadomie pragnął wyrażać się według bardziej skromnej rangi, jako sobór jedynie pastoralny” (kard. J. Ratzinger, Przemówienie do Konferencji Episkopatu Chile, Santiago de Chile, 13 lipca 1988, w: „Il Sabato”, nr 31, 30 lipca-5 sierpnia 1988). Zatem Sobór Watykański II nie zobowiązuje i można nie stosować się do jego duszpasterskich wskazówek, trzymając się tego, co Kościół zawsze nauczał czy zdefiniował dogmatycznie. Ta sama teza została już sformułowana przez Pawła VI aż trzy razy: 6 marca 1964, 16 listopada 1965 i 15 listopada 1966.

11. Cf. A. X. Vidigal Da Silveira, Czy może mieć miejsce błąd w dokumentach Magisterium, w: „Sì sì no no”, nr 17, 15 października 2010; id., Jaki jest autorytet doktrynalny dokumentów papieskich i soborowych?, w: „Sì sì no no”, nr 18, 31 października 2010;  id., Publiczny opór wobec decyzji władzy kościelnej, w: „Sì sì no no”, nr 19, 15 listopada 2010; Id., Nowa Msza Pawła VI. Co o niej myśleć?, Chiré en Montreuil, wyd. DPF, 1975.

Można więc nie uczęszczać na nową Mszę nie popełniając grzechu, ponieważ jest ona w zerwaniu w Tradycją apostolską (Da Silveira) i „w sposób wyraźny oddala się od katolickiej doktryny Ofiary Mszy zdefiniowanej nieomylnie przez Sobór Trydencki” (kardynałowie Alfred Ottaviani i Antoni Bacci, Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missæ, 1969).

12. Uwaga! Nie mówię, że Bractwo jest tylko i wyłącznie „cieniem”, przyznaję, że też ono, jak każdy byt stworzony, może mieć cienie i faktycznie je ma, zob. wyżej przytoczony wywiad z bp Fellayem.

13. Cf. P. Ciprotti, De iniuria ac diffamatione in iure poenali canonico, Rzym, 1937; F. X. Wernz – P. Vidal, Jus Canonicum, tom VII, Jus Poenale Ecclesiasticum, Rzym, 1937, nr 445-500, ss. 476-557; F. M. Cappello, Summa Juris Canonici, tom III, Rzym, 1940, nr 452, s. 407 nn.; P. Palazzini (red.), Dictionarium morale et canonicum, Rzym, Officium Libri Catholici, 1965, tom II, hasło „Detractio”, ss. 70-72 i hasło „Iniuria”, ss. 719-727.

14. E. Jone, Kompendium teologii moralnej (tytuł oryginału: Compendio di Teologia Morale – przyp. tłum.), Turyn, Marietti, VI wydanie, 1964, s. 311, nr 377.

15. Powołuję się na kodeks z 1917, który jest bardziej surowy niż ten z 1983. Jeśli zatem pierwszy kodeks nie karze pewnych aktów, tym bardziej nowy kodeks promulgowany przez Jana Pawła II nie penalizuje ich.

16. W sprawie kanoniczno-karnego przestępstwa zniewagi, cf. F. M. Cappello, Tractatus canonico-moralis de censuris, III wyd., Turyn, 1933; F. Liuzzi, hasło „Władze kościelne. Przestępstwa przeciwko nim”, w: „Encyklopedia katolicka”, Città del Vaticano, 1949, tom II, kol. 491-496.

17. Cf. A. Retzbach, Prawo Kościoła, tłum. włoskie, Alba, Paoline, 1958, księga V, część 1, 2 i 3, ss. 577-660; P. Ciprotti, Wykłady z prawa kanonicznego, Padwa, 1943.

18. F. Roberti, Nadużycie władzy kanonicznej, w: „Nuovissimo Digesto Italiano, I, 1, ss. 104-107.

19. Cf. E. Jone, Kompendium teologii moralnej, op. cit., s. 374, nr 439, § 9.

20. Cf. F. Roberti, De delictis et poenis, I, 1, Rzym, 1930.

Z języka włoskiego, za blogiem x. Curzio Nitoglii, tłumaczył Pelagius Asturiensis. Fragmenty wyjęte z Kodeksu prawa kanonicznego przytłumaczone zostały bezpośrednio z łaciny na język polski. Gdzie oryginalny tekst jest w języku francuskim, np. fragment wywiadu bp Fellaya dla La Liberté oraz w przypisie 2 (gdzie oryginał za: DICI), tłumaczenie za oryginałem. Przekład polski fragmentu Symbolu atanazyjskiego w przypisie 5 za: Ultramontes. W przypisie 10 fragment przemówienia kard. Ratzingera został przetłumaczony bezpośrednio za hiszpańskim oryginałem (za: sagradatradicion). W razie uwag do tłumaczenia w kwestiach terminologicznych czy innych, proszę o kontakt: pelagiusasturiensis@hotmail.com albo o umieszczenie komentarza poniżej.

One comment on “List zakłopotanego kapłana do „La Tradizione Cattolica”

  1. antoninuspius pisze:

    Bravissimo! Od razu widać że autor w omawianej kwestii nie jest żadnym teologiem-amatorem z Menzingen tylko szczerze oddanym Kościołowi kapłanem.Jak najwięcej tego typu profesorskich wykładów! A swoją drogą to mam jedną do tego własną dygresję-w Dziejach Apostolskich jest opisana historia pewnego złotnika Demetriusza który czerpał duże zyski ze sprzedaży pogańskich posążków. Kiedy na jego nieszczęście pojawił się Apostoł św Paweł i zaczął zdobywać pogańskie dusze dla Pana Jezusa Demetriusz zaczął popadać w biedę i aby ocaleć od nadchodzącej nędzy zaczął podburzać pogan przeciw Apostołowi.Podobnie jest w pewnym sensie z biskupem Fellayem i jego kumplami-młodzi kryptoliberałowie wstąpili do tradycyjnego seminarium , przyjęli ważne święcenia kapłańskie i wykorzystując koniunkturę diabelskiej dezorientacji zaczęli robić świetne interesy( ks. Fellay był długo skarbnikiem Bractwa a dziś biskup Fellay jest prezesem conajmniej 10 przedsiębiorstw)-zaczęło się budować kaplice , kościoły, przeoraty, szkoły i podejmowano inne przedsięwzięcia-pieniądze od ludzi różnej maści zawróciły im w głowach a sakra biskupia i kapłaństwo stało się dla nich do dnia dzisiejszego kurą znoszącą marki, franki, dolary ,euro i wszelką innej maści walutę. Menzingen to wspołcześni Demetriusze a biskup Williamson zwyczajnie nie pasował do tego towarzystwa.Osobliwością biskupa Williamsona jest to że elegancko uplasował się między arcybiskupem Lefebvre a sedewakantyzmem a jego Parteigenossen nie mogli tego zcierpieć. Ludzie autentycznie kochają biskupa Williamsona za jego bezkompromisowość i męską postawę , brak kunktatorstwa i oddanie sprawie swojego kapłaństwa-Germania miała wobec niego głęboki kompleks niższości – podobni mniej więcej jak Krzyżacy względem Juranda-dlatego musi dziś talepać się po całym świecie z walizkami a nie grzać spokojnie w tym wieku tyłek w menzingenowskich pałacach z wygrawerowanymi kielniami.Szczerze życzę mu dobrze , chciałbym tylko by w jego przyszłym ewentualnym seminarium była dobrze wykładana eklezjologia-zwłaszcza Paweł IV, kardynał św Robert Bellarmin no i oczywiście używano jedynego prawdziwego kodeksu z 1917 r. Grunt by biskup Williamson nie był traktowany więcej jak jeden z wielu tradycjonalistycznych liderów lecz przede wszystkim był biskupem Kościoła Katolickiego, powtarzam Kościoła, nie Bractwa! Z Bogiem!

Zostaw komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s