Wiadomo już nader dobrze, że w czerwcu 2012 knuło się półtajemnie pojednać z modernistycznym Rzymem. Gdyby nie Benedykt XVI, który zmodyfikował tekst bp Fellaya, doszłoby 13 czerwca do porozumienia na podstawie Deklaracji doktrynalnej z 15 kwietnia. Bp Fellay jechał bowiem do Rzymu po to, aby popisać (wiemy o tym pośrednio od księży Loransa, Nély’ego, Pflugera i bp de Galarrety). Jednakże w między czasie w Rzymie i w Menzingen bacznie obserwowano, co się dzieje i czy wówczas uda się pojednać chociaż z większością kapłanów i wiernych FSSPX (jasne życzenie wyrażone w pracach GREC). Wrzało już bowiem od pewnego czasu, zwłaszcza odkąd w marcu bp Fellay jednoznacznie opowiedział się za podążaniem inną drogą, za koniecznością „nowego ustosunkowania się względem Kościoła oficjalnego” czyli zadania sobie „ pytani[a] o uznanie Bractwa przez oficjalny Kościół” (w Cor unum). Trzej biskupi wystosowali list (tekst listu). Ponadto, przy wielu okazjach i w różnych częściach świata księża, jak Ernesto Cardozo (list otwarty z 13 maja 2012), Eryk Jacqmin (jego argumentacja), Michał Koller (kazanie z 10 czerwca: tekst, wideo), Patryk Girouard (konferencja z 30 czerwca) oraz biskupi Williamson (w swej serii wykładów pod koniec czerwca w Londynie [tekst polski trzeciego], w kilku Komentarzach Eleison) i Tissier de Mallerais (kazanie podczas święceń w Winonie) przemawiali przeciwko temu niebezpieczeństwu. I inni również ostrzegali wiernych.
W Polsce natomiast, w tym samym czasie, x. Karol Stehlin przekonywał polskich wiernych do duszpasterskich korzyści statusu kanonicznego dla FSSPX, czyli pojednania praktycznego bez uprzedniego porozumienia doktrynalnego:
Jednego jestem pewien: jeśli zachowamy skarb, który przekazał nam abp Lefebvre, jeśli tylko zachowamy naszą wiarę, to wówczas przyjęcie rzymskiej propozycji będzie mogło mieć bardzo dobre skutki. Zapowiedź tego widziałem na własne oczy, uczestnicząc w światowym Kongresie Fatimskim zorganizowanym przez ks. Mikołaja Grunera — pisałem o tym w artykule wstępnym najnowszego numeru „Zawsze wierni”. To właśnie wówczas stało się dla mnie jasne, że bp Fellay nie jest marzycielem, że nie daje się zwieść rzymskim uśmiechom — co niektórzy mu zarzucają. Widziałem ludzi, którzy rzeczywiście poszukują prawdy, którzy tylko czekają, żebyśmy zaakceptowali status kanoniczny i naprawdę chcą poznawać katolicką Tradycję. Mają pragnienie prawdy, bo tak niewiele jej otrzymali; widzą upadek życia duchowego w diecezjach i klasztorach i poszukują środków zaradczych. Bardzo ich pragną, ale jeszcze mało o nich wiedzą.
Wobec tej grupy ludzi zainteresowanych Tradycją moglibyśmy działać z większą swobodą, przysparzając Kościołowi wielkiego dobra. Jeśli w naszym przeoracie w Bajerzu, w rekolekcjach ignacjańskich, które są wspaniałym darem Pana Jezusa, weźmie udział pięciu mężczyzn, to będę zadowolony i będę się bardzo cieszył. Zobaczcie jednak, że o wiele obficiej wierni mogliby czerpać ze skarbca Tradycji, gdyby można było te same rekolekcje głosić również klerykom w seminariach, duchowieństwu diecezjalnemu i zakonnemu. I właśnie ten misyjny aspekt zagadnienia, ta wielka troska o działanie dla dobra całego Kościoła są obecne we wszystkich wypowiedziach naszego przełożonego generalnego. (wykład z 10 czerwca 2012 w Poznaniu)
Nie ma tu mowy o nawróceniu Rzymu, ale tylko o zachowaniu wiary przez FSSPX. Widać, że dawne stanowisko FSSPX wobec władz rzymskich osłabło. Praktyczne bowiem porozumienie jest ważniejsze. W ostatnich kilkunastu miesiącach stało się wręcz priorytetem, widać to po czynach i oświadczeniach. Jeszcze kilka tygodni temu bp Fellay mówił, że buduje ogromne seminarium w USA dla kleryków, których przyślą mu biskupi diecezjalni, gdy FSSPX dostanie z Rzymu certyfikat pełnej komunii (źródło).
Dalej, co do samych duszpasterskich korzyści takiego pojednania „z tymi, którzy mają wszelką władzę nas zniszczyć” (abp Lefebvre), to złudzenie to nie ma żadnego oparcia w rzeczywistości. Czyżby księża indultowych instytutów, działający w swobodzie, za którą tęskni coraz więcej członków i wiernych FSSPX, głosili rekolekcje wszędzie, przyciągając tłumy ludzi poszukujących prawdy?
Bądź, co bądź, widać, że stoimy w obliczu dwóch perspektyw: jednej przeciwko praktycznemu pojednaniu z nienawróconym Rzymem (zgodnie z życzeniem abp Lefebvre’a i Kapituły Generalnej z 2006) i drugiej za takim porozumieniem, z nadzieją na ewentualne, przyszłe, prawdopodobne, nieuzasadnione korzyści duszpasterskie. Mając jednocześnie nadzieję, że modernistyczny Rzym nas uchroni przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Ufając, że to nie pułapka. Po której stronie stoi realizm?
Pelagius Asturiensis
Ks. Stehlin albo jest naiwniakiem, który znając doskonale sytuację księży z IDP w Polsce, a także tych wszystkich kapłanów Novus Ordo, którzy nie posiadając jeszcze własnych parafii, nie mają praktycznie możliwości publicznego odprawiania Mszy Św. Wszechczasów, łudzi się że mu tłumy zjadą do Bajerza-pałacu na rekolekcje ignacjańskie etc, albo ma nas Polaków za stado baranów…
Najpierw trzeba bedzie wprowadzic w kazdej kaplicy Bractwa jedna msze wieczorna w nowym rycie. Zeby ludzie ktrzy beda przyjezdzac masowo a ktorzy nie znaja laciny mogli brac czynny udzial we mszy. Mamy pary ksiezy posoborowych wiec z tym nie bedzie problemow
Szanowny Panie,
Co do „czynnego udziału”, to już nawet w starej Mszy wprowadza się „Msze dialogowane”. W innych krajach, gdzie tego modernistycznego zwyczaju nie było to FSSPX wprowadza taką praktykę (są nawet parafie FSSPX podzielone przez takie „innowacje” nowoprzybyłego kapłana). Ponoć w Warszawie, po przeniesieniu x. Raivo do Gdyni zaczęto tam odprawiać (prawie?) wyłącznie takie „dialogi ołtarzowe”.
Przy okazji napiszę o „Mszach dialogowanych” i (nie)potrzebie mszalików przez wiernych.
A szkoda. Pobożność na tym traci.
In Christo Rege,
Pelagiusz z Asturii
[…] Pelagius Asturiensis https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/ […]
P.S. Dodam, widząc, że artykuł ten czytany jest przez rekordową liczbę czytelników, że oczywiste winno być dla myślących rozumem, a nie emocjami, że tekst ten nie jest żadnym atakiem na kogokolwiek, tylko przedstawia stanowisko wymienionych osób w sprawie praktycznego pojednania z modernistycznym Rzymem. Dwie możliwe perspektywy mają swe własne racje, ale które opierają się na realiźmie (zdrowych zasadach i doświadczeniu konkretnym), to już każdemu do osądzenia…